Blogerki atakują Zamość ! 26 X 2013

29 października 2013

Cześć Kochani :)! Jak się macie? U mnie w końcu postępy na uczelni! Mam seminarium i dziś pierwsze oficjalne spotkanie, które nie było takie straszne, jak się wcześniej obawiałam ;). Jest dobrze, pogoda nam dopisuje, jak nigdy wcześniej, na uczelni nie jest aż tak źle, a w czwartek wracam już do domu, czego chcieć więcej :)? Jestem tak stęskniona za domem, że nawet sobie nie wyobrażacie, nie było mnie w domu cały miesiąc,co jest moim rekordem, ale co zrobić, kiedy w Lublinie mi tak dobrze na tych weekendach :D? Imprezowo, klubowo, ciekawie, towarzysko itd, czyli coś, co lubię najbardziej.

Dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować małą fotorelację z ostatniego spotkania blogerek, które odbyło się w Zamościu z inicjatywy Sylwii ;). Sam Zamość piękny, na pewno będę chciała tam pojechać na jakaś wycieczkę ot tak o, pochodzić, pozwiedzać, posiedzieć na rynku, tak o po prostu ;). Byłam tam jak byłam mała, ale oczywiście nie pamiętam nic z tego. Coś ostatnio mi się włóczykij włączył, ale to w sumie fajnie ;D.


Zaczynając od początku w spotkaniu wzięło udział 18 kochanych dziewczyn <3. Muszę zaznaczyć fakt iż była to nasza mała rocznica, bo mniej więcej rok temu dobyło się nasze pierwsze spotkanie! Mam nadzieję, że za rok również będziemy mogły świętować ten dzień razem <3. Na spotkaniu były:



Przed 9.00 już wyruszyłyśmy z Paulinką, Wiolą i Sylwią szynobusem do Zamościa. Jako iż nie miałyśmy innego połączenia to stwierdziłyśmy, że przynajmniej przy okazji sobie pozwiedzamy. Przez większą część drogi odsypiałam padnięta po ostatnim weekendzie. Ale w pewnym momencie się przebudziłam i to na dobre. Ponieważ nasz szynobus miał niewielki wypadek, a mianowicie zderzył się z samochodem. Całe szczęście nic nikomu się nie stało i z półtora godzinnym opóźnieniem dojechałyśmy dopiero do Zamościa.  Swoją drogą trochę niefajnie ze strony firm transportowych, że nikt nam nie chciał pomóc i dowieźć nas na miejsce, więc musiałyśmy działać na własną rękę. Ale nie było zwiedzania, nie było oglądania ani spacerowania, poza szybkim spacerem prosto do Restauracji Muzealnej, gdzie miało odbyć się nasze spotkanie ;).
Szczęśliwe idziemy szukać przystanku, żeby dojechać busem do Zamościa ;D.
Gdybyście tylko widzieli, jak bardzo byłyśmy głodne i jak szybko rzuciłyśmy się na obiad to byście padli ze śmiechu.. Od samego początku mówiłyśmy (okej.. mówiłam :D) o jedzeniu. Nigdy mi rosół bardziej nie smakował, jak wtedy po tych wszystkich przygodach. Ale po obiedzie, który szczerze powiedziawszy był zaskakujący (niestety negatywnie) przeszłyśmy do ciekawszych rzeczy, czyli: piwo, kawa, napoje, lody, ciasta, rozmowy, kosmetyki, śmiechy i zdjęcia. <3 Bardzo żałuję, że nie mogłam zostać na spotkaniu dłużej i już po 16 musiałam uciekać, a spotkanie dalej trwało ;xx. I niestety nie zdążyłam wysłuchać prezentacji przedstawicielki Soraya, ale mam nadzieję, że będę miała jeszcze możliwość chociażby przy innej okazji. 

Zapraszam do zdjęć ze spotkania!:





Pyszne babeczki <3

Co więcej nie wróciłam do domu z pustymi rękami. Mimo iż początkowe założenie było trochę inne, bo bez sponsorów, to Sylwia urządziła nam przemiłą niespodziankę i tak też o to zostałam szczęśliwą posiadaczką poniższych cudeniek:

Global Cosmetics. - Apart.

