L'Oreal Paris revitalift laser 3 peptydy serum przeciw oznakom starzenia się

12 lipca 2025

 
Mamy to! W końcu mamy sobotę, matko jak ja się cieszę, a zarazem jestem przerażona, bo jednak jest to dzień z dziećmi. A ja niestety chwilowo nie mam mocy przerobowych, żeby angażować dzieci w coś ciekawego, co chwilę mam stertę prania do ogarnięcia, milion zabawek do posprzątania, ubrania do przejrzenia, nie mówiąc już o tym, że jestem tak zmęczona, że oczy mi się same zamykają. Ja wiem, że ostatnio narzekam ciągle na to samo, ale teraz to jest u mnie na topie. Wielkie zmęczenie, a lista TO DO nie do okiełznania. Mimo że mam więcej czasu to nie pamiętam kiedy byłam ostatnio tak zmęczona. No ale. Pamiętam, że to tylko przejściowe i niedługo będzie lepiej i luźniej.
A standardowo, przechodząc z mojego narzekania do recenzji kosmetycznej, mam dla Was dzisiaj coś naprawdę ciekawego. Wiecie dobrze, że ja sera do twarzy uwielbiam i wydaje mi się, że zrewolucjonizowały one moją pielęgnację. L'Oreal Paris ma naprawdę świetną gamę produktów do twarzy i dostosowuje je świetnie do wieku i potrzeb. Tym razem padło na serię revitalift laser - trzy peptydy, czyli serię walczącą z oznakami starzenia się. I zapraszam do recenzji, jak to serum u mnie się sprawdziło!


L'Oreal Paris - revitalift laser 3 peptydy - 
serum przeciw oznakom starzenia się





Muszę przyznać, że jestem zachwycona tym designem. Czerń połączona z czerwienią daje drapieżny look, pełny seksapilu oraz elegancji. Bardzo kojarzy mi się z dorosłą, elegancką i pewną siebie kobietą, która nie pozwoli sobie nikomu wskoczyć na głowę. A ja uważam, że właśnie tak trzeba żyć i trzeba się otaczać produktami, które nam dodają tej pewności siebie. Mamy tutaj kartonik ze wszystkimi najważniejszymi informacji, który kryje piękną, szklaną buteleczkę z pipetą, która ani na chwilę nie odbiega swoim wyglądam od całej reszty. Szkło w jakim znajduje się serum jest dość grube, ciężkie i konkretne i trwałe. Pipeta działa bez zarzutu, a bardzo ułatwia mi funkcjonowanie u korzystanie. Nie ma też problemu z wydobyciem serum z samego spodu buteleczki. 
Serum ma bardzo przyjemną konsystencję, nie jest zbyt wodnista, jest bardziej taka mlecza, jak delikatna emulsja, która cudownie otula naszą skórę. Nie jest zbyt rzadka, więc nie spływa z twarzy. Zapach jest genialny, bardzo kobiecy, kwiatowy, perfumowany i tak, że chce się go wąchać. Mi musi pachnieć, więc tutaj pod tym względem jestem bardzo zadowolona. 



Korzystałam z serum dwa razy dziennie, dałam mu największe pole do popisu, bo nie używałam w między czasie żadnego innego serum, jakoś tak się złożyło, że nic innego nie otworzyłam, więc mogę się wypowiedzieć na temat tego serum pod każdym kątem. ogólnie jestem bardzo zadowolona, że serum się fajnie wchłania, ale pozostawia skórę delikatnie mokrą, przynajmniej wiemy, że coś nałożyłyśmy i cały czas ma możliwość działania. Nie znika z twarzy, ale też nie przeszkadza ani w kontynuowaniu pielęgnacji, ani w nakładaniu makijażu. 
Serum nałożone rano idealnie odświeża naszą skórę po nocy, dodaje energii i jakoś tak fajnie możemy zacząć dzień. Jest idealną bazą pod pielęgnację na dzień, dość szybko się wchłania, pozostawia skórą pełną blasku, co jest super! Idealnie współpracuje z makijażem, nie powoduje, żeby się szybciej ścierał, skóra się nie świeci, nie przetłuszcza się szybciej, jest świetnie zadbana na cały dzień!
I serum tak samo świetnie się sprawdza nakładane na noc. Nałożony zaraz po toniku fantastycznie nawadnia i nawilża skórę, odżywia ją i zatrzymuje wodę w skórze, dzięki czemu utrzymuje ona dłużej idealny poziom nawilżenia, co jest ważne w lecie. 


