Pure Beauty - so mellow!

21 października 2025

Dzień dobry! Przyszedł czas na najnowszą odsłonę boxa od Pure Beauty, który kryje w sobie kolejne cudowne kosmetyki, dla mnie nowości, które mam okazję przetestować i co najważniejsze! Dla mnie jest to super okazja do poznania świetnych kosmetyków, które potem ze mną zostają, a takie testy są wspaniałe!


W tym miesiącu edycja jest cudownie różowa, opakowanie z lamami jest tak cudowne, że nie da się przejść obok niego obojętnie. Zobaczcie sami! Nie ukrywam, że u mnie się bili o to pudełko, bo te boxy są świetne do przechowywania! Więc nie tylko Kosmetyki ze mną zostają na dłużej, ale i mocne i świetnej jakości pudełka, które rozdaję też wszystkim dookoła, bo są super przydatne!
Ale skupmy się wreszcie na zróżnicowanej zawartości, która gwarantuje nam pielęgnację całego ciała, jak i zadba o podkreślenie naszych atutów robiąc makijaż!



DEPILACJA.PL voucher  na 300zł
Ohh, nie ukrywam, że depilacja laserowa chodzi za mną już od dawna! Ale też ciężko jest mi się zawsze zebrać i zorganizować, wiedząc też, że tutaj potrzebna jest większa ilość spotkań, żeby depilacja laserowa miała sens. No, ale nie ukrywam - wierzę, że uda mi się wykorzystać ten voucher, jak nie na depilację laserową to na inne zabiegi! Wiecie, że w tych lokalach można wykonać sobie różne świetne zabiegi na twarz? No właśnie! Rewelka!



GOLDEN ROSE Tattoo gel eyepencil - żelowa kredka do oczu
Nowoczesna kredka do oczu z żelową formułą, która zdecydowanie ułatwia aplikację zapewnia gładkie i półmatowe wykończenie, zapewniając trwałość aż do 24 godzin. Produkt jest nie tylko wegański, ale i wodoodporny i odporny na ścieranie. Opcji kolorystycznych jest mnóstwo, więc nie będzie problemu ze znalezieniem odpowiedniego odcienia dla siebie czy na jakąkolwiek okazję. 



RADICAL Lash Architect - serum zagęszczające pobudzające wzrost rzęs
A kolejnym kosmetykiem jest serum do rzęs, mocno skoncentrowane, które ma mocny wpływ na rzęsy! To serum bardzo wydłuża, wzmacnia i stymuluje wzrost rzęs. Poza tym, nawilża, odżywia i regeneruje rzęsy, a przy okazji pogłębia nasz naturalny kolor rzęs. Co jest też świetne, to serum jest wegańskie, aż 96% składników jest pochodzenia naturalnego. A jest to produkt idealny dla mnie, moje rzęsy bardzo potrzebują stymulacji - sprawdzę i dam znać!




LAMEL Water jelly blush - 03 dragon fruit
A kolejnym krokiem jest róż, kto nie lubi policzków idealnie muśniętych różem, co bardzo podkreśla delikatną i kobiecą urodę. Ja uwielbiam, a tutaj mamy długotrwały róż do ust i policzków. Konsystencja jest genialna, elastyczna i galaretkowata, dzięki czemu róż rozprowadza się równomiernie, a kolor jest intensywny, co można stopniować. Produkt jest genialny, idealny do stworzenia lekkiego, ale i soczystego makijażu. Ja jestem zachwycona, mimo że obawiam się trochę, bo ja zawsze mam problem z używaniem takich nowych produktów. Ale nauczę się, bo warto!



BEAUTE MARRAKECH kosmetyczny olej z nasion gorczycy
A tutaj mamy olejek z nasion gorczycy. Ten olejek jest bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe -Omega 3,6 oraz 9, jak i witaminy i minerały. Ten olejek sprawdzi się cudownie na włosach, bo uwaga (!) stymuluje wzrost włosów, odżywia, a także wzmacnia skórę głowy. Ma cudowne właściwości rozgrzewające, więc idealny jest do masażu ciała. Ja jestem bardzo go ciekawa, jest to coś bardzo ciekawego i nowego! Brzmi fajnie.



