Sleeping Beauty z Mixa i Garnier!

13 grudnia 2025

 
Dzień dobry! Jak się macie? Co u Was słychać? Ta sobota to u nas istny sajgon, tyle rzeczy ile było dzisiaj do ogarnięcia, a ile nawet nie byłam w stanie zrobić, to szok. Co prawda, noc jeszcze młoda, jeszcze mam parę godzin ogarniania, mam nadzieję, że po napisaniu tego wpisu dostanę jakichś magicznych mocy i poradzę sobie z resztą pokoju, ale nie jest łatwo. Czuję się tak przebodźcowana, że szok, marzę o spokojnym wieczorze z książką, ale ilość rzeczy 'do zrobienia' mnie przytłacza. 
Ale! Na szczęście ostatnio trafił do mnie Pure Beauty box zatytułowany Sleeping Beauty z kosmetykami marki Mixa oraz Garnier i oh, jak ja bym się chciała utożsamiać z tą nazwą. Co prawda, nie czuję się beauty i daleko mi od określenia sleeping, ale ten box przeniesie mnie w magiczną podróż, która ma odmienić pielęgnację w prawdziwą bajkę. Mamy tutaj wyjątkowy zestaw produktów, które pobudzą nasze piękno, gdy śpimy. A takie produkty ja bardzo lubię w związku z tym, że w ciągu dnia nie mam totalnie czasu. 


Zasypiamy, a zaawansowane składniki aktywne działają, żeby rano móc obudzić się z cerą pełną blasku, ukojoną oraz zregenerowaną skórą. Włosy będą zachwycać miękkością i zdrowym wyglądem. Ta pielęgnacja działa intensywnie i mocno, dlatego zapewnia skuteczną regenerację, a efekty są odczuwalne od razu. Efekt Sleeping Beauty w zasięgu ręki!

#garnier #skincare #haircare #mixa #SleepingBeauty 
@garnierpolska @mixa_polska



GARNIER SKIN NATURALS płyn micelarny 3w1 do skóry wrażliwej
Produkt numer jeden jeśli chodzi o oczyszczanie twarzy z makijażu, jak i wszystkich innych zabrudzeń. Płyn jest świetny, przeznaczony jest do skóry wrażliwej, a mimo to ma aż potrójne działanie! Do demakijażu i oczyszczania twarzy możemy dodać kojenie twarzy, oczu oraz ust. Jest testowany dermatologicznie i okulistycznie. Płyn naprawdę świetnie sobie radzi z każdym rodzajem makijażu, zmywa wszystko bez uczucia pieczenia, swędzenia czy nieprzyjemnego napięcia skóry. Naprawdę jest moim numerem 1 jeśli chodzi o demakijaż, a ta miniaturowa wersja jest turbo wydajna! Została mi już ostatnio końcówka po naszych wyjazdach i stwierdziłam, że zużyję w domu i tak już zużywam ponad miesiąc, no szok! Rewelacja!



GARNIER SKIN NATURALS VITAMIN C rozświetlające serum z witaminą C na noc
Po dobrym oczyszczaniu pamiętajmy o serum! Ja uwielbiam wszystkie serum i wiem, że powtarzam to w kółko, ale one naprawdę rewolucjonizowały moją pielęgnację i diametralnie poprawiły stan mojej skóry. Mamy tutaj mieszankę najwyższej 10% koncentracji czystej witaminy C oraz kwasu hialuronowego, która sprawia, że zmęczona, matowa skórą po nocy staje się rozświetlona oraz wypoczęta. Serum wspiera również walkę z przebarwieniami, a w nocy skóra regeneruje się najbardziej, więc jest to dobra mieszanka!



GARNIER SKIN NATURALS HYDRA BOMB nawilżająca maska w płachcie na noc
A nie ma nic cudowniejszego, jak maska w płachcie, która działa jak mocny shot pielęgnacyjny. Tej wersji jeszcze nie miałam, ale już sam wygląd mnie przekonuje. Maska gwarantuje intensywne nawilżenie, dzięki wodzie morskiej, wodzie bławatkowej oraz kwasu hialuronowego. Skóra stanie się bardziej zregenerowana, wygładzona oraz wypoczęta. Idealnie nadaje się do każdego rodzaju skóry, w tym wrażliwej. Oj, tak bardzo jest mi potrzebna, że zaraz ją użyję!



