31 sierpnia ;) naaaasze święto, HEJ !

31 sierpnia 2013



Fajnie, fajnie, fajnieee ;). Dzisiejszy dzień to można powiedzieć nasze wspólne święto ! Dzień Blogera/Bloga ;) Jak fajnie jest świętować coś z taka ogromną ilością osób ;). Nie będę się zbytnio rozpisywać na ten temat, bo chyba każdy wie, czego możemy sobie życzyć i ja życzę każdemu tego, czego oczekuje od swojego bloga ;). Chciałabym jedynie wspomnieć o tym, że miło by było gdyby się skończyły te wojny pomiędzy blogerkami, dziwne afery, zawiść i komentujące Anonimy, którzy tak naprawdę nie zdają sobie do końca sprawy, jak to jest posiadać bloga i oddawać mu całe swoje serce;). Ahh i jeszcze, komentujących takich, którzy czytają notki, bez spamu ;). 


Ja teraz już czekam na moją kochaną Ivo, która przyjeżdża do mnie na dwa dni ;). Nie widziałyśmy się całe wakacje i masakra już się nie mogę doczekać, nosi mnie i w ogóle się jaram, jak opętana ;DDD. Będziemy jeść, pić, dobrze się bawić ;D. Dzisiaj mamy w planach basen, pizza i możliwe, że ognisko na wsi, bo tato robi, więc tam podbijemy :D. Już się nie mogę doczekać, mimo iż wiem, że za niecałą godzinkę, będzie już u mnie ;D. Taaaaka radość! :)

To będzie mój jeden z najbardziej udanych weekendów, ponieważ już wczoraj zaczął się wyśmienicie ;)). Miałam iść na ognisko, ale mama wyciągnęła mnie na koncert. Koncert do końca koncertem nie był, bo było to bardziej spotkanie po latach towarzystwa muzycznego "Pod papugami" ze Stalowej Woli, a my zwykłe człowieczki mieliśmy okazję widzieć, co się działo na scenie, jak ich spotkanie przebiegało, wysłuchać fajnych piosenek i anegdotek. Byli tam też między innymi: Maciej Zakościelny, Modest Ruciński, Jacek Tarkowski i Anna Ołdak. Było świetnie! Nie spodziewałam się, że będę się aż tak dobrze bawić, śmiać się i patrząc na nich wszystkich z szacunkiem ;). Jestem tez pod mega wrażeniem Maćka i Modesta. Taki luz na scenie, genialny głos, swoboda wypowiedzi, szczerość, otwartość i fakt, że nie mogli usiedzieć na miejscu tylko podbijali do mikrofonów, tańczyli i śpiewali. Rewelacja ! 


Na Youtubie możecie obejrzeć krótki fragment z tego, co się wczoraj działo :). Polecam jak najbardziej, bo warto ;D. A ja się najbardziej jaram moim zdjęciem z Maćkiem Zakościelnym! Niby nic, a jakbyście tylko widzieli, co ja wyprawiałam w samochodzie potem ;D. Cud, że mama mnie nie wyrzuciła z niego ;D. Tylko zdjęcie, wymiana kilku zdań, a ja jestem totalnieee wniebowzięta, haha :).

A little party never killed nobody !

28 sierpnia 2013

Wakacje powoli się kończą. Za mną już chodzą moje dwa egzaminy poprawkowe i zaczynam się stresować.. Ale trzeba być dobrej myśli - to najważniejsze, a chwilowo i tak żyję weekendem, bo przyjeżdża do mnie moja kochana Ivo, której nie widziałam całe wakacje i 2 dni będą nasze <3. Uwielbiam i jaram się niesamowicie. W między czasie coś tam się uczę, jak zawsze ogarniam internety i ostatnio bardzo katuję w gry na kurniku haha. Więc, jak widzicie nic ciekawego się aż tak nie dzieje, żadnych rewelacji ;>. Moje sny pozostają przynajmniej niezmienne i w dalszym ciągu są tak samo schizowe hahaha. 

