#55 Kinomaniak, czyli 6 ostatnich filmów, które oglądałam

27 października 2022


Heloł!  Co tam u Was słychać? Jak co jesień, ja mam na maksa ochotę na siedzenie pod kocem, picie kakao i oglądanie filmów, co prawda obecnie jest to trochę utrudnione. W domu prawie półtoraroczne dziecko, doszło miesięczne i jedyne co robię w wolnych chwilach to śpię. Ale może kiedyś, kiedyś moja wizja się spełni i obejrzę wszystko, co chcę. Na razie, w trakcie karmienia włączam Przyjaciół, bo to znam na pamięć, a bardzo umila mi ten czas!


Ale, ale... Wierzę, że Wy macie więcej czasu niż ja, więc mam dla Was recenzje paru filmów, które obejrzałam już jakiś czas temu. Enjoy!

Oszust z Tindera (2022) 'The Tinder Swindler' dokumentalny, true-crime

Uwielbiam filmy oparte na faktach, jakoś wtedy całkiem inaczej mi się ogląda film i lepiej jest mi się wczuć. Co prawda spodziewałam się czegoś innego, ale chyba nie do końca ogarniałam, co ja będę oglądać. Ale naprawdę warto! Szok, ta historia jest tak niezwykła i aż niemożliwa, że się wydarzyła, ale się wydarzyła. I jestem pełna podziwu dla dwóch stron, dla typa, że potrafi tak manipulować i dla dziewczyn, że się dały nabrać. Serio obejrzyjcie to, bo to poprawi zrobić mindblow! ;)

Friendzone (2021) komedia romantyczna

Musiałam sobie przypomnieć, o czym jest ta komedia, nie pamiętałam za cholerę, a to zawsze oznacza u mnie, że film musiał być słaby. Ale, jak już sobie przypomniałam, to muszę powiedzieć, że komedia jest spoko, chociaż dupy nie urywa. Można obejrzeć z braku laku, jest przyjemna, na swój sposób fajna, ale Waszego życia nie odmieni.

MILF (2018) komedia

Kolejna komedia, której nie pamiętałam i w sumie po przypomnieniu coś tam mi świta, ale i tak średnio, więc i komedia średniawa. Znowu z braku laku możecie obejrzeć, ale nie jest to musthave! Znajdą się fragmenty zabawne, takie które naprawdę robią robotę, ale ogólnie bez szału. 

Poskromienie Złośnicy (2022) komedia romantyczna

Okej, kolejna komedia romantyczna i to w dodatku polska, wiem. ALE. Czy mam tutaj dodatkowo widoki moich ukochanych Tatr? Czy mogę popatrzeć na miejsca, jakie znam? Czy mogę wczuć się w ten góralski klimat? Proszę Państwa, jestem trzy razy na TAK. Jest to oczywiście typowa komedia romantyczna, z typowym głównym aktorem, ale muszę przyznać, że mi się fajnie ją oglądało! I bardzo ją polecam, jeśli tylko lubicie góry, to te widoki Wam umilą oglądanie.

Broad Peak (2022) biograficzny, dramat

Kolejna pozycja, którą musieliśmy zobaczyć. Tematyka gór, polscy alpiniści, wyzwanie górskie, więc jest to zdecydowanie coś dla nas! Mimo wszystko, nie ogarniam, tematu alpinizmu, nie interesuje się za bardzo tak wysokimi górami, ale film musiałam obejrzeć. Jest dobry, ale myślałam, że będzie dużo lepszy, jakoś spodziewałam się sama nie wiem czego. Warto obejrzeć, jeśli kogoś kręci ten temat, warto poczytać o tym, jeśli ktoś się interesuje. Nie jest to jakiś mindblow, ale i tak warto.

Zołza (2022) komedia

Kolejny polski film, polska komedia. Nie będę tutaj obiektywna, bo zołzę obejrzeliśmy w kinie, byłam. W kinie pierwszy raz. Od chyba 2lat, a na dodatek było to ostatnie wyjście przed porodem. Odpoczęłam, poleżałam na wygodnej sali dream i był sztos! A co do filmu, to fajny! Nie jakiś turbo, śmieszny, nie było wybuchów śmiechu na sali, mąż tez średnio zadowolony, nie jest to film wysokich lotów, ale fajnie się go oglądało. Poza tym, jako mam rocznego dziecka i mama w ciąży, wzruszyłam się! Ale to chyba kwestia hormonów :) 


A Wy, co ostatnio obejrzeliście? Dajcie mi znać! Wierzę, że kiedyś nadrobię!

