Pure Beauty - Bon Voyage!

23 lipca 2025

 
Dzień dobry! Czy Wy sobie wyobrażacie, że już praktycznie za nami połowa wakacji? Matko, a pomyśleć, że my jeszcze na swoich oficjalnych wakacjach jeszcze nie byliśmy, ale już niedługo. Jeszcze kilka dni i nadejdzie nasz czas, a jak już się zaczną u nas wyjazdy to nie mam pojęcia, kiedy się to zakończy, chwilowo ciężko u nas o wygospodarowanie wolnego weekendu, ale przejdźmy do milszych rzeczy. Będziemy mieć teraz wyjazdy praktycznie co tydzień, więc u mnie będzie Bon Voyage co chwilę!


A jak już mówimy o wakacjach, to mamy nowy box, najnowszy box od Pure Beauty, turbo wakacyjny, cudownie wypełniony wszystkim, co nam się przyda zawsze, oczywiście nie tylko na wyjeździe. Znajdziemy tutaj cudowne produkty do pielęgnacji, ale i coś do kolorówki. Same produkty, które mogą nam się przydać przed wakacjami, w trakcie, ale i po! Mnie bardzo cieszą kosmetyki wielofunkcyjne, ale i też ratujące sytuacje w różnych momentach, więc ja jestem bardzo na tak! Zobaczcie sami! Zaczniemy od kolorówki, żeby potem zgrabnie przejść do pielęgnacji. 


RIMMEL Wonder'ink precyzyjny matowy i wodoodporny eyeliner
Zaczniemy od precyzyjnego, wodoodpornego i matowego eyelinera! Mamy tutaj zagwarantowaną mocną pigmentację z głębokim, ale matowym wykończeniem. Dzięki wodoodporności, będzie trwały cały dzień bez rozmazywania i blaknięcia, a przy okazji nie będzie się ścierał, osypywał ani migrował! Aplikator jest elastyczny, więc aplikacja jest precyzyjna i banalnie prosta. Trafił mi się tutaj bardzo fajny odcień, butelkowej zieleni, Velvet Ivory, który podoba mi się maks!



MISS SPORTY naturally perfect błyszczyk - erum do ust, 40 - nude pink 
A na następny ogień wskakuje nam błyszczyk do ust, który jest zarazem serum! Ma idealny odcień nude pink, więc idealnie może się nadawać na co dzień, jak i na większe wyjście, do mocnego oka idealnie takie usta będą pasować. A Miss Sporty połączyło nam pielęgnację, jak i makijaż w jednym produkcie, dzięki czemu usta będą intensywnie nawilżone, a efekt lustrzanego blasku sprawią, że włosy będą nie tylko gładsze, ale i pełniejsze. Formułą jest lekka i kremowa, dzięki czemu się nie klei i jest wygodna w użytkowaniu. Ja jestem zachwycona, bo powoli przekonuję się do kolorowych produktów na usta, tym bardziej takich w delikatnych kolorach.



GLODEN ROSE prodigy gel colour żelowy lakier do paznokci
A i w naszym wyglądzie nie możemy zapominać o paznokciach! CO prawda u mnie o moje paznokcie u rąk dba specjalistka! Ale jeśli chodzi o stopy to w dalszym ciągu lubię sobie sama szybko machnąć i uważam, że tutaj nie wymaga to oka specjalisty. A kolor od Golden Rose idealnie mi pasuje! Mamy lakier, który ma nam zagwarantować niesamowitą trwałość, jak i mocną pigmentację. Daje efekt żelowych paznokci, ale oczywiście bez użycia lampy UV - do użytku domowego jest to rozwiązanie fantastyczne. Na pewno dam Wam znać!



MEDISEPT chusteczki do dezynfekcji rąk i powierzchni
A tutaj przechodzimy powoli do pielęgnacji i zaczniemy od produktu, który przyda nam się zawsze, wszędzie i każdemu, a mowa tu o chusteczkach do dezynfekcji rąk, jak i powierzchni. No i nie musze chyba za dużo tłumaczyć, bo takie chusteczki są zdecydowanie przydatne zawsze, tym bardziej kiedy ma się dzieci, a szczególnie na wakacjach! Zabieram ze sobą do plecaka, bo nigdy nie wiemy, kiedy trafi się kryzysowa sytuacja, że coś by trzeba było wyczyścić. Chusteczki mają działanie bakteriobójcze, drożdżobójcze, bójcze wobec prątków gruźlicy, jak i wirusobójcze. W miejscach publicznych to jest must!



EFEKTIMA hydrożelowe płatki pod oczy, coffee & peptides
I idziemy do produktu, dla mnie produktu sztos. Ja uwielbiam pielęgnację oczu, głównie dlatego, że tutaj ta afera jest dla mnie dość problematyczne, jestem zawsze zmęczona i niewyspana, więc u mnie dołki pod oczami, worki czy cienie są na porządku dziennym .A tutaj płatki pod oczy, które zawierają w sobie kofeinę, jak i peptydy, które razem w połączeniu mają działanie rewitalizujące, przywrócą blask oraz wygładzą skórę. Pamiętajmy też o tym, że schłodzone płatki mają jeszcze lepsze działanie.



HIMALAYA BOTANIQUE wybielająca pasta do zębów przeciw płytce nazębnej, kurkuma + olej kokosowy
Nie zapominajmy o higienie, to jest podstawowa pielęgnacja, a bez umytych zębów nie wyjdę z domu, nawet jak mi się potrafiło przysnąć, to wstawałam w nocy być zęby. Dlatego bardzo się cieszę na te wszystkie naturalne pasty, które znajdują się w tych boxach. Są naturalne, ale mimo to mają działanie wybielające oraz antybakteryjne. Przy okazji, pasta zwalcza płytkę nazębną, pomoże zwalczyć próchnicy oraz odświeżyć nasz oddech. Pasta jest super, zawsze się rzucam na te pasty i używam ich od razu. Działa świetnie i tak, jak trzeba - a to najważniejsze!