MIYA COSMETICS Beauty.lab ukojenie - kremowy żel myjący do twarzy
A teraz możemy zadbać o twarz z moją ukochaną Miya! Uwielbiam te markę i uwielbiam te kosmetyki. Ten krem myjący jest bardzo łagodny, więc nadaje się nie tylko do twarzy, ale i okolic oczu. Konsystencja jest bardzo kremowa i aksamitna, dzięki czemu delikatnie i skutecznie oczyszcza skórę nie tylko z zanieczyszczeń, ale i nadmiaru sebum czy pozostałości makijażu. A ja wam powiem więcej. krem świetnie zmywa też makijaż za pomocą gąbeczki! Ten krem nawilża i pielęgnuje, bez uczucia ściągnięcia! Krem też bardzo ładnie pachnie i jest naprawdę fajny! Szykujcie się na recenzję, bardzo niedługo!



BEAUTE MARRAKECH naturalne mydło z olejem z kaktusa
A jak już krem nam się skończy, to mamy mydełko z olejek z kaktusa, które będzie idealnym sposobem na efektywne oczyszczanie skóry za pomocą naturalnych składników. A to mydełko nie tylko oczyści i zadba o naszą skórę, ale i przeniesie nas do marokańskiego raju, które będziemy mieć w domu! Ja uwielbiam mydełka, bo są turbo wydajne i wygodne w użytkowaniu. Idealnie sprawdzi nam się do ciała, ale i myślę do twarzy. Bardzo chętnie je przetestuję, choć obawiam się, że ktoś mi je będzie podkradał z łazienki, ale damy radę!



ZIAJA marshmallow karmelizowany peeling cukrowy
I hop hop! Kto się cieszy razem ze mną? No jak, ja kocham peelingi cukrowe, a do tego ma tak cudowny różowy kolor, że ja jestem w nim zakochana na maksa. Mamy tutaj do czynienia z karmelizowanym peelingiem, o cudownym zapachu pianek marshmallow. Ten peeling ma świetną konsystencję, drobinki są idealnej grubości, które fantastycznie wygładzają skórę, a zarazem zmiękczają, sprawiają, że jest super  dotyku i ja naprawdę uwielbiam ten produkt! Mamy tutaj produkt, o którym niedługo poczytacie więcej - bo ja peelingi uwielbiam, a szczególnie tak dobre jak ten.



FORGET ME NOT Walk on the beach - perfumowane serum do dłoni
I idziemy dalej z naszą pielęgnacją, tym razem przyszedł czas na produkt do dłoni, który od jakiegoś czasu stoi u mnie na biurku w pracy, więc jest oficjalnie ze mną przez większość część dnia, i nie tylko ze mną, bo dzięki temu, że jest na wierzchu parę osób z firmy również go używa. Mamy tutaj perfumowane serum do dłoni o odżywczych właściwościach i pięknym zapachu grepfruta, bergamotki oraz cedru. Serum nawilża, odżywia, wygładza i zmiękcza skórę, sprawia, że jest bardzo przyjemna w dotyku. Ja widzę różnicę, że moje dłonie są w lepszym stanie, a zawsze w okresie jesienno zimowym cierpię, a tutaj dobrze zapowiada się sezon! Myślę, że moje dłonie będą cały czas tak zadbane, niedługo napiszę, jak to wygląda!
Inna opcja: Forget me not, perfumowane serum do dłoni, summer evening



AMINOMED rumiankowa pasta do zębów
I mamy tutaj też produkt podstawowy, jakim jest rumiankowa pasta do zębów! Nie miałam jeszcze takiej pasty, a ja bardzo lubię testować produkty do zębów, ostatnie naturalne pasty super się u mnie sprawdzają, więc przyszedł czas na rumiankową. Medyczna pasta do zębów z Aminomed jest rumiankowo-fluorkowa, z wysoką zawartością wyciągu z główek kwiatu rumianku pospolitego. Idealnie nadaje się do codziennej pielęgnacji jamy ustnej, skupiając się na wrażliwych zębach i dziąseł. Używam jej codziennie od kiedy ją dostałam i jest super delikatna, świetnie myje i odświeża, jest naprawdę najs!