Aaa tak ;D. Na weekendzie byłam na weselu w Krasnymstawie ;). I to było moje najlepsze wesele ever, o czym już Wam wspominałam. Dużo tańca, alkoholu, jedzenia, przepysznych owoców, fantastyczni ludzie <3, normalnie żyć nie umierać ;D. Haha, spełniłam nawet swoje jakieś malutkie marzenie, czyli zabawa na całego przez szyberdach :D. Ooo tak! Jestem też pod mega wrażeniem Chmielaków, bo nie spodziewałam się, że będą aż tak fajne. Dużo różnego piwa (czeskie jest naprawdę smaczne!), w ciul ludzi, zajebiste dyskoteki, masa. Za rok na pewno tam przyjadę na tą imprezę, koniecznie ;).

Weselnie ;)), tak trochę miałam ulizane włosy, ale to nic ;D. 

Dupeczki i oczepiny, hahaha ;D


Poprawiny, z partnerem ;)


I, i, i, i co tam jeszcze u mnie ^^. Jest fajnie, bardzo dobrze. Bawię się nieziemsko i mogę śmiało powiedzieć, że moje życie jest piękne i z dnia na dzień staje się coraz lepsze ;D. Hahaha, gadam już trochę jak naćpana, ale nie wiem, co pisać ;). Jeszcze tylko dwa tygodnie będę w Nisku i potem powoli znowu trzeba będzie się przyzwyczajać do Lublina. 14 września wybieram się do Nałęczowa na spotkanie blogerek i już się nie mogę doczekać spotkania ;33. Dodatkowo kilka planów się powoli szykuje, których nie mogę się doczekać, ale to będę pisać na bieżąco ;). Uciekam do Was na blogi, przygotowywać recenzje, notki i ogólnie relax ;). A Wy jak się macie ;)? Jak macie zamiar spędzić ostatnie dni przed szkołą, uczelnią, poprawkami :D?

Nivea, Pure&Natural, mleczko do ciała do skóry bardzo suchej

25 sierpnia 2013

Czeeeść Kochani ;). Piszę do Was prosto z Krasnegostawu i powiem Wam,  ze to jest jeden z najlepszych moich weekendów ever! Wczorajsze wesele, wybawiłam się za wszystkie czasy i w ogóle jestem mega zadowolona ;). Będą foteczki i relacja też ;D. Dzisiaj poprawiny i wieczorem jeszcze na ostatni dzień Chmielaków, a jutro do domu i czas się w końcu zacząć uczyć, alee jeszcze ostatnie chwile wolności, zabawy i korzystam ;). A Was zostawiam z recenzją. Trzymajcie się ! :)

Nivea, Pure & Natural,
mleczko do ciała
do skóry bardzo suchej

Cena: ok. 22 zł
Pojemność: 400ml

Od producenta: Nivea Pure&Natural balsam do ciała, dzięki zawartości cennego olejku arganowego i olejku jojoba z organicznej uprawy, intensywnie odżywia skórę, zapewniając jej długotrwałą gładkość. olejek arganowy to najcenniejszy olej na świecie. Ma właściwości nawilżające i ujędrniające, poprawia elastyczność komórek skóry i przeciwdziała jej starzeniu się. Ponadto wspomaga odnowę komórek i neutralizuje działanie wolnych rodników. Wyjątkowe substancje wchodzące w skład olejku jojoba doskonale uzupełnia ubytki naskórka, chroniąc przed nadmierną utratą wody, podczas gdy witaminy A i E spowalniają procesy starzenia się skóry.
  • BEZ parabenów
  • BEZ silikonów
  • BEZ barwników
  • BEZ PVC w opakowaniu
Produkt przebadany dermatologicznie.


Sposób użycia: Stosuj codziennie, wmasowując mleczko delikatnie w całe ciało.

Skład: Aqua, Glycerin, Octyldodecanol, Dicaprylyl Ether, Isopropyl Palmitate, Hydrogenated Coco-Glycerides, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Hydrogenated Vegetable Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Glyceryl Glucoside, Sodium Carbomer, Sodium Cetearyl Sulfate, Methylisothiazolinone, Phenoxyethanol, Linalool, Limonene, Citronellol, Benzyl Alcohol, Butylphenyl Methylpropional, Alpha-Isomethyl Ionone, Geraniol, Parfum.