Skóra dzięki temu serum stała się bardziej elastyczna i sprężysta, nie zauważyłam, żeby nowe zmarszczki powstawały, a co najważniejsze, zauważyłam, że te już istniejące są zdecydowanie mniejsze i mniej widoczne! Co jest bardzo super, bo wiecie, że organizmy po 30 starzeją się już zdecydowanie szybciej i skóra traci swoje napięcie. To serum zdecydowanie napina skórę, sprawia, że twarz wygląda na młodszą i na pewno wypoczętą. Serum ma pozytywny wpływ na skórę, a razem z tym wyglądem i właściwościami sprawia, że uwielbiam to serum i na pewno wyląduje w moich ulubieńcach! Ekskluzywność i dobre działanie aż bije od niego... bardzo polecam!


Powinnam zostać ambasadorką wszystkich ser w pielęgnacji twarzy, dajcie znać czy Wy tak samo, jak ja uwielbiacie ten krok w pielęgnacji :)


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]

Bandi Body Care emulsja do ciała silnie antycellulitowa

10 lipca 2025

 
Dzień dobry! Czujecie już weekend? Oj, ja bardzo! Marze o tym, żeby się wyspać, żeby leżeć jak najdłużej w sobotę. Trzymajcie kciuki, żeby mój cały dzień z dziećmi skończył się uśmiechem, bo ostatnio mi brakuje dużo cierpliwości, ale jestem bardzo zmęczona. Muszę kiedyś bardzo odpocząć, odetchnąć, nabrać dystansu, ale i zadbać o siebie pod różnymi innymi kątami, wysypiać się, lepiej się odżywiać, suplementować, pić więcej wody. Dajcie znać, jakie Wy macie sposoby na self care ? 
A ja dzisiaj przychodzę do Was z recenzją balsamu do ciała! Tak dawno tego nie było, ale zmuszam się, żeby przynajmniej raz dziennie nałożyć na siebie ten balsam, żeby nie wybiegać szybko z łazienki i ogarniać dzieci, tylko właśnie zrobić coś dla siebie, tym bardziej, że to nie zajmuje pół dnia, a zaledwie kilka minut. Dzięki temu, możecie dziś przeczytać o emulsji do ciała, silnie antycellulitowej od Bandi!


Bandi Body Care
emulsja do ciała silnie antycellulitowa





Balsam znajduje się w tubce białej, ale z kolorowymi napisami. Bardzo podoba mi się to połączenie bieli z różem i pomarańczem, nie jest to coś standardowego, ale bardzo mi się to podoba! Ja w ogóle lubię proste opakowania, ale z drobnym elementem wow, takie które jednak czymś się wyróżniają i sprawiają, że są wyjątkowe. I według mnie te opakowania właśnie takie są, są proste, na maksa estetyczne, ale jednak te kolory dodają tego czegoś.  Przy okazji, tubka jest bardzo wygodna w użytkowaniu, nie wyślizguje się z rąk, Zamknięcie jest w formie zakrętki, jest bardzo szczelne i wytrzymałe. Dodatkowo mamy sreberko, jako zabezpieczenie.
Konsystencja jest bardzo delikatna i przyjemna. Jest lekka, ale zarazem dość treściwa. Kwestia zapachu jest tutaj dość sporna, bo mi nie do końca ten zapach podchodzi. Jest specyficzny, ale nie jest kwiatowy, słodki czy owocowy. Bardziej przypomina mi jakąś bardzo specjalistyczną maść apteczną. Na moje szczęście zapach jest delikatny, nie przytłacza i nie jest aż tak wyczuwalny.


Emulsja jest za to rewelacyjna w użytkowaniu, jest tak lekka i tak przyjemna, że naprawdę bardzo fajnie nakłada się ją na skórę, a następnie rozsmarowuje po całym ciele. Naprawdę emulsja tak cudownie otula ciało, że ja się czuję, jak na reklamach albo jak Kleopatra. Już sama ta czynność masowania ciała jest bardzo przyjemna i wiem, że robi mojej skórze dobrze. Nie dość, że jest to nawilżenie, to nie zapominajmy o masażu, który ma świetny wpływ na naszą skórę.
Oczywiście balsam sprawia, że skóra jest pięknie nawilżona i odżywiona. Po użyciu jest też niesamowicie miękka i gładka, uwielbiam. Moja skóra z tą emulsją bardzo szybko wróciła do dawnego stanu, od razu się poprawiła. Stała się bardziej sprężysta i elastyczna, co mnie bardzo cieszy, bo tęskniłam za tym! Pomaga, żeby skóra była fajnie napięta, co po dwóch ciążach jest bardzo ważne. Jeśli chodzi o cellulit to tutaj masaż, jak i emulsja na pewno mają fajny wpływ na tym i dzięki odpowiedniemu masażowi cellulit jest mniej widoczny. Aczkolwiek jest świadoma tego, że ruch, odpowiednia dieta, duża ilość wypitej wody ma też bardzo duże znaczenie i sam balsam cudów nie zrobi, ale na pewno jest niezłym wspomagaczem.