MIXA HYALUROGEL NOC nawilżający krem-maska na noc
A na koniec naszej twarzowej pielęgnacji wjeżdża oczywiście hit. Krem maska na noc i wiecie, że ja takie rozwiązania bardzo szanuję i uwielbiam! Walczę z tym, ale zazwyczaj brakuje mi czasu, jak i siły, żeby zrobić sobie w końcu maseczkę, a tutaj mamy krem, która daje nam 2w1! Krem-maska dobudowuje naruszoną w ciągu dnia barierę ochronną skóry, regeneruje ją, pozbywa się oznak zmęczenia, a także tworzy warstwę ochronną, która nocą nasyca skórę dokładnie wybranymi składnikami aktywnymi. Pierwsze skrzypce gra oczywiście kwas hialuronowy, która mocno nawilża i wzmacnia i zapobiega utracie wody. Uwielbiam ten krem, bo robi wszystko to czego mi potrzeba!



GARNIER FRUCTIS HAIR FOOD COCOA BUTTER maska do włosów niesfornych i puszących się
Przechodząc do włosów mamy tutaj najwspanialsze maski, które odmieniają włosy już po pierwszym użyciu. Wersja kakaowa idealnie nadaje się do niesfornych i puszących się włosów. Ta maska cudownie wygładza oraz odżywia włosy, jak i wzmacnia je i nadaje im intensywny blask. Mamy tutaj super skład, bo aż 13% odżywczych kompleksów, w tym Omega 6.9, masło shea oraz masło kakaowe. Ja się podpisuję pod tym rękami i nogami. Maska jest boska!



GARNIER FRUCTIS PAPAYA HAIR FOOD regenerująca maska do włosów
I na koniec kolejna cudowna maska, wersja papaja, która cudownie regeneruje, wzmacnia, wygładza i odżywia włosy, a także zmniejsza łamliwość włosów aż o 94%. Mamy tutaj również świetną formułę zawierającą witaminy C, E oraz F. Wszystkie te maski można stosować na aż trzy sposoby, co bardzo ułatwia pielęgnację, bo jednym kosmetykiem możemy załatwić parę spraw, odżywkę bez spłukiwani, odżywkę ze spłukiwaniem, a także maskę, która nakładana na dłużej, pod np. foliowy czepek i ręcznik to już w ogóle robi wow! Maski pachną smakowicie, są łatwo dostępne i ja je uwielbiam! Nie pamiętam, kiedy ostatnio używałam innej maski do włosów, te są najlepsze.


Nie ukrywam, mogłabym być taką Królewną Śnieżką, która zasypia chociażby na 30 minut, w spokoju, w ciszy, sama... z maseczką na włosach, na twarzy i ogórkami na oczach! Ohh, to moje małe marzenie na chwilę obecną, którego prędko nie zrealizuję, ale na szczęście mam inne produkty, które sprawią, że choć trochę poczuję się jak księżniczka, a także nadrobią wszystkie moje braki w pielęgnacji. 
Maski do włosów są sprawdzone, serum, jak i maski do twarzy również, płyn micelarny jest znany i lubiany, więc to też nie powinno nikogo zdziwić, a Mixa krem-maska na noc - ohh to moje zbawienie. No uwielbiam ten box!


Idealnie na dobranoc, trzymajcie się i powiedzcie, który kosmetyk Was zaciekawił najbardziej?
Buźka!


[wpis reklamowy]




Clarena, Caviar Cream kawiorowy krem z perłą

11 grudnia 2025

 
Dzień dobry! Jak się macie? Co u was słychać? Jak Wasze przygotowania do świąt, bo ja nie ukrywam, ale mam zamiar wjechać w weekend z impetem i ogarnąć wszystkie zaległe prezenty, a nie oszukujmy się wszystkie prezenty są chwilowo zalegle, jak nigdy - nie mam prawie nic. Ale wierzę, że w weekend ogarnę większość, najważniejsze większe rzeczy, a potem już tylko zostanie mi planowanie, pakowanie i cieszenie się wolnym, które nadchodzi!
A dzisiaj chciałabym Wam opisać krem do twarzy, kawiorowy z perłą, co brzmi bardzo luksusowo, a ja czegoś takiego jeszcze nie miałam! Tak samo marka Clarena jest dla mnie dość nowa, pod tym względem, że rzadko kiedy miałam od nich jakiekolwiek kosmetyki. Na szczęście Pure Beauty box zawsze ma w swoich pudełkach same cudowności, a ja się cieszę, że mam idealną możliwość do testowania kosmetyków marek z wyższej półki cenowej. No fajne takie doświadczenie, więc tym bardziej zapraszam do recenzji!


