Czerwcowe denko 2021! + dzieciowe zużycia

29 czerwca 2021


Dzień dobry! Witam w pierwszym denku po porodzie, które jest bardzo specyficzne! Ja jestem w szoku, ale też trochę się nie dziwię, bo zużyłam turbo niewiele produktów, a i nie ma tutaj moich standardowych pewniaków, które zazwyczaj zużywam co denko! W sumie wiadomo, że nie mam tyle czasu co bym chciała na pielęgnację i przebywanie w łazience, ale jednak czuję niedosyt, że jest aż tak 'źle' (?) ze mną. Ale mam nadzieję, że z miesiąca na miesiąc będziemy ogarniać coraz bardziej i cała organizacja będzie dla mnie łatwiejsza i wrócimy to pełniejszych denek. Na razie, denko zwyciężyło produkty dla dziecia, więc postanowiłam je załączyć! Także enjoy!


Udało mi się zużyć aż BeBaeuty, płatki kosmetyczne! Chyba nie muszę za dużo tutaj mówić, bo pojawiają się co denko i są po prostu najlepsze ;). Nie rozwarstwiają się, nie są z nieprzyjemnego materiału, nie piją zbyt dużo produktów, a fajnie się ich używa do różnych rzeczy. No i jeszcze dodatkowo Schwarzkopf, Got2b, Volumania, lakier do włosów - bo on też jest najlepszy i ja nie szukam nawet innego ;). Najważniejsze to to, że naprawdę świetnie utrwala fryzurę no i ładnie pachnie, nie ma tak, że człowiek się dusi w 'jego' towarzystwie. 


  • Garnier Fructis, Aloe Hair Food, nawilżająca maska do włosów normalnych i suchych - uwielbiam na maksa wszystkie maski Hair Food od Garnier, ale ta wersja z aloesem jest zdecydowanie moim ulubieńcem. Idealnie sprawdza się na moich włosach, cudownie je nawilża, odżywia, ogarnia i ujarzmia. Sprawia, że włosy są pełne blasku, sprężystości, są błyszczące, gładkie i w ogóle super cacy. Maska po prostu zostawia je w idealnym stanie i nie mam się do czego przyczepić. Ma spoko zapach, super konsystencję, która nie spływa z włosów, tylko fajnie się w nie wchłania. No i moim włosom ta maska po prostu służy na maksa!
  • Dermacol, Aroma Ritual, orzeźwiający żel pod prysznic, happy summer - oj już mi przykro, że zużyłam ten żel i to akurat przed latem, ale jest sztosem! Ma piękny, wakacyjny, letni, imprezowy, wyjazdowy zapach, taki że można stać i go niuchać cały czas, bo przecież nikt nam nie zabroni. Ma spoko konsystencję, idealnie się pieni nakładany na myjkę, no i utrzymuję się chwilę na skórze. Niby żel, jak żel, ale ten uwielbiam!
  • India Cosmetics, 100% naturalny peeling konopny, kokosowy - tak jak wiecie, uwielbiam gruboziarniste, cukrowe peelingi, dlatego nie ma opcji, żeby ten peeling wylądował gdzie indziej, jak nie w cudach. Świetnie radzi sobie na skórze, cudownie ją wygładza, zmiękcz i przy okazji pielęgnuje. Nie przeszkadza mi film, jaki pozostawia na skórze, bo od razu zmywam go jakimś żelem pod prysznic, ale działanie jest po prostu genialne, więc nie może być inaczej. 
  • Tołpa, dermo face, hydrativ., głęboko nawilżające serum-booster - dzięki temu produktowi przekonałam się do serum i wyrobiłam sobie nawyk używania ich codziennie, a czasem nawet dwa razy dziennie. Poważnie. W ciąży, kiedy brakowało mi sił, w szpitalu, kiedy nie było czasu, no i teraz kiedy w sumie czuję braki we wszystkim, serum wjeżdża jak złoto. To serum cudownie dbało o moją twarz w ciąży, jak i połogu, kiedy moja pielęgnacja czasem była turbo uboga. Wierzę, że dzięki niemu moja skóra nie odpadła z twarzy, a była cały czas w super stanie ;).
  • Tołpa, pure trends, orient, krem pod oczy regenerujący, komfort i ukojenie - tak, bardzo ciężko jest mi znaleźć idealny krem pod oczy i wydaje mi się, że nie tylko mi. Ten nie jest idealny, nie zdziałał cudów, ale był bardzo przyjemny i bardzo w porządku. Skóra pod oczami była cudownie nawilżona, odżywiona, jędrna i taka zdrowsza i bardziej promienna. I właśnie dlatego jest w porządku, szukam innego, używam inne, ale myślę, że kiedyś mogłabym wrócić i do tego ;).


  • Mama's, krem do ciała przeciw rozstępom - dla mnie krem pierwsza klasa, nie mam mu nic do zarzucenia, co prawda wiem, rozstępy to kwestia genów, ale używałam go przed porodem, używałam go jeszcze teraz do miesiąca po porodzie, rozstępów nie mam, a skóra jest fajnie nawilżona i odżywiona.
  • Mama's, krem na pękające sutki - maść jest mega wydajna i po prostu świetnie działa. pomogła mi od razu w szpitalu następnego dnia po porodzie i pomagała mi dalej jeszcze przez miesiąc w domu. To jest zdecydowanie must have, bo nasze sutki po porodzie są dobrze maltretowane przez nasze cudne dziecię, więc warto pomyśleć o jakiejś maści z lanoliną, a ja polecam bardzo tę!
  • Multi-Mam, kompresy na bolesność brodawek sutkowych -  co ja bym zrobiła bez tych kompresów praktycznie pierwszego dnia w szpitalu! Masakra, sutki mnie tak bolały, piekły, krwawiły i w ogóle było mi źle, że już nie wiedziałam co mam z nimi począć. I przypomniałam sobie, że mam te kompresy, ojeny ulga natychmiastowa! Zdecydowanie polecam każdemu, bo to jest sztos nad sztosy!


Powiedzcie, czy to normalne zużywać tyle tych produktów? Może macie jakieś super sposoby na zamienniki, których nie będzie aż takich ilości albo po prostu jakieś inne opcje, które mogą się super sprawdzić ;)


  • Yves Rocher, hydra vegetal, nawilżający krem żel do twarzy - zużyłam ten krem, który był zaskakująco bardzo wydajny, nie kończył się wcale, a ja go używałam i używałam, aż w końcu zużywałam w domu, bo kminiłam, że w końcu musi się skończyć, a będzie przypał jak go wezmę gdzieś na wyjazd i się kończy pierwszego dnia - oczywiście nie skończyłby się. Ale! Jestem zadowolona z tego kremu, na tyle na ile miałam okazję go używać to muszę przyznać, że fajnie nawilżał i odżywiał twarz! Zostawiał ją w super stanie , więc tutaj wielki plus ;)

Znacie któreś z tych produktów3? A może macie do polecenia jakiś fajny krem pod oczy, bo z tym mam zawsze niedosyt i zawsze czegoś szukam ;)


Chusteczki nawilżane dla dzieci - przegląd; Babydream, WaterWipes, Pampers, Kindii, Hipp

25 czerwca 2021

 
A dzień dobry! Jak tam przeżyliście te upały, czy macie dość tak samo, jak i ja? A może mieszkacie gdzieś, gdzie pogoda Was przyoszczędziła i jednak mieliście super znośną pogodę? Powiem Wam, że człowiekowi brakuje takiej wolności, od razu z mężem mówiliśmy, że zaraz byśmy się spakowali i pocisnęli nad wodę, a z naszym prawie miesięcznym już szkrabem to jednak możemy zapomnieć o takich spontanicznych wojażach. Ale wierzę, że już niedługo damy radę to tak wszystko fajnie sobie ogarnąć, że jednak będziemy jeździć i korzystać z pogody i ze wszystkiego ;).
A dzisiaj mam dla Was pierwszy stricte dzieciowy wpis, co prawda nie planowałam go, ale jakoś tak przy okazji denka, w którym jest sporo typowo dziecięcych produktów stwierdziłam, że spoko, można coś takiego napisać. Co prawda zdaję sobie sprawę  z tego, że akurat rankingów chusteczek nawilżanych dla dzieci jest mnóstwo, ale też chyba takich informacji nigdy za mało. Każda opinia się przyda, kiedy chcemy zadecydować o kupnie produktów dla naszych maleństw.


