Maska Express Wax do włosów zniszczonych

30 czerwca 2013

Ojjj tak w końcu przychodzę do Was z recenzją. Zresztą w ogóle z czymkolwiek. Zawaliłam nie było mnie tutaj, ale już jestem już nadrabiam i naprawdę tym razem będzie baaardzo regularnie ;D. Co do tego, co u mnie to tak.. mam wakacje. Co prawda nie będą to full wakacje, bo we wrześniu czekają mnie AŻ TRZY poprawki ;). Dokładnie tak. Nie mam pojęcia jak to się stało, ale nieważne.. zawaliłam i teraz najważniejsze to wziąć się garść, ogarnąć swoje życie po tym, jak mnie mocno w dupę kopnęło i ruszyć do przodu. Ten czerwiec był dla mnie zdecydowanie najgorszym miesiącem ever, ale ej! Już się kończy.. więc może być tylko lepiej ;)).

Pilomax Express Wax
maska do włosów zniszczonych

Cena: 23,90 zł tutaj
Pojemność: 250 ml.

Od producenta: Innowacyjna, szybko działająca maska przeznaczona do włosów zniszczonych (łamliwych, szorstkich, matowych) oraz do stosowania przy wypadaniu włosów. Keratyna - wzmacnia i regeneruje uszkodzone włosy, nadaje im połysk. Tworząc film chroni włosy przed szkodliwym działaniem środków farbujących i utleniających. Korzystnie wpływa na skórę łagodząc podrażnienia. Ekstrakt ze skrzypu polnego - regeneruje oraz zapobiega łamliwości i rozdwajaniu się włosa. Pantenol - silnie nawilża i pogrubia włosy, przyspiesza gojenie naskórka oraz łagodzi uczucie swędzenia. Gliceryna - nawilża i poprawia elastyczność włosów oraz skóry głowy. Express Wax szybko i skutecznie pielęgnuje Twoje włosy, zapewniając im odpowiedni poziom nawilżenia oraz chroniąc przed uszkodzeniami i rozdwajaniem.

Sposób stosowania: Umyj włosy szamponem, najlepiej henna Wax firmy PILOMAX. maskę, w ilości 10-20 ml, wmasuj w skórę głowi i włosy lub tylko na rozdwajające się końcówki. Pozostaw maskę na 3-10 minut. Spłucz dokładnie maskę. Dla ochrony włosów przed zanieczyszczeniami środowiska użyj Odżywki Ochronnej Nawilżającej PILOMAX. Susz i układaj włosy jak zwykle. Stosować 2-3 razy w tygodniu do osiągnięcia widocznej poprawy, a następnie zapobiegawczo 1 w tygodniu. 

Składniki: Aqua, Cetearyl Alcohol, Phenoxyethanol, Glyceryl Stereate, PEG-100 Stearate, Cetrimonium Chloride, DMDM Hydantin, Hydrolized Keratin, Epuisetum Arvense (Horsetail) Leaf Extract, Parfum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Glycerin, Panthenol, Ethylhexylglycerin, Cl 19140.

Ja: Na pewno wiecie już jakie są moje włosy przynajmniej mniej więcej. Kręcone, zniszczone i w ogóle wymęczone moim poprzednim popełnianiem grzechu, czyli codziennym prostowaniem. Ale w porę się ogarnęłam i teraz staram się o nie zadbać najbardziej jak się da. Stosowałam maskę po każdym myciu, więc jakieś 2-3 razy w tygodniu, od początku aż do końca opakowania. I ja ją stosowałam na dłużej niż 3 minuty ;). 


Co na plus:
  • opakowanie z lekkiego plastiku, stojące na główce, czyli nie ma problemy z wyciśnięciem maski
  • pod światło widać ile nam produktu jeszcze zostało do końca
  • opakowanie ma mocny zatrzask, więc nie powinno być z nim jakichś większych problemów
  • strasznie mi się podoba zapach, nie mogę go do niczego porównać, ale jest świetny ;)
  • wielkość orzecha spokojnie była wystarczająca na moje włosy
  • jest wydajna, stosowałam ją razem z moją siostra (czasem) przez myślę, że dobre 2-3 miesiące
  • jeśli dobrze się ja rozprowadzi to nie spływa z włosów
  • konsystencja jest okej, na włosach się dobrze rozprowadza i czuć jak wchłania w nie
  • ani razu mi się nie zdarzyło jej nie zmyć, więc nigdy nie miałam problemu z jakimiś zlepionymi włosami, strąkami ;)
  • włosy po zastosowaniu maski mają bardzo fajny skręt
  • bardzo ładnie się błyszczą
  • są lekkie i fajnie się układają
  • nie przetłuszcza jakoś specjalnie włosów
  • na pewno wzmocniła mi trochę włosy
  • włosy niestety dalej się łamią, ale mniej
  • nawilża włosy