ALOESOVE krem odżywczy do twarzy na noc
Nie możemy zapomnieć o mocnej pielęgnacji twarzy, bogata formuła, która sprawdzi się na każdej skórze. Ten krem intensywnie nawilża, a przy okazji zredukuje zaczerwienienia, a także łagodzi podrażnienia. Ten krem przy okazji chroni przed stresem fotooksydacyjnym, a także przedwczesnym starzeniem się skóry. Rano obudzimy się z cudownie zadbaną i wypielęgnowaną skórą. Ten krem naprawdę się świetnie sprawdza.
Inna opcja: serum do twarzy SPF30



PROSALON Iron spray - dwufazowy płyn do prostownicy
I na koniec mamy jeszcze coś do włosów, coś, co ja uwielbiam - produkt, którego używam w dużej ilości i jest dla mnie turbo ważny. Ja bardzo staram się dbać o włosy teraz, suszę je i prostuję po każdym myciu, więc moje włosy są bardzo narażone na wysoką temperaturę, przy okazji są rozjaśniane, z natury kręcone, więc są też bardzo delikatne i podatne na uszkodzenia. Mamy tutaj kompleks nowoczesnych filmformerów, co zapewnia bardzo wysoką ochronę podczas używania suszarki czy innych urządzeń. Przy okazji, produkt cudownie wygładza włosy, ujarzmia niesforne kosmetyki i nadaje im połysk.
Inna opcja: Lamellar therapy, termoaktywny sprawy laminujący


No ja jestem zachwycona! Ten box jest tak przepełniony różnorodnymi i potrzebnymi kosmetykami, że wow. Dawno nie miałąm tak, że większość kosmetyków poszła od razu do użycia, a druga część czeka aż zużyję produkty, które już już mi się denkują. No ja jestem zachwycona, mam kilka kosmetyków, które pojawią się niedługo w recenzjach, więc enjoy! Wyczekujcie! 
A jeśli macie jakieś życzenia, co do recenzji to dawajcie znać, przyspieszymy coś!


[wpis reklamowy]


The Rituals of Sakura pianka pod prysznic w żelu

19 października 2025


Dzień dobry! Jak się macie? Co u Was słychać? Jak Wam minął weekend? U nas standardowo się dzieje, ale dzieje się bardzo fajnie. Ten weekend jest dla mnie cudownym połączeniem spokoju, ale jednak z nutką wyjść, spotkań i przyjemnych chwil. W końcu wybraliśmy się z mężem do restauracji na restaurant week oraz do kina, co było mi bardzo potrzebne! Człowiek od razu ma jakąś przestrzeń w myślach i dużo łatwiej jest się ogarnąć i ohh jak przyjemnie!
A dzisiaj też mam dla Was coś przyjemnego, bo piankę pod prysznic marki Rituals, a my wiemy, że jak Rituals, to będziemy mieć piękny zapach, super konsystencję i kolejną przyjemną chwilę w domowym zaciszu! Ale czy za każdym razem? Jak myślicie? Ja wiem i zapraszam na wpis, ale myślę, że moja opinia nikogo nie zdziwi!

The Rituals of Sakura
pianka pod prysznic w żelu





Pianka znajduje się w aluminiowej butelce, dość sporej, więc od razu wiemy, że pianki wystarczy nam na dłużej. Sama idea pianki dla mnie jest super wygodna i hiper przyjemna! Mamy zatyczkę, która też nie jest aż tak wymagana, bo tutaj wyciskamy piankę na dłoń lub na myjkę, ale pianki nie ma od samego początku. Najpierw wyciskamy bardzo delikatny, rzadki i przeźroczysty żel, który szybko zaczyna się zabielać, a dopiero w kontakcie ze skórą pojawia się super przyjemna pianka. Ta pianka też jest delikatna, ale mam wrażenie, że z każdą chwilą jest jej coraz więcej, dzięki czemu nie ma potrzeby używać dużej ilości produktu.
Pianka tak, jak pisałam konsystencję ma super, jest dużo rzadsza i luźniejsza od np. pianki do golenia. Z kolei, zapach jest turbo piękny, perfumowany, pachnie dość intensywnie, ale nie na tyle, żeby zapach miał być zbyt mocny. Zapach należy zdecydowanie do tych bardziej orientalnych, trochę cięższych, zadymionych, ale ohh - jak ja kocham takie zapachy! To jest zdecydowanie aromat, jaki ja lubię.