CHUSTECZKI NAWILŻANE DLA DZIECI

Jeśli chodzi o chusteczki nawilżane, to powiem szczerze, że od razu wiedziałam, jakie chcę kupować i nawet nie miałam zamiaru kupować innych. Zawsze jak patrzyłam na składy to dopatrywałam się czegoś, co nie do końca by mi podeszło, dlatego dałam sobie spokój. Ale los tak chciał, że mam wrażenie, że przez ten miesiąc przetestowałam większość popularniejszych chusteczek nawilżanych, więc mam o czym pisać!

Na co zwracać uwagę przy wyborze chusteczek nawilżanych dla dzieci?

Powiem szczerze, że ja głównie zwracam uwagę na rekomendację innych osób, na cenę i na skład (ale tu bardziej opieram się na opiniach osób, które się znają). Nie spodziewałam się, ile u nas tych chusteczek nawilżanych będzie używanych, a naprawdę to, co zobaczycie w tym wpisie to będzie wszystko to, co zużyliśmy w ciągu ostatniego miesiąca.. Są chusteczki bardzo tanie i te bardzo drogie, są takie które są lepiej nawilżona i takie, które praktycznie są suche. Marka marce nierówna, a niektóre też są lepiej, a inne gorzej dostępne. Dla mnie ważne jest też to, żebym w każdej chwili mogła pocisnąć do sklepu i je kupić, więc enjoy!

Babydream, extra sensitive - delikatne chusteczki nawilżane


Myślę, że jest to wybór większości matek i tak samo było to nasz pierwszy wybór. Jakoś od razu byłam do nich przekonana, bo i sporo osób mi je polecało, a skoro są bardzo łatwo dostępne, bo w każdym Rossmannie, a i do tego nie są bardzo drogie. Opakowanie - 80 sztuk kosztuje 5,50zł. Nie kojarzę, żeby miały jakiś konkretny zapach, jeśli w ogóle jakiś. Na pewno są fajnie nawilżone, idealnie mokre, dzięki czemu idealnie się ich używa przy zmianie pieluchy. Z tego, co się orientuję to i skład jest dosyć obiecujący, więc dla mnie chusteczki do polecenia i myślę, że na pewno będziemy do nich wracać.

WaterWipes - najczystsze na świecie chusteczki dla dzieci


Od początku czytałam, że te chusteczki są po prostu najlepsze, pod względem składu. I oczywiście zgodzę się z tym, dwa składniki i to wszystkie turbo w porządku to jest, cos co chcemy dla naszego dziecka. Ale bez ściemy, u nas cena jest zaporowa. Znalazłam na necie ok. 10zł za 60 sztuk, ale jeśi chcielibyśmy je kupić gdzieś stacjonarnie to już jest to wydatek ok. 15zł za opakowanie. Co w porównaniu do innych chusteczek jest ogromną różnicą! I nawet nie braliśmy ich pod uwagę, bo w sumie średnio kupować je w takiej cenie, a chusteczek poszło u nas w miesiąc mnóstwo! Ale dostaliśmy mini zapas od cioci i powiem Wam, że wow! Ja byłam w mega pozytywnym szoku, były na maksa turbo nawilżone i idealnie, cudownie mokre. Jak była grubsza sprawa w pieluszce to te chusteczki działały cudownie w kilka sekund i wszystko było czyste. I jakkolwiek cena jest zaporowa, tak naprawdę na jedną zmianę pieluchy nie zużyjecie tylu chusteczek ile zużyjecie przy okazji innych. Tutaj sprawa jest dużo szybsza i konkretniejsza.
Jakkolwiek broniłam się przed tymi chusteczkami, tak jednak zawsze będę mieć ich mini zapas w domu i chętnie będę je zabierać gdzieś na wyjścia, żeby po prostu sprawniej nam szło przewijanie. Świetnie się sprawdzają też przy odparzeniach, więc tak, ja jestem nimi zachwycona - mimo wszystko. 

Pampers, Aqua Pure - chusteczki nawilżane


Ogólnie wzbraniam się trochę przed marką Pampers i nie wiem, ale nie jestem przekonana do tych produktów jakoś cudownie. Większość pieluch nam się nie sprawdza i jakoś mnie wkurzają, dlatego i średnio mi było do chusteczek. Te chyba też dostaliśmy w zapasie i muszę przyznać, że mimo wszystko pozytywnie się zaskoczyłam. Były bardzo fajne, super się sprawdzały, fajnie się ich używało, były super nawilżona i mokre, więc nie mam się do czego przyczepić w sumie, jeśli chodzi o stricte używanie tych chusteczek. Ale cenowo to już nie wychodzi tak kolorowo. Opakowanie ma tylko 48sztuk chusteczek i w drogeriach trzeba za nie zapłacić około dyszki. Więc w sumie są fajne, ale też nie wyróżniają się niczym fantastycznym, jak np. Waterwipes, a jednak są z wyższej półki cenowej. 

Kindii pure - chusteczki do skóry wrażliwej z aloesem


Markę chciałam spróbować głównie z tego względu, że oczywiście waciki kupujemy z Kindii w ilościach hurtowych, kminiłam, że przy okazji można i kupować chusteczki nawilżane. Powiem Wam, że cenowo są nawet tańsze od Babydream, bo za 60 sztuk zapłacimy już w necie około 3-4 złotych, więc bardzo spoko! A i przy okazji powiem, że chusteczki są bardzo fajne w użyciu. nie mam się do czego przyczepić, dobrze nawilżone i nasączone wodą, fajnie się ich używa do zmiany pieluchy, nie pachną, są delikatne, nie pojawiło się żadne podrażnienie, więc ja Wam powiem, że chusteczki bardzo na plus! I myślę, że mogą się u nas też pojawiać, w zależności od tego, gdzie i co będę kupować, bo pewnie te ciężko znaleźć gdzieś stacjonarnie. 

Kindii, natural balance - chusteczki dla niemowląt i dzieci


I lecimy dalej z marką Kindii, dalej nie mam pojęcia, jakim cudem te chusteczki trafiły do nas, ale zacznę od ogólnych informacji. Chusteczki kosztują też około 3zł za 60 sztuk w necie, dodatkowo są dobrze nasączone wodą, dobrze nawilżone i mokre, dzięki czemu fajnie się nimi oczyszcza skórę dziecka. Ale zapach. Jest tak turbo intensywny, że nawet teraz czuję go mimo pustego opakowania, a zapach jest zbyt intensywny i aż irytujący dla mnie, dlatego do tych na pewno nie będziemy wracać.

Hipp, ultra sensitive - chusteczki nawilżane


Te chusteczki znalazłam w Niebieskim Pudełku, które dostałam w szpitalu przy wypisie. I teraz tak, za opakowanie 52 sztuk należy zapłacić około 5-6 złotych, chusteczki nie mają zapachu, więc tutaj w sumie norma. Aczkolwiek, nie wiem czy to kwestia tego, że chusteczki znajdowały się w Niebieskim Pudełku i nie wiem ile tam leżały, aczkolwiek nie powinny być przeterminowane, ale one były praktycznie suche. Nie mam pojęcia czym to jest spowodowane, ale w porównaniu do innych to te poważnie, prawie nie były nasączone wodą, więc używało się ich dosyć dramatycznie... 