Ja jestem zadowolona z działania tego balsamu, bo moja skóra rzeczywiście zrobiła się super nawilżona, miękka i miła w dotyku. Brakuje mi troszkę tego ładnego zapachu, jakim możemy się otoczyć, dodatkowo po prysznicu i po prostu ładnie pachnieć. Ale cieszy mnie to, że ten zapach nie jest mocny i w miarę szybko się ulatnia, więc nie przeszkadza mi aż tak bardzo. I oczywiście działanie wynagradza. Emulsja jest bardzo przyjemna w użytkowaniu, balsam się dość szybko wchłania, nie klei się i nie ma tłustej formuły, co ma bardzo duży plus, bo jednak potem ogarniam dzieci i je usypiam, więc dobrze, że mogę spokojnie się do nich przytulać. Pod kątem cellulitu, jeśli robimy masę innych aktywności to ta emulsja na pewno wspomoże i przyspieszy pozbycie się cellulitu, więc fajnie!


Dajcie znać, czy używacie balsamu codziennie, czy jednak co któryś dzień? Czy potrzebujecie konkretnych właściwości balsamu? No i jak jest u Was z zapachem, musi Wam pachnieć, czy jesteście w stanie przymknąć oko? Dajcie znać!


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]

Garnier Fructis Keratin Sleek szampon do włosów

08 lipca 2025

 
Dzień dobry! Jak się macie, co słychać? Jak tam po weekendzie? Muszę przyznać szczerze, że u mnie mega ciężko, tak ciężko mi wstawać teraz, że oraju. Najchętniej to bym spała możliwie, jak najdłużej, ale chyba muszę się przyzwyczaić, że prędko nie będę leżeć i odpoczywać. Ale odpoczywaniu na razie mogę sobie pomarzyć, muszę cierpliwie poczekać aż dzieci będą starsze i mniej uzależnione ode mnie. Chyba to jest taki standard, nie?
Dzisiaj mam dla Was mój nowy i kolejny hit - szampon do włosów z serii Keratin Sleek. Opisywałam już Garnier serum, które jest mistrzowskie, a dzisiaj chciałabym Wam napisać co nieco o szamponie do włosów! Garnier zdecydowanie umie w pielęgnację włosów, ostatnio wszystkie produkty sprawdzają się u mnie fenomenalnie. A na moich włosach seria z Fructis przynosi same pozytywne efekty. 


Garnier Fructis - keratin sleek -
szampon do włosów





Szampon znajduje się w zielonej tubce, która przez większość czasu stoi na głowie, dzięki czemu łatwo się wyciska produkt na rękę. Design mi się bardzo podoba, ta zieleń, rzucające się w oczy złote elementy - pięknie. Zamknięcie na zatrzask jest bardzo mocne i szczelne, nie otwiera się samo, ani nie przepuszcza wody do środka. Ogólnie pod kątem wyglądu i właściwości 'technicznych' to wszystko mi gra. 
Szampon jest na tyle gesty, że trochę ciężko się go wyciska z tubki, ale w dalszym ciągu nie jest to aż tak uciążliwe, żeby się nie dało użytkować. Wystarczy się przyzwyczaić i przestawić, Zapach jest bardzo ładny, kwiatowy i owocowy. Stosowanie tego szamponu jest bardzo przyjemne.


Szampon jest gęsty, ale nie ma problemu z umyciem włosów, tym bardziej że szampon możemy rozcieńczyć, więc to już nam ułatwi robotę. Ale wystarczy też, że skóra głowy jest odpowiednio zwilżona to mycie włosów, jak i skóry głowy jest banalnie proste, łatwe i szybkie. Szampon dzięki temu, że jest gęsty jest bardzo wydajny, niewiele trzeba do użycia na raz, żeby dokładnie umyć głowę. 
Szampon świetnie myje skórę głowy, robi to dokładnie, nie powoduje podrażnień, nie zapycha ani nie nie obciąża. Szampon się świetnie pieni, dzięki czemu umycie włosów na długości jest banalnie łatwe, ale i dokładne i skuteczne. Włosy są umyte z wszelkich zanieczyszczeń, jak i z produktów kosmetycznych. Ostateczny efekt jest bardzo zadowalający. Włosy są pięknie dociążone, gładkie, nie są aż tak spuszone, jak są normalnie, więc ja jestem bardzo zadowolona. Nie oczekuję magicznego wygładzenia moich mocno kręconych włosów, ale cieszę się, że ten szampon sprawia, że ich prostowanie jest turbo szybkie. Włosy w szybkim tempie stają się idealnie proste, a to jest sztos!