Co na minus:
  • nie zauważyłam pogrubienia włosów
  • jeśli chodzi o efekt dotyczący zmniejszenia wypadania włosów to efekt niestety był krótkotrwały, potem wypadały jak zawsze, a jak się tylko zrobiło mega cieplej już w ogóle wypadały straszliwie
  • regeneracji zadowalającej nie zauważyłam, ale to wiadomo.. ciężko jest wymagać naprawienia zniszczonych włosów ;o
  • wyczytałam w Internetach, że powinno się unikać pewnego składnika tej maski, a mianowicie DMDM Hydantin, powoduje stany zapalne, ma właściwości rakotwórcze itp... niefajnie.



Inne:
  • jeśli chodzi o jakiekolwiek podrażnienia naskórka to niestety nie mam pojęcia, co i jak ponieważ nie mam takich problemów
  • czy was też denerwuje to, kiedy na opakowaniu jest napisane krok po kroku: umyć szamponem tym a tym, potem użyć szamponu tego, a tego itd. Niby wiem, że takie stosowanie przynosi najlepsze efekty, ale to jest taaaakie nachalne
  • na jej temat są mega różnorodne opinie



Moja opinia: No i no... Niby więcej plusów, niby wszystko wydaje się fajne itd. Przeraził mnie trochę ten jeden składnik, co prawda ja się na tym nie znam kompletnie i nie wiem, czy zrobiłam dobry research (więc jeśli ktoś coś wie więcej to możecie mnie oświecić). Maska jest w porządku, ale na moich włosach była taka o zwykła, po prostu. Nie zaszkodziła mi wiadomo. Włosy wyglądały zdrowiej, ładniej, lepiej <3, ale to chyba nie jest dokładnie to czego ja szukam w masce. Myślę, że mimo wszystko warto jest się przekonać na własnej skórze, bo ta maska jest dosyć specyficzna i chyba inaczej działa na każdych włosach ;).

2-gie urodziny bloga! Zapraszam do świętowania razem ze mną

22 czerwca 2013

Witajcie Skarby ;D. Dokładne dwa lata temu założyłam tego bloga! Masakra... to jest chyba moja najdłuższa taka stała 'działalność' w Internecie. Bez dłuższych przerw, bez zawieszeń itp. Byłam tu cały czas, może niecodziennie, ale za to myślałam o tym dzień w dzień, co by tu, albo co u Was słychać ;). Masakra. Tak to szybko zleciało, że jestem w szoku, ale cieszę się i mam nadzieję, że będę tutaj dosyć długo ;).

Chciałabym Wam podziękować za to, że jesteście tutaj ze mną parę osób nawet praktycznie od samego początku istnienia tego bloga. I w ogóle za to, że mogłam poznać niektóre blogerki osobiście --> To jest zdecydowanie największy plus posiadania bloga. Bo naprawdę, dziewczyny jesteście fantastyczne. I mam nadzieję, że teraz to już tylko do przodu ;D. Wakacje przede mną, więc będę miała więcej czasu na bloga i mam nadzieję, że uda mi się dokończyć i zrealizować wszystkie moje plany i projekty blogowe. A teraz czas na prezenty dla Was!




Perfumowe rozdanie, 
2urodziny bloga ;)

od dzisiaj do 6 lipca 2013r. możecie się zgłaszać na to mini rozdanie ;). 
Nagrodzonych będzie aż 3 osoby, każda innym zapachem od Manila Bond!

Co zrobić żeby wziąć wziąć udział w konkursie?
  • napisać w komentarzu, którą perfumę wybieracie (poniżej jest zbliżenie na każdą nutę zapachową) oraz napisać mi jakiś cytaty, który ma dla Was największe znaczenie, który Waszym zdaniem jest najśmieszniejszy, albo fajnie wam się kojarzy, albo się z nim zgadzacie, albo coś takiego i napiszcie mi uzasadnienie, dlaczego właśnie ten ;).
  • opcjonalnie, ale nie jest to wymóg konieczny: Like on facebook lub Follow on Bloglovin
  • a i podajcie mi oczywiście adres mail ;)
Z każdej grupy perfum wybiorę jedną osobę, której wypowiedź najbardziej do mnie trafiła. Zapraszam do udziału! Dzielcie się swoimi cytatami ;).


