Sleeping Beauty z Mixa i Garnier!

13 grudnia 2025

 
Dzień dobry! Jak się macie? Co u Was słychać? Ta sobota to u nas istny sajgon, tyle rzeczy ile było dzisiaj do ogarnięcia, a ile nawet nie byłam w stanie zrobić, to szok. Co prawda, noc jeszcze młoda, jeszcze mam parę godzin ogarniania, mam nadzieję, że po napisaniu tego wpisu dostanę jakichś magicznych mocy i poradzę sobie z resztą pokoju, ale nie jest łatwo. Czuję się tak przebodźcowana, że szok, marzę o spokojnym wieczorze z książką, ale ilość rzeczy 'do zrobienia' mnie przytłacza. 
Ale! Na szczęście ostatnio trafił do mnie Pure Beauty box zatytułowany Sleeping Beauty z kosmetykami marki Mixa oraz Garnier i oh, jak ja bym się chciała utożsamiać z tą nazwą. Co prawda, nie czuję się beauty i daleko mi od określenia sleeping, ale ten box przeniesie mnie w magiczną podróż, która ma odmienić pielęgnację w prawdziwą bajkę. Mamy tutaj wyjątkowy zestaw produktów, które pobudzą nasze piękno, gdy śpimy. A takie produkty ja bardzo lubię w związku z tym, że w ciągu dnia nie mam totalnie czasu. 


Zasypiamy, a zaawansowane składniki aktywne działają, żeby rano móc obudzić się z cerą pełną blasku, ukojoną oraz zregenerowaną skórą. Włosy będą zachwycać miękkością i zdrowym wyglądem. Ta pielęgnacja działa intensywnie i mocno, dlatego zapewnia skuteczną regenerację, a efekty są odczuwalne od razu. Efekt Sleeping Beauty w zasięgu ręki!

#garnier #skincare #haircare #mixa #SleepingBeauty 
@garnierpolska @mixa_polska



GARNIER SKIN NATURALS płyn micelarny 3w1 do skóry wrażliwej
Produkt numer jeden jeśli chodzi o oczyszczanie twarzy z makijażu, jak i wszystkich innych zabrudzeń. Płyn jest świetny, przeznaczony jest do skóry wrażliwej, a mimo to ma aż potrójne działanie! Do demakijażu i oczyszczania twarzy możemy dodać kojenie twarzy, oczu oraz ust. Jest testowany dermatologicznie i okulistycznie. Płyn naprawdę świetnie sobie radzi z każdym rodzajem makijażu, zmywa wszystko bez uczucia pieczenia, swędzenia czy nieprzyjemnego napięcia skóry. Naprawdę jest moim numerem 1 jeśli chodzi o demakijaż, a ta miniaturowa wersja jest turbo wydajna! Została mi już ostatnio końcówka po naszych wyjazdach i stwierdziłam, że zużyję w domu i tak już zużywam ponad miesiąc, no szok! Rewelacja!



GARNIER SKIN NATURALS VITAMIN C rozświetlające serum z witaminą C na noc
Po dobrym oczyszczaniu pamiętajmy o serum! Ja uwielbiam wszystkie serum i wiem, że powtarzam to w kółko, ale one naprawdę rewolucjonizowały moją pielęgnację i diametralnie poprawiły stan mojej skóry. Mamy tutaj mieszankę najwyższej 10% koncentracji czystej witaminy C oraz kwasu hialuronowego, która sprawia, że zmęczona, matowa skórą po nocy staje się rozświetlona oraz wypoczęta. Serum wspiera również walkę z przebarwieniami, a w nocy skóra regeneruje się najbardziej, więc jest to dobra mieszanka!



GARNIER SKIN NATURALS HYDRA BOMB nawilżająca maska w płachcie na noc
A nie ma nic cudowniejszego, jak maska w płachcie, która działa jak mocny shot pielęgnacyjny. Tej wersji jeszcze nie miałam, ale już sam wygląd mnie przekonuje. Maska gwarantuje intensywne nawilżenie, dzięki wodzie morskiej, wodzie bławatkowej oraz kwasu hialuronowego. Skóra stanie się bardziej zregenerowana, wygładzona oraz wypoczęta. Idealnie nadaje się do każdego rodzaju skóry, w tym wrażliwej. Oj, tak bardzo jest mi potrzebna, że zaraz ją użyję!



MIXA HYALUROGEL NOC nawilżający krem-maska na noc
A na koniec naszej twarzowej pielęgnacji wjeżdża oczywiście hit. Krem maska na noc i wiecie, że ja takie rozwiązania bardzo szanuję i uwielbiam! Walczę z tym, ale zazwyczaj brakuje mi czasu, jak i siły, żeby zrobić sobie w końcu maseczkę, a tutaj mamy krem, która daje nam 2w1! Krem-maska dobudowuje naruszoną w ciągu dnia barierę ochronną skóry, regeneruje ją, pozbywa się oznak zmęczenia, a także tworzy warstwę ochronną, która nocą nasyca skórę dokładnie wybranymi składnikami aktywnymi. Pierwsze skrzypce gra oczywiście kwas hialuronowy, która mocno nawilża i wzmacnia i zapobiega utracie wody. Uwielbiam ten krem, bo robi wszystko to czego mi potrzeba!