Ja jestem z tego szamponu bardzo zadowolona, uwielbiam to, że moje włosy bardzo łatwo się prostują, a przy okazji mam wrażenie, że są też dodatkowo chronione przed działaniem wysokich temperatur. Włosy są w ekstra stanie przy używaniu tego szamponu, nie ma obciążenia, częstszego przetłuszczania, włosy nie są poplątane, a czuć, że są takie mięsiste, konkretne, jakby grubsze, a ubytki wypełnione. Prezentują się bardzo fajnie - ja jestem oczywiście bardzo zadowolona. 
Polecam, nie tylko szampon, ale i serię keratin sleek, bo tak jak w serum się zakochałam, tak samo ten szampon sprawił, że moje włosy pięknie rosną, nie łamią się, więc powoli powoli osiągam swój zamierzony cel posiadania dłuższych włosów.

Ja jestem mega zadowolona, no i standardowo moje zadowolenie zawdzięczam też Pure Beauty, boxom kosmetycznym, które w swojej zawartości mają zawsze najnowsze i najfajniejsze produkty, warte opisania i podzielenia się nie tylko z Wami, ale i moimi bliskimi. 


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]

Pure Beauty - Holiday Essential * Mixa * Garnier

05 lipca 2025

 
Dzień dobry! Jak dobrze, że mamy weekend - matko tak bardzo się cieszę, mimo że czeka mnie trochę pracy, jak i wyjazd, więc będzie to bardzo ciężki i wymagający weekend, ale muszę spiąć tyłek, bo zbliżają się wakacje, zbliża się jeszcze więcej wyjazdów, więc będą potrzebne urlopy, a nie chcę sobie robić za dużych zaległości w pracy, bo po powrocie będzie ciężko się z tego odkopać, dlatego muszę teraz się zawziąć i nie wiem, jak, ale ogarniać tak, żeby być ze wszystkim wyrobiona.
Ale, skoro mamy wakacje, wyjazdy to warto pamiętać o pielęgnacji, warto pamiętać o kosmetykach, które warto ze sobą wziąć i na pewno skóra, jak i włosy nam się za to odwdzięczą. A ja mam idealny box od Pure Beauty, z samymi cudeńkami, które naprawdę warto mieć w swojej kosmetyczce!
I tutaj mamy box wypełniony samymi najlepszościami od Garnier i Mixa, mamy produkty do włosów, do twarzy, jak i do ciała. Dzięki temu możemy zacząć lato w wielkim stylu i będziemy gotowi na te wakacyjne przygody. Pamiętajmy o ochronie, nawilżeniu, jak i rozświetleniu cery, a także o kondycji naszych włosów. Cieszmy się wakacjami, cieszmy się świetnym stanem naszego organizmu, pomóżmy trochę w regeneracji, odżywieniu i nawilżeniu, bo nasze słoneczko może czasem przygrzać zbyt mocno. 
Enjoy summer, zobaczcie co tu mamy!

#garnier #skincare #haircare #mixa 
@garnierpolska @mixa_polska @purebeauty_pl



GARNIER FRUCTIS - goodbye damage - szampon odbudowujący
Zaczynamy od mojego HIT produktu do włosów, ten szampon jest naprawdę super. Świetnie myje, oczyszcza włosy, ale też pielęgnuje je. Nie uważam, żeby szampon miał robić na włosach cuda, ale dobrze by było, żeby jednak nie pogarszał ich stanu, a jakikolwiek efekt na plus u mnie jest pożądany, Ten szampon ma w sobie ekstrakt z olejku amli oraz płynnej keratyny, dzięki czemu odbudowuje zniszczone włosy, a także uzupełnia ubytki spowodowane stylizacją. Odżywia włosy na całej długości, nie plącze ich, działa naprawdę super. Ja go bardzo lubię!



GARNIER FRUCTIS - goodbye damage - keratin filler - odbudowująca kuracja do włosów
Tutaj kuracja jest mi bardzo dobrze znana, mamy tutaj aż 19% kompleks keratynowy, który przenika przez powierzchnię włosa, dzięki czemu wypełnia i odbudowuje włókna i sprawia, że łuski włosów są zamknięte. poza tym, produkt jest odpowiedzialny za wzmocnienie, intensywne nawilżenie oraz odżywienie, wsparcie regeneracji oraz wygładzenie włosów. Włosy przez cały ten czas są miękkie, gładkie, pełne blasku i bardziej odporne na uszkodzenia. Ja używam tej kuracji na różne sposoby, jako odżywkę na szybko, jako maskę, a czasem jako wzmocnienie oleju. Lubię ten produkt, ma bardzo fajny wpływ na włosy.