MANILA BOND SPIRIT
Pobudź zmysły

Woda toaletowa Spirit to orzeźwiający zapach pobudzający zmysły. Jest połączeniem energii wydobytej z owoców z subtelną kwiatową nutą. Zapach dedykowany jest dla aktywnych, energicznych kobiet, które dążą do absolutnej wolności.



MANILA BLOND GLOW
Orientlany zapach

Woda toaletowa Glow to orientalny zapach działający na wyobraźnię. Kompozycja opiera się na połączeniu egzotycznych owoców z intensywną nutą kwiatową.

Zapach dedykowany jest dla eleganckich, pewnych siebie kobiet, które celebrują swoją niezależność.



MANILA BOND TIGHT
Wejdź do krainy fantazji

Woda toaletowa Tight to egzotyczny zapach urzekający morskim aromatem. Jest to połączenie świeżych cytrusów z delikatną nutą kwiatową.

Zapach został stworzony z myślą o silnych, lubiących wyzwania kobietach, które pragną choć na chwilę uciec w krainę fantazji.
















No to cóż ;) Powodzenia wszystkim!!! :)

Prawa Murphy'ego w wersji BecomingBeautiful!

20 czerwca 2013

Witajcie Kochani ;). Co tam u Was słychać? Pogoda nam ostatnio dopisuje idealnie! Nawet nie wiecie, jak zazdroszczę tym osobom, co mają już wakacje. Wręcz idealna pogoda na leżing, smażing, ogniska, imprezy i piwo w plenerze. Niestety, mnie to czeka dopiero za jakieś niecałe dwa tygodnie. Tak w dalszym ciągu męczę się na uczelni, ostatni egzamin mam 1 lipca, a ja już wiem, że niestety czeka mnie w tym roku ponownie kampania wrześniowa. Ale nie ma, co się załamywać, trzeba iść do przodu i walczyć, żeby tylko jeden egzamin mi się śnił po nocach przez całe wakacje. Trzymajcie za mnie kciuki! ;D

Na pewno kojarzycie pana Murphy'ego i jego zabawne prawa, typu 'Druga kolejka jest zawsze szybsza.'. Chyba każdy z nas, ma takie sytuacje, w których powtarza sobie 'I znowu to samo'. Zapraszam do zapoznania się z moimi podejrzanymi, częstymi zbiegami okoliczności ;).



1. Moje łóżko wygląda najwygodniej, kiedy mam masę spraw do zrobienia. 
I to jest u mnie sytuacja nagminna. Nauka, sprzątanie, gotowanie, inne obowiązki, to wystarczy, że popatrzę na swoje łóżko i koniec, przepadam, tracę całą energię i marzę tylko o tym, żeby się położyć.

2. Jeśli chodzi o kolokwia, to dziwnym trafem zawsze uczę się tego, czego nie ma, a to co pomijam (lub nie posiadam w notatkach ^^) potem pojawia się na egzaminie.
Już nawet moja mama z siostrą się zawsze śmieją, że jak mówię, że czegoś nie zdałam, bądź słabiej mi poszło to oczywiście 'Coo? Było to czego akurat się nie nauczyłaś, nie?'. Nie wiem, jak to się dzieje i dlaczego tak jest, ale no niestety ;D.

3. Zawsze, kiedy mam ochotę coś zrobić (sama, z własnej, nieprzymuszonej woli), przychodzi ktoś i mówi mi, żebym to zrobiła...
A wtedy momentalnie moje chęci opadają, jestem mega wkurzona i wracam do beznadziejnego marnowania czasu przed komputerem, na kwejku, demotywatorach, mistrzach, kurniku i innych stronach. 

4. Kiedy biorę na weekend do domu notatki, nie mam czasu nawet na to, żeby wypakować je z walizki, a kiedy ich nie biorę, bo za w czasu twierdzę, że to bezsensownego, mam tyle wolnego czasu, że spokojnie wszystko bym zrobiła.
I ja się pytam, dlaczego tak jest ?! Tak samo mam z książkami do przeczytania, biorę - nie czytam, nie biorę - jęczę, że mam taką ochotę akurat na ta książkę, którą w ostatniej chwili wyciągnęłam z torebki xD.

