Przypominajka :)

25 kwietnia 2013

Hej, hej, hej ! :) Przypominam wam moi drodzy o rozdaniu, które właśnie istnieje na moim blogu :D. Wszelkie informacje i możliwe zgłoszenia znajdują się w tej notce ;). 
Zapraszam wszystkich serdecznie i życzę powodzenia :).


~*~*~*~*~*~*~
A osobiście już się nie mogę doczekać w końcu długiego weekendu majowego, który dla mnie może być wyjątkowo długi ze względu na to, że większa część mojej grupy robiącej specjalizację nauczycielską idzie na dwa tygodnie praktyk, więc nasze zajęcia na uczelni są jeszcze niepewne, a jeśli już to mogą to być po prostu typowe konsultacje lub jakieś 'zajęcia wyrównawcze' ;). A weekend majowy szykuje mi się bardzo ciekawy, parę imprez, genialna pogoda więc w końcu odkurzę swój rower! i w ogóle skorzystam z tego czasu ;). A potem czeka mnie wymiana w Zittau :). Normalnie się nie mogę doczekać < 3.
A ja teraz jestem trochę zarobiona ponieważ muszę szybko dzisiaj ogarnąć zadania na jutro, wypracowania, czytanki itd. i zaczynam przeprowadzkę! :D Przeprowadzka mało ciekawa, bo tylko z pokoju do pokoju obok, ale w końcu będę miała okno na ciekawszy widok (obecnie mam na blok a co więcej na pokój mojego kuzyna, więc wiecie jak to jest hahaha). Co więcej pokój jest szerszy więc dla mnie jak znalazł. Mam nadzieje, że jutro już będę mogła spać w nowym pokoju ;D. Ale fajnie, że coś takiego mnie czeka, bo przy okazji będę miała możliwość żeby przeglądnąć swoje rzeczy i wyrzucić to, co mi niepotrzebne albo się pozbyć ubrań, których nie nosze :) Wiele mam takich zadołowanych na dnie szafy ;)). 

Trzymajcie się Kochani, bo pogoda jest genialna, więc trzeba z niej korzystać! :)

Energetyzująca pomarańcz, Barwa - balsam do ciała

22 kwietnia 2013

Piękny i słoneczny początek tygodnia ;). Czego chcieć więcej? :) Koniec roku już się zbliża wielkimi krokami, tym bardziej w przypadku maturzystów ;D. Ja mam jakiś szczęśliwy czas ponieważ dzisiaj miałam jedynie francuski, a jutro i w środę mój wydział ma rektorskie ;). Więc zostaje mi czwartek i piątek na uczelni i wracam do domu na minimum tydzień ;). Robię sobie najprawdopodobniej wolne przed i po :D. A co ! Trzeba wykorzystywać nieobecności ;)). 
Dzisiaj dla Was recenzja balsamu do ciała od Barwy ;). Zapraszam! ;D

Barwa laboratorium balsam do ciała - 
energetyzująca pomarańcz

Cena: ok. 9,60zł
Pojemność: 200 ml

Od producenta: Energetyzujący balsam do ciała o pomarańczowym orzeźwiającym zapachu, doskonale nawilża sprawiając, że skóra staje się jedwabiście gładka i elastyczna.
Sposób użycia: Niewielką ilość balsamu namaść na skórę, rozprowadzić i pozostawić do wchłonięcia.

Składniki aktywne: *ekstrakt z guarany - intensywnie pobudza, stymuluje krążenie, *naturalny olej ze słodkich migdałów - bogaty w kwas Omega-6, pielęgnuje oraz nawilża i odżywia skórę, *masło shea - regeneruje i wygładza, *Allantoina - łagodzi podrażnienia, działa kojąco i zmiękczająco
Skład: Aqua, Glyceryl Stearate, Peg-100 Stearate, Prunus Amygdalus Dufcis (Sweet Almond) Oil, Ethythexyl Stearate,Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter, Polyacrylamide, C13-14 Isoparaffin, Laureth-7, Urea, Allantoin, Propylene Glycol, Paullinia Cupane Extract, Dimethicone, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, Imidiazolidinyl Urea, Citric Acid, Parfum, Hexylcinnamaldehyde, Citronellol, Linalool, d-Limonene

Co na plus:
  • opakowanie, typowa tubka, która 'stoi na głowie' więc nie ma problemu z wydobyciem produktu
  • opakowanie jest też trwałe, zamknięcie co prawda się poluzowało lekko, ale nie aż tak żeby miało nam zrobić jakieś przykre niespodzianki
  • zapach jest genialny, meeega mocny. Dla ludzi, którzy nie lubią pomarańczy, czy tego zapachu to no może być drażniący i w ogóle wkurzający. Mi się kojarzy (uwaga ^^) z latem i drinkami, bo zawsze jak biorę jakiegoś drina to z sokiem pomarańczowym :D I zawsze mi się kojarzą te szalone imprezy :D
  • zapach dodaje energii, poprawia samopoczucie przynajmniej mi :D
  • nie podrażnia, nie uczula
  • konsystencja jest lekka, łatwo się wsmarowuje
  • i bardzo szybko się wchłania
  • nawilża, co prawda lekko, ale na moją skórę jest to wystarczająco
  • skóra po użyciu jest gładka i to nie tylko bezpośrednio po wsmarowaniu, ale następnego dnia też można wyczuć miękką i gładką skórę
  • łagodzi podrażnienia i działa kojąco po depilacji
  • przebadany dermatologicznie
  • tani

Co na minus:
  • nie widać ile produktu zostało do końca
  • regeneracji i odżywienia nie zauważyłam
  • mało wydajny, myślę, że na miesiąc codziennego użytkowania wystarczy
 
Taka ilość wystarcza u mnie na posmarowanie jednej całej nogi ;D.


Inne:
  • co do dostępności to nie wiem na pewno w internecie, ale czy jest on dostępny w jakichś drogeriach ? Jeśli wiecie to napiszcie mi :))


Moja opinia: Niby sporo plusów, niby te minusy nie są wcale takie straszne, ale ja do niego raczej nie wrócę. Nie wiem czemu czuje jakiś niedosyt, bo czegoś mi w nim brakuje, niby jest w porządku, ale na dłuższą metę może się bardzo szybko znudzić, i tutaj minus w postaci słabej wydajności może zamienić się na plus. Zapach też myślę, że raz na jakiś czas, kiedy się jest mega zmęczonym będzie super, ale dzień w dzień to już będzie trochę przesada. Dla skóry bardziej wymagającej, suchej będzie na pewno niewystarczający, zbyt słaby. Mimo wszystko jest tani, więc jeśli ktoś chciałby wypróbować to oczywiście można. Ze względu na szybkie wchłanianie może być używany od czasu do czasu, kiedy np. po basenie zależy nam żeby się szybko ubrać i jechać do domu ;).


Znacie, lubicie ;)? Jakie balsamy do ciała energetyzują Was najbardziej :)?