Dada, ultra sensitive, chusteczki nawilżane dla dzieci i niemowląt


Te chusteczki z Dady są u mnie dosyć na średnim miejscu. Nie były jakoś super ekstra nasączone płynem, a im dłużej ich używałam tym gorzej było, a wydaje mi się, że to jest jedna z ważniejszych cech przy wyborze chusteczek nawilżanych do pielęgnacji niemowląt i dzieci. Na szczęście były bezzapachowe, no i są łatwo dostępne, bo w Biedronce. Ale w dalszym ciągu, ja jestem raczej na nie, nie są beznadziejne, ale daleko im do ideału :)


I jak na razie to by było na tyle! Mam jeszcze parę innych opakowań chusteczek nawilżanych, które sukcesywnie będziemy używać i będę aktualizować ten wpis, więc wszystko będzie w jednym miejscu. Co prawda obecnie ze względu na odparzenia lecimy z płatkami i rumiankiem i to o dziwo działa zaskakująco dobrze, więc nie wiem co to będzie dalej i czy będziemy regularnie kupować takie chusteczki, bo jednak idą one, jak woda, więc na pewno musimy sobie przeanalizować dokładnie sytuację z chusteczkami. 
*Podsumowując, jak na razie u nas wygrywają Babydream, Kindii i Waterwipes.

Aktualizacja [lipiec2021r.]

Pampers, fresh clean chusteczki nawilżane


Te chusteczki dostaliśmy w prezencie i muszę przyznać, że są naprawdę fajne jakościowo! Opakowanie zawiera 52 chusteczki i jakkolwiek wydaje się to dużo to ogromnym plusem jest to, że chusteczki mają bardzo małe opakowanie, są jakieś takie kompaktowe i niewielkie, co jest sztosem! Idealne na wyjścia, na zapakowanie do torby, bo nie zajmują dużo miejsca, a są dobre sensowne i konkretne, więc to mnie bardzo cieszy ;). Dodatkowo mają delikatny, ładny zapach, nie rwą się, są super nasączone wodą i świetnie myją, więc rewelacja ;) Kosztują trochę więcej niż inne, ale ja ich nie używam na co dzień, tylko właśnie czekają w torbie na wszelkie wyjazdy ;).

Dada comfort, chusteczki nawilżane z ekstraktem z rumianku


Od razu Wam powiem, że ta wersja comfort jest dużo lepsza od tej sesnsitive, te są takie bardzo w porządku. ładnie delikatnie pachną, nie rwą się, no i są łatwo dostępne. Każdy ma biedronkę w pogbliżu, a to jest duży plus, że nie trzeba kombinować z zamawianiem ani latać gdzieś na drugi koniec miasta. Aczkolwiek nie powiem, żeby stały się moimi ulubieńcami. Mogłyby być trochę bardziej nawilżone i wtedy byłaby rewelacja, ale jak na razie z braku laku są okej. 

Lula, Baby, chusteczki nawilżane (72 sztuki)


Chusteczki nawilżane z pepco, które okazały się być średniakiem na plus. Zależało od dnia czasem się rwały, czasem nie chciały współpracować, a z kolei czasem było tak, że jakoś świetnie mi się nimi ogarniało temat pampersa, więc tak sama nie wiem co o nich myśleć. Głównym ich minusem jest jednak zapach, który dla mnie jest zdecydowanie za mocny i zbyt intensywny. Jakoś mi nie podszedł i przeszkadzał aż w trakcie przewijania. Ale i tak powiem, że są nawet na plus, jakbym była postawiona pod ścianą to bym mogła je wziąć i wiem, że aż tak bym ich nie wyklinała.

Lula, Baby, chusteczki nawilżane (50 sztuk)


I kolejne chusteczki nawilżane, które możecie kupić w pepco, nie mam pojęcia czy różnią się jakoś bardzo od tej wersji wyżej, składem, czy czymkolwiek innym, ale te są po prostu beznadziejne - poważnie. Rwą się praktycznie do razu, nawet wyciągając z opakowania jest ten problem i na maksa mnie to denerwuje, tak samo korzystając z nich ten materiał jest taki słaby i po prostu nie.

Bambino, chusteczki bezzapachowe, hipoalergiczne


Kolejne chusteczki, z których jestem w sumie średnio zadowolona. Nie są złe, ogólnie mają fajny materiał, całkiem dobrze się nimi czyści, ale jednak nie są równomiernie nawilżone, a to jest dosyć ważne. Zawsze zapominałam o tym, żeby je odwracać i kłaść odwrotnie, żeby ten płyn przesiąkł też i do wierzchnich chusteczek. A wiadomo, że o tym za bardzo się nie pamięta, a czasem jak jest drama to jest to ostatnia rzecz, o której się pomyśli, żeby zrobić, więc szkoda, bo gdyby nie ta cecha, to chusteczki byłyby zacne ;)~!

Auchan, chusteczki pielęgnacyjne dla niemowląt


I ostatnia 'nowość' z lipca, która według mnie jest totalnym niewypałem, te chusteczki są po prostu tragiczne. Nie wyobrażam sobie używać ich regularnie przy dziecku, bo się turbo nie sprawdzają, szybko wykorzystałam je do siebie w czasie połogu i ewentualnych krwawień, bo inaczej tragedia. Najgorszy w nich jest materiał z jakich są zrobione, są tak jakby dziurawe, materiał jest bardzo lichy i prześwitują, więc bardzo łatwo się rwą i w ogóle, nie.


* Z tej aktualizacji zdecydowanie najlepiej wychodzą Pampers i ewentualnie Dada comfort, do innych raczej na pewno nie wrócę. Chociaż szkoda mi tych Bambino, bo one byłyby naprawdę fajne gdyby równomierne nawilżenie chusteczek ;).

Aktualizacja [sierpień 2021r.]

Dada, chusteczki nawilżane dla niemowląt i dzieci


Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie były w sumie jakoś bardzo beznadziejne, ale jak się wyciągnęło jedną chusteczkę to za nią szły kolejne, wiecie taka sztuczka magika, że wowo chusteczki się nie kończą, ale dla nas to było straszne. Dodatkowo były raczej cienkie i nie było ekstra nasączone płynem. Dlatego są bez szału i męczyłam się aż z trzema opakowaniami, ale w sumie dobrze, że tylko trzy bo była dobra proma w biedro na więcej i ufff nie skusiłam się!

Aktualizacja [wrzesień 2021r.]

Babydream, Comfort, nawilżane chusteczki pielęgnacyjne



I całkiem szczerze, nie widzę różnicy między tą wersją niebiską, a zieloną. Ta sprawdza się u nas tak samo dobrze, jak te zielone. Są tak samo fajnie nawilżane i mają bardzo delikatny, niewyczuwalny zapach, więc mega.

Aktualizacja [wrzesień 2022r.]

Seni Care Maxi XXL, duże chusteczki nawilżane 3w1



One są naprawdę duże, więc musicie sami określić, co lubicie, co Wam jest potrzebne itd. One mi się podobały pod każdym względem, mają fajny materiał, nie rozrywają się, nie robią się dziury, zapach jest w porządku, no i są ogromne. Co jest plusem i minusem zarazem, bo wiadomo, czasem przyda się ogromna chusteczka, czasem mniejsza, ale bezsensu mieć otwartych parę opakowań, bo wyschną. Aczkolwiek te nie wysychają tak łatwo i mają super zamknięcie, jak coś!

Bobini, hipoalergiczne chusteczki nawilżane dla dzieci


Kolejne chusteczki dla dzieci, tym bardziej hipoalergiczne, ale jednak muszę przyznać, że zapach mają dośc mocny, nie jest specyficzny, brzydki czy coś, ale jest wyczuwalny, co mi nie pasuje do hipoalergicznych produktów. Poza tym chusteczki są w porządku, sprawdziły się u nas, fajnie nawilżone, fajnie czyściły pupę dziecka, więc są spoko!

Ale (!) dajcie znać, czy są jakieś jeszcze inne chusteczki nawilżane godne polecenia, myślę że chętnie je przetestuję jeśli będę miała okazję i chętnie będę edytować ten wpis. 


#52 Kinomaniak, czyli ostatnie 6 filmów, jakie oglądaam

21 czerwca 2021

 
Dzień dobry! Co słychać!? Dajcie znać, co robicie, co działacie, tym bardziej że niedługo wakacje, więc czekam na jakieś Wasze super wakacyjne plany! My nasze wakajki trochę przesuniemy w czasie, ale na pewno gdzieś pociśniemy, jak niunia będzie już bardziej ogarnięta.