GARNIER FRUCTIS HAIR FOOD COCOA BUTTER maska do włosów niesfornych i puszących się
Przechodząc do włosów mamy tutaj najwspanialsze maski, które odmieniają włosy już po pierwszym użyciu. Wersja kakaowa idealnie nadaje się do niesfornych i puszących się włosów. Ta maska cudownie wygładza oraz odżywia włosy, jak i wzmacnia je i nadaje im intensywny blask. Mamy tutaj super skład, bo aż 13% odżywczych kompleksów, w tym Omega 6.9, masło shea oraz masło kakaowe. Ja się podpisuję pod tym rękami i nogami. Maska jest boska!



GARNIER FRUCTIS PAPAYA HAIR FOOD regenerująca maska do włosów
I na koniec kolejna cudowna maska, wersja papaja, która cudownie regeneruje, wzmacnia, wygładza i odżywia włosy, a także zmniejsza łamliwość włosów aż o 94%. Mamy tutaj również świetną formułę zawierającą witaminy C, E oraz F. Wszystkie te maski można stosować na aż trzy sposoby, co bardzo ułatwia pielęgnację, bo jednym kosmetykiem możemy załatwić parę spraw, odżywkę bez spłukiwani, odżywkę ze spłukiwaniem, a także maskę, która nakładana na dłużej, pod np. foliowy czepek i ręcznik to już w ogóle robi wow! Maski pachną smakowicie, są łatwo dostępne i ja je uwielbiam! Nie pamiętam, kiedy ostatnio używałam innej maski do włosów, te są najlepsze.


Nie ukrywam, mogłabym być taką Królewną Śnieżką, która zasypia chociażby na 30 minut, w spokoju, w ciszy, sama... z maseczką na włosach, na twarzy i ogórkami na oczach! Ohh, to moje małe marzenie na chwilę obecną, którego prędko nie zrealizuję, ale na szczęście mam inne produkty, które sprawią, że choć trochę poczuję się jak księżniczka, a także nadrobią wszystkie moje braki w pielęgnacji. 
Maski do włosów są sprawdzone, serum, jak i maski do twarzy również, płyn micelarny jest znany i lubiany, więc to też nie powinno nikogo zdziwić, a Mixa krem-maska na noc - ohh to moje zbawienie. No uwielbiam ten box!


Idealnie na dobranoc, trzymajcie się i powiedzcie, który kosmetyk Was zaciekawił najbardziej?
Buźka!


[wpis reklamowy]




Clarena, Caviar Cream kawiorowy krem z perłą

11 grudnia 2025

 
Dzień dobry! Jak się macie? Co u was słychać? Jak Wasze przygotowania do świąt, bo ja nie ukrywam, ale mam zamiar wjechać w weekend z impetem i ogarnąć wszystkie zaległe prezenty, a nie oszukujmy się wszystkie prezenty są chwilowo zalegle, jak nigdy - nie mam prawie nic. Ale wierzę, że w weekend ogarnę większość, najważniejsze większe rzeczy, a potem już tylko zostanie mi planowanie, pakowanie i cieszenie się wolnym, które nadchodzi!
A dzisiaj chciałabym Wam opisać krem do twarzy, kawiorowy z perłą, co brzmi bardzo luksusowo, a ja czegoś takiego jeszcze nie miałam! Tak samo marka Clarena jest dla mnie dość nowa, pod tym względem, że rzadko kiedy miałam od nich jakiekolwiek kosmetyki. Na szczęście Pure Beauty box zawsze ma w swoich pudełkach same cudowności, a ja się cieszę, że mam idealną możliwość do testowania kosmetyków marek z wyższej półki cenowej. No fajne takie doświadczenie, więc tym bardziej zapraszam do recenzji!


Clarena - Caviar Cream
kawiorowy krem z perłą






Krem kawiorowy znajduje się w bardzo ładnym, eleganckim, ale i prostym opakowaniu, szklanym słoiczku, przez który widać ile produktu zostało do końca. Poza tym, mamy jeszcze kartonik ze wszystkimi najważniejszymi informacjami. Dodatkowo krem jest zabezpieczony sreberkiem, dzięki czemu mamy pewność, że krem nie był wcześniej używany. Bardzo dobrze się zakręca i odkręca, nie ma z tym najmniejszego problemu.
Krem ma bardzo miłą konsystencję, lekką, ale konkretną. Dość szybko się wchłania i nie ma problemu z używaniem produktu pod makijaż, kosmetyki się nie ważą, nie zmieniają koloru ani nic innego. Krem całkiem szybko się wchłania, zostawia po sobie delikatną powłokę na skórze, która całkiem fajnie chroni i oddziela skórę od innych produktów. Mamy tutaj też granulki, które pod wpływam masażu i ciepła bardzo szybko się topią. Zapach jest bardzo ładny, kwiatowy, lekko owocowy, ale naprawdę bardzo ładny!