Zalety:

  • opakowanie estetyczne, wygodny kształt
  • bardzo wygodne w użytkowaniu
  • dwie opcje do wyboru jeśli chodzi o pojemność: 250ml i 400ml
  • zamknięcie jest na zatrzask, które na pewno się nie otworzy przypadkiem
  • bardzo ładny zapach, który trochę utrzymuje się na skórze
  • przyjemna kremowa konsystencja, która jest bardziej rzadka
  • niewiele potrzeba żeby wykorzystać na skórze
  • dosyc syzbko się wchłania
  • łatwy w aplikacji i w rozprowadzaniu na ciele
  • nie jest tłusty, nie pozostawia po sobie żadnego filmu na skórze
  • bardzo wydajny
  • nie podrażnia, nie uczula
  • lekko odżywia skórę
  • skóra jest gładka i miła w dotyku
  • poprawił elastyczność skóry
  • często na promocji
  • dostępność


Wady:

  • opakowanie jest dosyć ciężkie, przez co na pewno byłby uciążliwy w zabieraniu ze sobą
  • krótkotrwały efekt,: nawilżenie trwa do następnej aplikacji
  • nie ujędrnia 

Inne:


  • ciężko jest mi ocenić, jak się sprawuje pod względem przeciwdziałania starzenia się skóry



Opinia: Taki balsam, jak balsam. Działać, jakoś tam działa. Efekt jest co prawda krótkotrwały, ale w sumie dobrze, że jest. producent obiecuje i obiecuje bardzo wiele, a w sumie i tak nie jest w stanie, jak to tam oddziałuje na starzenie się, wolne rodniki itp. Kondycji skóry jakoś rewelacyjnie nie poprawił, ale bublem też znowu nie jest. Może kiedyś do niego powrócę za zapach, fajną konsystencję i wydajność. Chwilowo szukamy dalej, ale wypróbować w sumie można. ;).

Zakopane 2013r.

22 sierpnia 2013

Dziś będzie mała relacja z mojego raju, w którym znowu było mi dane być w tym roku ;). Ale o tym już wiecie ;D. Będzie mało tekstu, bo nie prowadziłam żadnych notatek, ani żadnych szczegółów, smaczków wyprawy nie pamiętam, ale będzie za to sporo zdjęć, więc notka dla leniwych, którzy nie lubią czytać ;D. A jeśli ktoś lubi pochłaniać moje wywody, a ominął moją notkę na temat mojej miłości do gór to zapraszam TUTAJ. ;)

Dzień nr 1.
Kilkugodzinna droga nie wpływa na nikogo jakoś genialnie, wiadomo. Aczkolwiek zabawnym faktem jest to, że mimo tego, że to była już nasza któraś z kolei podróż do Zakopanego to znowu się trochę pogubiliśmy w drodze ;). Ale to nieważne, byłam mega głodna, dlatego myślałam tylko o jedzeniu ;D. Jedliśmy w restauracji zwanej Obrochtówka, znanej z Kuchennych rewolucji Magdy Gessler. Spacer po Krupówkach i do domu świętować okrągłe urodziny mojej mamy ;). 

W Restauracji ;)

Mostek na Krupówkach ;) Ponoć mam podobne zdjęcie robione kilkanaście lat temu, ale wtedy nie musiałam się zginać żeby głowę zmieścić w tej dziurze ;D.

z ciocią i mamą ;)


Powrót i Giewont <3.
Dzień nr 2.
Spokojny dzień, który nie był skierowany na zmęczenie ;). Poszliśmy pod skocznie, do których mieliśmy jakieś 2-3 minuty drogi ;). Do restauracji na wcześniejszy obiad i potem spacer po jakichś Dolinach, pagórkach, ogólnie Lajtowo ;). Miałam możliwość zobaczyć, jak skoczkowie skaczą (no dobra tylko 1 ;D) i widziałam Jarosława Gowina. Nawet dał nam gazetę ;D. Ogólnie to w chwili, kiedy do nas podchodził nie miałam pojęcia kim jest ten człowiek, ale tak to jest kiedy ktoś ma całkowicie daleko sferę polityczną swojego kraju. Potem był czas na jedzenie, zwykła najzwyklejsza pizza w Dominium coś, co uratowało wszystkich, bo kiedy jestem głodna - jestem też przeokropnie zła i nieznośna ;D.

Czekając na rosół <3.