Lubelska Blogosfera Meeting ! część oficjalna i ta mniej ;)

20 kwietnia 2013

Trąbiło i trąbiło, i w końcu się wydarzyło! Przyznam szczerze, że czekałam na to spotkanie baaaardzo długi czas, ponieważ tyle ludzi w jednym miejscu, każdy inny, każdy 'swój' i Ci, których już znam i tych, których mogłam w końcu poznać! Co prawda aż do dzisiaj rana sama nie byłam pewna, czy się pojawię, bo po usuwaniu operacyjnym ósemki spuchłam jak balon i wyglądam dziwnie i czułam się wiecie niezbyt swojo i komfortowo, a do tego mam niemałego żółciutkiego siniaka pod policzkiem;). Ale stwierdziłam, że nie mogę tego przegapić za żadne skarby świata, tabletki przeciwbólowe, apaszka dookoła całej twarzy i jazda ;D. Chyba wyglądałam dziwniej tak mega opatulona niż, jakbym się pokazała z tą opuchlizną, ale wiadomo jak jest :D. Ale akurat pogoda mi zdecydowanie sprzyjała, bo nie było tak ciepło ;).

Tutaj możecie zobaczyć wydarzenie na facebook'u i wszystkie szczegóły, patronów, parę zdjęć i listę uczestników;). No i teraz: czas na relację! Od razu powiem, że jakość zdjęć mnie samą przeraża i przepraszam :):D.


Szczerze powiem, że spodziewałam się czegoś całkiem innego. Mimo wszystko w głowie widziałam to jako taką konferencję, ale no nie myślałam, że odbędzie się to tak, że: przyjdziemy, siądziemy, wysłuchamy, zadamy pytania i możemy robić co chcemy. Brakowało mi integracji z innymi. Później był czas na pogaduchy okej, ale wiadomo jak jest, każdy rozmawia z tymi, których zna, ciężko jest się nagle wepchać w rozmowę osób, których się nie zna, nie? :)) Prezentacja Maćka była bardzo ciekawa i zabawna, tu trzeba szczerze przyznać, że facet ma gadane, ma flow i ma dużo do powiedzenia. Przy czym nie było to sztywne, wyuczone ani hamowane w jakikolwiek sposób.
W wystąpieniu brakowało mi Ilony, pewnie dlatego że spodziewałam się też kilku słów od niej ;). Potem przyszedł czas na pytania. I tu już się zaczął moment, który nie należał do najlepszych. Uważam, że można by było zrobić przerwę do prezentacji, żeby wszyscy wyszli do kibelka i zjedli, a potem w pełni sił i relaksu wrócić do zadawania pytań. Tym bardziej, że te krzesełka do najwygodniejszych nie należały i aż się chciało wstać i rozprostować kości ;). Też tak trochę mnie zraziło właśnie wstawanie osób w trakcie odpowiadania na pytania. Po części się nie dziwię, bo ja też zgłodniałam (a przekąski z końca sali podsycały apetyt), a poruszane tematy dla mnie też nie były jakoś ważne, ale wiem, że ja na ich miejscu bym się nie czuła zbyt dobrze. Ale to takie moje subiektywne odczucie. I nie jestem jedyna osobą, której przeszkadzał brak jakiejkolwiek przerwy :). Ale następnym razem będzie lepiej ;).
Jest frugo jest impreza ;) I cudowna plakietka <3
 

Jakie są moje przemyślenia po części oficjalnej? Na pewno nie stało się tak, że całkowicie nic z tego nie wyniosłam. Na pewno zmotywowało mnie to do solidnego popracowania nad wyglądem bloga i zastanowieniu się, co rzeczywiście chcę żeby było na wierzchu, a co nie :). I czas w końcu uporządkować ten chaos. I też zmotywowało mnie to do dalszego blogowania, do robienia różnych rzeczy nie związanych z urodą, ale coś ponad. Takie tam, 'rzeczy wielkie' xD. Co więcej przeraziło mnie to, że ludzie widzą bloga, jako stricte rzecz, przez którą można zarabiać i prowadzenie tego bloga tylko w celu osiągania korzyści finansowych. Mam wrażenie, że wtedy się traci frajdę z prowadzenia go i to już nie jest to samo. Nie neguję tego, bo jest to fajna zaleta blogowania, ale nigdy bym nie chciała prowadzić go tylko po to, żeby zarabiać tysiące miesięcznie. I jeszcze chciałabym Wam pokazać dwie kampanie z Vlogerkami,o których wspominał Maciek podczas swojej prezentacji, które mnie przeraziły, ale i wywarły na mnie ogromne wrażenie. I uważam, że są genialne i potrzebne.

 

Ale zdjęcia mam :D. I mimo iż nie wyglądam zbyt korzystnie to i tak fajnie ;). Byłam bardzo 'łapczywa' na zdjęcie z naszymi gośćmi, ale nic na to nie poradzę - fajna pamiątka i WOW widziałam ich na żywo ;). I w sumie potem się zmyłyśmy z dziewczynami ;). Poszłyśmy na wystawę samochodów ;D. Te starsze mnie totalnie zauroczyły! Nowsze podjarały i tylko wzmocniło to moje chcenie własnego samochodu, ale już niedługo xD. Jak zawsze z dziewczynami jest mega pozytywnie i uwielbiam te spotkania, mniejsze lub większe, ale zawsze mi poprawiają humor. Przy okazji mam wrażenie, że po tym spotkaniu zmniejszyła mi się opuchlizna, więc same pozytywy ;D. A potem pojechałyśmy do McDonald'a żeby się najeść, napić.
Jestem mega zadowolona z dzisiejszego dnia, poczułam się niebo lepiej, nabrałam energii i nie mogę się doczekać naszego kolejnego spotkania ;). Na koniec pokazuję dwa cacka i jak tylko będę mieć więcej zdjęć to je umieszczę ;).
 


O spotkaniu możecie też przeczytać na:
* dziennikwschodni

Neonowa pomarańcz od Safari nr. 347

18 kwietnia 2013

Ojj tak przyszedł czas na pokazywanie lakierów do paznokci ;). Zwlekałam z tym i zwlekałam, ale w końcu się przekonałam do tego. Będzie to też dla mnie pewien rodzaj motywacji, żeby dbać o te pazurki cały czas, bo w końcu będę je pokazywać publicznie ;D. A już jakiś czas temu dostałam lakiery od QUIZ :). 

Safari - orange nr. 347


 

 

Lakier to genialna pomarańcz, żywa, soczysta i neonowa ;). Rzuca się w oczy od razu ;). Niestety na zdjęciach nie udało mi się złapać tego koloru.. Ale kolor na paznokciach jest identyczny, jak ten w buteleczce ;). Pełne pokrycie spokojnie po dwóch warstwach, po jednej warstwie też nie jest źle, ale to zależy już od osobistych upodobań. Szybko schnie, łatwo się nim maluje i pasuje do wielu rzeczy.  Jak z trwałością? Genialna. Mam go na paznokciach od poniedziałku i nie widać żadnych ubytków. Dopiero jak się przyjrzymy z bardzo, bardzo bliska to można dostrzec lekko przetarte końcówki na niektórych paznokciach, a to już jest 4 dzień ;). Buteleczka o pojemności 12 ml, za 3 złote --> WOW. Jest to bardziej typowy bazarowy lakier, łatwo dostaniemy go np. na dworcach i jest mnóstwo dostępnych kolorów i odcieni. Wydajny, tani, dobre krycie, czego chcieć więcej?
 