Ja używam tego kremu głównie na dzień pod makijaż, mam wrażenie, że wtedy sprawdza się idealnie. Krem idealnie się nakłada, fajnie się rozprowadza, przyjemnie się wchłania, a i zostawia po sobie tę powłokę, o której już wcześniej pisałam. Ta powłoka dla mnie idealnie się nadaje pod makijaż, działa, jak dodatkowa ochrona, dzięki czemu skóra się nie zapycha, nie wysusza i cały czas jest w bardzo fajnym stanie. Krem przyjemnie nawilża skórę, nawadnia i odżywia. Krem bardzo fajnie też działa na skórę w dni bez nakładania makijażu, skóra jest wtedy idealnie napięta, ujędrniona, a i rozświetlona i pełna blasku. Prezentuje się pięknie. 
Jeśli chodzi o stosowanie kremu na noc, zdarza mi się, ale jednak nie jestem fanką. W nocy ta powłoka mi przeszkadza i jakoś wolę inną formułę kremu na noc, ale nie jest tak, że krem w nocy zapycha czy sprawia, że buzia rano nie wygląda ładnie. To są po prostu moje jakieś prywatne preferencje uzasadnione tylko moim komfortem. Kiedy zależy mi na ograniczeniu ilości kosmetyków wtedy oczywiście używam i wiem, że skóra będzie bardzo dobrze zadbana. 


Jestem bardzo zadowolona z tego kremu, głównie do używania na dzień! Krem świetnie się sprawdza, bardzo ładnie nawilża i odżywia skórę, napina ją i sprawia, że makijaż wygląda bardzo świeżo, wyraziście i zdrowo! Kawiorowy krem z perłą działa na moją skórę, jak idealny kompres, który nie tylko pielęgnuje skórę, ale też koi i daję duża ulgę. Mamy w tym kremie zamkniętą idealną pielęgnację, idealny produkt, który naprawdę fajnie przygotuje skórę na dzień pełen pracy lub na beztroski, błogi i leniwy weekend. Ja jestem zachwycona i czuję tę wyjątkowość używając tego kremu. 
Jest też bardzo wydajny, więc na pewno zostanie ze mną dłużej.


A Wy używaliście często marki Clarena? Macie jakieś inne produkty, które są warte polecenia i idealnie dopełnią moją pielęgnację? Dajcie mi koniecznie znać, bo ten kawior z perłą bardzo mi się podobają! 



[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]

Prosalon Provitamin B5 and UV Filter termoochronny dwufazowy spray do prostowania włosów

09 grudnia 2025


Dzień doby! I jak się macie? Święta coraz bliżej, dzieje się bardzo dużo, ja lecę na oparach standardowo i nie wiem totalnie, co się dzieje. Jestem tak zmęczona, że szok, a mam wrażenie, że największe szaleństwo dopiero przede mną. Jestem daleko w tyle z prezentami, ze sprzątaniem, a na dodatek mąż złamał nogę, więc trochę inaczej w tej chwili rozkładają się u nas siły i zasoby. Ale czas rekonwalescencji szybko minie mam nadzieję i wszystko wróci do normy!
A dzisiaj chciałabym Wam pokazać produkt do włosów marki Prosalon, który dla mnie jest nowością! Ja też dopiero poznaję tę markę i poznaję jej możliwości, a że ostatnio znowu rozjaśniłam włosy, zależy mi na ich długości, to potrzebuję fajnych produktów do włosów, które mi umożliwią zapuszczanie zdrowych włosów bez zniszczonych końcówek. Wiecie, że w boxach Pure Beauty znajdziemy wszystko, czego potrzebujemy, nie? Więc, zapraszam na recenzję!


Prosalon, provitamin B5 and UV filter
termoochronny dwufazowy spray do prostowania włosów





Produkt znajduje się w przezroczystej, plastikowej buteleczce z atomizerem. Mamy tutaj produkt dwufazowy, który u mnie już dość trwale się zmieszał, ale nie wpłynęło to w żaden sposób na jego właściwości. Buteleczka ma też atomizer, który rozpyla idealną mgiełkę na włosy, nie zacina się ani nie zapycha, więc tutaj za to ogromny plus, bo z tym czasem jest różnie. Na butelce mamy najważniejsze informacje, ale pamiętajmy po prostu o termo-ochronie przed stosowaniem ciepła na włosy, a będzie lepiej niż bez. 
Konsystencja jest trudna do określenia, bo pokrywa ona idealnie włosy, nie jest na nich ani widoczna ani wyczuwalna. Na pewno nie obciąża włosów ani ich nie skleja. Zapach jest mocno cytrusowy i pomarańczowy, bardzo mi się podoba, jest taki orzeźwiający i pobudzający.


Ja używam termo-ochrony zawsze po myciu włosów, na suche przed użyciem suszarki. To jest mój must, bez którego nie wyobrażam sobie suszenia włosów. Spray idealnie pokrywa włosy i sprawiał, że suszenie włosów nie tylko jest bezpieczniejsze, ale i skuteczniejsze. Włosy są bardziej podatne na układanie, są łatwiejsze w ogarnianiu, nie są spuszone, są okiełznane i nie elektryzują się, a to w czasie jesienno zimowym czasem mi bardzo przeszkadza. Tutaj na szczęście ten problem nie występuje. Spray idealnie sprawdza się w suszeniu włosów kręconych włosów, ładnie wygładza włosy, ale nie ulizuje ich.
Jeśli chodzi o prostowanie włosy, to oczywiście termoochrona się bardzo przydaje i daje fajne efekty. Nie tylko sprawia, że włosy się nie wysuszają, nie niszczą to na dodatek łatwiej się prostują, a efekty prostych i gładkich włosów utrzymuje się dłużej. Końcówki wyglądają bardzo ładnie, nic nie odstaje, włosy są ujarzmione i wyglądają on fleek!