Home Delight.

Embryolisse. 

Eveline.

Evree.

Glazel.

Verona - IngridCosmetics.

IVR.

Joanna.

Lee Stafford.

Lemax.

Original Source.

Soraya.

Tenex - Vintage Body Oil.

Co Was ciekawi najbardziej ;D?

We finally seen the back of those grey days.

22 października 2013


Bo życie bywa bardzo zaskakujące i zmienia się co chwilę. Wydaje Ci się, że poświęcasz część siebie, że to jest faktycznie coś, a potem ot tak o po prostu to się rozsypuje na tysiące kawałków. Nie mam pytań. Dobrze widzieć w tym wszystkim i zmianę u siebie. Kiedyś podeszłabym do tego całkiem inaczej, obecnie? Wiem wystarczająco dużo, wiem najważniejsze rzeczy, czyli: co, kto, gdzie, jak i dlaczego.. i chyba więcej mi nie potrzeba ;). Nie ma potrzeby zaprzątania sobie głowy sytuacją, która mimo chęci i Ciebie ma w dupie.

Ogólnie na uczelni jest mega kwas. Co prawda dalej nie mam aż takiego natłoku obowiązków, jak miałam mieć od tego tygodnia (środa i piątek wolne, oho jak miłoooo!). W tym roku akademickim powinnam się bronić, a jak na razie wielka niewiadoma wisi nad moim seminarium, nad specjalizacją z jakiej będę pisać pracę. Mamy tylko dwóch głównych promotorów (w tym jeden jest z glottodydaktyki, co dla mnie jest totalną czarną magią) i zostało mi językoznawstwo, bo oczywiście z mojej specjalizacji translatorskiej seminarium żadnego nie ma (no bo po co?., Ale niestety jest nas za dużo i trzeba powywalać studentów.. Śmiech na sali, ale na razie trzeba czekać.. 

INSTAGRAM
Cudowny, miły i spokojny wieczór ;). Internety, fejsy, czaty <3. Czekoladowe cappuccino, które ostatecznie wyszło mi jakoś dziwnie puste, ale zaraz zamaskuję smak jakaś herbatą, bo to to masakra jest, haha. Jestem strasznie padnięta. Ostatnie dwa dni chodziłam spać 3-4 i wstawałam rano. Dzisiaj nawet zaspałam na zajęcia, ale hej, hej! Pobiłam swój rekord. W dokładnie 10 minut zerwałam się z łóżka, przebrałam, pomalowałam, ogarnęłam się i byłam już pod akademikiem. Nieźle ;). A i zaczęłam oglądać How I met your mother. Nie wiem dlaczego ja się tak broniłam przed tym serialem ;). Jest rewelacyjny! Noo niedobre cappuccino trochę mnie już rozbudziło, zaraz się wezmę za parę rzeczy na uczelnię ;). I nie mogę się doczekać weekendu. Kolejny udany weekend, chcę już <3. A za tydzień Nisko. Ostatnio rozmawiałam z mamą przez telefon i muszę wam powiedzieć, że trochę się stęskniłam za tym moim małym, durnym, ale kochanym miastem haha ;).
Tak trochę późno dziś piszę, ale piszę ;D. Jak tam u Was Misiaczki? <3

Safari Trendy Colour! nr 394

20 października 2013

Lakierów do paznokci na moim blogu jest stosunkowo niewiele, mimo iż moja kolekcja jest (dla mnie) ogromna i trochę mnie przeraża. Są lakiery, których jeszcze nie używałam i stoją i ładnie wyglądają, i za każdym razem mam ogromny dylemat, który lakier użyję. Tak też było tym razem, ale pokierowałam się, że dawno nie miałam pomarańczy na paznokciach, a lakier jest nowy, bo otrzymałam go na spotkaniu blogerek w Nałęczowie od marki Quiz ;). 