 

Artego, dwufazowy spray termoochronny, thermo shimmer

23 października 2022

 
Hej! Co tam, jak tam? Dawajcie znać, jak się trzymacie, co robicie, co działacie? Jak na razie, jesień jest dla nas bardzo łaskawa, piękna, słoneczna, złota, polska jesień. Dla mnie rewelacja, mega się cieszę, bo mogłoby być turbo brzydko i w ogóle. Ale! Działamy, działamy, szok, że jeszcze 2 miesiące i będą święta, koniec roku, kolejny nowy rok, nowy rok, w którym już więcej będzie się działo - na pewno ;) Czad!
A w dzisiejszym wpisie będzie recenzja dotycząca produktu do włosów, a mianowicie sprayu termoochronnego od Artego, które otrzymałam w pudełku Pure Beauty! Produkt dla mnie turbo ważny

Artego, Thermo Shimmer
dwufazowy spray termoochronny do włosów




Spray znajduje się w przeźroczystej, plastikowej buteleczce z atomizerem. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim, że początkowo była zakręcona zwykłą zakrętką, a atomizer był w zestawie, ciekawa opcja. Na butelce, co trzeba to jest, atomizer działa bez zarzutu, rozpyla super, konkretną mgiełkę, dość gęstą, ale nie w taki sposób, że skleja włosy, tylko idzie na włosy super ilość produktu - daje to wrażenie, że włosy będą idealnie chronione podczas stylizacji.
Zapach tego sprayu jest dość ziołowy, nie przypomina mi nic konkretnego, ale jest jak najbardziej w porządku. Nie utrzymuje się na włosach, więc jeśli ktoś nie lubi takiego zapachu to będzie i tak zadowolony.


Spray jest dwufazowy, więc trzeba pamiętać, żeby przed każdym rozpyleniem wstrząsnąć butelką (mówię o tym, bo ja czasem z pośpiechu zapominam). Tak, jak pisałam, rozpylamy idealną mgiełkę na włosy i możemy przejść do stylizacji. Ja używam sprayu przed suszeniem oraz przed prostowaniem włosów, czy to szczotką czy prostownicą, wolę zawsze spryskać włosy czymś termoochronnym.
I muszę przyznać, że włosy po stylizacji z tym sprayem są super miękkie w dotyku, mega gładkie i po prostu miłe w dotyku. Dodatkowo, włosy są bardziej wygładzone, ujarzmione, nie puszą się, nie elektryzują, więc w przypadku moich kręconych włosów taki efekt mi się bardzo podoba. Przy okazji, muszę też powiedzieć, że efekt utrzymuje się dłużej! Mam teraz dość trudne włosy, krótkie, kręcone, więc czasem po wyprostowaniu włosów, one są i tak spuszone, powykręcane i powywijane na końcach, a tutaj efekt prostych włosów zdecydowanie utrzymuje się dłużej, co mnie bardzo cieszy.


Dlatego, ja jestem bardzo zadowolona z działania tego sprayu! Nie dośc, że włosy są w naprawdę fajnym stanie, są super miękkie, gładkie i miłe w dotyku, to na dodatek włosy są dłużej wystylizowane tak, jak byśmy chcieli. W moim przypadku jest to efekt prostych włosów, który u mnie teraz ciężko uzyskać, ale ten spray zdecydowanie mi w tym pomaga. Więc nie dość, że działa, dba i chroni włosy przed wysoką temperatura, to jeszcze cieszę się gładszymi włosami dłużej - czad!

[współpraca reklamowa]

Hydrolat z ogórka do twarzy, ciała i włosów, oleiq organic

19 października 2022

 
Hej! Jak tam się macie? Ja nie wiem, jestem dalej w szoku, jak ten czas szybko leci, Ale ja się cieszę, chcę żeby szybko mijał czas, jakkolwiek dziwnie to nie brzmi, ale po prostu wiem, że ten rok będzie i jest najcięższy dla nas ze wszystkich, jakie nas czekają. I wiem, że za rok będzie lepiej, kiedy dzieci będą starsze, odżyjemy i będzie łatwiej - po prostu.
A dzisiaj mam dla Was recenzję hydrolatu z ogórka od Oleiq, które otrzymałam w najnowszym pudełku z kosmetykami od Pure Beauty.

Oleiq Organic
hydrolat z ogórka



Hydrolat znajduje się w szklanej buteleczce z atomizerem. Jeśli chodzi o sam wygląd to mi się podoba! Ciekawy design, inny niż wszystko, jest dosyć zwyczajnie, ale też inaczej, więc dla mnie idealnie. Bardzo podobają mi się te proste wzory, rysunki, mają w sobie coś takiego, co na maksa przykuwa moją uwagę. 
Atomizer działa bez zarzutu, nic się nie zacina, a i rozpyla fajną mgiełkę, która równomiernie pokrywa twarz, ciało i włosy, super. Konsystencja jest zwykła, wodnista, bez żadnych udziwnień. A z kolei zapach mi nie pachnie typowym ogórkiem, czego się spodziewałam. Ale zapach jest w porządku, ładny, nie jest zbyt nachalny i intensywny, więc spoko. 