Początkowo używałam pianki po prostu na rękę, myjąc ciało dłonią. Jak najbardziej taka forma mycia jest też przyjemna i efektywna. Aczkolwiek tak bardzo mi się ta pianka podobała, że obawiam się, że w taki sposób skończyłaby się dużo szybciej. Zdecydowanie wolę myć się pod prysznicem za pomocą myjki, która sprawia, że produkty lepiej się pieni, staje się dużo bardziej wydajny, ale nie traci przy tym na jakości, właściwości zostają takie same, co jest naprawdę super!
Prysznic z tą pianką jest bardzo przyjemny, nie dość, że pachnie to jeszcze pianka pięknie otula nasze ciało sprawiając, że skóra staje się nie tylko czysta, ale i gładka, nawilżona i miękka. Skóra po takim prysznicu nie jest ściągnięta, ani sucha - nie ma potrzeby nakładania silnie nawilżającego czy odżywczego balsamu, bo skóra jest w naprawdę fajnym stanie. 


I mimo, że tak trochę we wstępie namieszałam, to nie ma się co dziwić, ale pianka marki Rituals jest oczywiście fantastyczna. Wszystko tutaj się zgadza. Pojemność, wydajność, zapach, konsystencja i oczywiście pozytywne efekty i super wpływ na skórę. Nie ma potrzeby używać później balsamu, przynajmniej niecodziennie. U mnie balsam do ciała jest must have i to staram się co wieczór, ale fajnie jest mieć świadomość, że jeśli się spieszę albo jestem turbo zmęczona, to mam produkt pod prysznic, który też będzie w stanie mi o tę skórę zadbać - to jest najważniejsze! A to, że pozostałe właściwości są również na plus, to tylko się cieszyć - uwielbiam!
 
Uwielbiam produkty marki Rituals, miałam dwa lata temu kalendarz adwentowy tej marki i byłam bardzo zadowolona! Te produkty naprawdę robią robotę, a przy okazji pachną magicznie i mają bardzo fajną konsystencję! Ja uwielbiam i na pewno z chęcią będę wracać do tych produktów. Dlatego dajcie znać, jakie są wasze ulubione produkty tej marki!

beBio Cosmetics - Shea Butter - naturalny balsam do ust

17 października 2025


Dzień dobry! Jak tam, co tam u Was? Działamy dalej, chociaż jest mega ciężko, dużo strasznie rzeczy na głowie, a jeszcze więcej rzeczy przed nami. Moja doba mogłaby trwać parę godzin więcej, byłoby fajnie. Ale na razie muszę się jakoś wyrabiać w tym, co mam. Mam nadzieję, że w weekend uda mi się i odpocząć i się wyrwać z tego wszystkiego, a zarazem, że uda mi się nadgonić wszystko. Czyli standard, tak samo, jak zawsze. Ja się nie wyrabiam i narzekam. Ale nie narzekam na kosmetyki, mam dla Was coś wow!
Ja jestem osobą, która bardzo rzadko, a nawet prawie nigdy maluje usta na jakiś konkretny kolor. U mnie zdecydowanie rządzą balsamy nawilżające do ust, pielęgnacyjne, więc jestem tutaj bardzo zadowolona, że takie produkty do mnie trafiają. Tym razem miałam możliwość przetestować beBIO Cosmetics i jest to naturalny balsam do ciała, który... robi robotę! Ale przeczytajcie szczegóły. 


beBio Cosmetics - SHEA butter
naturalny balsam do ust - regeneracja





Balsam jest w sztyfcie, znajduje się w standardowym i plastikowym opakowaniu. Początkowo mamy jeszcze sztyft w papierowym kartoniku, na którym te wszystkie najważniejsze informacje się znajdują. Balsam ma super opakowanie, zatyczka jest naprawdę bardzo szczelna i trwała. Nie otwiera się sama, co jest mega ważne, tym bardziej, że u mnie te balsamy się walają po prostu w czeluści torebki. Balsam tak samo bardzo fajnie się wykręca. 
Balsam ma super konsystencję, taką oleistą i bardzo konkretną. Od pierwszego nałożenia czuć, że na ustach jest konkretny kosmetyk, który działa, który nie znika z ust, wchłania się na idealnym poziomie, ale warstwa ochronna cały czas 'siedzi' na tych ustach. Zapach jest bardzo łady, mega mi się podoba.