A dzisiaj wracam do Was z wpisem filmowym! Co prawda dawno nie obejrzałam żadnego filmu, ale jeszcze mam parę w zanadrzu, których nie zdążyłam opisać, więc robię to teraz. Dajcie znać, jeśli polecacie jakiś film do obejrzenia, bo jak skończy się euro to na pewno się skuszę na jakiś i mam nadzieję, że mała nam pozwoli coś obejrzeć.


Cisza (2010) dramat obyczajowy


Bardzo chciałam obejrzeć ten film i bardzo się cieszę, że w końcu nam się udało. Nie pamiętam czy obejrzeliśmy go przed czy po naszym wejściu na Rysy, ale film zrobił na mnie spore wrażenie. Mi osobiście podoba się bardzo sposób nagrywania, taki niskobudżetowy, co sprawia, że człowiek ma wrażenie, jakby był tam razem z nimi, jakby przeżywał wszystko na sobie i jakby rzeczywiście w tym czasie znajdował się w Zakopanem. Uważam, że dla osób, które są zajarane górami to będzie fajna pozycja do obejrzenia, nie przerazi Was na tyle, że nie będziecie chcieli wchodzić na Rysy, ale ja od zawsze powtarzam, szacunek do gór jest najważniejszy, kiedy się jest w górach.

Wielki Mike (2009) 'The Blind Side' biograficzny, dramat, sportowy


Uwielbiam Sandrę Bullock i tak samo bardzo spodobał mi się ten film! Niesamowicie przejmujący, jeszcze bardziej emocjonalny i taki prawdziwy, wiadomo film oparty na faktach, co sprawia, że tym bardziej chce się go oglądać i poznać tę historię. Dla mnie rewelacja, film często jest w telewizji, więc nawet nie trzeba się specjalnie czaić i szukać go w necie. Ja polecam, ma zaskakujące momenty, ma chwile pełne wzruszenia i jest taki życiowy, bardzo łatwo sobie można go przenieść na nasze życie i wyciągnąć wnioski.

Listy do M 4 (2020) komedia romantyczna, świąteczny


Wiadomo, że człowiek musiał to obejrzeć, bo jakby inaczej. Aczkolwiek bez zachwytów. Oglądam, żeby obejrzeć wszystkie części, z czystej ciekawości i z jakiegoś sentymentu, ale nie będę się jarać, że wow jaka znakomita część. Bardziej jest to już dla mnie odgrzewany kotlet i szukanie wątków na siłę, Niektórych kompletnie nie byłam w stanie ogarnąć i zrozumieć o co w nich chodzi i skąd się w ogóle wzięły, ale też były i takie fragmenty, które bardzo mnie śmieszyły, więc nie było wielkiej tragedii.

Miłość jest wszystkim (2018) komedia, świąteczny



Bardzo ciekawa fabuła, pomysł na film i w ogóle wszystko mi się wydawało jakieś takie nawet nowe. Mimo że niektóre fragmenty dla mnie powielały inne filmy i to dość mocno, ale i tak muszę przyznać, że to było coś fajnego w tych wszystkich świąteczno-romantycznych filmach. Mi się oglądało bardzo fajnie, nie jest to też film wysokich lotów, ale i tak fajnie było się przy nim zrelaksować, odpocząć i odmóżdżyć. Więc taki z braku laku może fajnie Wam wjechać i w chillowy wieczór.

Joker (2019) dramat, kryminał


Bardzo długo czekałam na obejrzenie tego filmu i od razu zaznaczam, jeśli jeszcze jest on przed Wami to musicie się przygotować, że jest to dosyć wymagający film, który porwie Was na maksa. Nie będziecie w stanie robić nic przy okazji, bo stracicie dość ważne mini wątki. Ja mam wrażenie, że każda minuta tego filmu była ważna do ogólnego odbioru, do zrozumienia historii, do zrozumienia tej tragedii i tego, jak działa ludzka psychika. Dla mnie film jest fantastyczny, bardzo mną poruszył i mimo że oglądaliśmy go już dawno temu, to teraz opisując go czuję te emocje, które mi towarzyszyły w trakcie oglądania.

Przyjaciele: spotkanie po latach (2021) 'Friends: The Reunion'


No słuchajcie, ja nie mogłam przejść obok tego Reunion obojętnie! A złożyło się tak, że w dniu premiery miałam iść do szpitala rodzić, ale okazało się, że w moim szpitalu nie było miejsc, więc wróciliśmy do domu, wykupiłam pakiet HBO i od razu wzięłam się za oglądanie a dwa dni później na spokojnie urodziłam córeczkę. Ale wracając do meritum! Osobiście wydaje mi się, że jeżeli ktoś nie jest wielkim fanem Przyjaciół to będzie czuł niedosyt po obejrzeniu tego, bo chyba każdy spodziewał się czegoś trochę innego. Ale dla mnie to była dawka nowych informacji, o których nie miałam pojęcia, to jest sentyment tak mocny, że choćby mówili wszystko to, co już wiedziałam to i tak bym była szczęśliwa i zadowolona. Zobaczyć całą szóstkę w jednym miejscu i wrócić razem z nimi wspomnieniami do tego, co było - no czad. Aż na maksa mam ochotę obejrzeć przyjaciół od nowa!


A Wy co ostatnio oglądaliście? Dajcie koniecznie znać

Mama's, kosmetyki do pielęgnacji kobiet w ciąży, jak i po porodzie

17 czerwca 2021

 
Dzień dobry! Co tam, jak tam? Powiem szczerze, że u nas nic nowego się nie dzieje, dalej działamy i uczymy się małej, mała uczy się nas, ale jestem w szoku że tak szybko się zmienia. Czasami mam wrażenie, że z dnia na dzień wygląda inaczej i ogólnie, że jest większa, cięższa i w ogóle zmienia się! Szok i niedowierzanie, ale fajnie jest tak patrzeć na tego małego człowieka.


Ale kończąc zachwyty nad moim własnym dzieckiem i macierzyństwem, czas napisać dla Was wpis dotyczący produktów, które przydały mi się w ciąży i ratują mnie też teraz. Cały zestaw próbek kosmetyków dostałam przy okazji mojej pierwszej wizyty u diabetologa. Nie wiem czy chcieli odwrócić moją uwagę od mojej przypadłości: cukrzyca ciążowa, ale w sumie bardzo fajny gest!


Mama's krem do ciała przeciw rozstępom

W trakcie ciąży skóra na ciele jest narażona na znaczne rozciągnięcie, co powoduje rozstępy. Każda mam pragnie cieszyć się w pełni z macierzyństwa bez zamartwiania się o powrót do sylwetki. Krem przeciw rozstępom ma pomóc w uniknięciu tego problemu. Produkt został stworzony do intensywnej pielęgnacji skóry w czasie ciąży i po porodzie. Ma za zadanie przeciwdziałać powstawaniu rozstępów i nasilaniu się już tych istniejących. Zawiera składnik aktywny Hydroxyprolisilane CN czyli aktywator młodego kolagenu, który odpowiada za pobudzenie podziałów komórkowych skóry, poprawienie jej struktury oraz gęstości. Dodatkowo nawilży, maksymalnie regeneruje oraz przyspieszy proces gojenia się nieestetycznych bruzd.

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, PPG-11 Stearyl Ether, Isopropyl Palmitate, Linoleamidopropyl PC-Dimonium Chloride, Phosphate, Parfum, Propylene Glycol, Tocopherol Acetate, Methylsilanol, Hydroxyproline Aspartate, Butylene Glycol, Sodium Benzoate, Alcohol Denat., Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylptopional, Benzyl Alcohol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.