Ja już od jakiegoś czasu lubię dodatkowe umilacze w pielęgnacji, które nie są standardowymi produktami, które musicie mieć, żeby Wasza pielęgnacja była skuteczna. To są dodatki, które idealnie dopełniają pielęgnację, pomagają, a i fajnie działają, kiedy nie ma się 100% czasu na dbanie o siebie, jak to było kiedyś, więc teraz wierzę, że takie szybkie psik, psik na skórę uzupełni to, czego nie jestem w stanie dopilnować normalnie. No, ale! jak działa hydrolat?
Hydrolat z ogórka na twarz: to jest zdecydowanie mój ulubiony sposób używania tego hydrolatu. Używam go głównie wieczorem po oczyszczaniu twarzy, zanim nałożę wieczorną pielęgnację. Ten krok super uspokaja moją skórę. Czasem, jak mam czas to używam również rano, też po oczyszczaniu twarzy. Dodatkowe nawilżenie i odżywienie skóry.
Hydrolat z ogórka na ciało: to jest super rozwiązanie, kiedy naprawdę ktoś nie ma czasu na pielęgnację. Obecnie rzadko kiedy używam balsamu do ciała i jest mi tego bardzo szkoda, ale wiem, że kiedyś wrócę do regularnego balsamowania się. Dlatego taki hydrolat pozwala mi na szybkie psiknięcie w miejsca, które wymagają natychmiastowego nawilżenia i hydrolat robi robotę. Ułatwia mi funkcjonowanie!
Hydrolat z ogórka na włosy: kolejna rzecz, która daje mi jakieś poczucie tego, że dbam o siebie mimo totalnego braku czasu na cokolwiek. Marzę o długim i konkretnym olejowaniem włosów, chciałabym w końcu poświęcić czas na nałożenie maski pod czepek, pod ręcznik, ale poczekam cierpliwie. Na razie, ratuję się hydrolatem. Co jakiś czas spsikuję włosy suche, mokre, pod maskę, tak żeby dodatkowo coś tam im dać, więc spoko. Nie będziemy mieć efektu, jak po olejowaniu, ale i tak jest fajnie!
Poza tym, ten hydrolat z ogórka był ze mną w szpitalu i muszę powiedzieć, że super sprawa, warto mieć coś takiego ze sobą w szpitalu ;).


No i co, ja jestem bardzo zadowolona z tego produktu. Lubię takie dodatkowe nawilżenie, odżywienie wielu partii, a tym bardziej kiedy dostaję to w jednym produkcie. Idealny produkt, żeby zabrać ze sobą gdzieś, bo macie full pielęgnację włosów, twarzy i ciała i możemy się nawilżać zawsze i wszędzie! Rewelacja, polecam, warto się na niego zdecydować!

Używacie hydrolatów? Jeśli tak, to jakich i w jaki sposób ;)

[współpraca reklamowa]

15 października - dzień dziecka utraconego

15 października 2022

 
Dziś, 15 października na całym świecie obchodzony jest Dzień Dziecka Utraconego, i ja osobiście planuję ten wpis od dwóch lat, od kiedy ten Dzień zaczął dotyczyć i mnie. To nie jest łatwy wpis, ale jest dla mnie bardzo ważny, i nie tylko dla mnie... Zdaję sobie sprawę z tego, że takich osób jak ja, takich par, jak my jest po prostu bardzo dużo, a na pewno więcej niż nam by się mogło wydawać.


Jak już człowiek podejmuje decyzję o chęci posiadania dziecka, jest wielu rzeczy nieświadomy, przynajmniej ja byłam. Coś tam się niby słyszy, niby spotkało to znajomą, niby w rodzinie były podobne sytuacje, ale zawsze trzymamy takie myśli od siebie z daleka, bo nas to przecież nie może spotkać, bo po prostu nie. A przecież tak bardzo chcemy mieć dzieci, rok po roku, w krótkim odstępstwie czasu, tak bardzo chcemy, że przecież nic złego się nie może stać.

CZERWIEC 2020R. - I ciąża, ciąża biochemiczna
Kiedy zobaczyłam na teście dwie kreski byłam w szoku, w szczęśliwym szoku, bo to już, tak szybko, wow. Pamiętam nawet, że to była środa, następnego dnia było Boże Ciało, jechaliśmy do moich rodziców na grilla, mam zdjęcia, mam nagrania, mam wspomnienia. Pościągałam aplikację, umówiłam wizytę u ginekologa na okolice 7 tygodnia, kupiłam mężowi kubek z napisem 'BOSKI TATA' (na Dzień Ojca), pochwaliłam się przyjaciółce, powiedzieliśmy moim rodzicom. Coś nowego, coś innego, przecież nigdy nie byłam w ciąży. Głowa bolała mnie okropnie, nie do wytrzymania, ale przecież nie wolno mi brać żadnych tabletek, a ból głowy w ciąży się zdarza.
Już w niedzielę zauważyłam lekkie plamienie, ale przecież jest coś takiego, jak plamienie implantacyjne, więc luz, to na pewno to, ale trochę zbzikowałam i chodziłam do łazienki co chwilę, żeby zobaczyć co się dzieje. Stało się tyle, że chyba następnego dnia pojechaliśmy na SOR, żeby sprawdzić. Nie robiłam badania beta HCG, więc potraktowali mnie tak, jakbym w ciąży wcale nie była, bo 'test ciążowy to nie dowód, potrzebna beta', ale mnie zbadali. Coś tam ktoś widział, ale nie wiedzieli w sumie, co to, czy okres, czy zarodek, czy coś innego i pojechałam do domu. W domu zaczęło się mocne krwawienie, a testy ciążowe wychodziły pozytywne jeszcze przez parę dni....