I dla mnie ten balsam w ostatnim czasie jest na maksa przydatny. Uwielbiam go! Balsam nałożony na usta od razu pięknie działa, nawilża usta, odżywia i pięknie działa. Balsam trzyma się ust, nie znika z nich, wchłania się tak, jak musi, a reszta chroni usta przed czynnikami zewnętrznymi. Dla mnie ten balsam jest naprawdę genialny. Ładnie pachnie, konsystencja jest na maksa aksamitna, a na dodatek usta przepięknie połyskują, odbijają światło, co wygląda pięknie. I dla mnie jest to efekt idealny na co dzień, do makijażu, jak i na większe wyjście. To robi robotę!
Balsam nawilża usta długoterminowo, potrafi wyprowadzić usta nawet z najgorszej sytuacji. Obecnie pogoda nas nie rozpieszcza, jest coraz zimniej i będzie tylko gorzej, a wiadomo, że okres jesienno-zimowy nie jest zbyt łatwy dla ust i ja zawsze wtedy cierpię. Ale, w tym roku będzie inaczej, bo mam super balsam!


I właśnie o tym balsamie mowa - beBIO Cosmetics - uwielbiam! Ten balsam pachnie przefantastycznie, konsystencja jest cudownie aksamitna, a działanie jest po prostu jest. Działa, nawilża, odżywia, a na dodatek pięknie podkreśla usta. Usta po nałożeniu tego balsamu wygląda bardzo smakowicie, są wypełnione, fajnie odbijają światło i tak jak pisałam. Bardzo ładnie ten balsam podkreśla usta do makijażu, nawet mocnego - mega. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem tego produktu i będe go polecać cały czas!

Przy okazji, balsam jest obecnie bardzo łatwo dostępny i jest na promocji, więc w ogóle szok, że tak dobre działanie i tak fajna jakość jest w super cenie. Bomba! I ja właśnie za takie bomby uwielbiam Pure Beauty! A mam dla Was jeszcze lepszą bombę. Już się możemy szykować na otwierania najlepszego kalendarza adwentowego, bo właśnie od Pure Beauty!
A u Was co wygrywa na ustach? Kolor czy nawilżenie?


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]




NAM - Glass Highlighter - rozświetlacz do twarzy

15 października 2025

 
Dzień dobry, jak się macie? Jak Wam leci następny tydzień października? Oj coraz bardziej zbliża się listopad, zima, święta, urodziny każde i kolejne, i standardowo dzieje się. Zamiast zamykać projekty, żeby w końcu odetchnąć, to zaczynam otwierać nowe projekty i działamy, no nie potrafię inaczej - lubię, jak się coś dzieje. Mimo że zawsze na to narzekam, to potem jestem zawsze mega zadowolona z ostatecznych efektów, cieszę się z rzeczy, jakie się dzieją i jestem zadowolona, że nie ma nudy. Ale ponarzekać też muszę.
Za to przyszedł czas na moje recenzowanie kolorówki! Tyle tego mam i używam praktycznie codziennie, ale jakoś ciężko jest mi to recenzować. Głównie dlatego, że zależy mi na zdjęciach, a nie potrafię ani robić fantastycznych i hipnotyzujących makijaży, a jeszcze wypada zrobić jakieś dobre zdjęcie - dla mnie szaleństwo. Ale są takie produkty, które warto zrecenzować, bo naprawdę warto je mieć! Tak, jak właśnie produkty od NAM, jestem oczarowana! Dowiedzcie się dlaczego. 

NAM - Glass Highlighter
rozświetlacz do twarzy





Rozświetlacz znajduje się w super opakowaniu, górna pokrywka jest przezroczysta, więc nie ma problemu przy wybieraniu odcienia idealnego dla nas. Opakowanie może jest lekko plastikowe, wydaje się, że nie jest zbyt trwałe i solidne, ale muszę przyznać, że wszystko dobrze działa od pierwszego użycia aż po dziś.
Rozświetlacz jest prasowany i ma stałą konsystencję. Za pomocą pędzelka nie ma problemu z nałożeniem produktu na twarz. Nie osypuje się, nie pyli jakoś bardzo, a ja musze przyznać, że lubię dużo rozświetlenia na buzi!