Przez całą ciążę używałam innego kremu na rozstępy, jeśli jesteście ciekawi to tutaj macię recenzję: Bielenda, nawilżający balsam do ciała. Jak już go zużyłam w maju no to zaczęłam używać tego od Mama's. Więc w sumie używałam go w ostatnim miesiącu ciąży, kiedy mój brzuch rósł z godziny na godzinę, a także używam go jeszcze teraz. Rozstępów u mnie nie ma, jaka jest to zasługa kremów, zdrowego odżywiania się i genów? Nie mam pojęcia. Więc musicie wziąć to pod uwagę, że ja już nie wiem, co, jeśli w ogóle, pozytywnie działa na rozstępy. Ja nie mam ani jednego, więc to na plus.
Dodatkowo krem fajnie nawilżał skórę, dawał ulgę, kiedy brzuch mnie swędział jak szalony, no i skóra była ogólnie w świetnym stanie, była gładka, miękka i miła w dotyku, więc tutaj czad. Używałam do porodu i jestem zadowolona.
Jeśli chodzi o ten krem teraz, po porodzie, w dalszym ciągu nie mam rozstępów. Staram się smarować codziennie i prawie mi to wychodzi, ale myślę, że za szybko na wydawanie wyroków, jak działa na skórę po porodzie, a wydaje mi się, że niedługo mi się już on skończy, więc nawet nie wiem czy będę miała okazję to sprawdzić, bo oczywiście w szafce mam masę innych balsamów do użycia!
Ale ogólnie jestem zadowolona, nic złego mi nie zrobił i utrzymał efekty po balsamie Bielenda, a to jest też dosyć ważne. Skóra była zadbana, a to najważniejsze w ciąży, jak i po porodzie.


Mama's Krem do pielęgnacji biustu

W pierwszych miesiącach ciąży biust kobiety zaczyna się powoli zmieniać, na skutek zmian hormonalnych, jakie zachodzą w organizmie. Przez wiele miesięcy gromadzi się w tym miejscu sporo tkanki tłuszczowej, co wpływa na rozciągnięcie skóry i jej bolesne napięcie. Krem do stosowania w ciąży i po porodzie ma za zadanie ochronić naskórek przed przesuszeniem i uszkodzeniem. Produkt poprawi gęstość i napięcie skóry, formuła jest wzbogacona o kompleksy peptydów i białek, które aktywują komórki do produkcji kolagenu. Poza tym, zabezpiecza przed odwodnieniem, naruszeniem warstwy hydrolipidowej, natłuszcza naskórek, utrzymuje optymalny poziom nawilżenia, dostarcza odżywczych substancji do prawidłowego funkcjonowania. Po zastosowaniu skóra staje się elastyczna i sprężysta oraz wolna od bolesnych podrażnień. 

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, PPG-11 Stearyl Ether, Isopropyl Palmitate, Linoleamidopropyl PG-Dimonium Chloride Phosphate, Pseudoalteromonas Ferment Extract, Hydrolyzed Wheat Protein, Hydrolyzed Soy Protein, Tripeptide-10 Citrulline, Tripeptide-1, Lecithin, Xanthan Gum, Carbomer, Triethanolamine, Caprylyl Glycol, Butylene Glycol, Acetyl Hexapeptide-38, Propylene Glycol, Tocopheryl Acetate, Alcohol Denat., Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin.

Tego kremu początkowo nie używałam i na maksa żałuję, bo zdecydowanie powinnam używać go od samego początku ciąży! Zaczęłam stosunkowo późno jakoś w 7/8 miesiącu i od razu były spektakularne efekty! Poważnie od pierwszego użycia byłam w stanie zauważyć, że mój biust był taki jędrny, skóra była sprężysta, a wszystko prezentowało się bardzo okazale i po prostu ładnie! Ja byłam zachwycona! I nawet jak zdarzało mi się nie używać go codziennie, to biust i tak wyglądał super, jak i stan skóry był rewelacyjny. I na szczęście rozstępy również nie pojawiły się na piersiach, z czego jestem bardzo zadowolona!
Bardzo żałuję, że teraz średnio mam możliwość stosować ten krem. Na razie karmię piersią, a nie ma sensu smarować się czymś w tej sytuacji, ale jak tylko przestanę, ewentualnie przejdę na ściąganie laktatorem to na pewno od razu zacznę używać tego kremu! Jestem przekonana, że fantastycznie zadziała na biust po karmieniu i odciąganiu i będzie prezentował się elegancko!

Mama's krem na pękające sutki

Maść do pielęgnacji brodawek sutkowych w okresie ciąży i laktacji. Natłuszcza, zmiękcza naskórek oraz łagodzi podrażnienia. produkt w pełni bezpieczny dla matki i dziecka.

Skład: Lanolin, Caprylic/Capric Triglyceride.

I na koniec zostawiłam istną perełkę. Okej wiedziałam, że potrzebna jest mi maść z lanoliną, maść na brodawki/sutki po coś. Nie do końca zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo będzie mi potrzebna właśnie ta maść! Praktycznie na następny dzień po porodzie byłam przeszczęśliwa, że wzięłam ze sobą tę maść! Od razu popękały mi sutki, o czym nie miałam pojęcia, ale położne mi to uświadomiły. I ta maść bardzo szybko dawała ulgę i regenerowała brodawki. Szybko przestały krwawić, ranki się zagoiły i można było karmić od nowa!
I teraz nie wyobrażam sobie życia bez tej maści. Staram się używać po każdym karmieniu, przynajmniej trochę się posmarować, żeby skóra była cały czas zadbana i wypielęgnowana. Teraz nie mam większych problemów z brodawkami, nie krwawią, nie powstają ranki i mam wrażenie, że to właśnie dzięki tej maści. Nie mam nic więcej do dodania, jeśli tylko jesteście pierworódkami i macie zamiar karmić piersią to tak, jak mówię, to jest Wasz musthave! Bardzo, ale to bardzo polecam i nalegam, żebyście się w niego zaopatrzyły.
Poza tym, świetną opcją jest to, że maści nie trzeba zmywać przed karmieniem!


Znacie te produkty? Dajcie znać, czy są jeszcze jakieś inne cudowne produkty, w które powinnam się zaopatrzyć :)


Femme Luxe to nie tylko dresy!

13 czerwca 2021

 

A dzień dobry, dzień dobry w ten piękny wiosenny weekend! Dajcie znać jak korzystacie z tej fantastycznej pogody, co działacie, może gdzieś jedziecie albo jakieś inne szalone plany macie? Czekam na inspiracje, chociaż my musimy się trochę ogarnąć z małą i nauczyć żyć na nowo, tak żeby wszystko miało mniej więcej ręce i nogi!
A na razie zapraszam Was na kolejny wpis z Femme Luxe, tym razem nie będzie dresów i też raczej nie będzie na sportowo. Tym razem stwierdziłam, że chcę sprawdzić coś innego i przy okazji zdać Wam relację, jak marka sprawdzi się w innych propozycjach, dzisiaj będzie bardziej elegancko, ale i trafiły się jedne spodenki! Enjoy!


SHORTS - oryginalne krótkie spodenki



Byłam bardzo ciekawa tych spodenek o nazwie Jovita, tym bardziej że zbliża się lato, mamy ciepłą wiosnę, więc takie ubrania są teraz jak najbardziej w cenie, a moje spodenki gdzieś wyginęły w akcji. Właśnie dlatego skusiłam się na te i po pierwsze, wcisnęłam się! 2 tygodnie po porodzie wcisnęłam się w nie, chociaż trochę na siłę i trochę widać, że są opięte w okolicy brzucha, ale jeszcze trochę i będą spoko.
Ogólnie kolor na plus, rozmiar na plus, stan jak najbardziej teraz dla mnie na plus, idealnie opinają, idealnie leżą, lubię porwane ciuchy czy ciuchy z dziurami, tutaj wszystko mi gra. Ale, dlaczego ten tył jest dłuższy? Nie zwróciłam na to uwagi zamawiając i miałam dobrego zonka, jak je założyłam. I naprawdę wszystko byłoby super gdyby nie ten tył. To jest oderwane totalnie od mojego stylu i od całej reszty, dlatego na pewno zostaną ciachnięte i mam nadzieję, ze nie stracą przez to swojej formy, bo chętnie bym w nich przeszła ten sezon!