GARNIER VITAMIN C - fluid do twarzy rozświetlający, niewidoczny, SPF50+
Ten fluid jest już nam wszystkim bardzo dobrze znany, czyż nie? Fluid na dzień, rozświetlający z filtrem SPF50+ - wysokim stopniu ochrony. Skóra jest chroniona przed promieniowaniem UVB oraz UVA, co pomoże skutecznie zapobiegać oznakom fotostarzenia się skóry oraz np. przebarwieniom. Nie jest tłusty ani klejący, nie pozostawia tłustych plam, a co najważniejsze wtapia się w każdy kolor skóry, jest niewidoczny na wszystkich odcieniach i typach skóry. Ja go bardzo lubię, jest lekki, ma przyjemną konsystencję, świetnie współpracuje z innymi kosmetykami. Ma w sobie wszystko, czego nam potrzeba, jest to świetna opcja również na dni bez makijażu, kiedy fanie jest, żeby ta skóra wyglądała też i ładnie. 



GARNIER VITAMIN C - ochronna mgiełka do twarzy SPF50+
Patrzcie na to cudo - a ja uwielbiam mgiełki z ochroną przeciwsłoneczną, są bardzo łatwe i szybkie w aplikacji, wiadomo, że one są głownie do twarzy, ale w sytuacjach kryzysowych możemy się poratować i używać ich też na całe ciało. Mamy tutaj dodatkowy kompleks antyoksydantów, witaminy C oraz witaminy E. Oczywiście chroni przed działaniem słońca, zapobiega przebarwieniom oraz rozświetla skórę. Ma niewidzialną formułę, więc nadaje się również do aplikowania na zrobiony już makijaż! Jest to świetna wygoda, a wiadomo, że ciężko jest w ciągu dnia zmywać makijaż, więc możliwość re-aplikowania ochrony na makijaż - dla mnie jest genialnym rozwiązaniem.



GARNIER SKIN NATURALS - hyaluronic cryojelly - żelowa maseczka w płachcie nawilżająco - chłodząca
Ja na wszystkie maski w płachcie przebieram nóżkami, a na te od Garnier tym bardziej. One są tak różnorodne, mamy tutaj wszystkie możliwe składniki aktywne, więc każdy znajdzie coś dla siebie, a ta wersja to już w ogóle wydaje się być idealna na lato! Mamy tutaj maskę, która nie tylko nawilża, odświeża i odżywia naszą skórę, ale dodatkowo chłodzi i to potrafi obniżyć temperaturę skóry aż o 7 stopni! Wzbogacona jest kwasem hialuronowym oraz ekstraktem z ogórka, dzięki czemu jest w stanie zrobić na naszej skórze rewolucję! Ja jestem zachwycona!



GARNIER SKIN NATURALS - hyaluronic cryojelly - żelowe płatki pod oczy nawilżająco - chłodzące
A mój zachwyt zwiększony jest tym, że do poprzedniej maski mam pasujące płatki pod oczy! O mamo, jak ja kocham płatki pod oczy, jak moja skóra pod oczami uwielbia te płatki. U mnie one robią fantastyczną robotę, bardzo szybko nawilża, spłyca zmarszczki, pozbywa się worków, jak i cieni pod oczami. Te płatki dają natychmiastowy efekt chłodzenia, obniży temperaturę również o 7 stopni, dzięki czemu płatki bardzo szybko zredukują oznaki zmęczenia. Spojrzenie będzie odświeżone, po workach i cieniach nie będzie ani śladu, a skóra pod oczami będzie gładka, elastyczna i sprężysta. Jak dla mnie bomba, na pewno będę do nich często wracać!



MIXA - hyalurogel - serum nawilżające z kwasem hialuronowym
A to cudeńko to ja bardzo dobrze znam i to od dawna, uwielbiam to serum, nie ma bardziej nawilżającego produktu, jak właśnie to serum. Ono potrafi odmienić stan naszej skóry w bardzo szybkim tempie przy oczywiście regularnej pielęgnacji. Idealnie nadaje się do skóry wrażliwej, normalnej i suchej, załagodzi podrażnienia, zredukuje uczucie dyskomfortu, jak i ściągnięcia, zapewni intensywne nawilżenie aż przez 24 godziny. Idealnie nadaje się na lato, kiedy skóra może być narażone na różne czynniki zewnętrzne, pomoże Wam z poparzeniem słonecznym, ja stosowałam również na dłonie, jak i inne części ciała, gdzie czułam, że mam dramat i potrzebuję czegoś skutecznego. I tak właśnie było, skutecznie, szybko i efektywnie. Rewelacja! Nie ma się nad czym zastanawiać, bardzo świetne serum.