Clarena - Caviar Cream
kawiorowy krem z perłą






Krem kawiorowy znajduje się w bardzo ładnym, eleganckim, ale i prostym opakowaniu, szklanym słoiczku, przez który widać ile produktu zostało do końca. Poza tym, mamy jeszcze kartonik ze wszystkimi najważniejszymi informacjami. Dodatkowo krem jest zabezpieczony sreberkiem, dzięki czemu mamy pewność, że krem nie był wcześniej używany. Bardzo dobrze się zakręca i odkręca, nie ma z tym najmniejszego problemu.
Krem ma bardzo miłą konsystencję, lekką, ale konkretną. Dość szybko się wchłania i nie ma problemu z używaniem produktu pod makijaż, kosmetyki się nie ważą, nie zmieniają koloru ani nic innego. Krem całkiem szybko się wchłania, zostawia po sobie delikatną powłokę na skórze, która całkiem fajnie chroni i oddziela skórę od innych produktów. Mamy tutaj też granulki, które pod wpływam masażu i ciepła bardzo szybko się topią. Zapach jest bardzo ładny, kwiatowy, lekko owocowy, ale naprawdę bardzo ładny!


Ja używam tego kremu głównie na dzień pod makijaż, mam wrażenie, że wtedy sprawdza się idealnie. Krem idealnie się nakłada, fajnie się rozprowadza, przyjemnie się wchłania, a i zostawia po sobie tę powłokę, o której już wcześniej pisałam. Ta powłoka dla mnie idealnie się nadaje pod makijaż, działa, jak dodatkowa ochrona, dzięki czemu skóra się nie zapycha, nie wysusza i cały czas jest w bardzo fajnym stanie. Krem przyjemnie nawilża skórę, nawadnia i odżywia. Krem bardzo fajnie też działa na skórę w dni bez nakładania makijażu, skóra jest wtedy idealnie napięta, ujędrniona, a i rozświetlona i pełna blasku. Prezentuje się pięknie. 
Jeśli chodzi o stosowanie kremu na noc, zdarza mi się, ale jednak nie jestem fanką. W nocy ta powłoka mi przeszkadza i jakoś wolę inną formułę kremu na noc, ale nie jest tak, że krem w nocy zapycha czy sprawia, że buzia rano nie wygląda ładnie. To są po prostu moje jakieś prywatne preferencje uzasadnione tylko moim komfortem. Kiedy zależy mi na ograniczeniu ilości kosmetyków wtedy oczywiście używam i wiem, że skóra będzie bardzo dobrze zadbana. 


Jestem bardzo zadowolona z tego kremu, głównie do używania na dzień! Krem świetnie się sprawdza, bardzo ładnie nawilża i odżywia skórę, napina ją i sprawia, że makijaż wygląda bardzo świeżo, wyraziście i zdrowo! Kawiorowy krem z perłą działa na moją skórę, jak idealny kompres, który nie tylko pielęgnuje skórę, ale też koi i daję duża ulgę. Mamy w tym kremie zamkniętą idealną pielęgnację, idealny produkt, który naprawdę fajnie przygotuje skórę na dzień pełen pracy lub na beztroski, błogi i leniwy weekend. Ja jestem zachwycona i czuję tę wyjątkowość używając tego kremu. 
Jest też bardzo wydajny, więc na pewno zostanie ze mną dłużej.


A Wy używaliście często marki Clarena? Macie jakieś inne produkty, które są warte polecenia i idealnie dopełnią moją pielęgnację? Dajcie mi koniecznie znać, bo ten kawior z perłą bardzo mi się podobają! 