TROUSERS - eleganckie spodnie w kratkę



Zostajemy w temacie spodni i przejdziemy do Femme Luxe'owej elegancji ale nie mogłam się oprzeć tym spodniom. Jak tylko je zobaczyłam mega je chciałam, znowu miałam kminę, czy w nie wejdę, ale się w nie wcisnęłam i jak tylko będą idealne, będę w nich chodzić na różne okazje! Od dawna szukałam właśnie takich spodni, które będą idealnie elegancje, ale też spokojnie nadałyby się na zwykłe wyjście gdziekolwiek. Te dla mnie są idealne, nawet nogawki aż tak nie odstają od kostek, jak inne spodnie tego typu. Kolor mega na plus, delikatna krateczka też, materiał bardzo fajny, przyjemny i teraz bym się w nich nie ugotowała. Więc klasa! Spodnie Marie jak coś!

TOPS - elegancka bordowa koszula



Byłam bardzo ciekawa tej koszuli, chociaż jak przyszła to się szczerze zastanawiałam co mi strzeliło do głowy haha. Ale tak to jest, że na stronie i na kimś coś wygląda mega spoko, a potem przychodzi co do czego to już nie jest to samo. Co prawda na zdjęciach znowu nie wygląda to aż tak źle i jak patrzę na to to w sumie na jakąś mega specyficzną okazję mogłabym pewnie i założyć, ale to bardziej chodzi o to, że to nie jest mój styl, czuję się w tym po prostu źle. Zbyt bufiasto, za duże falbanki, za duża kokarda i w ogóle za dużo wszystkiego się dzieje. Może to też jest kwestia tego, że ja jestem dosyć drobna i mała i u mnie się to wszystko zlewa w jednym miejscu. Może na większych osobach z większym biustem to wygląda fajniej. W razie w to jest wersja Zaynab.

SATIN DRESSES - satynowe sukienki



Kolejna rzecz, której byłam mega ciekawa, a wyszła zdecydowanie najsłabiej. Zresztą widać, że walczyłam na zdjęciach w każdy możliwy sposób, żeby ta sukienka jakoś wyglądała, dodałam nawet pasek, ale wydaje mi się, że to niewiele nam dało haha. Sukienka jest na mnie po prostu za duża, gdyby tylko była bardziej przyległa w talii i gdyby cała góra była jakaś taka bardziej dopasowana, a przynajmniej mogliby wziąć pod uwagę, że nie każdy ma ogromny biust i wtedy myślę, że byłoby fajnie haha. Na chwilę obecną mi to totalnie nie podchodzi, nawet rękawy są zbyt szerokie i ja się czuję w takich ciuchach po prostu źle. Ale znowu, sukienka sama w sobie nie jest zła, na pewno da się ją fajniej wystylizować, pod warunkiem, że ktoś ma bardziej odpowiednią sylwetkę do tego rodzaju sukienek ;). A sukienka nazywa się Siena, jak coś!


Oczywiście u mnie spodnie eleganckie to totalny wygryw, potem są spodenki, które po lekkim tuningu będą jak znalazł. A jeśli chodzi o koszulę i sukienkę to sama nie wiem, ale siebie w nich nie widzę i ciężko byłoby mi się na pewno przekonać. Ale dajcie znać, bo może Wy popatrzycie na to innym okiem i będziecie mieć inne przemyślenia i opinie na temat tych ciuchów ;).


[wpis sponsorowany]

Peelingujemy ciało z India Cosmetics

09 czerwca 2021

 
Dzień dobry! Co tam u Was słychać? Jak się macie? Dajcie mi koniecznie znać, w końcu wracamy do żywych, niunia już jest z nami w domu, mąż wrócił do pracy, a ja działam, działam, kombinuję i ogarniam, jak zawsze! Jestem w szoku, że na razie tak mi się udaje, ale zobaczymy, jak długo uda mi się utrzymać taki stan ;) Na razie korzystam skoro już mi się udało i właśnie dlatego czas na nowy wpis! Wpis będzie kosmetyczny, więc enjoy!


India Cosmetics 
Naturalny Peeling Kokosowy

Skład: cukier biały, miód, olej konopny, olej kokosowy, olej migdałowy

India Cosmetics
Naturalny peeling cytrusowy

Skład: cukier biały, miód, olej konopny, olej migdałowy, olejek pomarańczowy, olejek grejpfrutowy.

Produkty wykonane są w 100% z naturalnych składników. Peelingi mają za zadanie złuścić naskórek, ujędrnić skórę, poprawić jej koloryt i mikrokrążenie, dlatego są skuteczne w walce z cellulitem i rozstępami. Po zastosowaniu peelingu komórki zaczynają produkować więcej elastyny i kolagenu, co regenerująco wpływa na skórę. peeling jest pomocny w walce z trądzikiem, wygładzi skórę, oczyści pory i zapobiegnie powstawaniu wyprysków. Przy okazji zapobiegnie wzrastaniu włosków po depilacji.
Dzięki wykorzystaniu naturalnych olejków eterycznych peelingi dodatkowo działają na zmysły, zwiększając przyjemność z korzystania. 
Oba peelingi dostępne są w ekologicznym szklanym opakowaniu. Słoik można wykorzystać ponownie, na przykład o przechowywania przetworów czy innych produktów spożywczych.


Muszę zacząć od tego, że uwielbiam peelingi cukrowe, uwielbiam mocne zdzieraki, takie że idealnie czuję, jak 'jeżdżą' po mojej skórze i czuję, że skóra robi się do razu gładsza i oczyszczona, złuszczona itp. Dlatego jak możecie się domyślać, te produkty sprawdzają się u mnie w 100%.
Te peelingi pachną dosyć delikatnie, ale mi to jak najbardziej odpowiada, konsystencja jest typowa dla takich robionych świeżych peelingów, ten cukier jest taki dość sypki, może spokojnie go porozdzielać, nie ma dodatków w postaci jakichś płynów, więc tutaj macie sam peeling, dzięki któremu możecie się idealnie złuścić. Skóra po użyciu od razu robi się idealnie miękka i gładka i cudownie miła w dotyku. Peeling pozostawia po sobie lekki, tłusty film, ja nie lubię tego efektu, więc od razu wiem że będę używać żelu pod prysznic w sporych ilościach, żeby tego filmu się pozbyć. Aczkolwiek i tak się cieszę, że nie otłuszczają skóry jakoś bardzo. 
Peelingi mnie nie uczuliły i nie porysowały skóry, nie miałam żadnych podrażnień ani innych nieprzyjemności, które mogłyby się pojawić od używania tak mocnych peelingów do ciała. 
Takie produkty też nie są jakieś super wydajne, musimy przygotować się na to, że trochę może nam polecieć, zmarnować się itp., więc warto też uważać, jak już się używa. Ale dla mnie świetną sprawą jest to, że peelingi mają rewelacyjny skład, co w ciąży było dla mnie super ważne, dodatkowo te pojemniki można na nowo wykorzystać, więc na pewno znajdę dla nich jakieś rozwiązanie.
Dla mnie produkt spełnia moje oczekiwania, wiedziałam, że zostawią po sobie ten film na skórze, ale dopóki mogę go zmyć to mi on nie przeszkadza. Dzięki niemu tak naprawdę skóra jest dodatkowo nawilżona i odżywiona, więc on ma swoje plusy! Jak ktoś lubi taki produkty to gwarantuję, że będzie zachwycony!

India Cosmetics
Mydło konopne

Skład: Aqua, Glycerin, Sorbitol, Sodium Stearate, Sodium Laurate, Propylene Glycol, Sodium Oleate, Sodium Myristate, Sodium Chloride, Cannabis Sativa Oil, Parfum, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Glyceryl Laurate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Thiosulfate, Sodium Citrate, Citric Acid, Trisodium Solfosuccinate, Pentasodium Pentetate, Tetrasodium Etidronate.