Ginekolog mi wszystko wytłumaczyła, ciąża biochemiczna, dochodzi do zapłodnienia, ale zarodek ma na tym etapie już tyle wad genetycznych, że nawet nie dochodzi do zagnieżdżenia się go w macicy. Dla ginekologów to nawet nie jest ciąża, bo zazwyczaj krwawienie przychodzi w dniu spodziewanej miesiączki, a testy bardzo często wychodzą negatywne, że kobiety nawet nie wiedzą, że coś tam się zadziało. Ja wiedziałam i był to dla mnie koniec świata. Ciąża skończyła się szybciej, niż się zaczęła, nie zdążyłam dać mężowi kubka i byłam załamaa....
WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK 2020R. - II ciąża
Bałam się wszystkiego, wchodziliśmy na Rysy, a ja myślałam tylko, o tym, że co jeśli jestem w ciąży, co jeśli zaszkodzę dziecku, a przecież za wcześnie na test, nic się nie dowiem. Weszliśmy na te Rysy, i co? Bang, jestem w ciąży, znowu i co jeśli znowu stanie się to samo. Bałam się powiedzieć komukolwiek, poszłam od razu na badanie beta HCG, pierwsza była podwyższona, ok czekałam na drugą, żeby zobaczyć wzrost, wzrost był i to spory, odetchnęłam z lekką ulgą. I powiedziałam wszystkim przyjaciółkom, stwierdziłam, że po to je mam, że jeśli coś się stanie, to będę potrzebować wsparcia, bo drugi raz sama mogę nie dać sobie rady. Wizyta u ginekologa umówiona na 6 tydzień, a ja znowu zaczęłam plamić...
Możecie sobie wyobrazić, jaka byłam zawiedziona, zła, rozżalona, świat znowu się dla mnie skończył, na następny dzień zwolnił się termin u mojej ginekolog, poleciałam od razu. Jest pęcherzyk, wszystko jest okej, jak na 5 tydzień, dostałam duphaston na wszelki wypadek. W 6 tygodniu też było wszystko okej, tak samo w 7, kiedy poszłam na dodatkową wizytę, bo znowu zaczęłam plamić mimo leków. Chciałam chodzić do ginekologa co tydzień, usłyszałam od pani doktor gratulacje, a ja ciągle się bałam. Sprawdzałam papier toaletowy co wizytę w łazience już do końca ciąży. Panikowałam, kiedy przestawałam mieć objawy ciąży, panikowałam kiedy nagle przestało mnie mdlić, nagle przestały bolec piersi, panikowałam zawsze. Dużo odpoczywałam, dbałam o siebie, jak mogłam.
Odetchnęłam, dopiero jak urodziłam w maju Lenkę.

PAŹDZIERNIK/LISTOPAD, 2021R. - III ciąża
To był dopiero szok, Lena miała 5 miesięcy, a ja już jestem w ciąży, udało się od razu - fajnie! Wszystko będzie dobrze, bo córka ma się świetnie, udana ciąża za nami, nawet przez myśl mi nie przeszło, że coś może być nie tak, mimo braku typowych objawów dla ciąży.
Pierwsza wizyta, ok. 6-7 tydzień, pęcherzyk jest i coś w środku, spokojnie, jestem świeżo po ciąży, miałam jeden cykl, więc prawdopodobnie przesunęła się owulacja - brzmi sensownie i logicznie. Kolejne wizyta była po lekko ponad tygodniu. Podczas badania USG poczułam się, jak w filmie. Moja ginekolog nic nie mówiła, patrzyła w ekran w ciszy, co chwilę sprawdzając coś innego, parę minut, a dla mnie, jak parę godzin, było inaczej niż zwykle. Usłyszałam 'Jeszcze chwileczkę, muszę coś sprawdzić' i wiedziałam, że nie jest dobrze, że nie będzie dobrze - świat się zawalił - znowu. Brak akcji serca, nie wykształciło się, a po takim czasie już zdecydowanie powinno być. Jeszcze ginekolog pokazywała mi, że możliwe, że byłyby bliźniaki, ale niestety, dostałam skierowanie do szpitala, 2 dni w szpitalu, czyszczenie macicy i koniec, po ciąży, skończyła się.