Lakier Safari Trendy Colour!
Zgaszona pomarańcz nr 394 :)


Lakiery do paznokci od Safari uwielbiam za wszystko. *Za trwałość, która jest genialna biorąc pod uwagę jeszcze cenę. Zazwyczaj lakier wytrzymuje spokojnie 4-5 dni, co na moich paznokciach to naprawdę sukces ;). *Za kolory, których jest ogromny wybór. Każdy kolor ma swoich kilka odcieni, plus są jeszcze różne wersje: mat, zwykły, brokat itd. *Za cenę, która jest komicznie śmieszna.. 3-4 zł? A i pojemność nie jest jakaś malutka, bo 12 ml to sporo. *Za dostępność <3 zawsze jak jestem w pobliżu dworca to idę i przeglądam te lakiery i kupuję jakiś (może to i dobrze, że teraz nie jestem tam zbyt często xD).


 

Ale jakoś nie wiem.. nie jestem zbytnio przekonana do tego koloru. Taki zgaszony pomarańczowy, niewyrazisty i nie wiem - nijaki? Nie porywa mnie, ani nie rzuca się w oczy. Kojarzy mi się też trochę z takim niedorobionym grejpfrutem (wiem, czasem moje skojarzenia są dziwaczne). Co więcej niestety na paznokciach kolor jest inny niż w buteleczce i muszę przyznać, że w buteleczce chyba bardziej mi się podoba. Na pewno podejdę do niego jeszcze raz, ale chyba zbyt często gościć u mnie na paznokciach nie będzie.. A jest to pierwszy lakier, który jako tako mi nie leży. Ale co dziwnego osobom z mojego otoczenia nawet się podobał, więc wiadomo, jak to jest ;D.
Ale oceńcie sami po zdjęciach, które w sumie i tak nie oddają prawdziwego kolor tego lakieru. Akurat w rzeczywistości na paznokciach kolor bardziej przypomina ten ze zdjęć samej buteleczki ;).


YOLO - You only live once :)

15 października 2013

Yolo - myśl przewodnia ostatnich kilku dni i chyba kilku kolejnych. Powtarzam to praktycznie non stop i nie tylko ja, większość osób dookoła, nawet moja mama zaczęła tego używać <3. Bo jest osssom. Nie było mnie to, ale to po prostu nawet nie mam jakiegoś ogarniętego tłumaczenia. Bo czas mam, który marnuję na facebook'u, a w sumie nic się nie dzieje w moim życiu takiego, co byłoby tu do opisania. Poza tym, że jestem w spód szczęśliwa i jaram się niesamowicie tym co mnie spotyka każdego dnia. Są ta bardzo małe rzeczy, słodkie, kochane, które znaczą dla mnie wiele, a dla innych mogą być jakimiś błahostkami. Ale.. ja się cieszę, moje kochane też są szczęśliwe, więc czego chcieć więcej? :)


Nie wiem, jak to się dzieje, że ostatnio w moim życiu smutek zajmuje tak niewiele miejsca (prawie nic?). A jak już, to szybko znika i to jest najważniejsze. Ponoć dobra karma do mnie wraca, właśnie teraz. Moje wypisywanie o szczęściu już mnie samą zaczyna powoli nudzić, bo ciężko jest mi samej uwierzyć w to, że jest aż tak dobrze... A to przecież jeszcze nie koniec! Każdy kolejny dzień przynosi mi coś nowego, jakąś nową sytuację, która sprawia, że jaram się nią niesamowicie i z niecierpliwieniem czekam na rozwój wydarzeń.

Ostatni weekend, jaki spędziłam był chyba jednym z najfajniejszych (nananana nie tylko dla mnie ;D), mimo iż był spokojny. W piątek w spód wycieczkowo, potem spotkanie ze znajomymi, sobota to samo. Uwaga, uwaga! jacy studenci pija herbatę w sobotnie popołudnie? właśnie my, hahaha. Ale szybko się zrehabilitowaliśmy, a w niedzielę byłam na rybach. Hahaha, tak właśnie ja na rybach ;D. Mimo iż nie jest to jakieś mega fascynujące, ale spodobało mi się! Relaks, cisza, spokój, świeże powietrze. Tym bardziej, że naprawdę było ciepło przez te wszystkie dni ;). I jak tu sobie to lepiej wymarzyć? A no właśnie można! Ten weekend zapowiada się jeszcze lepiej, ale żeby nie zapeszyć to nie będę się chwalić ;). 