5. Nosząc w torebce parasolkę przez kilka dni, deszcz nie pada, kiedy w końcu ją wyciągnę to wracam do domu, przemoknięta jak kura.
A ostatnio zdarzało mi się to nagminnie! Tym bardziej w te dni, kiedy była taka dziwna pogoda, że było mega gorąco i mega ulewa, gorąco i mega ulewa. Ile można nosić ze sobą niepotrzebnie parasol, żeby w końcu i tak zmoknąć? -.-

6. Zawsze w najbardziej kryzysowych momentach, mój telefon się wyładowuje, bądź nie mam na nim żadnej kasy.
Co śmieszniejszy jest fakt, że mam dwa telefony, a i tak mam zawsze ten sam problem xD. 

7. Najlepsze imprezy zawsze wypadają w ten weekend, kiedy ja muszę zostać w Lublinie i się uczyć, a dodatkowa praca jest możliwa wtedy, kiedy ja wracam na weekend do domu rodzinnego.
I weź tu sobie zorganizuj czas, kiedy się po prostu nie da!

8. Kiedy wybieram się na shopping z zaoszczędzonymi pieniędzmi - nic mi się nie podoba. Kiedy wchodzę do galerii tylko pooglądać - chce mieć wszystkie ciuchy, jakie widzę.
Czy ktoś może mi wyjaśnić dlaczego tak jest ?! okej można to podpiąć pod to, że jak ma się kasę to się chce ją wydać, jak najlepiej, a jak nie masz to w myślach możesz kupować sobie cokolwiek. Ale tak samo, jest nawet, kiedy się szuka konkretnie jakiejś rzeczy na jakieś wydarzenie, imprezę. Po tej imprezie, nagle w sklepach jest od groma i trochę dokładniej tego, czego szukałaś wcześniej.

9. Zawsze, kiedy czuję, że kończy mi się fluid, kupuje następny na wszelki wypadek, potem się okazuje, że fluidu wystarcza mi na dobrych kilka tygodni.
I na odwrót! Kiedy twierdze, że jeszcze dużo zostało, to następnego dnia fail ;D. Przy okazji, wiem, że moje problemy są straszne i ogromnej wagi, i w ogóle sama się zastanawiam, jak to możliwe, że jeszcze żyje. ;D

10. Zawsze, kiedy gdzieś idę z zamiarem zrobienia czegoś, na miejscu za cholerę nie mogę sobie przypomnieć, o co mi chodziło.
Nie wiem, czy to już podchodzi pod różne choroby, typu skleroza, czy inne bardziej przerażające, ale masakra. Idę do siostry o coś się spytać, jestem w jej pokoju -> pustka. Idę do kuchni po coś, na miejscu -> pustka. Często też zdarza mi się zanosić np. talerz zamiast do kuchni to do łazienki, bądź wkładać zeszyt do lodówki, bo... jakoś tak wychodzi ;o. Najlepszy jest ten moment, kiedy uświadamiasz sobie, że jesteś nienormalna ;D.

11. W kuchni wszystko się przede mną chowa i jest przeciwko mnie.
I nic na to nie mogę poradzić. Mam wrażenie, że po prostu nie powinnam wchodzić od kuchni i tyle. Jaram się, że umiem sobie zrobić kanapki, tosty i jajecznicę ;o. Nigdy nie zapomnę, jak kiedyś byłam mała i mama mi kazała ogarnąć jej herbatę, czy tam cappuccino i oczywiście zalałam filiżankę zimną, nieprzegotowaną wodą. xD Moim kuchennym guru jest moja siostra i naprawdę, robię wszystko, dokładnie, krok po kroku, tak jak ona.. to nie.. nawet moje naleśniki potrafią się złamać w połowie o.O.

12. Gdziekolwiek jestem, to spotyka mnie /+ moich znajomych jakiś przypał.
Nie wiem dlaczego przyciągam do siebie, dziwne sytuacje, ale to prawda. hahaha, Albo jakiś człowiek się przywali i opowiada o dziwnych historiach, a to ludzie zaczepiają dziwnymi sposobami, a to coś palnę gdzieś na cały głos i w ogóle najlepiej to powinnam uciekać do domu :D. Ale akurat to lubię, więc niech tak zostanie haha.