Mydełko jest ręcznie robione, wegańskie, bez sztucznych dodatków. Przeznaczone do mycia i pielęgnacji całego ciała, dla każdego rodzaju skóry. Dzięki zawartości oleju konopnego łagodzi podrażnienia, nawilża i sprzyja szybszej regeneracji. Pozostawia delikatny zapas babusa. nie zawiera barwników. Mydło posiada sznurek umożliwiający zawieszenie go po użyciu. Produkt został przebadany dermatologicznie na grupie osób ze skórą wrażliwą.

Dodatkowo dostałam jeszcze mydełko do testów. Muszę przyznać, że ja jednak wolę mydełka w płynie, aczkolwiek wiem, że są one niewydajne w porównaniu do tych w kostce, ale jednak jakaś taka wygoda w używaniu u mnie wygrywa. Nie widzę też używania tego mydła pod prysznicem, kwestia przyzwyczajenia i jakichś swoich nawyków, ale do rąk jak najbardziej spoko. 
Mydło pięknie pachnie, uwielbiam ten zapach i jestem w stanie niuchać je po prostu ot tak o. Jeśli chodzi o używanie to jak najbardziej spoko, mydło dobrze myje dłonie, nie wysusza skóry, nie podrażnia i nie działa w żaden sposób negatywnie na skórę. Takie mydełko też jest super wydajne, więc będzie u nas długo, długo! Aczkolwiek musze przyznać, że opcja ze sznurkiem, żeby można było mydełko gdzieś powiesić to jest naprawdę sztos pomysł! Nie znoszę mydelniczek, a taka opcja z powieszeniem u nas sprawdza się idealnie. 


Więc tak! Znacie markę India Cosmetics? Dajcie nizać, bo u mnie to było pierwsze spotkanie z tą marką, ale jak najbardziej owocne. Bardzo lubię produkty z olejkiem konopnym, ten składnik zawsze sprawia, że produkty pachną dla mnie nieziemsko i w użytkowaniu też się fajnie sprawdzają. A peelingu cukrowe to moja miłość wśród peelingów ;)


Tołpa, czas na orientalną regenerację okolic oczu

05 czerwca 2021

 
Cześć ! Co tam u Was słychać? Jak ten czerwiec się zapowiada? Powoli chyba wracamy do normalności, chociaż teraz już ciężko jest chyba rozróżnić normalność w 100%. Najważniejsze, żeby wszystko było dobrze, żeby pogoda nas rozpieszczała i żebyśmy po prostu byli szczęśliwi. Więc uśmiech każdego dnia - nie zapominajcie o tym! Bo on może dużo zmienić i fajnie Was naprowadzić na ten dzień :).
A dzisiaj mam dla Was kosmetyczny wpis, a mianowicie jest to recenzja kremu pod oczy marki Tołpa! Jak widzicie opakowanie jest już mocno zużyte, ale jakoś nie ogarnęłam, żeby zrobić zdjęć nowego produktu, a stwierdziłam, że chciałabym żeby pojawiła się jego recenzja. Co prawda czytałam średnie opinie na jego temat, więc tym bardziej zapraszam do zapoznania się z moją opinią!

Tołpa, pure trends ORIENT
krem pod oczy regenerujący
komfort i ukojenie


Krem pod oczy wykorzystuje potencjał naturalnych składników aktywnych, aby zadbać o skórę, załagodzić podrażnienia i zaczerwienienia delikatnej skóry wokół oczu, a także delikatnie poprawić jej kondycję. Krem na za zadanie silnie nawilżyć, zapobiec starzeniu, a także przywrócić uczucie komfortu i ukojenia. Po użyciu skórę wygląda na zregenerowaną i wypoczętą. Poza tym, krem nie ma zapachu i jest delikatny dla skóry wokół oczu. Efekty będą widoczne natychmiast, a z każdym dniem będzie on coraz większy.

Składniki aktywne: torf tołpa, centella asiatica (tygrysia trawa), ekstrakt z lotosu, masło shea, gliceryna, polisacharydy z senesy wąskolistnego, kompleks ekstraktów z żeńszenia, lukrecji, oczaru wirginijskiego, skrzypu polnego i miłorzęby japońskiego, witamina E, ekstra z żeń-szenia
Skład: Aqua, Butyrospermum Parkii Butter, Coco-Caprylate, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Peat extract, Cetearyl Alcohol, Propylene Glycol, Ceteareth-20, Cassia Angustifolia Seed Polysaccharide, Equisetum Arvense Extract, Ginkgo Biloba Leaf Extract, Glycyrrhiza Glabra Root Extract, Hamamelis Virginiana Leaf Extract, Panax Ginseng Root Extract, Nelumbo Nucifera Flower Extract, Centella Asiatica Extract, Tocopherol, Carbomer, Sodium Polyacrylate, Tetrasodium EDTA, Sodium Hydroxide, Hydroxyethylcellulose, Ethylhexylglycerin, Methylpropanediol, Phenoxyethanol Caprylyl Glycol, Benzoic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate,

Sposób użycia: należy nanieść krem na skórę wokół oczu i na powieki, delikatnie wklepać opuszkami palców, stosować rano i wieczorem.


Tak, jak już wspominałam opakowanie jest na maksa zdezelowane, ale wyciskam ile wlezie! Poza tym, opakowanie dla mnie jest mega wygodne w użyciu, lubię takie niewielkie opakowania, którymi można dokładnie wycisnąć tyle produktu, ile się chce. A wiadomo, że w przypadku pielęgnacji skóry w okolicach oczu nie ma co przesadzać z ilością. Pod światło widać ile produktu zostało nam do końca i sama tubka na pewno znajduje się w kartonowym opakowaniu, jak większość produktów marki Tołpa. Ja tutaj nie mam się kompletnie do czego przyczepić, wszystko jest dla mnie okej, ładne, estetyczne, wygodne, nie zdarzyła mi się żadna wpadka, także spoko.
Konsystencja jest standardowa, zwykły krem, niczym specjalnym się nie wyróżnia. Nie jest tłusta, nie jest lejąca się, ale też nie jest jakaś mega gęsta, że ciężko by się ją rozsmarowywało. Zapach jest też dla mnie niewyczuwalny, więc albo go nie ma albo jest praktycznie niewyczuwalny. 


Kontynuując temat konsystencji. Po nałożeniu w sumie starałam się już nie dotykać twarzy, ale bardzo podobało mi się w tym kremie to, że jak następnego dnia wstawałam to czułam, że skóra jest cudownie nawilżona, jest miękka, gładka i taka aksamitna. Poza tym, krem nie wpływał w żaden sposób na makijaż, fajnie współgrał ze wszystkimi produktami, jakie nakładałam bez rolowania się itp.
Jeśli chodzi o moją twarz, to jakoś zawsze największy problem mam właśnie z okolicą pod oczami, mam cienie, worki, podkrążone oczy i jakoś nie podoba mi się ta okolica, więc szukam kremu, który zadba o nią najlepiej, jak potrafi, bo i tak nie wierzę, że znajdę produkt, który magicznie sprawi, że wszystko cudownie mi zniknie.
I ja jestem zadowolona z tego kremu. Widać od razu, że skóra jest nawilżona, jest w takim lepszym i fajniejszym stanie. mam nawet wrażenie, że odrobinę wygląda ładniej, młodziej, jest mniej podkrążona, worki też są mniejsze, cienie praktycznie niewidoczne, no dla mnie mimo wszystko czad. Aczkolwiek wiem, że na to wpływ mają też i inne czynniki, jak fakt, że się wysypiam, piję więcej wody i się lepiej odżywiam. Ale wierzę że i krem się też do tego przyczynia, bo jednak da się zauważyć po skórze, że jest jędrniejsza, zdrowsza i bardziej promienna, co przekłada się i na spojrzenie. A wiadomo, że teraz w czasie pandemii, jak się nie maluję, to fajnie jest wyglądać świeżo i bez makijażu. 