STYCZEŃ 2022R. - IV ciąża
I wszystko zaczęło się od nowa, strach, plamienie, doszukiwanie się objawów albo ich braku, analizowanie wszystkiego dokładnie, bo co jeśli znowu, każda wizyta mnie stresowała, bałam się, że znowu usłyszę coś złego. Tym bardziej że w domu przecież małe dziecko, które muszę nosić, bo jeszcze nie chodzi, ciągłe zmęczenie, niewysypianie się, strach i na nowo sprawdzanie papieru toaletowego, co wizytę w toalecie, do końca ciąży. Każdy ból, każde ciągnięcie, rwanie, każda dolegliwość mnie paraliżowała, bałam się, że ja coś 'zepsułam', że to będzie moja wina.
Na szczęście, odetchnęłam dokładnie 2,5 tygodnia temu, kiedy urodził się Fabian.
Jestem szczęśliwa, bo mamy dwójkę zdrowych dzieci, wszystko jest w porządku, jestem w domu i teraz mogę doświadczać uroków macierzyństwa, tych fajnych i mniej fajnych momentów, nie wysypiam się, ale jestem wdzięczna, za to co mam. Ale cały czas pamiętam każdą stratę, każdą łzę i każdy krzyk rozpaczy w środku, który mi towarzyszył i nie zapomnę nigdy. Nawet jeśli była to ciąża biochemiczna, czy strata była na samym początku ciąży, to nie ma znaczenia, nie ma co porównywać, co może boleć bardziej. Boli bardzo i wiem, że każda przeżywa swoją stratę tak samo mocno na każdym jej etapie.

Napisałam to, bo wiem, że jest nas więcej, jest bardzo dużo kobiet, które straciły ciąże, są kobiety, które przeżywają stratę za stratą i nie mają tyle szczęście co ja... Są pary, które starają się latami i domyślam się, że ich stratą, która boli równie bardzo - jest każdy kolejny negatywny test ciążowy. 
Mam nadzieję, że macie wsparcie, mam nadzieję, że macie komu się wygadać, mam nadzieję, że nie jesteście z tym same, że nie dostajecie głupich pytań w stylu 'Dlaczego płaczesz?" albo innych podobnych tekstów. Mam nadzieję, że pozwalacie sobie na przeżywanie tych smutnych chwil właśnie tak, jak tego potrzebujecie. Trzymajcie się, dużo siły, cierpliwości i walki. To nie jest Wasza wina, takie sytuacje się zdarzają i my nie mamy na nie wpływu, nie zaszkodziłyście. Trzymam za wszystkie kciuki, nieważne w jakiej sytuacji się teraz znajdujecie, po prostu trzymam kciuki, żeby się udało.

Nasze dzieci, te nienarodzone, są cały czas przy nas, z nami, w sercu i w pamięci i zawsze będą.


Pure Beauty Box, collect memories

11 października 2022


Dzień dobry! Co tam u Was słychać? Czy Wy czujecie, że jest już październik? Szok! W dodatku mamy taką piękną jesień, słoneczną, kolorową, no jest cudownie. U nas wielkie zmiany, dużo się dzieje, dużo nowości, uczymy się na nowo jakoś ogarniać rzeczywistość z dwójką dzieci, w tym z jednym tygodniowym bobasem. Szaleństwo, ale jest fajnie! 
I tak samo fajne jest najnowsze pudełko Pure Beauty, Collect Memories! Łapiemy wspomnienia, coś co u nas jest teraz bardzo na topie, próbujemy jakoś ogarniać, a i przy okazji rozkoszować się tym czaem. A teraz pudełko!

OXYGENETIC, przeciwstarzeniowy peeling kwasowy


Ten peeling poza swoim podstawowym zadaniem, stymuluje procesy wytwarzania włókien kolagenu i elastyny, więc skóra dodatkowo będzie ujędrniona i uelastyczniona, przy okazji zregenerowana, nawilżona i nie będzie tracić wody, hamuje produkcję melaniny oraz rozjaśnia przebarwienia. Produkt, ideolo dla mnie, na pewno przyda mi się taka odnowa i zadbania o moją cerę. Tym bardziej, że pamiętam, jak po pierwszym porodzie moja cera była w stanie tragicznym, więc na pewno dużo mi to da :)
*zamiennie w pudełku był również SVR, sun secure blue, ochronny krem optycznie ujednalicający skórę SPF50+

BIOLAVEN, maseczka całonocna do twarzy


Rozjaśnienie, rozświetlenie, spłycenie zmarszczek, silne nawilżenie i znaczne uelastycznienie skóry, więc brzmi rewelacyjnie! A ja nie mam teraz czasu na maski, w sumie od roku, dwóch bardzo ciężko znaleźć mi czas na jakąś pielęgnację wychodzącą poza podstawowe kosmetyki, więc taka maseczka, którą mogę nałożyć na całą noc, super!

ARTEGO TOUCH, dwufaziwy spray termoochronny do włosów, thermo shimmer


Tak idealnie w czas, bo akurat skończył mi się kosmetyk do termoochrony, a że w domu pojawił się synek, to będę musiała suszyć włosów, żeby go nie zamoczyć, a i żeby się nie wystraszył mnie w mokrych włosach. Super, dla mnie termoochrona jest bardzo ważna, jakkolwiek nie mam czasu na pielęgnację włosów, tak właśnie te kosmetyki, które używam, muszą być dobre i sprawdzone, dlatego - czad! A ten przy okazji nabłyszcza włosy, więc efekt może być super.