A na koniec, mały bonus, co Paulina robi, kiedy ma sesje i powinna ostro zakuwać?

Soraya, normalizujący krem na noc - cera tłusta i mieszana

18 czerwca 2013

Hej Kochani ;). Miałam dać recenzję jakąś dużo, dużo wcześniej, ale jakoś ten poniedziałkowy egzamin mnie rozproszył i w sumie teraz czekam na wyniki i nie wiem, co mam ze sobą zrobić ;D. Ale dzisiaj mam dla Was recenzję w sumie to ogarniętą przez moją siostrę (ja tylko przelałam jej myśli do notki) kremu normalizującego na noc do cery tłustej i mieszanej ;). Krem do mojej cery się w zupełności by nie nadawał, a tak to moja siostra nawet go polubiła, więc myślę, że warto się nim z Wami podzielić.

Soraya- normalizujący krem na noc
cera tłusta i mieszana

Pojemność: 50ml
Cena: ok. 17zł

Od producenta: Krem zapewnia poczucie komfortu i doskonałej pielęgnacji przez całą noc. Łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, nie pozostawiając uczucia lepkości czy tłustości. Po aplikacja skóra jest aksamitnie gładka i miękka.
CEL: Przywrócić cerze tłustej i mieszanej równowagę. Zredukować niedoskonałości, takie jak rozszerzone pory, zaskórniki, wypryski. Ograniczyć łojotok, zmniejszyć błyszczenie się oraz złagodzić podrażnienia. Zapewnić skórze normalizację oraz optymalne nawilżenie, by wyglądała ładnie i zdrowo.
Wyraźne efekty: *redukcja nadmiernego wydzielania sebum w tłustych partiach skóry *zmniejszenie widoczności rozszerzonych porów *redukcja ilości zaskórników i innych niedoskonałości *aksamitnie gładka i nawilżona cera *poprawa jędrności skóry i redukcja drobnych zmarszczek
Sposób użycia: Krem nakładaj codziennie wieczorem na oczyszczoną skórę twarzy.

Vita Therapy System stworzony, by zapewnić skórze piękny, zdrowy i młody wygląd, w nowatorski sposób wykorzystuje siłę witamin i jest doskonałą odpowiedzią na problemy różnych typów skóry.
Witaminy - wyjątkowe substancje, których szerokie spektrum aktywności oraz niepodważalna skuteczność od lat cenione są przez dermatologów, farmaceutów i kosmetologów.
Witamina B3 (NIACYNAMID) aktywnie włącza się w proces regulacji pracy gruczołów łojowych w skórze. Ogranicza wydzielanie sebum, przez co zmniejsza przetłuszczanie się skóry. Redukuje wielkość porów i stany zapalne.
Cynk - nazywany pierwiastkiem piękna. Bierze czynny udział w regulacji produkcji sebum w skórze. Poprzez hamowanie jednego z kluczowych enzymów w tym procesie skutecznie ogranicza łojotok. Działa ściągająco na rozszerzone pory, łagodzi stany zapalne.
Kompleks łagodzący - allantoina i pantenol zmniejszają podrażnienia skóry, wyciszają ją i koją, poprawiają nawilżenie.

Skład: Aqua, Ethylhexyl Stearate, Decyl Oleate, Glycerin, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Niacinamide, Sodium Stearoyl Glutamate, Tocopherol, panthenol, Magnesium Aspartate, Zinc Gluconate, Copper Gluconate, Carborner, Tetrahydroxypropyl Ethylenediamine. DMDM Hydantoin, Methylparaben, Propylparaben, Parfum, Citral, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.


Co na plus:
  • estetyczne, ładne opakowanie
  • wygodne w użyciu, pozwalające zużyć krem do końca (!)
  • raczej sam by się nie odkręcił gdzieś w walizce
  • widac ile produktu nam zostało do końca
  • zapach przyjemny, typowo kremowy
  • normalny, biały krem
  • łatwo się rozprowadza po twarzy
  • nie roluje się
  • dobrze się wchłania po jakichś 10-15 minutach
  • nie uczulił
  • nie zatyka
  • redukuje wydzielanie sebum, ale nie całkowicie
  • nawilża i to bardzo dobrze
  • wygładza też skórę, ale jest to mały efekt
  • wart swojej ceny
  • ogólnodostępny