Tym bardziej, że w tym tygodniu mam aż 2 zajęcia na uczelni xD. Żyć nie umierać! A ja żyję, działam, robię coś każdego dnia. Nie ma 'Nie chcę mi się' czy 'Jestem zmęczona', bo wiem, że będę w tym czasie marnować czas na laptopie.. Walczę o swoje wspomnienia ;).!

Nic mi nie poprawia humoru tak bardzo, jak świadomość, jacy cudowni ludzie mnie otaczają. Że mam do kogo się odezwać, że mogę być przy kimś sobą, powydurniać się, gadać głupoty, podniecać się, śpiewać i skakać na środku ulicy. Bo w końcu 'A little party never killed nobody!'. 

Przepraszam za moją nieobecność tutaj.. Postaram się poprawić i wrócić na odpowiedni tor blogowania, bo tęsknie za Wami! Ale cieszę się przeogromnie, bo już mam wiele spotkań z blogerkami zaplanowanych i też będzie sporo nowych osób, których nie znam i się nie mogę doczekać tych cudownych sobót i niedziel spędzonych w tak zacnie gronie ;D. 

(Jeszcze) wakacyjna wygoda z Cleanic Professional

07 października 2013

Jestem osobą, która uwielbia ułatwianie sobie swojego życia, dlatego jeśli chodzi o wszelakie wyjazdy zawsze zabieram ze sobą, jak najmniej, jak najlżej i jak najpotrzebniej (szkoda, że nie tyczy się to ubrań i dodatków xD). Dlatego też zawsze staram się zaopatrzyć w przeróżne miniaturki, kosmetyki wielofunkcyjne, czy odpowiedniki w chusteczkach. W tej notce chciałabym Wam przedstawić moją opinię na temat chusteczkowatych odpowiedników firmy Cleanic Professional

 

20sztuk w cenie ok. 7zł
Zacznę może od tego, że nie zauważyłam żadnej różnicy w działaniu pomiędzy tymi dwiema wersjami. Czyli obie tak samo: odświeżają, łagodzą jakiekolwiek podrażnienia oraz utrzymują prawidłowe pH miejsc intymnych. Nie podrażniają ani nie uczulają. Są bardzo wygodne w użyciu, opakowanie ma bardzo mocne zamknięcie, co pomaga nam przedłużyć możliwość korzystania z produktu. Chusteczki są świetnie nawilżone, wygodne w użyciu, wielkość jest odpowiednia i pięknie pachną. Nie ma problemu również ze spuszczaniem ich w toalecie. Cena i ilość sztuk jest również w porządku. Fajnie się sprawdzały w podróży oraz w czasie 'tych dni;. 
Korzystałam z obu wersji w tym samym czasie i niestety ciemniejsza wersja szybciej wyschła, a w takiej formie chusteczki nie nadają się już niestety do niczego. Różowa wersja ma intensywniejszy zapach, aczkolwiek oba są ładne i nie potrafię stwierdzić, który z nich jest ładniejszy. Nie są nachalne, ostre, tylko takie w sam raz.
A różowa wersja jest również dostępna w wersji z 10 sztukami. Na pewno zakupię jakąś wersję ponownie.
*W czasie używania tych chusteczek stosowałam cały czas jakiś płyn, żel do higieny intymnej.

20sztuk w cenie ok. 8zł
Chusteczki standardowo znajdują się w wygodnym opakowaniu z zamknięciem na zatrzask. Przez cały czas użytkowania zachowywały się tak, jakbym dopiero co otworzyła opakowanie po raz pierwszy. Wygodne, dobrze nawilżone i odpowiednio długo nie wysychały. Fajna wielkość, można było zmyć jeden makijaż - jedną chusteczką, całym jej obszarem. fajny zapach, delikatny, nienachalny.
Z lekkim, podstawowym makijażem chusteczki radzą sobie bardzo dobrze. Ale jeśli chodzi już o makijaż oczu, eyeliner, dobrą kredkę, czy nawet tusz do rzęs to trzeba się dobrze pobawić i pomęczyć, żeby je zmyć. A wtedy łatwo o jakiekolwiek podrażnienia okolic oczu.
Chusteczki wykorzystałam w inny sposób, do odświeżenia czy jako poranne oczyszczenie twarzy z niewielkich zanieczyszczeń i na pewno nie zakupię ich ponownie, aczkolwiek na wizażu zauważyłam też pozytywne komentarze, więc może u kogoś innego się sprawdzi.