JANTAR galaretka do laminacji z esencją bursztynową do włosów niesfornych i puszących się
Nie zapomnijmy o włosach, które latem mają naprawdę ciężko, słońce, basen, chlor, wycieczki, plecaki, no jest tutaj tyle różnych opcji zniszczenia tych włosów, że masakra, dlatego nie zapominajmy o dodatkowej pielęgnacji, a firma Jantar zna się świetnie na włosach! Ja ostatnio bardzo polubiłam się z galaretkami do włosów, bo one wygładzają, nawilżają włosy, a przy okazji zapewniają termoochronę oraz ułatwiają stylizację. Włosy będą lśniące, grubsze i zdecydowanie mocniejsze.



SHEFOOT LABORATORIES nawilżający krem do suchych i szorstkich stóp
Pure Beauty doskonale wie, że ja mam zawsze problem z pielęgnacją stóp, używam czegoś raz na jakiś czas - bardzo rzadko, jak sobie przypomnę i mam odpowiedni humor, na tu proszę kolejny produkt, który mi pomoże w walce o piękne i zdrowe stopy. Krem od Shefoot likwiduje szorstkość skóry, a także regeneruje pękający naskórek. Mamy tutaj silne nawilżenie oraz zapobieganie powstawaniu nowych zniszczeń. Podrażniona skóra jest pięknie wygładzona!
Inna opcja: SheFoot Laboratories krem przeciw zrogowaceniom



BIOTINNE CARE essence saffran ujędrniająco - odżywczy olejek do ciała
Patrzcie, jaka perełka tutaj nam się trafiła! Olejek do ciała, który mocno ujędrnia i odżywia skórę, ten olejek sprawi, że skóra będzie idealnie nawilżona przez cały czas, głównie dzięki bogatemu składowi, który aż w 99,2% jest naturalny! Poza tym, olejek jest w formie atomizera, co bardzo ułatwia aplikację, jak i sprawia, że się bardzo szybko wchłania! No ten olejek to jest mistrzostwo świata, pachnie obłędnie, ma niesamowitą konsystencję i nietłustą formułę! Ja jestem zachwycona!



ARGANOVE ekologiczny hydrolat z kwiatu róży damasceńskiej
A na dokładkę pielęgnacji wszystkiego mamy hydrolat, który idealnie sprawdzi się w pielęgnacji wszystkiego, a róża ma same fajne właściwości. Ten hydrolat świetnie sprawdzi się dla skóry wrażliwej, suchej oraz naczynkowej, ma działanie mocno odżywcze oraz tonizujące, fajnie sprawdzi się pod maseczki, jak i w trakcie porannej czy wieczornej rutynie. Ja wiem, że zapach róży można kochać lub nienawidzić, ja na szczęście uwielbiam ten zapach, więc u mnie nawet i na włosach sprawdza się fenomenalnie!



REDBLOCKER płyn micelarny do skóry wrażliwej i naczynkowej
I nie zapominajmy o tym, że nasza cera potrzebuje wyjątkowego działania, a moja cera, która teraz zmierza w kierunku naczynkowej oraz skłonnej do podrażnień, jak i zaczerwień wymaga wyjątkowej pielęgnacji, a ja muszę ją teraz bardzo mocno zmienić, Ten płyn micelarny zawiera wyciąg z kasztanowca, który właśnie zmniejsza zaczerwienienia, a escyna wzmacnia oraz chroni ściany delikatnych naczyń krwionośnych, co dla mnie będzie zbawienne.



SYLVECO DERMO krem uszczelniający naczynka na dzień SPF50 wzmacniający
I kolejny produkt idealnie z myślą o mnie i o moich naczynkach. Ten produkt redukuje również zaczerwienienia, rumień, wzmacniając kruche naczynka. Przywróci komfort, przyniesie ulgę, łagodzi podrażnienia, a także nada skórze zdrowy wygląd. Dla mnie jest to idealne dopełnienie wcześniejszego płynu micelarnego i coś czuję, że będzie to dla mnie duet idealny! Na pewno przetestuję, a fakt, że zawiera SPF50 to już w ogóle ja przepadam! Uwielbiam!
Inne opcje: Sylveco Dermo, krem wygłądzający do twarzy na dzień SPF50 lub Sylveco dermo, krem rozjaśniający do twarzy na dzień SPF50



HERBAL CARE suchy szampon 2w1 piwonia
No i na koniec istna perełka, nie dość, że uwielbiam piwonie to jestem osobą, która musi zaplanować sobie mycie włosów bardzo dobrze, tu nie ma lekko, a z dziećmi jest czasem dramat, żeby wygospodarować idealną ilość czasu na zadowalającą pielęgnację. Dlatego taki suchy szampon u mnie okazuje się być zbawienny, A tu mamy na dodatek piwonie, które uwielbiam! Ten szampon nada włosom objętości, odświeży włosy, a także uniesie je u nasady. Dla mnie bomba, mimo że używam rzadko, to jednak jest to produkt potrzebny.


I jak widzicie jestem zachwycona praktycznie każdym produktem! Testy oczywiście te ż już trwają, więc myślę, że już w kolejnym wpisie będę mogła dać Wam pierwszą recenzję, tylko nie wiem, co dokładnie opisać, więc jeśli macie jakieś sugestie albo pomysły, dajcie znać!


[wpis reklamowy]

Bourjois Volume Glamour Lift&Stretch Wydłużający i unoszący tusz do rzęs

20 lipca 2025


Dzień dobry! Jak się macie? Jak Wasz weekend? Co działacie? U nas wczoraj była mini urodzinowa imprezka mojego chrześniaka, a dzisiaj mam warsztaty makijażowe, na co się na maksa cieszę! Co prawda obawiam się trochę, że się dowiem, że wszystko robię beznadziejnie i nic nie jest tak, jak być powinno, ale w dalszym ciągu fajnie jest się czegoś dowiedzieć i czegoś nauczyć. Zobaczymy, co z tego wyjdzie i trzymajcie kciuki za nas!
A jak już jesteśmy w temacie makijażu i ostatnio mi tak świetnie idzie recenzowanie kosmetyków do makijażu - dziś w końcu mam dla Was recenzję tuszu do rzęs, który już powoli mi się kończy, bo czuję na rzęsach, że nie jest to, co na początku, ale recenzję warto napisać, bo tusz jest naprawdę fajny, a i uważam, że marka Bourjois fajnie działa w temacie kolorówki!