Espresso mojej mamy ;) i to jeszcze nawet nie zaczęła go pić! ;D

Zdjęcia w lusterku z mamą i ciocia --> uwielbiam :D!


przyroda, przyroda, przyroda <3 

I piwo ;DDD Dobra to nie było tylko dla mnie, ale do rozlania :D Ale wrażenie robiło super ;D.

Dzień nr 3.
W końcu ruszamy dupę! Gubałówka. O tym Wam pisałam w notkach, że weszłam w końcu o własnych siłach :D. Kiedy przez kilka dobrych lat zawsze wjeżdżałam kolejką, tak tym razem stwierdziłam, że w końcu trzeba coś ze sobą zrobić i udało mi się wejść ;). Nie było tak źle, ale lajtowo też nie ;D. Potem długie godziny odpoczynku na samej Gubałówce, gra w karty i ogólnie fun (nawet grałam w koszykówkę z wujkiem ;D). I potem basen na Polanie Szymoszkowej, czyli najbardziej idealne miejsce pod słońcem. Nie zmarnowałam tego czasu o dziwo tak, jak myślałam, tzn. na ciągłym leżeniu i czytaniu, ale graliśmy w siatkę plażową. Poza tym, że piasek miałam dosłownie wszędzie to i tak się dobrze bawiłam ;D.

Idziemy!

Okej jestem hahaha ;D


Widoki < 333




Ja to ta siedząca druga od lewej :D haha

Basen na Polanie Szymoszkowej <3 CUDO

Dzień nr 4.
Czyli ruszamy tyłki ciąg dalszy ;). W tym roku i tak mieliśmy dosyć słaby i lekki plan w porównaniu do lat wcześniejszych, ale nie powiem.. trochę się zmęczyłam ;D. Weszliśmy na Nosal, góra na którą wchodziliśmy 11 lat temu i w sumie coś tam z niej pamiętam o dziwo. Było fajnie, nie narzekam ;D. Wieczorem znowu na Krupówki żeby coś zjeść i ogólnie chilll ;).

hahahaha, genialne jest to zdjęcie ;D jakbyśmy szli na jakąś wojnę ;D

siła! ;D

piękne widoki ! 

z rodzicami ;)




i wszyscy my ;))


tak wiem, znowu z piwem hahaha

O to jest TO MIEJSCE :)) ogólnie to czekałam aż będę mogła pomachać koleżance, ale było za ciemno ;)

A tak właśnie gadam z nią przez telefon xD


 
 Mniej więcej to samo zdjęcie, ale inna jakość i inne lata ;) Po lewej 2011, po prawej 2013 :)

Czekam na rodziców, bo zamknęli mi pokój hahaha ;D No cóż! ;D

Dzień nr 5.
Czyli totalny chillout ;D. Wszyscy poza mną i tata poszli na jakieś przechadzki, spacery itp. Z tego, co wiem i z tego, co w sumie potem widziałam to bardzo się tam wymęczyli. Ja za to spędziłam dzień siedząc na balkonie i patrząc na cudowny Giewont i pisząc dla Was notki ;). Czyli totalny dzień, jak co dzień. Potem jadłam przepysznego łososia w sosie serowo-koperkowym (polecam <3) i kolejna próba pomachania znajomym hahaha.

w tych okularach wyglądam jak pani profesor jakaś ;DDD



Dzień nr 6.
Znowu chillout ;). Spacer po zwykłych uliczkach, wejście na stary cmentarz i mini zakupy pamiątkowe ;).

Dzień nr 7.
I ostatni dzień. Smuuuutno. Ale w końcu padał deszcz, ogólnie to mieliśmy cudownie udaną pogodę. Słońce i ciepło ;).


Taki tam specjał dla gości ;DDD.

+kamerkowe foteczki, bo ich nawet w Zakopanem nie może zabraknąć ;D <3





Miałam w sumie nie pisać nic, ale jakoś tak stwierdziłam, że muszę ;D. No ale ;). Ja się biorę za ogarnianie rzeczy na wesele, prasowanie sukienki, dobieranie dodatków, butów i torebek! trzymajcie za mnie kciuki żebym niczego nie zapomniała, bo ze mną to naprawdę różnie bywa ^^. A jak czegoś zapomnę to będzie totalny kwas ;D. A jak tam Wasze wakacje Misie ;)?