sztuk 20 w cenie 9-10zł
Opakowanie tak samo, jak powyższe dwa jest idealne (dlatego nie chce mi się już pisać po raz trzeci tego samego ^^). Chusteczki w kwestii demakijażu dużo lepiej się sprawdzają w porównaniu do powyższych. Zmywają demakijaż szybciej i skuteczniej, ale w dalszym ciągu nie jest to efekt idealny, aczkolwiek zadowalający. Dobrze oczyszczają cerę z nadmiaru sebum i zanieczyszczeń, również tonizują. Pozostawiają skórę przez dłuższy czas jeszcze wilgotną, więc chwilę trzeba poczekać jeśli chodzi o nakładanie makijażu, czy kremów na noc itd. Nawilżają. Nie podrażniają, ani nie uczulają, również okolic oczu. Zapach jest typowo cytrusowy i według mnie jest zbyt intensywny i trochę mi przeszkadza w użytkowaniu. Na szczęście nie utrzymuje się na skórze, bo to byłby dramat. W tym przypadku szkoda, że chusteczki nie są mniejsze (i dzięki temu mogłoby być ich więcej), bo jedna taka chusteczka to za dużo, jak na jedno oczyszczanie. Jedna dziewczyna wpadła na pomysł z przecinaniem, ale ja nie wiem, co miałabym zrobić z tą drugą częścią, bo z powrotem do opakowania chyba bym nie dała rady jej wsadzić. Ogólnie jestem z nich bardzo zadowolona.

sztuk 10 w cenie ok. 7zł
Tym razem opakowanie nie posiada typowego zatrzasku, takich jak w przypadku trzech powyższych opakowań, aczkolwiek jest to pewnie spowodowane tym, że tutaj mamy do czynienia jedynie z 10 chusteczkami. W dalszym ciągu zamknięcie genialnie się klei i jest mega szczelne. Zapach jest w porządku, delikatny, lekki, aczkolwiek chemiczny, więc niektórym może on przeszkadzać. Idąc dalej... według producenta: '...pokryte mikrogranulkami, które umożliwiają delikatny peeling...' Gdzie są te mikrogranulki i gdzie jest ten delikatny peeling? Porównanie do tych chusteczek mam jedno: papier ścierny. I to poważnie. Nie znam mocniejszego peelingu, który aż tak drze skórę ;oo. I nawet do mojej skóry, która jest wytrzymała i lubi mocne zdzieracze to jeśli chodzi o twarz to to było zdecydowanie za dużo i za bardzo. Po skorzystaniu z tego peelingu byłam cała czerwona! Co prawda peeling działa znakomicie, bo oczyszcza skórę, wygładza, jak nic innego, ale jakim kosztem... Ja korzystałam z tych chusteczek miedzy innymi do peelingu ciała, przede wszystkim nóg przed depilacją i byłam mega zadowolona. Do twarzy nie, ale do ciała w podróż brałabym bardzo chętnie, gdyby nie fakt, że opakowanie ma tylko 10 chusteczek. Zdecydowanie za mało, a chusteczki są zdecydowanie za duże. I znowu: mogłabym je przecinać i chować itd, ale myślę, że zgubiłoby to wtedy swoje fajne właściwości. A szkoda. 