Miałam swojego ulubieńca jeśli chodzi o termoochronę, ale marka Prosalon ze swoim IronSpray sprawiła, że bardzo chętnie sobie to odmienię. Produkt działa, skutecznie chroni włosy przed wysoką temperaturą w trakcie stylizacji, ale i ułatwia ich ogarnianie. Mam wrażenie, że włosy są bardziej podatne na prostowanie, szybciej się prostują i dłużej są proste. Nie ma problemu z odstającymi włoskami, a mimo to włosy są cały czas pięknie dobite u nasady. Ja się czuję, jak po wyjściu od fryzjera. Włosy są pięknie ułożone, wyglądają zdrowo, a przy okazji nie tracą swojej sprężystości i elastyczności, więc wyglądają bardzo naturalnie! 

Ekstra sprawa, bardzo polecam ten produkt wszystkim, którzy stylizują włosy z wykorzystaniem wysokiej temperatury. Kiedyś myślałam, że termo-ochrona jest niepotrzebna, ale widzę ogromną różnicę, nawet po jednym razie prostowania włosów bez użycia tego produktu. Nawet na szybko podprostowane włosy bez użycia termo-ochrony wydają się trochę wysuszone, bez życia i takie sztywne. Ten produkt robi robotę, a do tego nie obciąża włosów, pachnie pięknie i jest super dostępny!


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie byłą wymagana]

Denko, listopad 2025r.

07 grudnia 2025

 
Dzień dobry! Jak się macie? Co u Was słychać? Jestem bardzo spóźniona w tym miesiącu, a myślałam, że koniec roku będę miała super ogarnięty i będę wyrobiona na maksa, ale jakoś mnie początek tego miesiąca rozjechał. I Mikołaj, i dużo planów, trochę spotkań i wypadki, które pozmieniały wszystko i teraz się zastanawiam, jak to będzie do końca roku. Wiem, że muszę w końcu się spiąć, wyspać i ogarnąć, bo ojojoj - ciężko to widzę!


Więc tak, po tygodniu grudnia lecimy w końcu z denkiem, bo jak zdjęcia zrobiłam już dawno i już mam sporo zużyć grudniowych, tak z pisaniem szło mi bardzo opornie. Ale już się poprawiam i lecę z tematem!


Jak widzicie bardzo dużo ulubieńców tutaj trafiło. Alterra Naturkosmetik, szampon do włosów osłabionych i przerzedzających się z kofeiną to są szampony moje numer 1 jeśli chodzi o pierwsze oczyszczanie, są najlepsze, najskuteczniejsze, a do tego tanie. Wszystkie sprawdzają się tak samo dobrze. Tak samo, jak i Schwarzkopf, Glisskur, odżywka regeneracyjna do włosów bez spłukiwania, to jest nowsza wersja w moich kosmetykach, ale tak samo fajna, jak poprzednie. Świetnie pachnie, idealna mgiełka pokrywająca włosy, a także fajne działanie nawilżające i odżywiające włosy. Zostając jeszcze we włosach to Garnier Fructis Keratin Sleek szampon do włosów jest moim numer 1 jeśli chodzi o drugie oczyszczanie, super oczyszcza włosy, a przy okazji nadaje im wygładzenia i nawilżenia. Queen, nawilżany papier toaletowy jest zdecydowanie moim fav jeśli chodzi o higienę miejsc intymnych. Tak samo dobre były Facelle, chusteczki do higieny intymnej, one były mega tanie i skuteczne. I następne są moje maski do twarzy w płachcie. Garnier Skin Naturals oraz Kimoco beauty robi taką świetną robotę jeśli chodzi o maski do twarzy, że ja jestem mega pod wrażeniem. Co prawda są to całkiem inne półki cenowe, Garnier wypada dość drogo, ale są świetne. Za to Kimoco to jest parę złotych, więc wow!



  • Medisept, chusteczki antybakteryjne do dezynfekcji rąk i powierzchni - nie wiem czy one już się kiedyś tutaj nie pojawiły, ale w dalszym ciągu są cudami, są świetne, mega przydatne głównie przy dzieciach, a i w podróży. Są różne sytuacje, w różne miejsca się chodzi, a takie chusteczki mi ratują psychikę, czuję się lepiej i bezpieczniej, więc mega się jaram!
  • Yves Rocher, woda perfumowana Sel d'Azur - perfumy, które mi się na maksa kojarzą z naszą podróżą poślubną do Kenii, perfumy są piękne, słodkie, ale nie za słodkie, nie męczą, nie irytują, pięknie się unoszą i cudownie się zmieniają w ciągu dnia. Są naprawdę genialne, ja je uwielbiam!
  • Optimals, opt, hydra radiance, lekki krem do twarzy - krem jest ultra lekki, ale bardzo skuteczny i naprawdę fajny. Mamy tutaj niezłe nawilżenie, odżywienie, wygładzenie i super przygotowanie twarzy pod makijaż. Krem jest niepozorny, ale fajnie się sprawdza.
  • Isana kids, lavender bad Gute nacht - matko moje odkrycie, nie spodziewałam się, że to okaże się takim sztosem, ale lawendowy zapach w wannie sprawił, że wszyscy poszliśmy spać w moment, relaks, uspokojenie są tutaj gwarantowane po takiej kąpieli, rewelacja!



I w sumie nie było tak źle, aż żałuję, że nie przysiadłam do tego w między czasie, bo nie było jakieś spore to denko! Ale było, a zobaczymy, jak nam pójdzie w grudniu, a od stycznia skupiamy się na zużywaniu i postaram się też podzielić swoimi kosmetykami między koleżankami, w tym miesiącu trochę kosmetyków do mnie dszło, amm też kalendarz adwentowy z Pure Beauty, którego też nie mam czasu otwierać, ale ogarniemy! Już niedługo ogarnę się na tyle,. że będę ogarniać!