Ja nakładam rozświetlacz tam, gdzie mogę - pod łuk brwiowy, na kości policzkowe, łuk kupidyna, gdzieś tam na czoło oraz na brodę. Nie mam jakichś dużych wymagań, mam pędzelek, który u mnie się super sprawdza, fantastycznie nabieramy produkt i przekładamy na twarz.
Ten produkt cudownie mieni się na twarzy, pięknie odbija światło i błyszczy w cudownie szampańskim kolorze. No ja uwielbiam błysk, uwielbiam ten efekt na twarzy i zdecydowanie ten rozświetlacz cudownie się sprawdza! Robi dokładnie to, co ma robić, trzyma się twarzy, nie znika z niej tak łatwo w trakcie dnia, kiedy wiadomo, że różnie te dni wyglądają.


Ja jestem bardzo zadowolona z tego rozświetlacza! Jest bardzo trwały na twarzy, nie znika z niej, świetnie się go nakłada, mimo tego, że jest prasowany mam wrażenie, że jest zarazem lekko mokry, co powoduje właśnie taką świetną trwałość. Uwielbiam! Nie jest bardzo drogi, a jest łatwo dostępny i na dodatek wydajny - używam go już bardzo długo i jestem mega zadowolona!


No dla mnie jest to produkt idealny, ma bardzo dużo różnych odcieni, a teraz na oficjalnej stronie internetowej jest naprawdę ekstra promocja! Polecam!
I jak zawsze dziękuję Pure Beauty za możliwość poznania takich cudeniek!

[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]

Rytuał Wellosophy - kraina pięknych przyjemności!

13 października 2025

Dzień dobry! Jak się macie? Odpoczywacie? Weekendujecie? Ładujecie baterię? Mam nadzieję, że dla wielu z Was ten weekend był relaksujący i dał Wam wytchnienia. Ja bardzo potrzebuję takich chwil tylko dla siebie, mam wrażenie, że 24/7 jestem mamą, która sprząta, pierze, a w głowie ma tylko obowiązki związane z dziećmi. Bo wiecie, lekarz się sam nie umówi, kozaki na zimę się same nie kupią, a i cieplejsze kurtki się same nie znajdą. I tak to już jest, że zapominam o sobie, wieczorem kiedy dzieci śpią, ja jestem zbyt zmęczona, żeby cokolwiek z sobą zrobić, żeby cokolwiek zrobić dla siebie. Dlatego tak bardzo doceniam marki, które starają się swoimi produktami sprostać moim wymagającym oczekiwaniom, a przy okazji nakłaniają mnie do znalezienia tego czasu dla siebie. Bo kto by się oparł Rytuałowi Wellospohy od Oriflame?

Ja na pewno się nie mogłam oprzeć, całą ta seria jest bardzo przemyślana, produkty zostały idealnie dobrane, czyniąc ten rytuał czymś wyjątkowym, wyjątkową chwilą dla mnie i nie są to tylko kosmetyki, ale jest to przygotowanie skóry pod masaż, który ma zawsze pozytywne skutki, który ujędrnia, napina i nada skórze znowu młodego i promiennego wyglądu. A tego właśnie trzeba mojej szarej, matowej i ciągle zmęczonej i niewyspanej skórze. Poddałam się temu rytuałowi, poddałam się tym kosmetykom i jestem z tego bardzo zadowolona! Bo nie jest są to tylko kosmetyki, nie jest to tylko masaż, to jest cała idea! Idea spokoju, harmonii, piękna i relaksu. Chwila tylko dla mnie, do której mam prawo, której potrzebuję i która pozytywnie wpływa nie tylko na wygląd, ale i na samopoczucie!
Poznajcie Rytuał Wellosophy, który przeniesie nas w krainę pięknych przyjemności!


Kraina pięknych przyjemności
- rytuał WELLOSOPHY by Oriflame
- ten rytuał to aż albo tylko cztery kroki pielęgnacyjne, które idealnie wpływają na naszą skórę. Trzy kosmetyki, które cudownie przygotują naszą skórę do masażu wykonanego za pomocą Gua-Shroom, który napnie, ujędrni i odmłodzi naszą skórę. Cały rytuał sprawia, że znajdujemy chwilę dla siebie, polecam zapalić ulubioną świeczkę, założyć coś komfortowego, co otuli nasze ciało, włączyć ulubioną muzykę i po prostu zapomnieć o obowiązkach i o problemach. One nie znikną, ale gwarantuję Wam, że jeśli będziemy dbać o siebie i fundować sobie czas ciszy, relaksu w samotności będziemy lepiej radzić sobie z tym całym chaosem, który przytłacza nas codziennie. 