[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]

Prosalon Provitamin B5 and UV Filter termoochronny dwufazowy spray do prostowania włosów

09 grudnia 2025


Dzień doby! I jak się macie? Święta coraz bliżej, dzieje się bardzo dużo, ja lecę na oparach standardowo i nie wiem totalnie, co się dzieje. Jestem tak zmęczona, że szok, a mam wrażenie, że największe szaleństwo dopiero przede mną. Jestem daleko w tyle z prezentami, ze sprzątaniem, a na dodatek mąż złamał nogę, więc trochę inaczej w tej chwili rozkładają się u nas siły i zasoby. Ale czas rekonwalescencji szybko minie mam nadzieję i wszystko wróci do normy!
A dzisiaj chciałabym Wam pokazać produkt do włosów marki Prosalon, który dla mnie jest nowością! Ja też dopiero poznaję tę markę i poznaję jej możliwości, a że ostatnio znowu rozjaśniłam włosy, zależy mi na ich długości, to potrzebuję fajnych produktów do włosów, które mi umożliwią zapuszczanie zdrowych włosów bez zniszczonych końcówek. Wiecie, że w boxach Pure Beauty znajdziemy wszystko, czego potrzebujemy, nie? Więc, zapraszam na recenzję!


Prosalon, provitamin B5 and UV filter
termoochronny dwufazowy spray do prostowania włosów





Produkt znajduje się w przezroczystej, plastikowej buteleczce z atomizerem. Mamy tutaj produkt dwufazowy, który u mnie już dość trwale się zmieszał, ale nie wpłynęło to w żaden sposób na jego właściwości. Buteleczka ma też atomizer, który rozpyla idealną mgiełkę na włosy, nie zacina się ani nie zapycha, więc tutaj za to ogromny plus, bo z tym czasem jest różnie. Na butelce mamy najważniejsze informacje, ale pamiętajmy po prostu o termo-ochronie przed stosowaniem ciepła na włosy, a będzie lepiej niż bez. 
Konsystencja jest trudna do określenia, bo pokrywa ona idealnie włosy, nie jest na nich ani widoczna ani wyczuwalna. Na pewno nie obciąża włosów ani ich nie skleja. Zapach jest mocno cytrusowy i pomarańczowy, bardzo mi się podoba, jest taki orzeźwiający i pobudzający.


Ja używam termo-ochrony zawsze po myciu włosów, na suche przed użyciem suszarki. To jest mój must, bez którego nie wyobrażam sobie suszenia włosów. Spray idealnie pokrywa włosy i sprawiał, że suszenie włosów nie tylko jest bezpieczniejsze, ale i skuteczniejsze. Włosy są bardziej podatne na układanie, są łatwiejsze w ogarnianiu, nie są spuszone, są okiełznane i nie elektryzują się, a to w czasie jesienno zimowym czasem mi bardzo przeszkadza. Tutaj na szczęście ten problem nie występuje. Spray idealnie sprawdza się w suszeniu włosów kręconych włosów, ładnie wygładza włosy, ale nie ulizuje ich.
Jeśli chodzi o prostowanie włosy, to oczywiście termoochrona się bardzo przydaje i daje fajne efekty. Nie tylko sprawia, że włosy się nie wysuszają, nie niszczą to na dodatek łatwiej się prostują, a efekty prostych i gładkich włosów utrzymuje się dłużej. Końcówki wyglądają bardzo ładnie, nic nie odstaje, włosy są ujarzmione i wyglądają on fleek!


Miałam swojego ulubieńca jeśli chodzi o termoochronę, ale marka Prosalon ze swoim IronSpray sprawiła, że bardzo chętnie sobie to odmienię. Produkt działa, skutecznie chroni włosy przed wysoką temperaturą w trakcie stylizacji, ale i ułatwia ich ogarnianie. Mam wrażenie, że włosy są bardziej podatne na prostowanie, szybciej się prostują i dłużej są proste. Nie ma problemu z odstającymi włoskami, a mimo to włosy są cały czas pięknie dobite u nasady. Ja się czuję, jak po wyjściu od fryzjera. Włosy są pięknie ułożone, wyglądają zdrowo, a przy okazji nie tracą swojej sprężystości i elastyczności, więc wyglądają bardzo naturalnie! 

Ekstra sprawa, bardzo polecam ten produkt wszystkim, którzy stylizują włosy z wykorzystaniem wysokiej temperatury. Kiedyś myślałam, że termo-ochrona jest niepotrzebna, ale widzę ogromną różnicę, nawet po jednym razie prostowania włosów bez użycia tego produktu. Nawet na szybko podprostowane włosy bez użycia termo-ochrony wydają się trochę wysuszone, bez życia i takie sztywne. Ten produkt robi robotę, a do tego nie obciąża włosów, pachnie pięknie i jest super dostępny!


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie byłą wymagana]

Denko, listopad 2025r.