Soundtrack Blogerów

16 kwietnia 2013

Miała być inna notka przyznam szczerze, ale ze względu na to, jak fajnie wyglądał mój weekend nie dałam rady zrobić czegoś, co jest esencją tej notki, co tworzy się w mojej głowie (Jeeeej jak tajemniczo) ;D. I na ratunek przyszły mi dziewczyny, które wzięły udział w pewnej zabawie, tagu. Bina i PannaKarina dziękuję, że dałyście znać, że istnieje coś takiego ;D ;). 
Wszelkie szczegóły dotyczące akcji znajdziecie u autora. Fakt odrobinę się spóźniłam, ale myślę, że to nieważne i, że Wy też dalej będziecie się przyłączać do tego pomysłu :D. O co chodzi? Chodzi o wybranie piosenki, która odzwierciedlała by Was samych najlepiej, jak tylko jest to możliwe. Osobiście uważam, że muzyka ma w sobie sporo ukrytych przesłań i fantastyczne jest to, że każda piosenka może być odbierana przez innych ludzi w różnoraki sposób. Jeśli chodzi o 'moją' piosenkę to z wyborem nie miałam najmniejszego problemu. A jest nią Robert Janson - Małe szczęścia .
Myślę, że wyboru komentować nie trzeba komentować w żaden sposób, bo o moim postrzeganiu świata już się rozpisywałam nie raz. Ale mimo, że muzyka już mi się trochę znudziła (no bo ile razy można słuchać tej samej piosenki od uwaga: 6-7 lat?), tak tekst w moim przypadku zawsze jest na czasie. Z każdym słowem, z każdą linijką, z całym przekazem zgadzam się w 100%. Co więcej do piosenki mam mega sentyment, mam z nią masę wspomnień, i jeszcze więcej rzeczy mi się z nią kojarzy, i to zawsze ona podnosi mnie na duchu, kiedy mam doła. Nawet śpiewałam ją na szkolnych apelach! ;))

A jakie są Wasze piosenki, które zawsze będą dla was ważne, lub będą przywołały cudowne wspomnienia, albo zawsze będę idealnie wpasowywać się w Wasz życiorys? :))

Lirene peeling-masaż myjący antycellulitowy

14 kwietnia 2013

Cześć Kochane ! :) Jak Wam minął weekend? Wypoczęłyście? Ja meeeega ;). jestem strasznie zadowolona z tego weekendu, bo był nadzwyczaj udany, spontaniczny i w ogóle się jaram haha ;D. pierwsze piwko w plenerze, brak śniegu, płaszczyk i elfiaste buty zamiast grubych zimowych ubrań i mi nic więcej do szczęścia nie jest potrzebne! A ten tydzień będzie mega ciekawy! Czeka mnie trochę ważne kolokwium, usuwanie chirurgiczne ósemek i wielkie spotkanie Blogerów w sobotę ;D. Kto będzie ;D?
Dziś mam dla Was recenzję peeling'u do ciała, który dla mnie jest bliski ideału ;D. Używam go już od dawna  i zdenkowałam już na pewno około 5 opakowań ;D. Zapraszam do mojej recenzji Kosmetyku Wszech Czasów według wizażu ;)).

Lirene peeling-masaż myjący antycellullitowy

Cena: ok. 13zł
Pojemność: 200ml

Od producenta: Peeling myjący do ciała to niezwykle skuteczny preparat wspomagający redukcję callullitu. Innowacyjna formuła została opracowana na kompleksie kondycjonującym skórę oraz gruboziarnistych drobinkach złuszczająco-wygładzających. Peeling usuwa obumarłe komórki naskórka, oczyszcza pory, wygładza i zmiękcza skórę. Masaż przy pomocy peelingu pobudza ukrwienie skóry, poprawiając jej jędrność i elastyczność.
Najlepszy efekt redukcji cellullitu uzyskasz stosując pozostałe produkty wchodzące w skład serii Body \ntycellulite program.
Sposób użycia: Masować zwilżoną skórę peelingiem aż do uzyskania piany. Dokładnie spłukać, stosować 1-3 razy w tygodniu.

Skład: aqua, polyethylene, cocoglucoside, cocamidopropyl betaine, triethanoloamine, PPG-26-buteth-26, benzophenon-4, PEG-40 hydrogenated castor oil, acrylates/C10-30 alkyl acrylate crosspolymer, carbomer, xanthan gum, polyquaternium-10, methylparaben, benzyl alcohol, methyldibromoisothiazolinone, methylisothiazolinone, parfum, CI 16035, CI 19140


Co na plus:
  • zaczynając od samego początku to opakowanie, jak najbardziej na tak, ładne i estetyczne
  • bardzo dobrze jest wykonane, zamknięcie jest solidne i na pewno samo się nie otworzy
  • widać przez opakowanie ile produktu zostało nam do końca
  • zapach pomarańczy, który jest energetyzujący i odświeżający, nie utrzymuje się na skórze i nie miesza z zapachem innych produktów
  • jest wydajny, przy stosowaniu go 2-3 razy w tygodniu wystarcza spokojnie na kilka miesięcy użytkowania
  • peeling posiada drobiny, które są średniej wielkości, są one odpowiedni jeśli chodzi o peeling ciała, jest całkiem mocnym zdzierakiem
  • skóra po użyciu jest gładka, odświeżona i tak jakby odnowiona i efekt utrzymuje się parę dni
  • sprawdza się przed, jak i po depilacji
  • nie podrażnia, nie uczula, nie wysusza
  • ujędrnia i uelastycznia skórę, aczkolwiek efekt nie jest jakiś mega długotrwały
  • cena jest naprawdę niewielka przy wydajności
  • zdarza się, że możemy go znaleźć na promocji
  • ogólnodostępny


Co na minus:
  • nie zauważyłam wpływu na cellulit (z całej serii używam tylko tego peelingu)
  • bardzo lekko się pieni
  • na dekolt jest niestety zbyt mocny


Inne:
  • ciężko jest mi stwierdzić na ile dokładnie mi wystarczył, ale informację to uzupełnię, jak będę mogła ogarnąć mniej więcej czas
  • mimo tego, że jest całkiem mocny to od czasu do czasu używam go tez jako peeling do rąk i efekt uwielbiam ;)


Moja opinia: Mimo tego, że w minusach jest coś, co razi mnie mega najbardziej, czyli obiecanki producenta, które nie zostają spełnione to ja go uwielbiam. Jest genialnym peeling'iem, który po użyciu zostawia skórę w rewelacyjnym stanie; gładką, uelastycznioną, ujędrnioną i po prostu wygląda dużo lepiej. Stosuje go przed depilacja wtedy jakoś nogi golą się dużo łatwiej i szybciej i potem nie są potrzebne żadne poprawki ;). Po depilacji + peeling skóra jest tak gładka, że aż tylko się chce kiziać ;D. Ja nie mam mu nic do zarzucenia, bo te minusy mi w ogóle nie przeszkadzają, bardzo lubię ten efekt jaki pozostawia na mojej skórze obstawiam, że będę często do niego wracać ;).