TUTTI FRUTTI Regenerujące mleczko do kąpieli i pod prysznic, śliwka i cynamonc

30 listopada 2025

Dzień dobry! I jesteśmy tu ponownie, po ciężkim dniu, przebojach i standardowo inaczej sobie wyobrażałam ten dzień, ale na szczęście przetrwaliśmy. Dzień się powoli kończy, ja w końcu mam chwilę dla siebie i w końcu mogę coś zrobić, co i tak nie jest takie łatwe. Ostatnio znowu mam zjazd, na maksa nie mogę się skupić, a na dodatek nie mam siły do niczego. Potrzebna mi jest pełna regeneracja, która nastąpi zapewne gdzieś w okolicy świąt. Ale, wracamy do recenzji!
Dzisiaj mam dla Was produkt do kąpieli i pod prysznic, mamy tutaj zapach, który trochę nawiązuje do świąt, mamy tutaj cynamon oraz śliwkę ukryte w regenerującym mleczku do kąpieli od Farmony, Tutti Frutti. No, zapraszam do recenzji, żeby przekonać się, z czym mamy tutaj do czynienia. 

Farmona, Tutti Frutti - regenerujące mleczko
do kąpieli i pod prysznic - śliwka cynamon





Opakowanie jest całkiem spore, mamy tutaj regularną i standardową butelkę z zakrętką na zatrzask. Na opakowaniu mamy wszystkie najważniejsze informacje. Nie ma problemu z wydobywaniem płynu z butelki Ja standardowo używam myjki i tak sprawdza mi się mycie pod prysznic najlepiej. 
Mleczko ma raczej standardową konsystencję, nie jest ani za rzadka, ani za gęsta, najważniejsze, że idealnie nakłada się na myjkę. Produkt bardzo fajnie się pieni, dzięki czemu nie potrzebujemy dużej ilości produktu. Jak konsystencja jest super, tak niestety zapach mi nie podszedł, czegoś mi tu brakuje, a może i czegoś jest za dużo. Niestety, ja też nie jestem fanką śliwek i tutaj niestety to mi nie podchodzi, ale też nie ma tragedii, z czasem się przyzwyczaiłam i prysznice stały się przytulne. 



Mleczko do kąpieli bardzo fajnie się sprawdza, jako produkt do kąpieli. Właściwości zdecydowanie wynagradzają zapach, mleczko ma super konsystencję, dzięki niej świetnie się pieni, co zdecydowanie przekłada się na przyjemność w stosowaniu. Mleczko świetnie myje skórę, nie podrażnia jej ani nie uczula. Bardzo fajnie nawilża i odżywia, przy okazji mycia. Produkt nie podrażnia, nie uczula i nie wysusza skóra. Nie powoduje uczucia swędzenia, co jest mega. Bardzo lubię produkty, które przy okazji bycia na skórze dość krótką chwilę są w stanie mimo wszystko pielęgnować nasza skórę. Mleczko naprawdę super sobie daje radę, brakuje mi w nim tylko tego ładnego i czarującego zapachu,. 


Mleczko bardzo przyjemnie się sprawdza, fajnie myje i przy okazji dba o naszą skórę, nie ma problemu z wysuszeniem skóry, czy nie przyjemnym napięciem skóry. Wszystko tutaj bardzo fajnie się sprawdza. Zapach niestety nie należy do moich ulubionych, ale nie jest on najważniejszy, Tutaj produkt sam w sobie bardzo fajnie się sprawdza, a jeśli są tu fani śliwek i cynamonu, to będziecie zachwyceni! Nie mam żadnych zastrzeżeń, co do właściwości tego produktu, więc tutaj warto poniuchać i przekonać się, czy może akurat Wam ten zapach się spodoba.

Koniecznie dajcie znać, czy Wy lubicie takie zapachy? A jeśli tak to jakie produkty są Waszymi ulubionymi pod prysznic i do kąpieli? Przyznam szczerze, że marzy mi się relaksująca kąpiel przy świecach, pachnąca, z ulubioną muzyką albo z serialem. Już niedługo będzie mi dane to poczuć, więc czekam na to niecierpliwie!


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]


TUTTI FRUTTI Detox Shot MG Ujędrniający balsam do ciała - gruszka i imbir

27 listopada 2025


Dzień dobry! No w końcu udało mi się znaleźć chwilę, żeby tu przysiąść i coś napisać. Nie będę ukrywać, że ostatnio tego czasu mam coraz mniej, ale tak t zazwyczaj jest przed świętami, kiedy wpadam w prezentowy szał, zaczynam robić wstępne zakupy, kminić, planować, a przy okazji zaczyna się cudowny czas, a mi zależy na atmosferze i na świątecznym klimacie. Bardzo bym chciała stworzyć dzieciom takie cudowne świąteczne warunki, żeby miały co wspominać, a to zajmuje dużo czasu. Ale, jestem i mam nadzieję, że chwilowo będę tu dłużej.
A za to dzisiaj będzie o pysznie pachnącym balsami do ciała, mamy tutaj markę Tutti Frutti, która ma dla nas balsam gruszka i imbir i ohh, przy okazji zadba o nasze ujędrnienie! A to wszystko oczywiście dzięki Pure Beauty, bo jak zawsze w pudełkach są same najcudowniejsze produkty! 