Co na minus:
  • słoiczek jest ciężki, przez co może być niewygodny w przewożeniu i braniu ze sobą
  • konsystencja jest dosyć gęsta, przez co trzeba stosować dużą ilość kremu i traci na wydajności
  • nie zmniejsza rozszerzonych porów

Inne:
  • nie wiem, jakie efekty będzie miał na nieujędrnioną cerę ze zmarszczkami

Opinia: Krem ogólnie jest godny polecenia i wart swojej ceny. Zakupiłam go ponownie ze względu na te efekty, które mnie zadowoliły, więc rzeczywiście nie jest z nim tak źle. Mimo tego, że jest ciężki to warto go wozić w te i z powrotem. Nie zatyka, nie uczula, działa więc jest dobrze ;).

Coś się kończy, żeby coś nowego mogło się zacząć.

13 czerwca 2013

Zwlekałam z tym postem dłuższy czas, bo po prostu miałam mega nadzieję, że nie będę musiała go pisać, albo będzie on miał całkiem inny wydźwięk. Na pewno zauważyłyście zmiany na blogu (Karinka! <3), na fanpage, kto ma mojego prywatnego facebook'a to nawet tam zauważył zmiany, nowe zdjęcie profilowe, zdjęcie w tle. Aż się śmieje sama z siebie, bo doskonale wiem, jak to brzmi, ale u mnie to jest coś, jak u części kobiet zmiana fryzury spowodowana zmianami w życiu. Co prawda u fryzjera też byłam, ale bardziej z konieczności i z chęci posiadania przede wszystkim zdrowych, ładnych włosów. 


Zmiany, ogromne, bolesne, niespodziewane, wstrząsające, smutne, przykre zmiany, które nastąpiły jakieś 2-3 tygodnie temu. Rozstanie, zakończenie ponad dwuletniego związku, który jak każdy miał wzloty i upadki, ale przede wszystkim był udany. Nie pytajcie co się stało, bo nie wiem.. Odległość, niedogadywanie się, mało czasu spędzonego razem, zazdrość zwyciężyły z tym uczuciem i nas rozłączyło...
Mimo iż były momenty, że sama borykałam się z wątpliwościami, czasem myślałam, że to się może wydarzyć, ale bardziej przeważało u mnie myślenie, że warto bo to jednak jest coś mega wyjątkowego i wspaniałego, co mnie spotkało w życiu. Nie wierzyłam w to, nie mogłam się pogodzić z tym, że jestem sama, a najbardziej boli to, że muszę się hamować w okazywaniu uczuć i nie mogę powiedzieć wprost komuś, że jest dla mnie bardzo ważny. Nie mogę, bo wiem, że to nic nie da. Szczerze powiem, że ostatnie dwa lata, mimo tej odległości, były najcudowniejsze jakie dotąd przeżyłam. Wspólne weekendy, noce, imprezy, spacery, lekkie kłótnie ('bo to urocze, kiedy się złościsz'^^), wszystko razem sprawiało, że warto się męczyć i czekać. Ale stało się inaczej...
Mimo, że boli, kiedy o tym myślę. Pisząc notkę powstrzymuję się przed wybuchem płaczu, przed krzykiem, przed przekleństwami, bo wiem, że to bezsensu i nie warto się poddawać akurat tym negatywnym emocjom. Bo wiecie, co?...
Bardzo dobrze się stało.! Odżyłam, czuję się szczęśliwa, cieszę się, że przeżyłam coś wspaniałego, słyszę od ludzi, że promienieję, potrafię sobie z tym radzić w taki sposób, że nie olewam swoich własnych obowiązków (wiecie, że na uczelni dostaję ostatnio nawet 4 ;D?), że się uśmiecham i że rano chce mi się wstawać. Wiele też zrozumiałam, nauczyłam się, doceniłam i zrozumiałam swoje błędy, których już na pewno nie popełnię. Odkryłam, że jestem naprawdę silna i że mój optymizm oraz podejście do życia jeszcze nie raz wyciągnie mnie z takich sytuacji.