Atlas Chmur, mój film numer 1.

12 kwietnia 2013

Witajcie Kochani ;). Piątek, piątek weekendu początek ;D. Ja się już nie mogę doczekać ponieważ dziś wracam do domu i zobaczę rodziców, nie wiem czemu, ale jakoś wyjątkowo się za nimi stęskniłam :D. Jako, że weekend, czas na luźny post, a że ostatnio na zajęcia musiałam napisać recenzje po angielsku to tak pomyślałam, że napiszę też ją i Wam ;). Dzięki temu mam już ogarnięte mniej więcej, co i jak więc nie zajmie mi to dużo czasu i myślę, że będzie treściwie. Już w grudniu jarałam się tym filmem i zdecydowanie spełnił moje oczekiwania ;). No to zapraszam do review! :)


Atlas Chmur to dramat i sci-fi wyprodukowany i wyreżyserowany przez duet Wachowski z Tom'em Tykwer'rem. Cała produkcja jest adaptacja książki o tej samej tytule, napisanej przez David'a Mitchell'a. Cały film składa się z kilku historii z pozoru nie zależnych od siebie. Każda z nich dzieje się w swoim czasie i miejscu.

Wydawać by się mogło, że produkcja ma kilku głównych bohaterach, jednak głównym bohaterem w filmie Atlas Chmur jest dusza, dusza wędrująca przez lata we wszechświecie, która co jakiś czas rozpoczyna nowe życie. W filmie mamy do czynienia z sześcioma różnymi osobami, posiadającymi jedną duszę. Zaczynając od początku: Adam Ewing - amerykański prawnik, żyjący w 1849r. ; Robert Frobisher, który jest angielskim, biseksualnym muzykiem, żyjącym w roku 1936 ; dziennikarka z SanFrancisco - Luisa Rey w 1973 roku; dalej, Timothy Cavendish, wydawca książek, już w podeszłym wieku przeżywający swój najlepszy okres w 2012 r. ; Sonmi-451 - jest to fabrykant pracujący w przedziwnej restauracji w 2144 w Nowym Seulu, aż w końcu Zachry, który jest zwykłym mieszkańcem pewnej prymitywnej wioski w 2321 roku. Historie są pomieszane, co chwilę znajdujemy się w innym miejscu i czasie, jednak mimo to całość jest niesamowicie spójna! Skąd wiemy, że powyżsi bohaterowie posiadają jedną duszę? Najłatwiejsze do zauważenia było charakterystyczne znamię, które posiadał każdy z nich. Co więcej łączy ich również ta sama muzyka, książki oraz napotkani ludzie. Każdy przeżywa swoje życie po swojemu, każdy ma swoja pracę i każdy zmaga się ze swoimi problemami: chorobami, uprzedzeniami, wyzyskami, czy wypadkami.
Sonmi :)
Najbardziej fantastyczną rzeczą dla mnie jest poruszony temat reinkarnacji. Film pokazuje, że wszystkie nasze decyzje, każde zdarzenie, każdy wypadek mają wpływ na przyszłość i teraźniejszość. Pokazuje też, jak łatwo pewna spontaniczna myśl może zmienić wszystko. Nasza dusza rozpoczyna nowe życie po to, żeby przestać ciągle popełniać te same błędy. Razem z nowym życiem mamy możliwość samo ulepszenia się, a także odkupić winy z poprzedniego życia. 
Zachry
Poza tym gra aktorska była znakomita i perfekcyjna. Myślę, że to było wyzwanie dla aktorów (każdy grał kilka ról) żeby móc odnaleźć się w przeróżnych osobach żyjących w różnych miejscach, a mimo to ja naprawdę tego nie zauważyłam, że to jeden i ten sam aktor! Tutaj też na pewno pomagały inscenizacje, stroje i na pewno długie przygotowania. Efekty specjalne pomagały nam odnaleźć się w danej sytuacji. Natomiast muzyka (otrzymała nominację do Złotego Globu!) wprawiała w nas taki nastrój, że każda scena ukazywana w filmie zdawała się być bardzo realistyczna.
Szalony Timothy Cavendish ;D
Atlas Chmur szybko stał się bestsellerem na całym świecie i nic w tym dziwnego. Mimo iż film trwa dosyć długo, bo aż trzy godziny, trzeba tez być cały czas skupionym żeby się nie pogubić, ale zdecydowanie warto. Niezwykła historia odpowiadająca na pytanie dotyczące naszej egzystencji i przypadków: Dlaczego nasze życie wygląda właśnie tak? Dlaczego mam opory przed zrobieniem tego? Dlaczego mam wrażenie, że poznaną ledwo co osobę znam całe życie? Film skłania do przemyśleć i pokazuje nam inną stronę naszego wszechświata, o której większość ludzi nie ma pojęcia.

Myślę, że osoby które nie interesują się reinkarnacją lub nie wierzą w nią i tak mogą oglądnąć ten film. Mojej siostrze, która stąpa po ziemi tak twardo, że nic nie da się jej powiedzieć, spodobał się i to bardzo! Z kimkolwiek rozmawiałam na jego temat każdy mówił, że po oglądnięciu filmu pozostaje efekt WOW. Ze względu na tematykę film ma u mnie maksimum punktów i jest moim filmem numer 1. Mogę go oglądać bez końca i za każdym razem widzę coś nowego. 
Jeśli ktoś chciałby obejrzeć na http://www.zalukaj.tv/ jest już udostępniony ;). I między innymi dlatego, mówię o tym filmie ;D.

Więc ja zapraszam do oglądania, serdecznie polecam. Może akurat komuś się spodoba? :) Cieszę się, że nie czytałam książki bo bym na pewno się w tym pogubiła haha ;). A może ktoś już oglądał? Jakie wrażenia ;)? Kochani moi cudowni, ja się pakuję i uciekam na dworzec i Wam życzę cudownego weekendu! :)

Lirene mleczko, oczyszczające do demakijażu twarzy i oczu

10 kwietnia 2013

Hej hej ;). Środek tygodnia, pogoda coraz ładniejsza aż chce się gdzieś wyjść, coś zrobić, cokolwiek ;). Na miasteczku akademickim już widać pierwsze osoby, które korzystają z dodatniej temperatury i siedzą z piwkiem ;D. I genialnie ;). Tęskniłam za tym stanem. A tym bardziej się cieszę, bo dzisiaj już założyłam płaszczyk do sklepu i było mi ciepło ;). Więc myślę, że mogę się pożegnać z zimowa kurtką do przyszłej zimy ;D. Ale, ale, ale, wracając do głównego tematu, dzisiaj recenzja kolejnego produktu do demakijażu, tym razem przyszedł czas na mleczko od Lirene, które otrzymałam od merlin.pl ;).