Bourjois Volume Glamour Lift&Stretch
Wydłużający i unoszący tusz do rzęs 




Tusz do rzęs dostajemy w mega fajnym, pomarańczowym opakowaniu. Kolor na pewno rzuca się wszystkim w oczy, do tego mamy super złote napisy, dodatki, które sprawiają, że całość prezentuje się bardzo zacnie. Wszystko tutaj pięknie ze sobą współgra, mi się ten kolor bardzo fajnie kojarzy i podoba mi się tutaj wszystko. Aczkolwiek musze się przyczepić, że opakowanie lubi się brudzić, nie wiem jak to możliwe i skąd się to wzięło, ale w pewnym momencie przy miejscu zakręcania znajdowała się mega gruba skorupka resztek po tuszu. 
Tusz jest oczywiście czarny, głęboki, nie jest wyblaknięty i tutaj też wszystko się zgadza. Jak możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu szczoteczka jest silikonowa, jest wygięta, dzięki czemu idealnie pokrywa rzęsy od nasady po końce, jak i te krótsze rzęsy znajdujące się w kącikach oczu. 



Musze przyznać, że ten tusz zdecydowanie zaskarbił sobie moje uznanie. Uwielbiałam go używać, teraz już zdecydowanie widać różnicę, więc wydaje mi się, że jego czas się skończył. Aczkolwiek używany od samego początku świetnie podkreślał spojrzenie wydłużając i pogrubiając na maksa rzęsy. Sprawiał, że rzęsy były cudownie czarne. Uwielbiam tez fakt, że jest on w stanie naprawdę wyłapać praktycznie wszystkie rzęsy, nawet te najkrótsze, dzięki czemu jesteśmy w stanie za pomocą tuszu do rzęs uzyskać efekt kociego oka. No dla mnie - idealne! Tusz się nie osypywał, nie rozmazywał, nie powodował też uczulenia czy łzawienia oczu. Wszystko tutaj było fajnie dograne. 
Efekt na zdjęciach jest z niedawna, czyli już z momentu, kiedy tusz tak naprawdę ma troszkę gorsze rezultaty niż miał na początku, ale w dalszym ciągu widać, że fajnie wyłapuje wszystkie rzęsy, super je rozdziela, nie skleja, no i fantastycznie wyciąga rzęsy w kącikach - to mi się podoba bardzo!


Ja bardzo lubię ten tusz, zaskoczył mnie tym, że był w stanie wyłapać wszystkie rzęsy, że super je wyciągał, wydłużał, pogrubiał, dzięki czemu podkreślał całe spojrzenie, sprawiał, że oczy stają się wyraźne i ciężko jest oderwać od nich oczu! No ja uwielbiam, byłam bardzo zadowolona, dlatego też, że efekt był wow, a miałam wrażenie, że tusz jest raczej z tych lekkich i bardzo łatwo się zmywał, co jest dla mnie super ważne. No bomba!
No i Bourjois umie w kolorówkę, bardzo lubię tę markę, ale nie ma się co dziwić, bo produkty są niczego sobie. Ale no słuchajcie, w Pure Beauty znajdziemy zawsze boxy z najlepszymi kosmetykami, więc tutaj nic tylko się cieszyć i testować!

Macie jakichś swoich ulubieńców w tuszach do rzęs? Dajcie mi koniecznie znać!



[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]

Lash Brow - brows me up lamination effect gel - żel do stylizacji brwi

18 lipca 2025


Dzień dobry! Czy przed nami kolejny piątek? Czy to już kolejny weekend? Czy powoli zbliżamy się do połowy wakacji i już niedługo będzie czuć dużo chłodniejsze wieczory? A może lato się przesunie i to właśnie sierpień będzie najgorętszym miesiącem w roku? Wiecie, że ja jestem jesieniarą, ale akurat w sierpniu mamy dość sporo fajnych wyjazdów i akurat piękna pogoda na te wyjazdy by się bardzo przydała, więc jednak jestem teraz team słoneczko.
A jak tutaj wprowadzam jakieś zmiany w swoich upodobaniach to lecimy dalej z recenzowaniem kolorówki! Tym razem przejdziemy do brwi, bo mam dla Was bardzo ciekawy produkt od Lash brow, który znalazł się w jednym z boxów z Pure Beauty, w którym znajdziemy nie tylko pielęgnację, ale i właśnie kosmetyki kolorowe! Jeśli chodzi o brwi jestem bardzo stała w uczuciach i bardzo podobają mi się brwi sprzed 20 lat, czyli idealnie zarysowane, wypielęgnowane i zrobione, nie podoba mi się w brwiach ich naturalność, więc zapraszam do mojej opinii, co oferuje nam Brows Me Up! Czyli żel laminujący brwi.


Lash Brow - brows me up lamination effect gel
żel do stylizacji brwi




Opakowanie żelu do stylizacji brwi jest typowe, oczywiście nie znajdziemy na nim zbyt dużo informacji, ale oczywiście od czego jest Internet? Mi bardzo podoba się ten kolor, żywy niebieski, który rzuca się w oczy i nie ginie w mojej kosmetyczce, co dla mnie jest mega ważne. Szczoteczka, jaką się posługujemy jest niewielka, nie jest długa, jak w przypadku tuszy do rzęs, tylko mamy tutaj konkretną szczoteczkę, która idealnie pokrywa nasze brwi. Odcień jest ciemny brązowy, bardzo mi on odpowiada, przyznam też, że fajnie wtapia się w brwi, jak i współgra z cieniem do brwi. Używam żelu jako wykończenie, żeby ujarzmić włoski i trzymać je w ryzach.


I tak, jak ja używam tego żelu jestem bardzo zadowolona. Ten żel sprawia, że brwi są bardziej wytrzymałe, dłużej utrzymuje się na nich cień, a ja lubię bardzo podkreślone brwi i idealnie wypielęgnowane. Nie przepadam za naturalnym efektem brwi, lubię, jak są po prostu zrobione. Ten żel sprawia, że wszystko włoski są trzymane w ryzach, że cień idealnie się trzyma, nie ściera się ani nie znika. Żel idealnie nadaje się na co dzień, jak i na większe wyjścia, nie rozmazuje się, nie sprawia, że brwi wyglądają sztucznie. Podkreśla jedynie pierwsze muśnięcie cieniem i sprawia, że są błyszczące i po prostu ładne.