MIXA - niacinmide bright - krem multifunkcyjny nawilżająco - rozjaśniający
A na koniec wisienka na torcie, produkt do zadań specjalnych, ale i taki, który idealnie nadaje się do wszystkiego. Jest to wielofunkcyjny produkt, bo nadaje się do twarzy, ciała, jak i dłoni, został tak precyzyjnie przygotowany, żeby spełnił wymagania najbardziej suchej skóry z przebarwieniami. On nie tylko nawilża i odżywia (co robi oczywiście doskonale), ale i rozświetla skórę, redukuje przebarwienia, a także wyrównuje koloryt skóry. Mamy tutaj genialne połączenie składników aktywnych, takich jak niacynamid, witaminę Cg, a także masło Shea. Bomba. 


Jak widzicie ja już mam swoje wakacyjne essentials, idealne na lato, idealne na wyjazd, idealne na warunki, jakie nas teraz otaczają. Musimy uważać na mocne, gorące słońce, które nie tylko wpływa na stan naszej skóry, ale i włosów. A tutaj mamy box z idealnie dobranymi ksometykami, które naprawdę zrobią robotę. Pomogą nam wzmocnić barierę ochronną naszej skóry, będą zapobiegać powstawaniu przebarwień, ale i świetnie poradzą sobie z różnymi dramatycznymi sytuacjami. Ja jestem bardzo na tak! Wszystkie produkty spełnią Wasze oczekiwania ;)

Macie już swoje holiday essentials? Dajcie znać, co koniecznie musicie zabrać ze sobą na wakacje!

[wpis reklamowy]


Oriflame OPT optimals daily glow ochronny krem rozświetlający SPF 50

03 lipca 2025

 
Dzień dobry! I jak się macie w te upały? Dajecie sobie radę? Ja jakoś się trzymam, chociaż upałów bardzo nie lubię, ale jak widzę zadowolone dzieci w basenie to aż się miło robi. Ale jakoś trzeba przetrwać do weekendu, a już naprawdę niewiele zostało. Tym bardziej, że zapowiada się też ochłodzenie, na co ja bardzo czekam. A chwilowo, mam pytanie - czy używacie regularnie, codziennie SPF?
Bo ja właśnie przychodzę do Was z naprawdę fajnym SPFem! Oriflame ma nową serię - Optimals, która mnie w sobie naprawdę rozkochała. Dzisiaj mam dla Was krem rozświetlający, który ma w sobie przy okazji wysoką ochronę przeciwsłoneczną, bo aż 50+! 

Oriflame OPT Optimals - daily glow
Ochronny krem rozświetlający SPF50





Krem rozświetlający Optimals znajduje się w dość niewielkiej tubce, która początkowo zamknięta jest w kartoniku. Mamy na opakowaniu wszystkie najważniejsze informacje. Tubka stoi cały czas na głowie, dzięki temu nie ma problemu z wydobywaniem produktu z opakowania. Poza tym, tubka jest zamykana na zakrętkę i jest bardzo szczelna. Bardzo mi się podoba też design całej serii.
Bardzo wygodnie używa się tego kremu, stosuję go zawsze na koniec pielęgnacji porannej, po kremie do twarzy i bardzo fajnie współgra z innymi produktami. Konsystencja jest dość rzadka, bardzo łatwo i przyjemnie rozkłada się po całej twarzy. Wchłania się dość szybko. Zapach jest przyjemny, nie jest jakoś mocno wyczuwalny, ale jest przyjemny. 



Po nałożeniu na twarz od razu widzimy piękne rozświetlenie, skóra staje się w sekundę promienna i pełna naturalnego blasku, jest rewelacja, bo i spojrzenie jest jakieś takie inne, i cała buzia się prezentuje dużo zdrowiej i młodziej. Nie ma problemu, żeby zostawić buzię już bez makijażu, bardzo ładnie ta cera wygląda, więc nie ma wstydu! Jeśli chodzi o makijaż, to krem współpracuje tutaj pięknie z kosmetykami i innymi produktami. Nic się nie roluje, nic nie zmienia swojego odcienia, wszystko gra.  Krem dodatkowo nawilża cerę, zmiękcza, wygładza.
Jeśli chodzi o ochronę przeciwsłoneczną, to naprawdę świetnie sobie radzi! Skóra jest chroniona na najwyższym możliwie poziomie, nie ma tutaj opcji o poparzeniu słonecznym. Przy moim trybie życia na tygodniu jedna aplikacja rano zdaje świetnie egzamin i mi to w zupełności wystarcza, gdyby był słoneczny dramat to zawsze mam przy sobie dodatkowy SPF w sprayu. Ale nie mam potrzeby re-aplikowania SPF. Ale krem naprawdę świetnie sobie radzi. Sprawia, że buzia ma naprawdę dobry czas w trakcie stosowania tego SPF. 