Tutti Frutti Detox Shot MG
Ujędrniający balsam do ciała - gruszka i imbir





Balsam znajduje się w super opakowaniu, mamy tutaj dość smukłą butelkę, która idealnie trzyma się w dłoni. Zatyczka jest na zatrzask, jest mocna i solidna, nie ma z nią w ogóle problemów. Opakowanie jest super, bardzo podoba mi się ten kształt i ta wygoda w użytkowaniu. Do tego mamy kolorystykę, która prezentuje się wspaniale. Bardzo mi się to podoba, jest ładnie, ale i smacznie. Nie ma tutaj żadnych problemów oczywiście z użytkowaniem. Mamy również i wszystkie informacje na opakowaniu. 
Konsystencja jest super lekka, ale i konkretna. Muszę przyznać, że balsam świetnie się rozprowadza po skórze, jest bardzo przyjemnie i miło, a do tego oczywiście pachnąco! Ten słodki zapach unoszący się przy aplikacji jest cudowny, a poza tym utrzymuje się na skórze ta słodycz, co jest mega!



Balsam po nałożeniu na skórę daje cudowne ukojenie, nawilżenie i odżywienie. Skóra po nałożeniu tego balsamu jest miękka, gładka i bardzo miła w dotyku. Balsam sprawia, że skóra się bardzo szybko regeneruje i bardzo szybko wraca do odpowiedniego nawilżenia. Poza tym, balsam ujędrnia skórę, idealnie ją napina i mam wrażenie, że balsam przyczynia się zdecydowanie lepszemu stanu skóry. 
Balsam ma tylko pozytywny wpływ na skórę, nie podrażnia i nie uczula. Ja jestem zachwycona i nie spodziewałabym się, że ten balsam będzie aż tak dobry!



Balsam oczywiście robi wszystko co ma robić i to na najwyższym poziomie. Wspaniale nawilża skórę sprawia, że skóra staje się cudownie miękka, gładka, ale i uelastyczniona i ujędrniona. Efekty są naprawdę super! Fajnie jest też to, że balsam działa bardzo długotrwale, nie ma potrzeby nakładania tego balsamu codziennie, jeśli chodzi o stan skóry, ale dla samej przyjemności ja uwielbiam ten rytuał wieczorny, który mnie relaksuje i odpręża. Dla mnie bomba i na pewno skuszę się na inne produkty z tej serii!

A Wy jaki balsam ostatnio używacie i jest Wasz ulubiony? Bo ja przepadłam, ta Mocna Grusza mnie oczarowała na tyle, że na pewno będę do niej wracać z ogromną przyjemnością!

Trzymajcie się!

[wpis reklamowy]


BELL HYPOALLERGENIC Blur Skin primer Hypoalergiczna wygładzająca baza do twarzy

23 listopada 2025

 
Dzień dobry! Jak samopoczucie? Cieszycie się na weekend? Ja nie ukrywam - bardzo tak! Jesteśmy e jakimś tak ciężkim okresie, dzieci szaleją, ja wiecznie chora, nic nie jest zrobione i tak stoimy w miejscu. A nie mam siły, żeby ruszyć i coś działać, bo jestem wykończona. No ale, mam nadzieję, że w ten weekend naładuje moje baterie i będzie dobrze. 
A dzisiaj mam dla Was produkt, który dzisiaj ratuje mi twarz! Dzisiaj mamy sesję świąteczną, a skoro maluję się sama, to muszę zadbać o odpowiednie kosmetyki, zanim nałożę ten oficjalny, ostateczny makijaż! Tu mamy wygładzającą bazę do twarzy od Bell, która znajduje się w najnowszym bocie od Pure Beauty! Jak zawsze, przyszła do mnie w idealnym momencie!


Bell Hypoallergenic Blur Skin Primer
Hypoalergiczna wygładzająca baza do twarzy





Baza pod makijaż znajduje się w dobrze wyprofilowanej tubce, która idealnie 'siedzi' w dłoni. Na niej znajdują się wszystkie najważniejsze informacje, ale też nie ma ich jakoś wiele. Mamy tutaj zamknięcie w formie zakrętki, która też bardzo dobrze się sprawdza. Cały design jest bardzo ładny, bardzo estetyczny, dość prosty, ale jednak ma swój urok. Baza jest dodatkowo zabezpieczona sreberkiem, więc wiemy, że nikt jej wcześniej nie używał, co jest fajne!
Baza ma bardzo fajną konsystencję o idealnej formule. Nie jest ani za gęsta ani za rzadka, nie zostawia po sobie żadnego koloru. Zapach ma bardzo ładny, dzięki czemu baza jest bardzo przyjemna w stosowaniu.



Baza nałożona pod makijaż idealnie wygładza skórę, zmniejsza widoczność porów, czy jakichkolwiek innych niedoskonałości, takich jak zmarszczki czy wypryski. Sprawia, że buzia jest idealnie gładka, miękka, ale i elastyczna. Pozostawia na skórze delikatny film, który ja mam wrażenie, że tak, jakby chroni dodatkowo skórę oddzielając ją od makijażu. Baza sprawia, że makijaż trzyma się dłużej na skórze, nic się nie waży ani żaden kosmetyk nie zmienia swojego koloru. Dzięki tej bazie kosmetyki nie wchodzą w załamania, nie podkreślają zmarszczek, wszystko wygląda pięknie i nieskazitelnie - rodem z photoshopa, a ja uwielbiam taki idealny efekt!
W zależności od dnia i okazji, czasem bardzo lubię mieć trwały i mocy makijaż, wiadomo, zdarza się, że sytuacja tego wymaga - tak jak np. dzisiaj na sesję świąteczną!