OLEIQ, hydrolat ogórek


Ja wspomnienia z hydrolatami mam zawsze złe, bo po prostu wszystkie, jakie miałam strasznie mi śmierdziały i po prostu nie byłam w stanie ich używać, Ale ten od razu wzięłam ze sobą do łazienki i zapach jest bardzo w porządku, więc mi to odpowiada. Będziemy używać, mam teraz plan, że zadbam o swoją cerę podwójnie, jak i nie potrójnie, zresztą z tą ilością kosmetyków, to aż szkoda, żeby się zmarnowały.

BIELENDA, make-up academie, magic water, mgiełka 3w1, pink


Co prawda na chwile obecną nie wiem, czy gdzieś się wybiorę, ale taki produkt na pewno mi się przyda, tym bardziej że można go używać również i na całe ciało! A zawsze brakuje mi produktu, który nada ładne rozświetlenie na dekolcie i ramionach! A jak już się ogarnę po porodzie i dojdę do siebie na 100% to już w ogóle będzie super! Idealny produkt na imprezę czy wesele ;)

IWOSTIN, PURE BALANCE, zwalczający niedoskonałości krem na dzień


Mimo że nie posiadam jak na razie niedoskonałości to czuję, że produkt bardzo mi się przyda. Po pierwszym porodzie moja cera była w stanie krytycznym, miałam tyle niedoskonałości, że nie mogłam na siebie patrzeć, bo poważnie nigdy wcześniej tak nie miałam, to był pierwszy i jedyny raz, kiedy spotkałam się z czymś takim, a możliwe, że po drugim porodzie też mnie to spotka, więc ideolo!

REDBLOCKER, koncentrat naprawczy


A tutaj mamy produkt, który ma bardzo wiele zadań, ma odnowić naszą skórę, poprawić jej kondycję, nawilżyć, ukoić i uelastycznić, a także zmniejszyć zaczerwienienia. Bardzo lubię takie produkty, które nie są podstawowe w pielęgnacji, a bardziej dodatkowe, które robią robotę i sprawiają, że cera wygląda niebo lepiej. No mam bardzo duże nadzieje!

ONLYBIO, RITUALIA TRANQUILITY, serum do twarzy dodające blasku


Ja chyba nie muszę mówić, że sera od OnlyBio są moimi ulubieńcami, jak na razie i o mamo, jak ja się cieszę, że tutaj mam możliwość przetestować inną wersję. Tym razem jest to produkt, który intensywnie odżywi, wesprze regenerację oraz polepszy kondycję skóry. Twarz ma być promienna i pełna energii. Musze też przyznać, że ta marka ma cudownych ludzi od zapachów, wszystkie produkty pachną tak niesamowicie, że ajj!

PROSALON, maska w sprayu 12w1


Ten produkt ciekawi mnie na maksa! Co prawda produkty kilka w jednym zawsze mnie zastanawiają i jakoś jestem do nich sceptycznie nastawiona, ale nigdy nie mówię im nie! A tym bardziej, kiedy chodzi o włosy. Tutaj mamy mieć nawilżenie odżywienie, ułatwione rozczesywanie, ochronę przed promieniowaniem UV, jedwabisty połysk itd. Ciekawe. Ścięłam ostatnio bardzo mocno włosy, więc taki produkt będzie bardzo przydatny, żeby nie musieć ścinać więcej, a po prostu zapuszczać na nowo ;).

Zielko, żel do WC, jaśmin & kwiat pomarańczy


Nie powiem, że ten produkt trochę mnie zdziwił, jak go zobaczyłam w pudełku, ale szybko sobie pomyślałam, że kurde, przecież to jest mega przydatne, każdy tego używa, więc ekstra sprawa! Nie mogę się doczekać, aż go użyję, muszę przyznać, że akurat porządek w łazience jest dla mnie bardzo ważny, jakoś mam wrażenie, że tam powinno być zawsze czysto.

BIOMADENT, naturalna pasta do zębów, jaśmin & mięta


Kolejny praktyczny produkt, który zaczęłam od razu używać. Z jednej strony pasta, jak pasta, ale z drugiej strony jest bardzo ciekawa, na pewno inna od wszystkich, szczególnie od tych drogeryjnych marek. Nie pieni się jakoś bardzo, ale super myje zęby i odświeża oddech, co jest super. Coś nowego, coś innego, super. Lubię takie nowinki.

PERRIER, organiczny napój energetyczny


Oj parę lat temu byłabym najszczęśliwsza na świecie widząc taki bajer w jakiejkolwiek paczce. Uwielbiałam pić energetyki, ale już jakiś czas temu postanowiłam przestać. A teraz w trakcie karmienia piersią niestety nie mogę go spróbować, więc trzeba go dać komuś innemu, chociaż nie powiem, ale mi by się przydał najbardziej.