Lirene, DermoProgram
mleczko oczyszczające do demakijażu twarzy i oczu

Cena: 11,99zł
Pojemność: 200 ml

Od producenta: Właściwy kosmetyk dla każdego rodzaju cery, która wymaga dokładnego oczyszczenia i działania pielęgnacyjnego. Mleczko niezwykle skutecznie usuwa makijaż i wszelkie zanieczyszczenia. Intensywnie odżywia i nawilża, przywracając skórę do stanu równowagi hydrolipidowej oraz czyni ją gładką i pełną blasku. Odpowiednie dla skóry w każdym wieku.
Jak działa?  Dzięki zawartości ekstraktu z lipy, mleczko działa kojąco oraz poprawia kondycję skóry. W połączeniu z ekstraktem z arniki górskiej i witaminą E wyrównuje koloryt cery, wzmacniając i uszczelniając naczynia krwionośne. Olejek migdałowy odbudowuje barierę lipidową naskórka, odżywia i chroni przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi. Alantoina oraz D-pantenol wygładzają, nawilżają i łagodzą podrażnienia. Skóra twarzy staje się oczyszczona, gładka i miękka w dotyku.
Jak stosować? Nanieść mleczko na wacik. Rozprowadzić, oczyszczając skórę twarzy i wokół oczu. Powtarzać, aż wacik będzie czysty. Następnie zastosować tonik i dopasowany do potrzeb skóry krem Lirene.
Potwierdzona skuteczność: - 96% - skuteczne oczyszczanie*, - 93% - nawilżenie*, - 74% - łagodzenie**, - 85% - odżywienie**.
Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Ceteareth-20, Butylene Glycol, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Carbomer, Triethanolamine, Tocopheryl Acetate, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Ethoxydiglycol, Panthenol, Allantoin, Disodium EDTA, Propylene Glycol, Tilia Cordata (Linden) Extract, Arnica Montana (Arnica) Flower Extract, Glucose, Lactic Acid, Phenoxyethanol, Methylparaben, DMDM Hydantoin, Propylparaben, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum, Butylphenyl Methylpropional, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Hexyl Cinnamal, Citronellol, Alpha-Isomethyl Ionone.

Dla mnie użycie trzech płatków przy normalnym codziennym makijażu to trochę za dużo :), a przy okazji trzeba się nieźle natrzeć.

Co na plus:
  • opakowanie, jak zawsze w przypadku Lirene, jest solidnie zrobione, ładne i estetyczne
  • w górnej części opakowania jest wgłębienie co ułatwia nam otworzeniu mleczka
  • zamknięcie działa bardzo dobrze, na przysłowiowe 'klik' i nie otwiera się go lekko, więc myślę, że nie powinien się otworzyć gdzieś sam
  • przez opakowanie widać ile produktu nam zostało do końca
  • konsystencja jest typowa dla takich mleczek
  • zapach jest w porządku, bardzo przyjemny, nie pozostający na skórze
  • jest wydajny, mam wrażenie, że używam go już wieki, a on dopiero powoli dobija do dna
  • jest tani
  • ogólnodostępny
  • poza oczami, twarzy nie podrażnia, ani nie uczula
  • działa kojąco oraz poprawia kondycję skóry w jakiś sposób, niektóre zaczerwienienia dookoła nosa czy ust szybciej się goją


Co na minus:
  • Jak widać na jednym ze zdjęć próba zmycia makijażu, minimum 3 płatki (od lewej leci pierwszy, drugi i trzeci). Potem jeszcze sprawdziłam na wszelki wypadek dosyć mocnym tonikiem i lekkie pozostałości po tuszu można było zobaczyć na płatku. A no mój taki dzienny makijaż składa się z podkładu, korektora, pudru, różu, cieni do brwi, kredki i tuszu do rzęs. W przypadku pełnego, w moim przypadku 'imprezowego' makijażu na pewno trzeba użyć jeszcze więcej płatków.
  • pozostawia uczucie nieoczyszczonej cery
  • bardzo podrażnia oczy. jak moje oczy potrafią wytrzymać prawie każdy kosmetyk, mleczko czy micel, tak po tym strasznie mnie pieką i łzawią


Inne:
  • pozostawia po sobie lekko-tłusty film na twarzy. Jako tako mi to nie przeszkadza, bo i tak potem jeszcze w ruch idzie peeling ;).
  • nie zauważyłam spektakularnego efektu nawilżenia i odżywienia, lekko tak, ale bardzo niewiele
  • jako, że zawsze używam po nim peelingu, kremu itd. to nie mogę się wypowiedzieć na temat gładkości i pozostawieniu skóry pełnej blasku

Moja opinia: Szkoda mi go trochę, bo jak fan pięknych zapachów, mogłabym go naprawdę polubić, ale niestety całkowicie został zdyskwalifikowany tym, że jako jedyny produkt do demakijażu, jakie dotąd używałam, podrażnia mi niemiłosiernie oczy. Ma swoje zalety i wady. Demakijaż trwa z nim zdecydowanie za długo i nie należy do zbytnio przyjemnych, bo trzeba się namachać, a i tak nie ma się uczucie dokładnie oczyszczonej cery. Jest tani, ogólnodostępny, baaardzo wydajny, ale mimo wszystko ja do niego już nie wrócę.I utwierdza mnie w przekonaniu, że mleczka do demakijażu są gorsze od miceli ;). I jak zawsze producent za dużo obiecuje względem jedynie mleczka do demakijażu. Więc nie polecam.


A może ktoś z Was miał go i ma co do niego całkowicie odmienne uczucia? 
Jestem ciekawa, czy tylko mi się tak nie spodobał.
P.S. Już dziś postaram się nadrobić wszelkie moje zaległości na blogspocie ;).

Wish and MustHave Lists

08 kwietnia 2013

Wish i Chciej Listy są bardzo popularne na blogach. I tak o to też się przymierzam już od stycznia zorganizować jedną taką. Ostatecznie wyszło na to, że powstały trzy :D. Takie listy są bardzo fajne, żeby dokładnie zobrazować sobie to, co chcemy mieć i powoli, powoli, albo bardzo szybko wykreślać z niej każda już zdobytą rzecz :D. Zapraszam do zapoznania się:

Numer Jeden, Lista ubraniowa ;). Jest tu wszystko, buty dodatki, ubrania, okrycia wierzchnie itd. Po kolei: 1. UrbanCity dresy, choruję na nie już jakiś czas :) 2. UrbanCity bluza <3 3. Galaxy, cokolwiek galaxy (wiem, ja zawsze tak z opóźnieniem się jaram trendami:)) 4. Bejsbolówka, szukam już od nie wiem ilu, ale bardzo długo i znaleźć nie mogę 5. Lity <3 6. wszystko, co ma w sobie koronkę<3 7. Mgiełka, wszystkie jakie przymierzałam są na mnie za duże, nawet te najmniejsze rozmiary -.- 8. Kominy uwielbiam :) 9. Ramoneski, najchętniej bym przygarnęła wszystkie jakie tylko istnieją :D 10. Sukienki :) Bo trzeba jakoś wiosnę przywitać nie :D? 11. Spódniczki 12. Tally Weijl - słyszałam już przeróżne określenia na ten sklep, większość ludzi go nienawidzi ja uwielbiam ;) Nie mają żadnej rzeczy, której bym nie chciała mieć :D. 13. 'kocie' okulary 14. Szpilki! 15. Bransoletki, bransoletki i jeszcze raz bransoletki, strasznie mi się podoba po kilka na jednym nadgarstku. 16. Torba, a nawet kilka :D 17. pierścionki :) Poszukuję takich które będą pasować na moje kościste paluchy, a przy okazji nie będą zniekształcone ;) 18. Zegarek ;o wiem, że wygląda na mega lans, ale jeszcze bardziej mi się podoba ;)

Kosmetycznie, urodowo: 1. żelowe kredki z Avonu, strasznie mi się podobają i zazdroszczę wszystkim, które już je mają. 2. Naomi Campbell, kocham tą perfumę od zawsze, mimo że nigdy jej nie miałam, ale zawsze się nią psikam będąc w drogerii xD 3. Depilator, żeby mieć spokój z goleniem nóg, każda dziewczyna wie, że to zmora :D 4. Pomadki we wszystkich możliwych kolorach, tak jakoś chce mi się szaleć ;D 5. Lakiery do paznokci <3 tutaj są akurat te O.P.I ale ogólnie to każde ;D 6. Suszarka z dyfuzorem :)! Żebym w końcu mogła wyjść w kręconych nawet kiedy się spieszę ;) (zazwyczaj wtedy suszę zwykłą suszarką i prostuję). 7. Pędzle do makijażu, o błagam! Szukam, licytuję i dalej nic ;D. 8. Sondy do robienia różnych rzeczy na pazurkach :D Chcę :D

I ostatnia już lista, z przeróżnymi rzeczami :D. Niektóre mogą zdziwić ;D. Ale inne mi się bardzo przydadzą, jako iż planuje małą przeprowadzkę do większego pokoju to się przydadzą ;D. 1. Świeczki, dopiero teraz zobaczyłam jaką cudowna atmosferę tworzą w pomieszczeniu :). 2. Staniki! Muszę się w końcu udać do brafiterki, żeby dobrać idealny rozmiar i wszystko inne ;) Wie ktoś może, gdzie w Lublinie znajdę takową ;D?. 3. Tatuaż. Marzę o jakimś już od bardzo dawna i w tym roku zamierzam zrealizować to marzenie ;). 4. Szafka nocna! na/w której będzie wszystko :D. 5. Zwykła półka na ścianę na najważniejsze książki i zdjęcia ;) 6. Aparat :) ten co mam mnie denerwuje i nie jestem z niego zadowolona :( 7. Aparat na zęby :D Chcę mieć mega proste ząbki <3 8. Opaska na oczy - to jest takie moje marzenie, wiecie, że chcę mieć nawet jeśli ma leżeć i ładnie wyglądać ;D 9. Samochóóóóód, nawet taki różowy mógłby być hahaha denerwuję mnie jazda busami i chce być niezależna ;) 10. książki dotyczące pozytywnego myślenia, Sekretu i Prawa przyciągania ;) czytam je po kilka razy ;) 11. wszelakie dodatki dekoracyjne ;) 12. Pudełka na pamiątki, uwielbiam wracać do wspomnień 13. Pluszowy Miś! Bardzo, ale to bardzo chcę mieć jakiegoś bo chwilowo to podkradam siostrze ;DDD 14. Herbaty Lipton piramidki uwielbiam je ;) I mam zamiar spróbować ich wszystkich ;D

Takie są moje chciej rzeczy, które mam zamiar nabyć w najbliższej przyszłości ;). Niektóre mega mi się przydadzą, a niektóre chcę mieć, bo TAK ;D. Chyba każdy z nas ma takie rzeczy ;D.

P.S. zapraszam do powiększenia sobie obrazków ;DDD

Pat&Rub, żel myjący rozgrzewający

06 kwietnia 2013

Nie od dziś wiadomo, że marka Pat&Rub podbija serca wielu kobiet, a tym bardziej blogerek. Szczerze przyznam, że chyba nie widziałam jeszcze ani jednej negatywnej opinii na ich temat, a jeśli była jakaś to jedna jedyna o której nie pamiętam. Trzeba przyznać, że Kinga Rusin spisała się na medal:). Dzięki stronie merlin.pl mogłam przygotować dla Was recenzję czegoś bardzo ciekawego. A mianowicie żelu myjącego rozgrzewającego. :)

Pat&Rub, żel myjący rozgrzewający
cynamon, imbir, goździk, szałwia
ujędrnia, nawilża

Cena: 45zł
Pojemność: 250ml

100% natury
Od producenta: Substancje roślinne z oleju kokosowego łagodnie myją skórę. Żel ma kremową, bogatą konsystencję. W odróżnieniu od większości żeli myjących nie wysusza skóry, ale ją nawilża. Wyciąg z hibiskusa ujędrnia.
Sposób użycia: Używaj do aromatycznych kąpieli w wannie lub pod prysznicem, aby odświeżyć ciało i poprawić nastrój.
Przebadany dermatologicznie, wyprodukowany w Polsce.

Kompozycja: Kompozycja zmysłowych olejków aromaterapeutycznych rozgrzewa ciało i zmysły.
  • Ekstrakt z zielonej herbaty* – tonizuje
  • Ekstrakt glicerynowy z hibiskusa* – ujędrnia
  • Olejki z cynamonu, imbiru, goździka i szałwii – pobudzają krążenie
  • Substancje myjące z oleju kokosowego*
  • inne roślinne substancje natłuszczające i  nawilżające*                      
*surowce naturalne z certyfikatem ekologicznym

Bez składników pochodzących z ropy naftowej, siarczanów, glikolu propylenowego, PEGów. Bez barwników, konserwantów i sztucznych zapachów.