Dlatego, ja oczywiście jestem zadowolona z tego żelu. Jest naprawdę świetnym produktem, a do tego jest na maksa wydajny. Ja go używam już bardzo długo i dzięki temu, że ma niewielką, ale precyzyjną szczoteczkę idealną do przeczesywania brwi, nie marnuje się dużo produktu. Robi to, co dla mnie robić, czyli podkreślać brwi, ujarzmiać włosy i sprawić, że będą się trzymały w ryzach cały czas. Dla mnie ekstra ;)


A Wy jak robicie swoje brwi? Jaki macie sposób na idealne zrobienie brwi, korzystacie z cieni, żeli czy może podoba Wam się obecna moda na naturalne brwi, na które nakłada się jedynie masełko? Dajcie znać, bo nie ukrywam że jestem bardzo ciekawa! Tym bardziej, ciekawi mnie fakt, że moda się tak zmienia, a ja z niektórymi rzeczami tkwię nadal w 2015 roku i ciężko jest mi się przestawić na coś nowego.


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wyjmagana]
 

Miss Sporty Hydrating Multi Use korektor

16 lipca 2025


Dzień dobry! Witam się z Wami w połowie tygodnia, standardowo w połowie szalonego tygodnia. Nie mogę się doczekać spokojniejszego czasu, a tak naprawdę w najbliższej przyszłości będzie tylko coraz bardziej szalenie. Przed nami dwa większe wyjazdy i kilka mniejszych, plus musimy pogodzić wiele różnych innych obowiązków i zobowiązań i dlatego wiem, że to będzie na maksa intensywny czas. Damy radę, jakkolwiek zawsze narzekam, tak potem jestem turbo zadowolona, że tyle się dzieje i mamy wszyscy sporo rozrywek.
A dzisiaj mam dla Was recenzję korektora! Dawno nie było u mnie kolorówki w recenzjach, makijażowych rzeczy, z tego względu, że mam z tym największy problem jeśli chodzi o zdjęcia. Bo napisać, że kolorówka jest spoko lub nie to jedno, ale fajnie byłoby to pokazać na jakichkolwiek zdjęciach, a w tym zawsze byłam słaba, ale chcę trochę urozmaicić, dlatego dzisiaj będzie o korektorze od Miss Sporty!

Miss Sporty Hydrating multi use concealer




Korektor znajduje się w typowym opakowaniu, jak na te produkty. Oczywiście nie ma co oczekiwać, że zobaczymy tutaj większość informacji, bo po prostu nie ma na to miejsca, kartonika żadnego nie było, ale na szczęście mamy Internet, gdzie znajdziemy wszystko, co nam trzeba. Mamy tutaj przeźroczyste opakowanie, przez które doskonale widać zużycie oraz kolor. W środku znajduje się duża gąbeczka, która w ostatnim czasie zrewolucjonizowała tego typu opakowania. Z jednej strony ułatwiają aplikację, ale z drugiej strony zajmują miejsce. Ja lubię, bo szybciej jestem w stanie nałożyć produkt na twarz, na większe partie, tam gdzie mnie to interesuje. 
Konsystencja jest okej, ani za gęsta ani za rzadka, przypomina mi trochę gęstsze farby, co jest okej. Łudziłam się, że kolor będzie idealny dla mnie, ale ostatecznie okazał się być trochę za ciemny - przynajmniej tak, jak ja stosuję głównie korektory. A ja stosuję je głównie w celu rozjaśnienia niektórych miejsc, np. pod oczami. Kolor jest idealny dla mnie do zakrycia pewnych niedoskonałości, ale że z nimi praktycznie się nie borykam, to przynajmniej wiem, że starczy mi ten korektor na długo. 


Muszę przyznać, że korektor bardzo wygodnie nakłada się tam, gdzie chcemy go nałożyć. Precyzyjna aplikacja też nie stanowi problemu, jesteśmy w stanie gąbeczkę tak obrócić, żeby zaaplikować niewielką ilość produktu w konkretne miejsce. Tak samo, jak nie ma problemu z aplikacją, też nie ma problemu z blendowaniem. Korektor pięknie wtapia się w skórę i już nałożony fluid, myślę, że w dni, kiedy zależy nam na lżejszym makijażu jesteśmy w stanie zrobić bazę makijażu tylko tym korektorem i efekt będzie na pewno zadowalający! 
Korektor świetnie kryje to, co ma ukryć. ale nie tworzy efektu maski ani żadnego sztucznego efektu. U mnie jest idealnie w kolorze mojej skóry, dlatego fajnie się nadaje żeby zakryć niedoskonałości czy zaczerwienienia, ze wszystkim radzi sobie świetnie. Stosowałam go przez chwilę tak, jak zazwyczaj używam korektorów, ale ja jednak wolę mieć coś jaśniejszego pod oczami, aczkolwiek musze przyznać, że korektor nie jest ciężki, jest fajny, lekki, a kryje idealnie. Więc dla ciemniejszych karnacji lub dla mnie, jak w końcu się opalę będzie jak znalazł. 


Mimo że ja nie potrzebuję zazwyczaj korektora do krycia niedoskonałości, to fajnie jest mieć taki kosmetyk, fajnie jest mieć coś pod ręką, co w kryzysowej sytuacji uratuje nasz wygląd i doda nam pewności siebie. W moim przypadku to będzie na maksa wydajny korektor, który będzie mi służył długo. Ogólnie bardzo polecam, jest lekki, ale kryjący, dodatkowo nie wysusza skóry, nie podkreśla suchych skórek, ani nie wchodzi w załamania, nie waży się. Fajnie kryje to, co ma kryć, nie obciążając przy okazji skóry. Jest naprawdę fajnym produktem!