07 grudnia 2025

 
Dzień dobry! Jak się macie? Co u Was słychać? Jestem bardzo spóźniona w tym miesiącu, a myślałam, że koniec roku będę miała super ogarnięty i będę wyrobiona na maksa, ale jakoś mnie początek tego miesiąca rozjechał. I Mikołaj, i dużo planów, trochę spotkań i wypadki, które pozmieniały wszystko i teraz się zastanawiam, jak to będzie do końca roku. Wiem, że muszę w końcu się spiąć, wyspać i ogarnąć, bo ojojoj - ciężko to widzę!


Więc tak, po tygodniu grudnia lecimy w końcu z denkiem, bo jak zdjęcia zrobiłam już dawno i już mam sporo zużyć grudniowych, tak z pisaniem szło mi bardzo opornie. Ale już się poprawiam i lecę z tematem!


Jak widzicie bardzo dużo ulubieńców tutaj trafiło. Alterra Naturkosmetik, szampon do włosów osłabionych i przerzedzających się z kofeiną to są szampony moje numer 1 jeśli chodzi o pierwsze oczyszczanie, są najlepsze, najskuteczniejsze, a do tego tanie. Wszystkie sprawdzają się tak samo dobrze. Tak samo, jak i Schwarzkopf, Glisskur, odżywka regeneracyjna do włosów bez spłukiwania, to jest nowsza wersja w moich kosmetykach, ale tak samo fajna, jak poprzednie. Świetnie pachnie, idealna mgiełka pokrywająca włosy, a także fajne działanie nawilżające i odżywiające włosy. Zostając jeszcze we włosach to Garnier Fructis Keratin Sleek szampon do włosów jest moim numer 1 jeśli chodzi o drugie oczyszczanie, super oczyszcza włosy, a przy okazji nadaje im wygładzenia i nawilżenia. Queen, nawilżany papier toaletowy jest zdecydowanie moim fav jeśli chodzi o higienę miejsc intymnych. Tak samo dobre były Facelle, chusteczki do higieny intymnej, one były mega tanie i skuteczne. I następne są moje maski do twarzy w płachcie. Garnier Skin Naturals oraz Kimoco beauty robi taką świetną robotę jeśli chodzi o maski do twarzy, że ja jestem mega pod wrażeniem. Co prawda są to całkiem inne półki cenowe, Garnier wypada dość drogo, ale są świetne. Za to Kimoco to jest parę złotych, więc wow!



  • Medisept, chusteczki antybakteryjne do dezynfekcji rąk i powierzchni - nie wiem czy one już się kiedyś tutaj nie pojawiły, ale w dalszym ciągu są cudami, są świetne, mega przydatne głównie przy dzieciach, a i w podróży. Są różne sytuacje, w różne miejsca się chodzi, a takie chusteczki mi ratują psychikę, czuję się lepiej i bezpieczniej, więc mega się jaram!
  • Yves Rocher, woda perfumowana Sel d'Azur - perfumy, które mi się na maksa kojarzą z naszą podróżą poślubną do Kenii, perfumy są piękne, słodkie, ale nie za słodkie, nie męczą, nie irytują, pięknie się unoszą i cudownie się zmieniają w ciągu dnia. Są naprawdę genialne, ja je uwielbiam!
  • Optimals, opt, hydra radiance, lekki krem do twarzy - krem jest ultra lekki, ale bardzo skuteczny i naprawdę fajny. Mamy tutaj niezłe nawilżenie, odżywienie, wygładzenie i super przygotowanie twarzy pod makijaż. Krem jest niepozorny, ale fajnie się sprawdza.
  • Isana kids, lavender bad Gute nacht - matko moje odkrycie, nie spodziewałam się, że to okaże się takim sztosem, ale lawendowy zapach w wannie sprawił, że wszyscy poszliśmy spać w moment, relaks, uspokojenie są tutaj gwarantowane po takiej kąpieli, rewelacja!



I w sumie nie było tak źle, aż żałuję, że nie przysiadłam do tego w między czasie, bo nie było jakieś spore to denko! Ale było, a zobaczymy, jak nam pójdzie w grudniu, a od stycznia skupiamy się na zużywaniu i postaram się też podzielić swoimi kosmetykami między koleżankami, w tym miesiącu trochę kosmetyków do mnie dszło, amm też kalendarz adwentowy z Pure Beauty, którego też nie mam czasu otwierać, ale ogarniemy! Już niedługo ogarnę się na tyle,. że będę ogarniać!