Dlatego ja jestem mega zadowolona z tego kremu. Naprawdę ma według mnie super działanie i efekty dla mnie są mega zadowalające. Poza tym, on jest tak opór wydajny, że szok! Byłam pewna, że skończy się już parę tygodni temu, a ja w dalszym ciągu jestem w stanie go ścisnąć i wycisnąć, i pozagniatać w taki sposób, że jest i się nie kończy, szok! Ale tak, jak mówię, u mnie efekty są spoko, a krem jest łatwo dostępny i nie jest jakiś niesamowicie drogi. Więc ja polecam!


Macie jakieś sprawdzone i ulubione kremy pod oczy? Takie turbo sztosy? Dajcie znać! Co prawda kolejny już czeka, ale chętnie bym ogarnęła coś nowego, coś czego jeszcze nie miałam ;)
Trzymajcie się!

Majowe denko 2021r.!

01 czerwca 2021

 
Dzień dobry! No, jak tam? U nas duże zmiany, dużo się podziało, ale jest fantastycznie i cudownie, lepiej być nie mogło! Ale myślę, że co nieco możecie zobaczyć na insta, więc jak zawsze zapraszam Was tam! A przy okazji mam nadzieję, że wszyscy się cudownie czujecie i przy okazji wszystkim życzę wszystko co najlepsze z okazji dnia dziecka! Pamiętajmy, wszyscy mamy w sobie coś z dziecka i nie ma sensu być dorosłym zawsze i wszędzie :)


A ja mam wrażenie, że wracam w końcu z dość kosmetycznymi wpisami, zobaczymy jak to wyjdzie. Ale dorwałam parę kosmetyków, w końcu zaczęłam używać jakieś nowości, pozużywałam trochę kosmetyków i będziemy mieli co pisać! Ale jak na razie, tradycyjnie chciałabym Was zaprosić na denko majowe! Co prawda denko jest bez szału. Zużyłam dosyć mało kosmetyków, ale pojawi się o dziwo sporo nowości, więc enjoy!


Z typowych produktów zużyłam takie bardzo standardowe produkty. BeBeauty, waciki kosmetyczne, które co miesiąc Wam pokazuję i cieszę się, że ostatnio nie skusiłam się na żadne inne, bo one zawsze okazują się być na maksa porażką haha. Te są fantastyczne pod każdym względem! Tak samo, jak i Apteo Care, chusteczki do higieny intymnej sprawdzają się u mnie naprawdę fajne. Szkoda tylko, że muszę je zawsze zamawiać online, bo jednak wygodnie byłoby gdyby były gdzieś zawsze pod ręką ;). No i jeszcze w końcu zużyłam Hean Slim no limit, peeling owocowe SPA do ciała, jagoda acai i wiśnia japońska, uwielbiam te produkty. chociaż teraz po czasie mam wrażenie, że ta fioletowa wersja zrobiła się ciut łagodniejsza od limonkowej. Nie wiem czy to jakaś taka inna sztuka mi się trafiła, czy rzeczywiście tak jest, ale takie mam wrażenie. mimo wszystko nadal jestem zadowolona, jest to dobry peeling cukrowy, który fenomenalnie pachnie i robi to co ma robić :).


  • Zielone Laboratorium, maska do włosów odbudowująca, mięta/jabłko/ekstrakt zbożowy - ta maska po pierwsze jest tak turbo wydajna, że nie spodziewałam się tego, że będę jej używać tak długo, ale naprawdę - sztos! Poza tym, działanie na moich włosach było świetna. Włosy po jej użyciu były zawsze gładkie, miękki, takie mięsiste i konkretne, no sztos! Od razu było widać, że ta maska ma mega w porządku działanie na moje włosy i aż żal, że się już skończyła! Ale bardzo Wam ją polecam, bo jestem z niej mega zadowolona!
  • Bielenda, Vege Mama, wegański balsam nawilżający do ciała - jako, że używałam tego balsamu tylko w okolice brzucha to tak się zdarzyło, że używałam tylko jego praktycznie od początku do samego końca ciąży. I jestem na maksa zadowolona! Skóra była cały czas cudownie nawilżona, miękka i gładka w dotyku, dodatkowo na skórze nie pojawiły mi się żadne rozstępy. Jakkolwiek wiem, że to też zależy od genów, to wydaje mi się, że jednak regularne smarowanie na pewno pomaga, a nie szkodzi ;)
  • Hean, Express Brow Gel - byłam na maksa zadowolona i z tego produktu! Żel świetnie radził sobie z włoskami na brwiach i miał idealny kolor, super je ujarzmiał i ogarniał. Stosowałam go czasem przed cieniami do brwi, a czasem po i zawsze byłam tak samo zadowolona! Więc jeśli macie możliwość to możecie się na niego skusić ;). Chociaż pod koniec używania już potrafił mnie wkurzyć, bo i opakowanie mi się trochę zepsuło i ze starości potrafił się za bardzo ciapać, więc czasem miałam piękne krechy w okolicach brwi, ale nie na brwiach.
  • Naomi Campbell, cat deluxe, AT NIGHT perfumy - zużyłam je z radością i za każdym razem, jak się nimi psikałam to zawsze czułam się wyjątkowo, sexy i bardzo kobieco! Dla mnie zapach jest idealnie intensywny, zmysłowy i długo utrzymuje się na ciele, a przecież o to chodzi! Myślę, że jeszcze kiedyś wrócę do niego, i pomyśleć, że był moim nastoletnim marzeniem.
  • Dermacol, mascara, Vampire Mega Long Lashes - co prawda mam wrażenie, że w ciąży straciłam swoje rzęsy, są turbo krótkie i w ogóle nic się z nimi dobrego nie da zrobić, to muszę przyznać, że ten tusz był moim ulubieńcem przez długi czas! Wspaniale współpracował, świetnie wydłużał rzęsy, podkręcał i podkreślał je właśnie tak, jak powinien. Więc dla mnie sztos maks i na pewno do niego wrócę, jak pozużywam wszystko to co mam ;)


  • L'Oreal Professionnel, Intra Cylane Volumetry, odżywka do włosów - podsumowując, jak już zużyłam cały produkt, to muszę przyznać, że średnio, bardzo średnio. Nie mogłam się doczekać aż ją w końcu zużyję, więc zaczęłam jej używać w każdym możliwym etapie pielęgnacji włosów, pod olej, po szamponie, jako dodatek do masek, tak żeby jak najszybciej się zużyła, a ona jak na złość nie chciała się kończyć. Niby dobrze działała ta odżywka, ale mega szybko znudziła się mi i moim włosom. Jak początkowe efekty były fajne, tak z każdym kolejnym użyciem były coraz słabsze.


Udało mi się też zużyć parę próbek, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że jest tego niewiele, ale!
Equilibra, Dermo Oil, multiattivo - zużyłam jako podkład pod olej i jestem zachwycona! Dodatkowo wzmocnił działanie oleju i sprawił, że włosy były dużo bardziej ujarzmione, nawilżone, gładkie i po prostu fajniejsze, więc dla mnie super! 
Prokudent, płyn do płukania jamy ustnej - w sumie rzadko kiedy Wam pokazuję takie rzeczy, bo to chyba standard w każdej łazience, ale mimo wszystko muszę przyznać, że są lepsze marki i produkty do płukania jamy ustnej. Aczkolwiek ten jest bardzo delikatny i łagodny, więc może akurat ktoś potrzebuje właśnie takiego efektu.
Sephora, ZN, płyn micelarny do demakijażu - to był spoko produkt taki o, jako miniaturka i w podróż, sprawdził się dobrze, ale nie powiedziałabym, że jakoś super ekstra fenomenalnie tak, że bym zapamiętała jego działanie i chciała koniecznie kupić pełnowymiarowy produkt. Bardzo średnio, tak zwykło i na maksa nic nadzwyczajnego ;).


Może w przyszłym miesiącu będzie lepiej! Już teraz wiem, że część rzeczy mam bardzo na wykończeniu i mam wrażenie, że to jest kwestia dnia na zużycie, więc wierzę, że kolejne denko będzie mega ciekawe! Znacie coś z moich zużyć? Jak Wasze denkowanie? :)