Ja jestem bardzo na tak! Na maksa polecam i jeśli szukacie rozświetlającego kremu z SPF to ten się u Was świetnie sprawdzi. Krem nie tylko sprawdzi się, jako ochrona przeciwsłoneczna, ale też jako krem na dzień. Ogólnie świetnie sobie poradzi w roli kremu, nałożony zaraz po serum i kremie pod oczy. Świetnie się sprawdzi, jako krem, bo i nawilży, wygładzi, zmiękczy skórę, sprawi, że będzie wyglądać pięknie potem po nałożonym makijażu. A ten naturalny blask nie znika po nałożonych kolejnych produktach, tylko skóra jest cały czas pięknie rozświetlona. 
Ja uwielbiam i jestem naprawdę bardzo zadowolona z tego kremu! Daje mi to, czego potrzebuję. 


No to teraz słucham, kto z Was używa kremu przeciwsłonecznego codziennie rano? Bo u mnie ostatnio to jest świetna rutyna, której się trzymam i jej nie zmieniam, nieważne jaka jest pogoda, pora roku, czy jest słońce, czy nie. Ochrona przeciwsłoneczna nakładana codziennie daje mi dużo więcej. Dlatego bardzo polecam, i chrońcie swoje skóry i siebie!


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]

Denko czerwiec 2025!

01 lipca 2025

 
Dzień dobry! No i witamy się w lipcu! Szok i niedowierzanie, oficjalne dwa najcieplejsze miesiące wakacji, basen kupiony, mam nadzieję, że szybko przyjdzie i będziemy się chłodzić w wodzie, tym bardziej, że słyszałam, że zbliżają się do nas naprawdę szalone upały! Ja upałów nie lubię, więc muszę się na to przygotować psychicznie, żebym nie narzekała za dużo, tylko wsadziła nogi do basenu i chillowała, a może bym się coś w końcu opaliła, bo jakoś tak - w tym roku zachciało mi się być opaloną, przynajmniej trochę, bo zawsze jestem biała, jak śnieg. Ale zobaczymy, czy coś z tego wyjdzie. 


A ja dzisiaj zapraszam Was na denko czerwcowe! Produktów trochę udało mi się zużyć, jeden wyrzucić, w dalszym ciągu nie jest to wow ilość, taka, żebym miała poczucie, że super mi poszło, ale nie ma źle. Próbuję namówić męża, żeby używał moich kremów, to zawsze szybciej by mi schodziło z tymi kosmetykami, a wiadomo krem pod oczy, czy do twarzy by mu nie zaszkodził. Dlatego dajcie znać, jak można namówić partnera do używania większej ilości kosmetyków niż normalnie.  A na razie, enjoy denko!


No i zaczynamy temat moich ulubionych ulubieńców. Na pierwszy ogień Babydream sensitive żel do mycia & szampon, który jako produkt dla dzieci bardzo odpowiada pod wieloma względami, fajnie się pieni, nie pachnie za bardzo, co jest u mnie plusem, jest bardzo wydajny, nie musimy wlewać za dużo do wanny, żeby uzyskać fajny efekt. Dzieci są czyste, mięciutkie, gładziutkie i ich skóra nie jest podrażniona, więc ideolo. Isana, olejek pod prysznic - ja ten olejek uwielbiam cały czas, niezmiennie, najlepiej myje i pielęgnuje pędzle, sprawia, że włosie jest idealnie doczyszczone, jest miękkie, nie rozczapirzone, idealnie nakłada produkty na twarz - uwielbiam! Bardzo polecam używać go właśnie w takiej formie. Alterra, Naturkosmetik, szampon nawilżający do włosów suchych i zniszczonych - ja te szampony uwielbiam od zawsze na zawsze, idealnie oczyszczają włosy ze wszystkiego, z zabrudzeń, z kurzu, z brudu, z kosmetyków i z oleju. Dla mnie te szampony są świetne, robią wszystko to, co mają robić, oczyszczają włosy, nie plączą ich, rewelka! Schwarzkopf, Gliss Kur, odżywka bez spłukiwania ultimate repair to odżywka, która rewelacyjnie dba i pielęgnuje włosy każdego dnia, w każdej sytuacji, nie ma problemu, żeby jej użyć przelotem będąc w łazience, dla nas to sekunda, a dla włosó to naprawdę może być znacząca różnica. Ja bardzo polecam, bo nie obciążają włosów, a to jest ekstra! Tresemme, keratin smooth, spray termoochronny mój numer jeden, jeśli chodzi o termoochronę. Pięknie pachnie, jest wydajny, nie obciążą i nie skleja włosów, sprawia, że włosy mniej się niszczą i mniej wysuszą, a o to właśnie chodzi. Ja uwielbiam! I na sam koniec Ziaja, ziajka, kremowy olejek myjący dla dzieci na ciemieniuchę łagodny dla skóry u nas jest to produkt najlepsze z najlepszych jeśli chodzi o mycie włosów dzieci, nie mamy potrzeby, żeby używać coś innego, a i ciemieniucha lubi do nas wracać, więc taki produkt jest u nas zbawienny i lubię go mieć w razie w. Ale uważam też, że on świetnie myje włosy, pielęgnuje skórę głowy, jak i delikatne włosy dzieci - uwielbiam!