Baza poza rzeczywistymi właściwościami dodaje mi też i pewności siebie! Taka baza nałożona pod makijaż sprawia, że jakoś tak czuję się pewniej, wiem, że mój makijaż jest trwalszy i że może przetrwać każdą nawet dramatyczną sytuację. A takich sytuacji z dziećmi może być wiele. Baza sprawia, że makijaż trzyma się lepiej, ale i wygląda lepiej, wygląda na bardziej profesjonalny, bo idealnie przygotowuje skórę pod wykonanie takiego makijażu. Dla mnie rewelacja - bardzo polecam!


Używacie bazy pod makijaż? Jakie są Wasze ulubione?

[wpis reklamowy]

Mixa SHEA NOURISH odżywczy balsam do ciała

17 listopada 2025

Dzień dobry! I mamy kolejny, nowy tydzień - weekend za nami, szalony weekend, kiedy dzieci naprawdę dawały nam w kość, a mam wrażenie, że ten tydzień też nam może dowalić. Tym bardziej, że ja już czuję w kościach zbliżające się święta i po prostu szaleństwo, zaczynam myśleć o prezentach, a zazwyczaj w tym czasie już jestem w połowie, a teraz? Szok! Ledwo ogarnęłam się na sesję świąteczną, jaką mamy w nadchodzący weekend. 
Ale, na szczęście mamy za to świetny balsam, który może o mnie dbać cały czas. Mixa mnie zachwyciła już jakiś czas temu, a ten balsam zaczęłam używać już na wakacjach! I nie wiem, dlaczego tak długo zwlekałam z tą recenzją, ale pamiętajcie, są produkty, na które warto czekać! A takich produktów znam teraz dużo właśnie dzięki Pure Beuaty box, gdzie zawsze mamy same cuda! No to enjoy!


Mixa - SHEA BUTTER
odżywczy balsam do ciała





Balsam znajduje się w dużym opakowaniu, mamy tutaj pojemność aż 400ml, więc jest to wow! Balsam zdecydowanie wystarcza na bardzo długo i ja to już mogę potwierdzić, balsam był ze mną na wakacjach i dalej mam go dosyć sporo, bo i niewiele trzeba, żeby zastosować na całe ciało. Opakowanie jest ogromnym plusem, ma pompkę, która działa bez zarzutu, a na dodatek można idealnie stopniować ilość wyciskanego produktu na dłoń i uwierzcie mi, że ja daję naprawdę niewielką ilość. Mamy też na opakowaniu wszystkie najważniejsze informacje, więc tutaj super sprawa.
Balsam ma dość lekką i rzadszą konsystencję, nie należy to do ciężkich, gęstych balsamów na wzór maseł do ciała. Tutaj mamy lekkość, ale zaraz balsam się nie rozlewa, nie jest aż tak lejący się, jest naprawdę super! Zapach bardzo delikatny, ale jak już miałabym do czegoś przyrównywać to wydaje mi się, że idealnie połączenie cytrusów z czymś słodkim i kwiatowym. Zapach trochę utrzymuje się na skórze, co jest mega fajne. 


Ja mam wzloty i upadki jeśli chodzi o nakładanie balsamów. Kiedyś kiedyś nakładałam regularnie, codziennie, a czasem nawet i dwa razy dziennie, potem zaczęłam mieć dzieci i wszystko się rozjechało. Teraz, jak jestem w rutynie to oczywiście nakładam balsam codziennie, ale wystarczy jeden dzień, żeby sobie odpuścić i taki jeden dzień zamienia się w dwa tygodnie, a potem walka jest od nowa.
Ja ten balsam wzięłam ze sobą na wakacje nad wodę, jako że jechaliśmy z całą rodziną i dziećmi, chciałam mieć uniwersalnego, co w razie w będą mogli użyć wszyscy. Oczywiście ja się okazałam osobą najbardziej potrzebującą i naprawdę. Ten balsam sprawił, że ja stwierdziłam, że nie ma sensu kupować specjalnych balsamów po opalaniu. To był pierwszy raz, kiedy jako tako się opaliłam, pierwszy raz, kiedy skóra mi nie zeszła i pierwszy raz, kiedy czerwona, mocno spalona i podrażniona skóra doznała natychmiastowej ulgi, takiej że już praktycznie następnego dnia, skóra prezentowała się świetnie! Mi to już wystarczy, jeśli balsam jest w stanie poradzić sobie z czymś takim, to na pewno poradzi sobie ze wszystkim innym.
Balsam świetnie nawilża skórę, odżywia, wygładza i zmiękcza,  zarazem idealnie ją napina i ujędrnia. Nie powoduje żadnego dyskomfortu, łagodzi wszelki podrażnienia i sprawia, że skóra wygląda bardzo zdrowo i ładnie. Dla mnie jest to balsam na chwilę obecną numer 1, a to też dlatego, że ja na całe ciało nie zużywam nawet jednej pompki, jest rewelacyjny pod każdym względem.