Mieliście ;D? Jakie są wasze spostrzeżenia? :)

wrześniowe fotałki

05 października 2013

Czas na co miesięczną przypominajkę, co takiego wydarzyło się w ostatnim czasie ;). Osobiście uwielbiam takie mixy, nie tylko oglądać, ale i robić swoje ;). Fajnie jest zobaczyć, utrwalić sobie wspomnienia i uświadomić sobie, że naprawdę ma się ogrom rzeczy i powodów do bycia szczęśliwą! Dużo selfie'owych zdjęć, ale już chyba nic na to nie poradzę, że webcamtoy i komórka przed jakąś imprezą idą w ruch, haha.  No nic.. Zapraszam do oglądania! :)


  • Powitanie Lublina z Kinią <3 Zajebista gotowa pizza, Lambrusco i my ;D <3

  •  początek miesiąca :)
  • z najlepszą A. ostatni dzień w Nisku <3
  • ehe, syf, syf, syf i rozpakowujemy się
  • niżańska siłka w Nisku :D (bożeee jak ciepło było o.O)
  • indeks gotowy do zaniesienia do dziekanatu ze wszystkimi pozytywnymi i poprawionymi egzaminami ;)
  • update ściany :) Nowe kartki! <3

  •  przed egzaminem, fotałki dla relaxu xD
  • romantycznie, haha
  • zatrzymam sobie tą kartę na pamiątkę xD
  • <3 pierwsza foteczka w nowym mieszkaniu :D
  • selfie xD prze dimprezą
  • najlepsza rodzinka świata <3 WRH


  •  hahaha kamerkowe jak zawsze <3 i moja owieczka <3


  •  narzekałyśmy na brak foteczek, a teraz mamy ich od groooma <3


  •  najukochańsza, najcudowniejsza, najbardziej szczera, najfajniejsza, NAJ <3

  • Yhym, właśnie tak kończyła się zazwyczaj moja nauka xDDD foteczki!
  • ZIMNO! bluza, dresy, papcie <3
  • to się działo w Lublinie na miasteczku, jak zjeżdżali się studenci :D
  • kochane dziewczynki <3
  • moja lubelskie blogerki <3
  • xD
  • zrobiłam porządek z kosmetykami <3
  • uwielbiam tych ludzi <3 x2
  • Aśka! 'Mam capeckę z pomponikiem' ahhaha

HerbaStudio, Balsam do paznokci 2x5

01 października 2013

Jak się macie kochani ;)? jak tam po pierwszym miesiącu szkoły, dni studiów, czy immatrykulacji :D? Mi się nieziemsko udało ponieważ dzisiaj rano się okazało, że nie mam dziś kompletnie zajęć. Ogólnie są jakieś zawirowania z planem, z salami i problemy organizacyjne, więc myślę, że te pierwsze dwa (może nawet trzy?) tygodnie będą bardzo lajtowe. Poza tym jest mi przeraźliwie zimno, siedzę w szlafroku, popijam gorącą herbatę i co jakiś czas staram się wygrzać sobie dłonie, które marzną, jak nigdy! Niby grzeją, ale i tak to nie jest szczyt moich marzeń. Trochę się też przeziębiłam przez ten wyjątkowo długi weekend i teraz nadszedł czas leczenia, mam ferwexy itd. i jakoś sobie trzeba radzić ;).

Dziś chciałabym wam napisać o balsami do paznokci, który jest już ze mną dosyć długo. Jakiś czas otrzymałam od HerbaStudio około 10 testerów tego kosmetyku. No i nadszedł czas na recenzję! Od razu na wstępie powiem, że każda próbka ma 1,5g, więc można powiedzieć, że zużyłam już ponad jedno opakowanie tego balsamu :). Na zdjęciach są mini saszetki, natomiast pod lupę wezmę opakowanie, które bardzo dobrze znam, bo jest identyczne, jak w przypadku balsamu do ust od Tisane. :) No to tak w razie w jakichkolwiek nieścisłości ;).

HerbaStudio, 
Balsam do paznokci 2x5

Cena: 8-11 zł
Pojemność: 4,5 g
Kosmetyk naturalny, przeznaczony do pielęgnacji paznokci.


Działanie: wzmacnia giętkie, łamliwe, rozdwajające się paznokcie, stymuluje wzrost silnych paznokci, odżywia paznokcie zniszczone i przywraca im połysk, wygładza skórki otaczające paznokcie.

Wskazania: paznokcie giętkie, łamliwe, rozdwajające się, paznokcie wysuszone, matowe, paznokcie zniszczone przez stosowanie zmywacza i lakieru, skórki uszkodzone przez manicure.