I tak o to wracamy na poprawne tory, jeśli chodzi o recenzje kosmetyków do makijażu, szafka u mnie pełna, a recenzji to tyle, co kot napłakał, ale wierzę, że to dopiero mój początek. Jaki jest Wasz ulubiony korektor? Bo u mnie króluję zdecydowanie te jaśniejsze od koloru mojej buzi.  Ale mimo wszystko dla tego, też znalazłam zastosowanie i jestem zadowolona. 
A o to moje zadowolenie jak zawsze dba Pure Beauty! Uwielbiam te boxy, one są w stanie zapewnić mi wszystkie kosmetyki, jakich potrzebuję, a to jest super! Dzięki temu jestem bardziej otwarta na nowości, bo zapewne w drogerii sięgałabym zawsze po te same sprawdzone produkty, a tutaj nie dość, że testuję, odkrywam to jeszcze trafiam na naprawdę świetne kosmetyki!



[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]
 

Kimoco Beauty & Kimoco Young - maski do twarzy w płachcie

14 lipca 2025


Dzień dobry! Co tam u was słychać? Jak się macie? Co ciekawego? Jak Wasz weekend minął? U nas standardowo, przeraża mnie to, jak ten czas leci, że ledwo byłą niedziela, a już jest kolejna z rzędu, przerazą mnie to, ale i cieszy. Czy ktoś jeszcze myśli o jesieni, jak ja? Jeszcze półtora miesiąca i będzie moje ulubione, będzie chłodniej, będą sweterki, będzie miło i przyjemnie. 
A jeśli jeszcze mamy wakacje, to ten miesiąc i ten czas jest zdecydowanie u mnie czasem na pielęgnację i hitem na maseczki do twarzy. Brak korepetycji mi sprzyja pod tym względem, że naprawdę mam więcej czasu, żeby o siebie zadbać, żeby zrobić wszystko to, co na nigdy nie mam czasu. Więc teraz, jak widzicie regularnie zużywam maseczki! Na pierwszy ogień poleci marka Kimoco Beauty oraz Kimoco Young, która mnie na maksa w sobie rozkochała i sprawiła, że na nowo nałogowo kupuję i zużywam! 


Kimoco Beauty & Kimoco Young



Kimoco Young Strawberry Essence, maska w płachcie z ekstraktem z truskawki i wodą lodowcową
Maska, która pachnie truskawkami tak mocno, że wow, palce lizać i można niuchać, wąchać i się rozkoszować. Ja uwielbiam, jak mi Kosmetyki pięknie pachną, więc to dla mnie ważny aspekt. Super jest to, że maska jest turbo mocno nasączona kosmetykiem, płachta jest tak wilgotna, że rewelacja! Skóra po nałożeniu jest pięknie nawilżona, nawodniona, odwodniona i wypielęgnowana w każdej możliwej sferze. Cera wygląda promiennie, bije z niej świeży blask i prezentuje się genialnie. Dodatkowo jest miękka i gładka. Same plusy, żadnych minusów - ja uwielbiam! 



Kimoco Young Watermelon Essence, nawilżająca maska w płachcie z ekstraktem z arbuza i wodą lodowcową
Tutaj mamy wersję arbuzową. Mimo, że ja nie do końca jestem fanką arbuzowych kosmetyków pod kątem zapachu to tutaj muszę przyznać, że moja miłość powróciła. Mamy tutaj znowu płachtę idealnie przylegającą do twarzy, która jest świetnie nasączona produktem, który na twarzy oczywiście potrafi zdziałać cuda. Skóra po nałożeniu jest cudownie nawilżona, odżywiona, miękka i gładka w dotyku. Uwielbiam działanie tej maski, świetnie wpływa na stan skóry, odświeża ją, nadaje jej naturalnego blasku i sprawia, że wygląda fenomenalnie. Mega!


Kimoco Young Orange Essence, rozświetlająca maska w płachcie z naturalnego włókna z ekstraktem z pomarańczy z wodą lodowcową
I ostatnia moja maseczka, jaką posiadam z serii Kimoco Young to maska z esencją pomarańczową i ja muszę przyznać, że oszalałam na punkcie zapachu. Spodziewałam się po prostu pomarańczy, cytrusowego i owocowego zapachu, słodkiego, smacznego tak, że wow. Ale ta wersja jest na maksa zaskakująca, pachnie tak cudownie, tak elegancko, że ja zdecydowanie mogłabym mieć takie perfumy no bomba! A jeśli chodzi o działanie, to oczywiście nie ma tu zaskoczenia. Maska jest świetna, cudownie nawilża i odżywia, a przy okazji rozświetla cerę, wyrównuje koloryt i sprawia, że jakiekolwiek przebarwienia czy piegi są mniej widoczne. 



A teraz seria Kimoco Beauty, czyli od czego się zaczęło... Ja osobiście nie widzę różnicy między serią Young a Beauty. Bo oczywiście czuję się młodo, a piękna zawsze chcę być - why not!? Ja ogólnie zazwyczaj nie zwracam uwagi ani na wiekowe zalecenia używania kosmetyków, ani na napisy czy to jest young, czy old czy co. Jeżeli coś działa i przynosi to rezultaty to oczywiście jestem na tak - biorę i używam!


Kimoco Beauty, Snail mask, regenerująco-ujędrniająca maska w płachcie
Kolejna maska, która nie tylko pięknie pachnie, ale i jest bardzo nasączona produktem. Dzięki czemu do skóry dostają się same najlepsze składniki aktywne w dużych ilościach. Skóra po użyciu tej maski wygląda pięknie, jest uspokojona, zaczerwienienia są mniej widoczne, koloryt jest mocno wyrównany, wszystko tutaj sprawia, że skóra wygląda promiennie i olśniewająco. Maska pięknie dba o skórę, dając jej wszystko, co najlepsze! 



Kimoco Beauty Collagen Mask, wygładzająco - regenerująca maska w płachcie
Maska kolagenowa to kolejny hit, który u mnie sprawdził się fenomenalnie. Maska tak samo, jak i poprzednie pięknie pachnie, super odświeża, a zarazem pobudza. Dba o skórę na najwyższym poziomie, nawilża, odżywia, a zarazem wypełnia ubytki i spłyca pięknie zmarszczki! Poza tym, maska sprawia, że skóra jest elastyczna, ujędrniona i taka sprężysta. Nie muszę mówić, że wygląda też pięknie, promiennie i zdrowo! Dla mnie bomba.