Skład: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Sodium Cocoamphoacetate, Camellia Sinensis (Green tea) Leaf Extract,Glycerin, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract, Polyglyceryl-4 Caprate, Cocoyl Proline, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid,Xanthan Gum, Sodium Phytate, Citric Acid, Cymbopogon Schoenanthus Oil, Citrus Aurantium Dulcis Oil, Parfum,Cinnamonum Ceylanicum Bark Oil, Salvia Officinalis (Sage) Oil, Eugenia Caryophyllata Bud Oil, Eugenol, Isoeugenol,Limonene, Linalool, Cinnamal, Citral, Geraniol, Benzyl Benzoate

Co na plus:
  • opakowanie jest schludne, ładne i estetyczne, naklejki z informacjami pod wpływem wody się nie odklejają
  • widać ile produktu nam zostało do końca
  • otwarcie, jak najbardziej na plus, taka dźwignia, po której naciśnięciu z drugiej strony pojawia się otwór, z którego wygodnie nabiera się płyn
  • nie podrażnia ani nie uczula w jakikolwiek sposób
  • zapach jest super, ta mieszanka cynamonu, imbiru, goździków i szałwii <3 chociaż najbardziej można wyczuć taki słodki imbir ;)
  • zapach utrzymuję się na skórze dosyć długo (czasem rano jeszcze można go wyczuć gdzieniegdzie)
  • konsystencja może i nie jest kremowa, ale jest fajna w użyciu
  • jest wydajny niewiele potrzeba żeby go użyć na całe ciało
  • żel myje naszą skórę
  • faktycznie nie wysusza, a lekko ją nawilża i pielęgnuje
  • bardzo fajnie łagodzi i odżywia skórę np. po depilacji
  • ze względu na zapach jest idealny na okres zimowy, świąteczny, dodatkowo wprawia w ten szczególny nastrój
  • relaksuje

Co na minus:
  • czasem czułam w niektórych miejscach napięcie skóry po prysznicu, nie wiem od czego to zależało, bo raz było, a raz nie ;)
  • ujędrniających właściwości nie zauważyłam
 

Inne:
  • nie pamiętam niestety od kiedy go używam, ale w grudniu już go miałam na pewno i została mi jeszcze jakaś 1/4 ;)
  • co do działań rozgrzewających. Nie zauważyłam jakiegoś mega rozgrzania (albo to ja oczekiwałam nie wiadomo czego), ale podczas mycia, wmasowywania go w skórę, można było odczuć lekkie ciepełko ;)
  • cena w porównaniu do innych żeli myjących faktycznie prezentuje się dość nieciekawie, ale ten zapach jest jej wart ;)

Moja opinia: Ja jestem bardzo zadowolona z tego żelu. Mimo iż nie zauważyłam ujędrnienia, czy mega rozgrzania, ale i tak rozkochał mnie w sobie. Ten zapach, ta lekko brązowa konsystencja, wygodne opakowanie, wydajność - naprawdę mnie zachwyciły. Co prawda cena jest faktycznie za wysoka, ale myślę, że będę bardzo skłonna go kupić ponownie i używać od czasu do czasu. W okresie świątecznym, kiedy zatęsknię za Latte z imbirem albo kiedy będę potrzebowała relaksu. Moim zdaniem jest to taka perełka, której szkoda mi używać na co dzień, kiedy podczas prysznica myślę tylko o tym, żeby się położyć, jak najszybciej spać ;). Oczywiście, że polecam :).

Spokrewnione: Płyn Micelarny


Jaki kosmetyk z Pat&Rub jest waszym ulubionym :D?
Udanego weekendu Kochani :)!

Mój prywatny przepis na szczęście.

04 kwietnia 2013

Większość z Was już mniej więcej na pewno wie, jakie ja mam nastawienie do świata, jaka jestem i to, że optymistyczne, pozytywne myślenie jest moim kluczem do tego, żeby nie zginąć w tym świecie pogrążona w depresji. Z ciekawości chciałam zobaczyć, jakie obrazki pokaże mi google wpisując 'szczęście' w wyszukiwarce. Co ciekawe po polsku, po angielsku i po niemiecku cały czas widzę ten sam obrazek.. a mianowicie czterolistną koniczynę. Trochę mnie to dziwi, ponieważ mam wrażenie, że co prawda taka koniczyna cieszy  prawie każdego człowieka, ale obstawiam, że większość ludzi nie wierzy w jej 'magiczną i szczęśliwą moc', bo to w końcu takie zabobony. 
Dla mnie, osobiście, szczęście jest bardzo ważne w życiu. Od zawsze twierdziłam, że jeśli będę szczęśliwa to będę mieć już wszystko. Chcę w przyszłości czuć się spełniona i po prostu szczęśliwa, bo wtedy wszystko jest łatwiejsze i bardziej przystępne ;). Dla mnie przyszłość, to każde jutro, i każdy taki dzień jest dla mnie ważny. Wiem, że to nie przyjdzie samo, dlatego staram się uśmiechać mimo niepowodzeń i być szczęśliwą mimo wszystko ;). Jakie są moje sposoby na bycie szczęśliwą? Jest ich na pewno mnóstwo, część z nich jest oczywista, część pewnie zadziwi niektórych czytelników. Ważne w życiu jest to, żeby każdy odnalazł swój własny Przepis, który w gorszych momentach pomoże mu stanąć na nogi.
(-: Zaczynając od początku:

  • rodzina, miłość, przyjaciele,WY i inni ludzie
Długi elaborat na ten temat już został napisany TUTAJ. Nie ma dla mnie nic ważniejszego od kontaktu z innymi ludźmi. Wręcz pragnę go, co może dziwnie brzmieć ;D. Ale uwielbiam. uwielbiam się kłócić, uwielbiam rozmawiać, uwielbiam się przytulać, leżeć, oglądać filmy, a nawet siedzieć w milczeniu :). A od kiedy mam Was nie wiem, co to nuda, a kiedy ja się nudzę jestem strasznie zła, więc dziękuję <3.
  • uśmiech, śmiech
Uśmiech co rano i co wieczór. Nawet jeśli będzie nieszczery, to i tak w pewnym stopniu chociaż odrobinę poprawi samopoczucie. Uśmiechnij się do nieznajomej osoby, a ona to odwzajemni, to też pomaga! Śmiech każdego rodzaju, nawet ten przez łzy. Bo zawsze może być gorzej, a i tak nigdy nie jest aż tak źle żeby nie dało się wyjść obronną ręką. Keep smiling and brighten someone's day. ;-)
  • dystans do siebie, bycie sobą
Dystans do siebie coś czego mi zdecydowanie nie brakuje i bycie sobą, czyli coś co trzymam tylko dla niektórych ludzi. Nie lubię się otwierać i pokazywać siebie na samym początku znajomości. Taka jaka jestem naprawdę ujawnia się po bardzo długim czasie. Jeśli czujesz, że się dusisz pośród bliskich znajomych i np. chcesz coś powiedzieć, ale boisz się, jak inni zareagują, chcesz zacząć nucić piosenkę (mimo że nie umiesz śpiewać), ale się wstydzisz. Może to oznaczać, że Twoje otoczenie nie jest po prostu odpowiednie albo potrzebujesz trochę więcej czasu. Ale tylko mega swobodny będziesz się czuł szczęśliwie. Uwielbiam śmiać się sama z siebie, uwielbiam nagle podskoczyć bo mi się chce, albo powiedzieć coś mega głupiego pozbawione sensu. Takich ludzi, którzy też robią to na co mają ochotę w danej chwili również uwielbiam. W żadnym zachowaniu nie ma nic głupiego, a może przysporzyć dużo śmiechu :D.
  • JA ! :)
Ten podpunkt jest połączony z poprzednim. Może to dziwnie zabrzmi, ale uwielbiam siebie. I nie chodzi tutaj o to, że mam jakoś mega zawyżoną samoocenę, bo tak nie jest. mam też kompleksy, są rzeczy, których nie potrafię, momentami jestem mało inteligentna, a nawet upierdliwa. Ale to wszystko sprawia, że się lubię. Lubie prawdziwą siebie, moje zachowanie, decyzje i to jakimi wartościami kieruje się w życiu. Jeśli komuś to nie pasuję, to żegnam :). Nie chodzi tutaj o akceptację, bo to jest co innego. Akceptować można wszystko, ale kochać już nie bardzo. Lubię nawet gadać do siebie, iść i przeklinać, śmiać się z siebie i mówić 'Paulina jesteś naprawdę debilem..' Często słyszę od innych 'jesteś nienormalna, głupia' itd., ale wiadomo w jakim sensie ;D. mam wady, jak każdy, niektórych naprawdę nie znoszę, ale czy to źle, że mimo wszystko znam swoją wartość i nie patrzę w lustro z nienawiścią? :)
  • Robienie wielu rzeczy naraz
Uwielbiam życie w biegu. Od zawsze jestem do tego przyzwyczajona. Chodziłam prawie na wszystko dodatkowe kółka zainteresowań grałam we wszystkie sporty zespołowe, chodziłam na tańce, na śpiew, korepetycje, wolontariat, akcje, a i tak nie zapominałam o tym, żeby gdzieś wyjść chociażby się przejść z przyjaciółką. Miałam zastój. Miałam okres, kiedy to nie robiłam nic. I nudziłam się masakrycznie. Od jakiegoś czasu znowu mam tak, że myślę o wielu rzeczach. Robię jedno, a w międzyczasie co innego, a w tym samym momencie myślę już o tym, co mam zrobić za chwilę. Potrafię pracować pod presją czasu, w mega bałaganie, robiąc 100 rzeczy naraz. Nie wiem dlaczego, ale właśnie wtedy moja 'praca' jest najefektywniejsza ;).
  • Psychologiczne książki na pozytywne myślenie
Pierwszą książkę tego typu znalazłam w 'biblioteczce' mojego taty. Ojj zaczytałam się w moment i mega się z tego powodu cieszę. Nie mam zamiaru prawić filozofii o tym, o co chodzi w tych książkach, bo dla większości ludzi to są po prostu brednie... Próbowałam przekonać do nich moją siostrę, ale coś nie pykło, ale jeśli człowiek nie jest optymistą z natury to będzie ciężko, żeby się przestawić, ale pamiętajmy nie ma rzeczy niemożliwych! W moim przypadku było tak, że w sumie od zawsze się zachowywałam tak, jak polecają te książki, one mnie jedynie nakierunkowały i nazwały fachowo to, w co wierzę ;). 
  • Nauka nowych, interesujących mnie rzeczy
Będąc szczerym wielu rzeczy nie umiem, nie potrafię, nie rozumiem ani nie mam bladego pojęcia o nich. Nie posiadam podstawowego background knowledge, ani nie znam bardziej encyklopedycznych terminów ;D. Wiem o tym i jakoś mnie to nie boli, mimo że przez te braki nauka zajmuje mi trochę więcej czasu, ale to nic. W takich sytuacjach zdecydowanie niezastąpiona jest moja siostra, która ma ogromną wiedzę na każdy temat, a dodatkowo ma do mnie masę cierpliwości haha. Uwielbiam oglądać dokumenty, specjalne programy, czytać artykuły, książki, ale tylko na te tematy, które są dla mnie naprawdę intrygujące. Nienawidzę polityki i nie mam pojęcia nawet co się dzieje na bieżąco na świecie ;D.
  • Pomoc innym
Nic tak nie poprawia humoru, jak najszczersze 'Dziękuję' pod słońcem od osoby, której nie znasz. Uwielbiam wolontariat, młodzieżową radę miasta, klub młodzieżowej aktywności. Te wszystkie akcje, w których brałam udział, szlachetna paczka, to, że nauczyłam się organizować takie akcję, że nie boję sie pomagać. Nauczyłam się też wielu emocji i uczuć, od współczucia poprzez zrozumienie aż po empatię. I nie zamieniłabym tego doświadczenia na nic innego.
  • Jesteśmy tylko ludźmi, więc nie ma co żałować.
Staram się tak żyć. Staram się nie żałować żadnej mojej decyzji, żadnego czynu, działania. Jestem tylko człowiekiem. Moja wiedza jest znikoma. Nie znam przyszłości, nie wiem jakie konsekwencje mogą przynieść niektóre rzeczy. Nie wiem. Gdybym wiedziała to logicznym jest, że bym wtedy tego nie zrobiła. Jestem zdania, że ryzyko jest potrzebne, że nie ma sensu się stopować. Mamy jedno życie (którego w pełni jesteśmy świadomi), a bycie zachowawczym, wycofanym nic nie wniesie. Dla niektórych to dziwne, ale jestem młoda. Mam prawo do popełnienia błędów, do picia alkoholu, do tańca na stole, do chodzenia na imprezy, mam prawo również do próbowania rzeczy, które dla wielu ludzi są straszne. Wiadomo, że nie skaczę z mostu przy pierwszej lepszej okazji, ale większość rzeczy jest dla ludzi, a ja chcę wiedzieć, jak to jest. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale ja jestem ciekawa wszystkiego ^^. Co z tego, że na starość będę mówiła wnukom 'dziecko nie pij tyle' skoro o piciu do nieprzytomności nie miałabym bladego pojęcia? Nie zrozumcie mnie źle, bo ja nikogo nie namawiam do niczego, broń Boże ^^. Ale jeśli nie ma zagrożenia, mamy przyjaciół którzy trzymają rękę na pulsie i nie zostawią nas pod jakimś budynkiem w środku miasta to bawmy się :).
  • herbata o smaku troppikalnym, desperados, udany make-up, przytulanka, dobry serial, nowy ciuch, słońce, coś kolorowego, serduszko w portfelu, znalezione 5zł, sms od kogoś fajnego, długopis którym nam się super,extra,bombastycznie pisze, pizza, kwiatki, zapach bzu, prezent, święta, nowy kolor włosów itd.
Drobnostki, które napotykamy na swojej drodze każdego dnia. Niektóre są częstsze, rzadsze. Niektóre już nam działają mega na nerwy, o niektórych zapominamy, ale są. Ważne jest to, żeby je zauważyć, pomyśleć o nich przez chwilę. Zapisać sobie super sms'a od przyjaciółki, ususzyć jednego kwiatka, zrobić zdjęcie pizzy i potem wspominać. Cieszyć się z małych rzeczy to sztuka, ale warto ;).


Bo szczęściu trzeba pomóc ;). Dlatego Kochani podzielcie się też ze mną lub nawet u siebie na blogach swoim przepisem na szczęście może to być forma tagu, a jaka pozytywna i pomocna. Może akurat jeden z Waszych sposób okaże się zbawienny dla kogoś innego? Ja jestem mega ciekawa, co Wy robicie, żeby się uśmiechnąć, żeby zadbać o własne samopoczucie, może akurat będzie coś, co będę mogła odgapić ;D. Szczerze przyznać, że im więcej sposobów tym lepiej dla mnie :D.