Stosowanie: Balsam wcierać w płytki paznokci szczególnie u nasady i otaczający je naskórek.

Skład: Aqua, Petrolatum, Cera Alba, Ricinus Communis Oil, Isopropyl Myristate, Propylene Glikol, Polyglyceryl - 3 - Distearate, Gliceryl Stearate, Olea Europaea Oil, Cetyl Alcohol, Equisetum arvense & Anethum Graveolens & Silybum Marianum extract , Hydrolyzed Keratin, Panthenol, Cholesterol, Magnesium Sulfate, Tocopheryl Acetate, Beta - Carotene, Ascorbic Acid, Phenoxyethanol, DMDM Hydantoin, Methylparaben, Propylparaben, Cinnamyl Alcohol, Eugenol, Geraniol, Hydroxyisohexyl - 3 - Cyclohexene Carboxaldehyde, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Citronellal, Limonene, Alpha Isomethyl Ionone, Perfume.

Składniki aktywne: wosk pszczeli, ekstrakt z kopru, skrzypu i ostropestu, olej rycynowy, oliwa, D-pantenol, aminokwasy keratyny, witamina C, witamina E,   ß-karoten


Plusy:
  • estetyczne opakowanie, dobrze się prezentujący słoiczek
  • niewielki produkt, który można wszędzie ze sobą wziąć i na pewno nie spłata nam filgi otwierając się gdzieś samoistnie
  • konsystencja w chłodnej temperaturze jest dość zbita, jednak pod wpływem ciepła staje się miękka i wygodna w użytkowaniu
  • zapach jest całkiem przyjemny, lekko miodowy, bardzo podobny do balsamu do ust Tisane
  • niewielka ilość jest potrzebna żeby wykorzystać na wszystkie paznokcie (ta ukazana na zdjęciach, to dużo za dużo)
  • bardzo wydajny, chyba nie ma bardziej wydajniejszego kosmetyku na świecie, mam nadzieję, że to starcza na zawsze haha
  • cena w porównaniu do wydajności jest naprawdę genialna i korzystna
  • dostępność, internet oraz apteki
  • bardzo dobrze działa
  • efekt jest całkiem długotrwały (jednak po nieużywaniu go rpzez dłuższy czas problem wraca, ale za każdym razem coraz mniejszy)
  • sprawia, że paznokcie stają się twarde, mniej łamliwe i rozdwajające się
  • wygładza skórki i poprawia ich wygląd
  • odżywia i nawilża paznokcie, poprawia ich ogólny wygląd
  • bardzo fajnie prezentujący się skład!
  • używam przed każdym pomalowaniem paznokci (czyli ok. 2 razy w tygodniu) i to w zupełności wystarcza


Minusy:
  • niestety, ale ja nie lubię takich słoiczków jeśli chodzi o korzystanie z nich, są nie wygodne, tym bardziej przy długich paznokciach, a nie znoszę grzebania palcami w nich, więc cieszę się niesamowicie, że otrzymałam saszetki, z których produkt wydobywa się dużo wygodniej
  • nie zauważyłam zmian dotyczących wzrostu paznokcia


Inne:
  • nie wchłania się do końca i nadmiar trzeba zetrzeć z paznokci, ale to nie sprawia żadnego problemu, można też wmasowywać do końca, ale to trochę czasu zajmuje


Moja opinia: Nie zrezygnowałam z używania lakierów do paznokci, ani nie wcierałam go dwa razy dziennie --> tak jak zaleca producent. Nie wyobrażam sobie mieć niepomalowanych paznokci, dlatego trochę się zbuntowałam, ale mimo to jestem strasznie zadowolona z efektu. Jest rewelacyjna i na pewno jak tylko wykończę te testerki to zakupię całe opakowanie. Wybaczam słoiczek, grzebanie palcem i to, że nie widzę szybszego wzrostu paznokcia (możliwe, że to moja wina, bo używam go po swojemu). Uwielbiam i jest to moja ulubiona część manicure'u ;). Jak najbardziej polecam ;)!