Jeśli szukacie balsamu, to już nie musicie. Jest to produkt naprawdę idealny, na lato, na mocne słońce, ale i teraz na zimę, kiedy skóra może odczuć te niższe temperaturę i mroźne chwile. Idealnie ratuje dłonie w momencie kryzysu, a co najważniejsze cały czas pielęgnuję skóra cudownie i utrzymuje nawilżenie na idealnym poziomie. Ja uwielbiam ten balsam, każda jego cecha jest dla mnie cechą idealną, nie ma w nim nic, co bym poprawiła. Balsam działa, jest dla skóry ratunkiem, ulgą, ale i po prostu wsparciem całorocznym. A takich produktów mi trzeba. Do tego jest turbo wydajny i łatwo dostępny. Naprawdę warto go kupić!


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]

lol

Vianek HERO pianka do mycia twarzy z niacynamidem

15 listopada 2025


Dzień dobry! Oj ciężko jest ten weekend, bardzo ciężki! Dzieci dzisiaj zdecydowanie dają w kość, jakaś masakra - nie wiem, co to im dzisiaj się zadziało, ale naprawdę jest jakiś kosmos. Ja dalej jestem chora i już mam tego dość, nic nie pomaga, nic praktycznie nie przechodzi, a ja mam dość - chcę być po prostu zdrowa, bo mam plany, na które muszę być zdrowa! No, ale... są rzeczy silniejsze od nas, na które czasem nie mamy wpływu. I tak się cieszę, że dzisiaj sobie parę rzeczy ponadrabiałam, ale moja lista rzeczy do zrobienia dalej jest długa, jak nie wiem. 
Ale, narzekam bardzo dużo, a ostatnio sobie powiedziałam, że chciałabym właśnie nie narzekać, ale jest to mega ciężkie! W dalszym ciągu trzeba docenić to, co mamy, bo są różne sytuacje. A ja mogę przejść do bardziej przyziemnych rzeczy, bo wracamy do głównego tematu, czyli do kosmetyków! Mam dla Was recenzję pianki do mycia twarzy marki Vianek! Która zaskakuje, pod każdym względem! Sprawdźcie to!


Vianek HERO
pianka do mycia twarzy z niacynamidem





Nasza pianka znajduje się w super opakowaniu, idealnie leży w dłoni, nie wyślizguje się, mamy pompkę i zatyczkę, która świetnie trzyma i nie przepuszcza wody. Na opakowaniu mamy wszystkie najważniejsze informacje, a pompka działa bez zarzutu przez cały okres użytkowania. W związku z tym, że pianka jest bardzo wydajna, to używamy jej bardzo dużo, więc miałaby prawo się trochę zepsuć, ale tutaj wszystko działa idealnie. Mamy wszystko czego potrzebujemy.
Pianka ma idealną konsystencję, mega puszystą, ale zarazem zbitą i zwartą, która świetnie rozkłada się w dłoniach i umożliwia wyczyszczenia nią twarzy. Pianka nie ucieka. Zapach jest niewyczuwalny, jest turbo delikatny. 


Ja pianki używam oczywiście na dwa sposoby, jak zawsze do demakijażu, ale i do oczyszczenia twarzy. Do demakijaż standardowo stosuję dodatkową gąbeczkę do demakijażu i oczywiście pianka sprawdza się tutaj fenomenalnie! Makijaż jest zmyty w całości, nic nie zostaje, ani w załamaniach, ani tusz do rzęs. Wszystko super. Zmywa wszystko już przy pierwszym podejściu bez uczucia ściągnięcia. Nie mam tutaj mu nic do zarzucenia, bo to jest dla mnie mega ważne, żebym miała uniwersalny produkt do demakijażu pod prysznicem, bo bardzo mi zależy na czasie. A tutaj to mam!
Oczywiście w dni, kiedy nie nakładam makijażu również używam tej pianki. Czasem stosuję ją z dodatkowym peelingiem lub innym żelem myjącym, a czasem solo. Tutaj też za każdym razem wszystko jest w porządku. Skóra jest idealnie oczyszczona sebum, kurzu i innych zabrudzeń, jakiekolwiek podrażnienia są złagodzone, a co najważniejsze skórze zostaje przywrócony do razu komfort. Jest idealnie napięta, ale nie spięta, gładka, miękka i przygotowana do dalszej pielęgnacji. Da się odczuć, że mamy tutaj przy okazji oczyszczania ukrytą delikatną, ale efektywną pielęgnację. 


Nie ma się co dziwić, że jestem mega zadowolona. Uwielbiam takie produkty, uwielbiam też i pianki! Pianka dzięki swojej konsystencji dodaje czegoś do tej pielęgnacji, sprawia, że czujemy się pod prysznicem, jak w jakimś spa, jesteśmy zaopiekowane i wypielęgnowane, wszystko się tutaj idealnie układa i wszystko jest super. Pianka jest bardzo skuteczna za każdym razem, kiedy jej używam. Idealnie zmywa makijaż, ale i wszystkie zabrudzenia z twarzy, dodatkowo zostawia skórę w stanie idealnym do dalszej pielęgnacji, nie ma uczucia ściągnięcia czy spięcia, za to mamy ulgę oraz komfort. 
Pianka jest też super tania i łatwo dostępna, a i mówiłam już, że tez wydajna. No super sprawa!

A ja uwielbiam takie produkty, tym bardziej jak się u mnie sprawdzają. Super sprawa. A takie rzeczy tylko dzięki Pure Beauty!


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]