Wiem, że nic się nie dzieje bez przyczyny. Wiem, że wszystko co mi się przytrafia jest po coś, żebym się czegoś nauczyła, żebym wyciągnęła wnioski, a wszystko to prowadzi do tego, żebym ostatecznie była w pełni szczęśliwa. I wiem, że będę. W tej chwili zaczyna się dla mnie nowe życie. Nie wiem, co będzie za tydzień, za miesiąc za pół roku. Staram się nie nastawiać, że wrócimy do siebie albo że nie wrócimy, albo że już nigdy nikogo nie znajdę, albo że teraz będę bawić się facetami. Nie. Jeśli to była prawdziwa miłość, miłość mojego życia to będzie nią dalej, ale będzie inna, lepsza, na wyższym levelu - będzie idealna. Nie wrócimy do siebie, a zaczniemy od nowa, od samego początku. Jeśli to nie było to, to cóż... dobrze się stało. Ale.. jeśli mam być szczera to mam nadzieję i głęboko wierzę w to, że pierwsza opcja się urzeczywistni i że odnajdziemy się na nowo i będziemy razem szczęśliwi, bo tak się kocha ponoć tylko raz.
Za tydzień spełni się jedno moje marzenie, o którym marzyłam już od dawna. I śmiesznie, że właśnie teraz się wzięłam za to. Ale to będzie idealne dla mnie przypieczętowanie nowego rozdziału w życiu, który mam nadzieję, że będzie przebiegał po mojej myśli. ;) Dziękuję wszystkim, którzy są ze mną teraz, cudownym blogerkom, które umilają mi soboty i są dla mnie naładowaniem baterii, osobom, które wysłuchują mojego gadania na ten temat, które są szczere i które chcą dla mnie jak najlepiej. Sama bym tego na pewno nie udźwignęła.

BUZIACZKI I LOOOOVE ;)
Dziękuję za przebrnięcie przez tą notkę i za to, że mogłam chociaż trochę uczuć i emocji z siebie wyrzucić.  Nie było łatwo, ale czuję się lżej na duszy ;). Takie moje katharsis, zawsze działające ;). 

Jest jedna esencja stworzenia - miłość.
To siła, która nas ponownie zjednoczy, a także scala doświadczenia
rozproszone w wielu żywotach ludzkich na całym świecie.

Joico K-PAK Style - lakier ochronny

11 czerwca 2013

Dawno w sumie na blogu nie pojawiła się żadna recenzja. Jakoś ten czas leci niesamowicie szybko, że nie ma czasu na nic, na zastanowienie się, na odsapnięcie, na relax. Zawsze coś trzeba zrobić, zawsze tego się muszę nauczyć i w sumie chwilowo i tak żyję jedynie sesją, więc z jednej strony może to i lepiej, tym bardziej, że o dziwo całkiem dobrze mi idzie ;D. Teraz już wiem, jak się czuję student dostający 4 z kolokwiów i mający pojęcie mniej więcej o czym pisze podczas zaliczenia ;). Ale wracając do tematu: recenzja lakieru do włosów ;).


Joice K-PAK Style
lakier ochronny

Cena: 62,45 zł
Pojemność: 350 ml

Od producenta: Lakier ochronny, średnio mocno utrwalający. Chroni przed uszkodzeniami termalnymi i szkodliwym wpływem środowiska.
Polecany dla: • Osób szukających średnio-mocnego utrwalenia fryzury, zapewniającego maksymalną ochronę dla zestresowanych zniszczonych włosów. • Każdej fryzury potrzebującej kontroli • Podczas prostowania włosów, aby były gładkie i lśniące

Cechy: • Lakier do włosów średnio utrwalający • Zapewnia maksymalną ochronę • Zapewnia kontrolę, która trwa cały dzień • pH: 

Sposób użycia:
• Wysuszyć włosy i ułożyć jak zwykle
• Trzymać produkt 25-30 cm od włosów i spryskać 
• Dla zwiększenia objętości, unieść włosy i spryskać tuż przy skórze głowy

Uwaga: :Zawartość pod ciśnieniem. Unikać kontaktu z oczami. Nie dziurawić, nie wrzucać do ognia nawet po zużyciu. Chronić przed słońcem, nie wystawiać na działanie temperatury powyżej 50 st. C. Chronić przed dziećmi. Przechowywać z dala od wszelkich źródeł ciepła. Środek łatwopalny.

Skład: Alcohol Denat, Dimethyl Ether, Isobutane, Butyl Ester Of PVM/MA Copolymer, Propane, Aqua/Aminomethyl, Propanol, Hydrolized Keratin, PG/Propyl, Methylsilanediol,  Aleurites Moliccana Seed Oil, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Oenothera Biennis Oil,  Psidium Guajava Fruit Extract, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Benzophenone 4, Thoctic Acid, Sodium Ascorbyl Phosphate, Allantoin Butyl Methoxydibenzoylmethane  Glycerin, Glycolipios, Hyaluronic Acid, Benzyl Benzoate, Benzyl Salicylate, Buthylphenyl Methylpropional, Citronellol Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Fragrance.