  • Kimoco beauty strawberry essence, maska w płachcie z ekstraktem z truskawki i wodą lodowcową - uwielbiam, piękny zapach, świetne nawilżenie, płachta jest idealnie nasączona produktem, maska sprawia, że skóra jest pięknie nawilżona, odżywiona, gładka i miękka - ja jestem bardzo na tak, są tanie, a dają super efekty!
  • Kimoco beauty snail maska do twarzy w płachcie regenerująco - ujędrniająca  - kolejna maska marki Kimoco, która mnie w sobie rozkochała, no uwielbiam. Piękny zapach, świetne nawilżenie, nawodnienie, skóra po użyciu jest w świetnym stanie, wygląda pięknie, zdrowo i promiennie - cudownie!
  • Oriflame, opti optimals, kremowy żel oczyszczający - bardzo przyjemny jest ten żel do twarzy, bardzo kremowy, dość gęsty, ale bardzo fajnie się go używa, świetnie myje i oczyszcza twarz ze wszystkich zabrudzeń, jak i z makijażu z wykorzystaniem specjalnej gąbeczki. Dla mnie bomba, cena bardzo przyjemna - super!
  • Sylveco, oczyszczający peeling do twarzy - peeling mi bardzo pasował, jako kosmetyk jest naprawdę świetny, super oczyszcza twarz z zabrudzeń, z sebum, ze wszystkiego co się na niej znajduje, jak i z resztek makijażu. Naprawdę super działanie i świetne efekty, nie lubię tylko takich opakowań, patyczek sobie świetnie radzi, ale jednak pod prysznic i taki patyczek jest dosyć problematyczny, ale po za tym - klasa.
  • Pachnąca Szafa, dyfuzor zapachowy cedr i brzoskwinia - piękny zapach, świetna cena, super odświeżenie pomieszczenia i zabicie nieprzyjemnych zapachów (a mając dwa małe bąbelki to jest bardzo ważne), zapach nie jest zbyt mocny ani przeszkadzający, wszystko tutaj świetnie gra - ja uwielbiam, chętnie użyję i poniucham inne zapachy. 
  • Consance Carroll, bambusowy puder sypki do twarzy - ten puder do twarzy jest świetny! Był transparentny, nie miał żadnego koloru, więc idealnie dopasowywał się do każdego, super matowi, zabezpiecza makijaż i przedłuża jego trwałość, robi dokładnie to, co ma zrobić, ja jestem bardzo na tak!
  • Alouette, nawilżany papier toaletowy - U nas takich produktów używa się bardzo dużo, tym bardziej, że moje odpieluchowane dzieci korzystają w połowie albo z nocnika albo z toalety, więc w toalecie też lubię mieć taki produkt pod ręką. Mi on się bardzo przydaje w trakcie miesiączki, uważam, ze to must!


  • Farmona MY'Bio, łagodzący żel do higieny intymnej humektantowo emolientowy - żel do higieny intymnej, był w porządku, nie porwał mnie, nie wyróżnił się niczym, nie był jakoś ekstra wydajny ostatecznie, powiem Wam, że skończył się i nie byłam nawet świadome tego, czy pisałam jego recenzję czy nie, więc suma summarum zwyklak, bardzo zwyklak. 
  • Miya cosmetics, myTONIC, nawilżający tonik do twarzy - tonik do twarzy, który sprawił, że dodałam ten krok do mojej pielęgnacji, przerzuciłam się całkowicie na toniki w sprayu, żeby robić tzw. prysznice, dlatego ten tonik ze względu na aplikację wypada trochę słabiej, kiedy mogę je porównać do innych, dodatkowo zapach, który mnie nie porwał. Produkt był okej, ale teraz mam lepsze, którymi zachwycam się bardziej.


No i niestety, Dermedic, 50+ sunbrella, krem przeciwsłoneczny musiałam wyrzucić, ale już się przeterminował, a tak bardzo chroniłam go i trzymałam, żeby zużyć u dzieciach, że nie zużyłam nawet połowy. Ale produkt sam w sobie jest naprawdę super, chroni skórę i jest delikatny, a to jest wystarczająco!


I takie o to mamy denko! Cieszę się, że tym razem udało mi się wyrobić z tym szybciej i tak naprawdę zaczynam miesiąc już z denkami lipca, co mi się podoba. Plan na ten miesiąc? Nawilżać, nawadniać, odżywiać, chronić skórę, a także standardowo - zrobić porządek i przejrzeć kolorówkę, a i może bardziej szaleć z makijażem, bo ile można malować się tak samo.

A jak Wasze denko?