Oriflame Wellosophy Maseczka do twarzy - złuszczanie i energia
Zaczynamy od maseczki do twarzy, która ma w sobie już drobinki złuszczające. Gęsta konsystencja maseczki wypełniona jest drobinkami, które bardzo przyjemnie masują twarz, złuszczając martwy naskórek oraz wygładzając skórę. Maseczka idealnie nawilża twarz, odżywia i sprawia, że skóra zyskuje od razu nowy wygląd! Maseczka jest świetna, ja w niej uwielbiam to działanie złuszczające i drobinki, dla mnie jest to świetna opcja, kiedy złuszczamy i przy okazji działamy maseczką na skórę.



Oriflame Wellosophy Mgiełka do twarzy - nawilżenie i energia
Następnym krokiem jest stosowaniu produktu w spray na twarz, jeśli chodzi o Wellosophy mamy do czynienia z mgiełką do twarzy. Mgiełka ma cudowny atomizer, który daje idealną mgiełkę, nie ma tutaj skoncentrowanego strumienia w jedno miejsce, tylko właśnie idealnie rozproszony kosmetyk, który pokrywa całą twarz, jak i wszystkie zakamarki. Jest świetną bazą pod jakiekolwiek produkty kosmetyczne, myślę, że świetnie sprawdzi się też rano i wieczorem, żeby pobudzić twarz, ale i przy okazji ją nawilżyć. Ja uwielbiam takie produkty, bo są mega wygodne w użytkowaniu i szybkie.



Oriflame Wellosophy Serum do twarzy - odmłodzenie i błogość
A teraz działamy już konkretnie, lecimy z serum do twarzy, które jest lekko olejkowe w swojej konsystencji, ale nie jest tłuste, czy klejące się. Idealnie się też wchłania nie pozostawiając po sobie żadnego tłustego filmu. Serum idealnie wnika w najgłębsze warstwy skóry oddziałując na nie pozytywnie. Mamy tutaj przy okazji cudowne nawilżenie, odżywia, napięcie oraz ujędrnienie. Serum nadaje skórze promienny, zdrowy wygląd i efekt rozświetlonej naturalnie cery, co wygląda fenomenalnie w dni bez makijażu. I jest świetną podstawą do masażu!




Oriflame Wellosophy Masażer Gua-Shroom
A masaż wykonujemy tym cudownym grzybkiem, który może i jest niewielki, ale wow - tkwi w nim taki potencjał, że ja byłam pod wrażeniem od pierwszego obejrzanego filmiku, aż po wykonywany masaż. No szok! Taki niepozorny, ale ten kształt fenomenalnie pasuje do twarzy, można z nim wykonać masaże kilku różnych części twarzy poprawiając elastyczność, ujędrnienie, a także walczyć z powoli pojawiającymi się zmarszczkami. Poza tym, pamiętajmy o aspekcie relaksującym, to jest właśnie ta chwila, która daje nam najwięcej rozluźnienia i ohh jak ja to kocham!



Zakochałam się w tym Rytuale Wellosophy, tak jak pisałam - cudownie dobrane produkty kosmetyczne, cała pielęgnacja zakończona wspaniałym masażem, to jest zdecydowanie coś, czego ja potrzebuję w tej chwili. Poterzebuję relaksu, rozluźnienia i kojącej, jak i przyjemnej chwili dla siebie. Każdy produkt tutaj jest potrzebny i idealnie wkomponowany w cały rytuał sprawiając, że skóa twarzy jest cudownie wypielęgnowana. Uwielbiam i jest to coś, co robię bardzo często, kilka razy w tygodniu i widzę różnice w twarzy. Od razu mi lepiej!


Znacie ten rytuał, robicie sobie masaże twarzy? Dajcie mi koniecznie znać, bo  ja jestem podjarana, tym bardziej, że taki masaż to dla mnie nowość!



[wpis reklamowy]