Kimoco Beauty Hydro Mask, nawilżająca maska w płachcie z kompleksem z alg
Ta wersja mnie zaskoczyła. Szczerze myślałam, że to niemożliwe, że lepiej już być nie może, że te maski są tak świetne, że nic mnie nie zaskoczy, że po prostu każda kolejna będzie tak samo świetna, jak ta poprzednia. A tu proszę, nałożyłam na swoją twarz Hydro Mask i oszalałam ponownie. Ta maska daje takie cudowne uczucie chłodzenia, że ja odpływam. Ta maska świetnie odświeża, relaksuje i nadaje skórze ulgi, łagodzi podrażnienia, ale i redukuje oznaki zmęczenia. Skóra przestaje być szara, ziemista, jest pełna blasku i promienna. uwielbiam tę maseczkę! Otuliła moją skórę fenomenalnie. 



Kimoco Beauty Aloe & Panthenol, łagodząco-nawilżająca maska w płachcie z ekstraktem z aloesu i apntenolem
A tutaj mamy idealną maskę na letnie szaleństwo i kąpiele słoneczne - zdecydowanie ta maska pomoże nam, jeśli przesadziliśmy z opalaniem się, a nasza skóra jest np. zaczerwieniona i podrażniona. Ta maska świetnie sobie radzi z większym podrażnieniem, przynosi ogromną ulgę, koi i daje skórze odpocząć i zrelaksować się. Ta maska oczywiście też nawilży i odżywi, ale co najważniejsze to to, że wspomoże zdecydowanie regenerację skóry. Bomba! U mnie ta maska na pewno będzie mnie ratować w ciężkie dni. 


Kimoco Beauty Vitamin C & Peptides, rozświetlająco - regenerująca maska w płachcie z witaminą C i peptydami
I chwilowo na koniec mamy jeszcze rozświetlającą wersję z witaminą C, a wiecie, że ja witaminę C bardzo lubię! I moja skora zresztą też, zawsze świetnie reaguje na produkty z witaminą C. Maska oczywiście zapewnia wszystko to, co swoje poprzedniczki, skóra po użyciu jest pięknie nawilżona, odżywiona i w ogóle piękna, promienna i pełna blasku. No ja uwielbiam, po prostu uwielbiam!


A i przy okazji zapraszam Was na jeden wpis z maskami w płachcie, w którym również pojawiła się maska Kimoco Beauty Hyaluron <-- Recenzja

Podsumowując, wystarczyłaby jedna opinia na temat wszystkich tych masek, są genialne! Wszystkie opcje pięknie pachną, są tez mocno nasączone kosmetykiem i naprawdę robią na twarzy furorę - uwielbiam! Marka Kimoco Beauty wie, co i jak ma robić, żeby efekty były na najwyższym poziomie. Ja jestem zachwycona, a przy okazji powiem, że jest teraz na nie promocja i cześć z nich kosztuje zaledwie 3 zł ! 
I muszę przyznać, że jestem mega wdzięczna Pure Beauty za to, że miałam możliwości je poznać, bo teraz nałogowo ich używam i jestem z tego faktu bardzo zadowolona, moja skóra też!


L'Oreal Paris revitalift laser 3 peptydy serum przeciw oznakom starzenia się

12 lipca 2025

 
Mamy to! W końcu mamy sobotę, matko jak ja się cieszę, a zarazem jestem przerażona, bo jednak jest to dzień z dziećmi. A ja niestety chwilowo nie mam mocy przerobowych, żeby angażować dzieci w coś ciekawego, co chwilę mam stertę prania do ogarnięcia, milion zabawek do posprzątania, ubrania do przejrzenia, nie mówiąc już o tym, że jestem tak zmęczona, że oczy mi się same zamykają. Ja wiem, że ostatnio narzekam ciągle na to samo, ale teraz to jest u mnie na topie. Wielkie zmęczenie, a lista TO DO nie do okiełznania. Mimo że mam więcej czasu to nie pamiętam kiedy byłam ostatnio tak zmęczona. No ale. Pamiętam, że to tylko przejściowe i niedługo będzie lepiej i luźniej.
A standardowo, przechodząc z mojego narzekania do recenzji kosmetycznej, mam dla Was dzisiaj coś naprawdę ciekawego. Wiecie dobrze, że ja sera do twarzy uwielbiam i wydaje mi się, że zrewolucjonizowały one moją pielęgnację. L'Oreal Paris ma naprawdę świetną gamę produktów do twarzy i dostosowuje je świetnie do wieku i potrzeb. Tym razem padło na serię revitalift laser - trzy peptydy, czyli serię walczącą z oznakami starzenia się. I zapraszam do recenzji, jak to serum u mnie się sprawdziło!


L'Oreal Paris - revitalift laser 3 peptydy - 
serum przeciw oznakom starzenia się





Muszę przyznać, że jestem zachwycona tym designem. Czerń połączona z czerwienią daje drapieżny look, pełny seksapilu oraz elegancji. Bardzo kojarzy mi się z dorosłą, elegancką i pewną siebie kobietą, która nie pozwoli sobie nikomu wskoczyć na głowę. A ja uważam, że właśnie tak trzeba żyć i trzeba się otaczać produktami, które nam dodają tej pewności siebie. Mamy tutaj kartonik ze wszystkimi najważniejszymi informacji, który kryje piękną, szklaną buteleczkę z pipetą, która ani na chwilę nie odbiega swoim wyglądam od całej reszty. Szkło w jakim znajduje się serum jest dość grube, ciężkie i konkretne i trwałe. Pipeta działa bez zarzutu, a bardzo ułatwia mi funkcjonowanie u korzystanie. Nie ma też problemu z wydobyciem serum z samego spodu buteleczki. 
Serum ma bardzo przyjemną konsystencję, nie jest zbyt wodnista, jest bardziej taka mlecza, jak delikatna emulsja, która cudownie otula naszą skórę. Nie jest zbyt rzadka, więc nie spływa z twarzy. Zapach jest genialny, bardzo kobiecy, kwiatowy, perfumowany i tak, że chce się go wąchać. Mi musi pachnieć, więc tutaj pod tym względem jestem bardzo zadowolona. 