APIVITA, Aqua Delicious, kojąco-nawilżający krem do twarzy


Pełnowymiarowy produkt kosztuje około 115zł, więc mam bardzo duże nadzieje co do niego. Wydaje mi się, że za taką cenę można wymagać dużo, a tutaj producent też dość sporo obiecuje. Więc fajnie, zobaczymy czy może warto skusić się na full opcję.


Powiem Wam, że ta wersja boxa Pure Beauty jest dla mnie mega! Co do każdego produktu mam w sumie dość spore nadzieje i liczę na to, że mi bardzo pomogą! Wiem, że jedyne o czym piszę to mój poród i to, że teraz jest ciężko ze wszystkim, ale tak jest, nie ma co owijać w bawełnę. Ale cieszę się, że mam dość sporą motywację, żeby używać tych produktów i dbać o siebie, więc ekstra! Czekajcie na recenzje.
I dajcie znać, co Was zaciekawiło najbardziej!

[współpraca reklamowa]


I ciąża vs II ciąża
jakie są różnice

07 października 2022

A dzień dobry! Piszę ten wpis dużo wcześniej niż on się pojawi na blogu, więc elo z przeszłości! Myślę, że na bank już urodziłam i jestem mamą dwójki dzieci, zapewne rozrabiaków i ciekawe czy śpię chociaż trochę. Fajnie tak sobie pokminić i pewnie będzie mocne zderzenie się z rzeczywistością. Ale tak samo było i w 2 ciąży! 


Zawsze słyszałam, że ciąża ciąży nierówna, że każdy poród jest inny, że nie ma co porównywać. Jak zaszłam w drugą ciążę, wow! Nie spodziewałam się, że to będzie wyglądało aż tak, ale dużo jest uzależnione od naszej obecnej sytuacji. Możecie się domyśleć, jak wygląda sytuacja, kiedy zachodzi się w ciążę mając półroczne dziecko - to jest ciekawe!

OBJAWY CIĄŻY

Większość objawów miałam dużo później albo nie miałam ich wcale albo ich nie zauważyłam, bo po prostu nie miałam na to czasu. Mdliło mnie, chciało mi się wymiotować, ale co miałam zrobić z córką? Wstawała razem ze mną, więc ani nie mogłam jej wziąć ze sobą do łazienki ani nie mogłam jej zostawić samej, dlatego w większości przypadków przechodziło mi. Ale nie powiem, zdarzały się wymioty do reklamówki w pokoju, kiedy usypiałam małą, bo nie było innego wyjścia! Dużo też wymiotowałam w samochodzie, co wcześniej mi się nie zdarzało.
Pierwszym objawem był fakt, że córka kompletnie zrezygnowała z mleka z piersi, nie smakowało jej, nie chciała, nie miała ochoty, więc wtedy już kminiłam, że może coś być na rzeczy. Poza tym, odczuwałam bolesność piersi, ale dużo później, tak samo ruchy poczułam później, ale nie ma się co dziwić. W drugiej ciąży rzadko kiedy odpoczywałam. Za to zgagę miałam okropną, i jak nigdy nie wiedziałam co to zgaga i nie mogłam sobie wyobrazić tych dolegliwości, tak teraz cierpiałam i masakra!

BRAK CZASU NA CIĄŻĘ

Czy to dziwnie brzmi? Ale poważnie tak było. Nie miałam czasu za bardzo na zastanawianie się, w którym tygodniu ciąży jestem, nie robiłam zdjęć brzucha za bardzo, nie zwracałam na nic uwagi, co było wspólnego z ciążą. Chodziłam do lekarza, robiłam badania i jak ktoś się mnie o coś pytał, to wtedy ogarniałam, że faktycznie - jestem w ciąży. I nie jest to spowodowane niczym innym, jak po prostu brakiem czasu i tym, że musiałam zajmować się sama córką większość dnia i do tego nie zwalniałam tempa, cały czas pracowałam, coś robiłam, realizowałam swoje cele itd.
Pod koniec ciąży, jak brzuch był już większy, jak zaczęły dokuczać mi różne bóle czy ciągnięcia to już wiedziałam, że czas odpocząć, zwolnić i trochę pomyśleć o sobie i o ciąży, ale to było może 2 miesiące przed porodem.

ZMECZENIE TURBO

Nie powinno mnie to dziwić ani nikogo. Na początku nosiłam córkę cały czas, zaczęła chodzić mając 11 miesięcy, ja wtedy byłam w 4-5 miesiącu ciąży, więc było trochę luźniej, ale w dalszym ciągu czasem trzeba ją wziąć na ręce, żeby wpakować do wózka, do krzesełka, wziąć ją na górę po schodach albo po prostu potrzebuje chwili ze mną i trochę czułości i bliskości, więc jej nie odmówię, a to potrafi zmęczyć. Bieganie za nią, ciągłe sprzątanie zabawek, karmienie, kminienie co i jak, jestem wieczorami wykończona, a naprawdę uważam, że mam grzeczne dziecko, które nie daje mi w kość tak, jak by mogło.
A do tego dochodzą bóle brzucha, pachwin, kości ogonowej, skurcze przepowiadające, których w pierwszej ciąży nie miałam, dlatego też tutaj łapało mnie bardziej.