Co na plus:
  • opakowanie, które jest dobrej jakości, wytrzymałe, dobrze trzyma się je w ręku i prezentuje się całkiem nieźle
  • zatyczka jest naprawdę spoko, można powiedzieć, że \podwójna', nie ma mowy o tym, żeby miała się sama wyciągnąć
  • bardzo wygodnie się z niego korzysta
  • wstrząsając słychać jakieś kuleczki, które rozbijają konsystencję (mam nadzieje, że wiecie o co mi chodzi :))
  • dobrze się rozpryskuje na włosach
  • nawet z bardzo bliskiej odległości nie powoduje żadnych strąków, sklejonych włosów, czy takich które są nieruchomo przez cały czas
  • bardzo fajnie, naturalnie utrwala włosy i fryzurę na parę godzin
  • nie da się przesadzić z jego ilością
  • jest mega wydajny, pryskam i pryskam i pryskam i dalej jest
  • ma piękny zapach ! który jest wyczuwalny przez jakiś krótki czas na włosach, nie wiem dlaczego kojarzy mi się z wiśniami ;o (ale to na pewno nie to)
  • nie wysuszył mi włosów
  • łatwo da się go wyczesać z włosów, że nie widać po nim żadnego śladu, ani nie powoduje to gorszego wyglądu włosów
  • dostępny w Internecie (taniej, drożej, zależy..)


Co na minus:
  • nie da się spryskać włosów z odległości zalecanej (25-30cm) bo lakier nie ma az takiego zasięgu
  • cena, do najtańszych nie należy, co prawda myślę, że ogólnie w internecie znajdzie sporo tańszych ofert tego lakieru to i tak w dalszym ciągu nie będzie to niska cena

Inne:
  • Tylko utrwala, nie zauważyłam, żeby włosy były bardziej uniesione, czy się błyszczały, czy były miękkie, czy co tam innego jeszcze ;)


Moja opinia: Ja jestem bardzo zadowolona z tego produktu. Mimo iż lakieru do włosów nie używam zbyt często, to jak już go dorwę w swoje ręce przed jakąś imprezą to psikam, jak najwięcej się da ;D. Sprawdza się, utrwala fryzurę, daje radę z grzywką, a co więcej nie powoduje żadnych złych stron ubocznych na włosach. Co prawda drogi, ale za tą cenę mamy fajny profesjonalny produkt, który wystarcza na dłużej niż inne produkty. A inny minus broni się plusem, bo mimo, że lakierem trzeba spryskiwać z bliska to i tak nic złego się nie dzieję. Jeśli ktoś jest w stanie wydać ok. 60zł na sam lakier to jak najbardziej polecam. Ja nie potrzebuję lakieru, więc zostanę raczej przy tańszych ;).



P.S. Na pewno zauważyliście zmiany na blogu. O nich jeszcze coś na pewno wspomnę, przy dłuższej 'prywatnej' notce, ale już chciałabym bardzo podziękować Karince za pomoc i za ogarnięcie tego chaosu, który tutaj panował przez dobry, długi czas <3. Kochana jesteś wspaniała! ;D

Spotkaniowe nowości ;)

09 czerwca 2013

Witam Was w tą piękną niedzielę ;). Co u Was słychać? Mam nadzieję, że wszystko w porządku i powoli powoli zaczynacie wakacje z sukcesem w szkole, na uczelni. Ja po wczorajszym naszym szalonym spotkaniu czuję się bardzo dobrze. Trochę męczy mnie katar i bolą plecy, ale to od noszenia toreb z kosmetykami ;o. Dziś chciałabym wam pokazać jakie nowości goszczą w mojej kosmetyczce, na półkach i też w kuchni! Nowości zebrane są z dwóch spotkań i aż sama nie wierzę w tą ilość ;D. Kiedy ja to zużyję ;)?




Jest tego od groma i trochę ;) Muszę teraz posprawdzać daty ważności i ogarnąć je wszystkie i zastanowić się, kiedy ja to wszystko zużyję. Btw. mlekołaki od Lubelli już prawie zjedzone ;D.