Korzystałam z serum dwa razy dziennie, dałam mu największe pole do popisu, bo nie używałam w między czasie żadnego innego serum, jakoś tak się złożyło, że nic innego nie otworzyłam, więc mogę się wypowiedzieć na temat tego serum pod każdym kątem. ogólnie jestem bardzo zadowolona, że serum się fajnie wchłania, ale pozostawia skórę delikatnie mokrą, przynajmniej wiemy, że coś nałożyłyśmy i cały czas ma możliwość działania. Nie znika z twarzy, ale też nie przeszkadza ani w kontynuowaniu pielęgnacji, ani w nakładaniu makijażu. 
Serum nałożone rano idealnie odświeża naszą skórę po nocy, dodaje energii i jakoś tak fajnie możemy zacząć dzień. Jest idealną bazą pod pielęgnację na dzień, dość szybko się wchłania, pozostawia skórą pełną blasku, co jest super! Idealnie współpracuje z makijażem, nie powoduje, żeby się szybciej ścierał, skóra się nie świeci, nie przetłuszcza się szybciej, jest świetnie zadbana na cały dzień!
I serum tak samo świetnie się sprawdza nakładane na noc. Nałożony zaraz po toniku fantastycznie nawadnia i nawilża skórę, odżywia ją i zatrzymuje wodę w skórze, dzięki czemu utrzymuje ona dłużej idealny poziom nawilżenia, co jest ważne w lecie. 


Skóra dzięki temu serum stała się bardziej elastyczna i sprężysta, nie zauważyłam, żeby nowe zmarszczki powstawały, a co najważniejsze, zauważyłam, że te już istniejące są zdecydowanie mniejsze i mniej widoczne! Co jest bardzo super, bo wiecie, że organizmy po 30 starzeją się już zdecydowanie szybciej i skóra traci swoje napięcie. To serum zdecydowanie napina skórę, sprawia, że twarz wygląda na młodszą i na pewno wypoczętą. Serum ma pozytywny wpływ na skórę, a razem z tym wyglądem i właściwościami sprawia, że uwielbiam to serum i na pewno wyląduje w moich ulubieńcach! Ekskluzywność i dobre działanie aż bije od niego... bardzo polecam!


Powinnam zostać ambasadorką wszystkich ser w pielęgnacji twarzy, dajcie znać czy Wy tak samo, jak ja uwielbiacie ten krok w pielęgnacji :)


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]

Bandi Body Care emulsja do ciała silnie antycellulitowa

10 lipca 2025

 
Dzień dobry! Czujecie już weekend? Oj, ja bardzo! Marze o tym, żeby się wyspać, żeby leżeć jak najdłużej w sobotę. Trzymajcie kciuki, żeby mój cały dzień z dziećmi skończył się uśmiechem, bo ostatnio mi brakuje dużo cierpliwości, ale jestem bardzo zmęczona. Muszę kiedyś bardzo odpocząć, odetchnąć, nabrać dystansu, ale i zadbać o siebie pod różnymi innymi kątami, wysypiać się, lepiej się odżywiać, suplementować, pić więcej wody. Dajcie znać, jakie Wy macie sposoby na self care ? 
A ja dzisiaj przychodzę do Was z recenzją balsamu do ciała! Tak dawno tego nie było, ale zmuszam się, żeby przynajmniej raz dziennie nałożyć na siebie ten balsam, żeby nie wybiegać szybko z łazienki i ogarniać dzieci, tylko właśnie zrobić coś dla siebie, tym bardziej, że to nie zajmuje pół dnia, a zaledwie kilka minut. Dzięki temu, możecie dziś przeczytać o emulsji do ciała, silnie antycellulitowej od Bandi!


Bandi Body Care
emulsja do ciała silnie antycellulitowa





Balsam znajduje się w tubce białej, ale z kolorowymi napisami. Bardzo podoba mi się to połączenie bieli z różem i pomarańczem, nie jest to coś standardowego, ale bardzo mi się to podoba! Ja w ogóle lubię proste opakowania, ale z drobnym elementem wow, takie które jednak czymś się wyróżniają i sprawiają, że są wyjątkowe. I według mnie te opakowania właśnie takie są, są proste, na maksa estetyczne, ale jednak te kolory dodają tego czegoś.  Przy okazji, tubka jest bardzo wygodna w użytkowaniu, nie wyślizguje się z rąk, Zamknięcie jest w formie zakrętki, jest bardzo szczelne i wytrzymałe. Dodatkowo mamy sreberko, jako zabezpieczenie.
Konsystencja jest bardzo delikatna i przyjemna. Jest lekka, ale zarazem dość treściwa. Kwestia zapachu jest tutaj dość sporna, bo mi nie do końca ten zapach podchodzi. Jest specyficzny, ale nie jest kwiatowy, słodki czy owocowy. Bardziej przypomina mi jakąś bardzo specjalistyczną maść apteczną. Na moje szczęście zapach jest delikatny, nie przytłacza i nie jest aż tak wyczuwalny.


Emulsja jest za to rewelacyjna w użytkowaniu, jest tak lekka i tak przyjemna, że naprawdę bardzo fajnie nakłada się ją na skórę, a następnie rozsmarowuje po całym ciele. Naprawdę emulsja tak cudownie otula ciało, że ja się czuję, jak na reklamach albo jak Kleopatra. Już sama ta czynność masowania ciała jest bardzo przyjemna i wiem, że robi mojej skórze dobrze. Nie dość, że jest to nawilżenie, to nie zapominajmy o masażu, który ma świetny wpływ na naszą skórę.
Oczywiście balsam sprawia, że skóra jest pięknie nawilżona i odżywiona. Po użyciu jest też niesamowicie miękka i gładka, uwielbiam. Moja skóra z tą emulsją bardzo szybko wróciła do dawnego stanu, od razu się poprawiła. Stała się bardziej sprężysta i elastyczna, co mnie bardzo cieszy, bo tęskniłam za tym! Pomaga, żeby skóra była fajnie napięta, co po dwóch ciążach jest bardzo ważne. Jeśli chodzi o cellulit to tutaj masaż, jak i emulsja na pewno mają fajny wpływ na tym i dzięki odpowiedniemu masażowi cellulit jest mniej widoczny. Aczkolwiek jest świadoma tego, że ruch, odpowiednia dieta, duża ilość wypitej wody ma też bardzo duże znaczenie i sam balsam cudów nie zrobi, ale na pewno jest niezłym wspomagaczem.