MNIEJSZE PRZEJMOWANIE SIE

W pierwszej ciąży miałam czas na myślenie, na czytanie, na odpoczywanie, na dietę na wszystko. Teraz, nie mam czasu na nic, przez co mniej się przejmuję i mniej się stresuję. To nie chodzi o to, że mam wywalone, że mi nie zależy, ale po prostu jestem cały czas w biegu, cały czas jestem zajęta. W pierwszej ciąży byle pierdoła sprawiała, że bałam się, że coś nie tak, ile potrafiłam przepłakać... A teraz, nie dość, że jestem mądrzejsza, to po prostu wiem, że wszystko jest okej, czuję ruchy, cukry są w porządku i wszystko gra!

WYRZUTY SUMIENIA WZGLĘDEM DZIECI

Wierzę, że to częste, ale bardzo często obawiałam się, jak to będzie. Wiecie, poświęcałam Lenie całą swoją uwagę i to się zaraz miało skończyć, nie będzie miała mnie na wyłączność, nie będę mogła jej wziąć i ogarnąć w każdej chwili, będzie inaczej. Z kolei, synek praktycznie nigdy nie będzie mnie miał 1 na 1 i jest mi ich po prostu szkoda. 
Osobiście uważam, że rodzeństwo to super sprawa, tym bardziej z małą różnicą wieku, ale no po prostu będzie ciężko!

A przed porodem....

To już jest niezły hardcore, poważnie. Nigdy nie miałam skurczów przepowiadających, teraz mam je praktycznie codziennie. Te odczuwane w podbrzuszu są spoko, ale te, które czuję w pachwinach, to mam wrażenie, że zaraz mnie rozerwą... masakra! I to zazwyczaj budzę się nad ranem i nie mam, jak się już ułożyć, na szczęście wystarczy wstać, przejść się i przechodzi, ale co się omęczę czasem to nie zmierzę tego.
Poza tym, spojenie łonowe i miednica, ja czułam jak te kości mi się powoli rozsuwają, żeby przygotować ciało do porodu. Niby fajnie, ale uczucie dziwne, tym bardziej że czuję to w pośladkach, co uniemożliwia mi czasem stanie, a co dopiero chodzenie.
No i ciągnięcie brzucha w dół, twardnienie i wszystko inne, co możecie sobie wyobrazić z brzuchem to się dzieje. Ciekawie!


A Wy, jak wspominacie swoje ciąże? Każda inna, czy jednak wszystko było tak samo? :)


Myjące peelingi do ciała, Perfecta

03 października 2022

 
Hej! Proszę o update, co tam u Was słychać? Jak się macie, co się dzieje, czujecie jesień, a może zimę i czekacie na ten świąteczny vibe? Ja już zdecydowanie głową jestem w świętach, nie mogę się doczekać!
A dzisiaj mam dla Was recenzję produktu z mojej ulubionej kategorii, czyli peelingi do ciała! Jeśli ktoś tu jest na bieżąco, to wiecie, że uwielbiam mocne, gruboziarniste peelingi do ciała, więc pytanie brzmi, czy te myjące peelingi mnie zadowolą?

Perfecta, myjące peelingi do ciała


One są do siebie bardzo podobne jeśli chodzi o działanie i ogólne właściwości. Opakowania mają w porządku, tubki 'stojące na głowie', co daje nam łatwość w wyciskaniu produktu, Sam design jest w porządku, może nie do końca jest to mój ulubiony styl, ale brzydkie nie są. Widać zużycie przez opakowanie, a i tubka zamykana jest na zatrzask, która się nie zacina ani nie luzuje, więc to dobrze.
Peelingi myjące mają to do siebie, że nie są zbyt mocnymi zdzierakami, są w porządku, dają uczucie lekkiego wygładzenia skóry, ale nie jest to efekt za jakim ja przepadam. Jest to efekt po prostu delikatny, na pewno są osoby, które właśnie za takim efektem przepadają.


Perfecta, peeling myjący ashwagandha i szafran



Zapach tej wersji jest bardzo delikatny, trzeba się wwąchać, żeby tak naprawdę coś poczuć. Nie pozostawia po sobie jakiejś bardzo tłustej powłoki, co mnie cieszy, bo nienawidzę tego uczucia, ale i tak... używam potem żelu pod prysznic.

Perfecta, peeling myjący porzeczka i trawa cytrynowa



Muszę przyznać, że pod kątem zapachu, ta wersja u mnie wygrywa, jest fajniejsza, mocniejsza i zdecydowanie bardziej mi pasuje. Konsystencja tak samo, jak i wcześniej, nie pozostawia tłustego filmu na skórze, no i tyle!


Dajcie znać, jakie peelingi do skóry Wy lubicie, jestem bardzo ciekawa, czy tylko ja jestem takim fanem mocnych zdzieraków i jednak takie delikatne peelingi dla Was też są fajne, więc koniecznie piszcie!