Ja jestem zadowolona z działania tego balsamu, bo moja skóra rzeczywiście zrobiła się super nawilżona, miękka i miła w dotyku. Brakuje mi troszkę tego ładnego zapachu, jakim możemy się otoczyć, dodatkowo po prysznicu i po prostu ładnie pachnieć. Ale cieszy mnie to, że ten zapach nie jest mocny i w miarę szybko się ulatnia, więc nie przeszkadza mi aż tak bardzo. I oczywiście działanie wynagradza. Emulsja jest bardzo przyjemna w użytkowaniu, balsam się dość szybko wchłania, nie klei się i nie ma tłustej formuły, co ma bardzo duży plus, bo jednak potem ogarniam dzieci i je usypiam, więc dobrze, że mogę spokojnie się do nich przytulać. Pod kątem cellulitu, jeśli robimy masę innych aktywności to ta emulsja na pewno wspomoże i przyspieszy pozbycie się cellulitu, więc fajnie!


Dajcie znać, czy używacie balsamu codziennie, czy jednak co któryś dzień? Czy potrzebujecie konkretnych właściwości balsamu? No i jak jest u Was z zapachem, musi Wam pachnieć, czy jesteście w stanie przymknąć oko? Dajcie znać!


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]

Garnier Fructis Keratin Sleek szampon do włosów

08 lipca 2025

 
Dzień dobry! Jak się macie, co słychać? Jak tam po weekendzie? Muszę przyznać szczerze, że u mnie mega ciężko, tak ciężko mi wstawać teraz, że oraju. Najchętniej to bym spała możliwie, jak najdłużej, ale chyba muszę się przyzwyczaić, że prędko nie będę leżeć i odpoczywać. Ale odpoczywaniu na razie mogę sobie pomarzyć, muszę cierpliwie poczekać aż dzieci będą starsze i mniej uzależnione ode mnie. Chyba to jest taki standard, nie?
Dzisiaj mam dla Was mój nowy i kolejny hit - szampon do włosów z serii Keratin Sleek. Opisywałam już Garnier serum, które jest mistrzowskie, a dzisiaj chciałabym Wam napisać co nieco o szamponie do włosów! Garnier zdecydowanie umie w pielęgnację włosów, ostatnio wszystkie produkty sprawdzają się u mnie fenomenalnie. A na moich włosach seria z Fructis przynosi same pozytywne efekty. 


Garnier Fructis - keratin sleek -
szampon do włosów





Szampon znajduje się w zielonej tubce, która przez większość czasu stoi na głowie, dzięki czemu łatwo się wyciska produkt na rękę. Design mi się bardzo podoba, ta zieleń, rzucające się w oczy złote elementy - pięknie. Zamknięcie na zatrzask jest bardzo mocne i szczelne, nie otwiera się samo, ani nie przepuszcza wody do środka. Ogólnie pod kątem wyglądu i właściwości 'technicznych' to wszystko mi gra. 
Szampon jest na tyle gesty, że trochę ciężko się go wyciska z tubki, ale w dalszym ciągu nie jest to aż tak uciążliwe, żeby się nie dało użytkować. Wystarczy się przyzwyczaić i przestawić, Zapach jest bardzo ładny, kwiatowy i owocowy. Stosowanie tego szamponu jest bardzo przyjemne.


Szampon jest gęsty, ale nie ma problemu z umyciem włosów, tym bardziej że szampon możemy rozcieńczyć, więc to już nam ułatwi robotę. Ale wystarczy też, że skóra głowy jest odpowiednio zwilżona to mycie włosów, jak i skóry głowy jest banalnie proste, łatwe i szybkie. Szampon dzięki temu, że jest gęsty jest bardzo wydajny, niewiele trzeba do użycia na raz, żeby dokładnie umyć głowę. 
Szampon świetnie myje skórę głowy, robi to dokładnie, nie powoduje podrażnień, nie zapycha ani nie nie obciąża. Szampon się świetnie pieni, dzięki czemu umycie włosów na długości jest banalnie łatwe, ale i dokładne i skuteczne. Włosy są umyte z wszelkich zanieczyszczeń, jak i z produktów kosmetycznych. Ostateczny efekt jest bardzo zadowalający. Włosy są pięknie dociążone, gładkie, nie są aż tak spuszone, jak są normalnie, więc ja jestem bardzo zadowolona. Nie oczekuję magicznego wygładzenia moich mocno kręconych włosów, ale cieszę się, że ten szampon sprawia, że ich prostowanie jest turbo szybkie. Włosy w szybkim tempie stają się idealnie proste, a to jest sztos!


Ja jestem z tego szamponu bardzo zadowolona, uwielbiam to, że moje włosy bardzo łatwo się prostują, a przy okazji mam wrażenie, że są też dodatkowo chronione przed działaniem wysokich temperatur. Włosy są w ekstra stanie przy używaniu tego szamponu, nie ma obciążenia, częstszego przetłuszczania, włosy nie są poplątane, a czuć, że są takie mięsiste, konkretne, jakby grubsze, a ubytki wypełnione. Prezentują się bardzo fajnie - ja jestem oczywiście bardzo zadowolona. 
Polecam, nie tylko szampon, ale i serię keratin sleek, bo tak jak w serum się zakochałam, tak samo ten szampon sprawił, że moje włosy pięknie rosną, nie łamią się, więc powoli powoli osiągam swój zamierzony cel posiadania dłuższych włosów.

Ja jestem mega zadowolona, no i standardowo moje zadowolenie zawdzięczam też Pure Beauty, boxom kosmetycznym, które w swojej zawartości mają zawsze najnowsze i najfajniejsze produkty, warte opisania i podzielenia się nie tylko z Wami, ale i moimi bliskimi. 


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]