Szczęśliwego Nowego Roku!

29 grudnia 2021

 

Święta, święta i po świętach, więc czas najwyższy na życzenia noworoczne!

Na nadchodzący rok, życzę Wam oczywiście bardzo dużo zdrowia fizycznego, jak i psychicznego, dużo siły do wszystkiego, do działania, do walki, do radzenia sobie z problemami i z przeciwnościami losu i ze wszystkim, co Was spotka. Miłości, przyjaźni i wsparcia od bliskich w ciężkich chwilach, żebyście nigdy nie czuli, że jesteście sami. Dużo radości, szczęśliwych chwil w życiu i uśmiechu. 
Poza tym, spełnienia w życiu prywatnym, w życiu zawodowym i każdym Waszym innym. I spełnienia marzeń, wszystkich bez wyjątku.


Zastanawiam się, czego życzylibyście sobie na rok 2022? Tego o czym się nie mówi, a jest głęboko w nas, tego Wam oczywiście życzę! I sobie też, trzymajcie się!


Wesołych Świąt

23 grudnia 2021

 
Dzień dobry! To już, Święta! Nie wierzę w to, że to minęło nam aż tak szybko! Już Wigilia, Boże Narodzenia i niedługo koniec roku. Szok, że to minęło nam tak szybko, ale cieszę się, cieszę się, że to już. Niech się dzieje, niech leci czas i oby jak najszybciej minęło do spełnienia naszych marzeń.


Z okazji Świąt życzę Wam Wszystkiego Najlepszego! 
Dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności i spełnienia wszystkich marzeń. 
Wszystkie cele i plany niech zostaną zrealizowane, jak najszybciej! 
Spędźcie te Święta w jak najbardziej rodzinnym i przyjacielskim gronie,
dużo uśmiechu i radości.
No i odpocznijcie, ładujcie baterie, żeby kolejny rok był dużo lepszy od tego!
Bądźcie szczęśliwi i uśmiechajcie się, jak najwięcej!
Ściskamy!



A czego byście sobie sami życzyli? Piszcie w komentarzach! Będziemy trzymać kciuki ;)



Zakopane z dzieckiem!

15 grudnia 2021

 

Halo, dzień dobry! Co tam u Was słychać? Połowa grudnia już za nami i się dzieje! Mam nadzieję, że u Was świąteczny klimat trwa i że jest super. Ja jedynie co, to liczę na to, że śnieg się utrzyma do świąt, nic więcej mi do szczęście nie będzie potrzeba, bo w sumie teraz to już mam wszystko! I aż nie chce mi się wierzyć w to, że już się zbliża koniec roku i że tak szybko to zleciało, ale obawiam się, że czas uciekać będzie teraz coraz szybciej, a nim się nie obejrzę minie kolejny rok. 
Ale, właśnie, czas tak szybko mija, że jestem w szoku, że już 3 miesiące minęły, od kiedy byliśmy w Zakopanem z naszą małą córką! Myślę, że taki wpis przyda się każdemu, kto ma ochotę jechać w to miejsce z dzieckiem, bo jakkolwiek byłam w Tatrach tysiące razy, tak z nią to było, jakbym była tam pierwszy raz. 
Ale dzisiaj będzie jeszcze taki ogólny wpis, może od Was dowiem się czegoś konkretnego i mi dacie jakieś porady ;).

Zakopane z dzieckiem,, a restauracje

Byliśmy w Zakopanem 3-4 dni, więc nie mieliśmy za dużo okazji, żeby chodzić po restauracjach, ale to była istna masakra. Nie ma się co dziwić, rodzice z dzieckiem w wózku to nie są pożądani klienci. Alkohol nie będzie się lał, a wózek zajmuje dość sporo miejsca, poza tym dziecko kojarzy się z płaczem, krzykiem i samymi problemami.
Do jednej restauracji praktycznie nie weszliśmy, bo kelnerzy nie byli zbyt zainteresowani tym, żeby nam pomóc i polecić fajne miejsce dla nas, w Stodole. Z kolei w Harnasiowej Chacie dostaliśmy tylko menu i przez kolejne 15 minut nie widzieliśmy kelnerki, więc wyszliśmy. Byliśmy w trzech, siedzieliśmy na zewnątrz i na szczęście trafiliśmy na pogodę, która nam na to pozwoliła. W Owczarni było w porządku, nie mam się do czego przyczepić, za to muszę pochwalić Stek Chałupę, trafiliśmy na cudowną kelnerkę, która dbała nie tylko o nas, ale i o nasze bobo. Sama zaproponowała, że poda posiłki w odstępie czasowym, żeby w razie w jedno z nas mogło spokojnie jeść, a drugie zająć się małą w razie potrzeby. Byliśmy jeszcze w Witkiewiczówce i też było w porządku. Udało nam się wcisnąć z wózkiem i nie czułam, że przeszkadzamy, a jedzonko było pyszne!

Trasy w Tatrach z dzieckiem

Możecie się domyśleć, że w za wielu miejscach nie byliśmy. Poza Krupówkami, Gubałówką to byliśmy jeszcze na Polanie Chochołowskiej. Jak wrażenia?
Krupówki i całe Zakopane możecie sobie obejść z wózkiem wzdłuż i wszerz, co też Wam polecam. Jest bardzo dużo ładnych domów, zabytków, kościołów, muzeów itd. A nawet przejście się uliczkami w stronę skoczni może być fajnym pomysłem. I tak samo będzie z Gubałówką, można wjechać kolejką, gdzie z dzieckiem macie oddzielny 'przedział' i oddzielną kolejkę, więc macie wygodę z wózkiem, ale na Gubałówkę można też wjechać samochodem, można przejść się w kierunku Butorowego Wierchu, a nawet trochę dalej na Harendę. Na Harendzie nie byłam, ale moi rodzice bardzo polecają i kiedyś na pewno skorzystamy.
Jeśli chodzi o Dolinę i Polanę Chochołowską, to spodobał mi się jeden komentarz na insta, że 'ktoś, kto poleca tę trasę na spacer z dzieckiem, nie lubi prawdopodobnie dzieci'. I chyba się z tym zgodzę. Byłam tam X lat temu i nie pamiętałam kompletnie trasy, ale do Polany Huciskiej jest ekstra, potem zaczyna się hardcore, pod górę, strome momenty, masa kamieni i to takich, że bałam się o nasz wózek, więc tego nie polecam z małym dzieckiem.
Z mojego doświadczenia myślę, że mogę Wam polecić spacer na Halę Ornak, no i oczywiście Morskie Oko, myślę, że to z wózkiem możecie dać radę.

Nocleg w Zakopanem


Tutaj wydaje mi się, że jest to kwestia indywidualna. My ogólnie lubimy zawsze nocleg blisko centrum, blisko Krupówek, tak żeby w każdej chwili móc gdzieś wyjść coś zjeść, czy nawet skoczyć do sklepu/drogerii po pampersy, czy inne produkty, które są potrzebne na już. A my i tak zawsze wozimy ze sobą wanienkę, wózek, łóżeczko turystyczne i cały pozostały dziecięcy majdan, więc jedyne czego nam potrzeba do trochę więcej miejsca, czajnik i własna łazienka. 


Nasza mała jest na szczęście mega grzeczna, całą drogę do Zakopanego przestała w sumie, jak jedliśmy w restauracjach to głównie też spała albo grzecznie leżała w wózku, więc było przyjemnie. Jedyne, czego teraz mi brakuję (ale nie tylko w Zakopanem, tylko wszędzie) to brak przystosowania miejsc dla rodzin z dziećmi, brak przewijaków w łazienkach, brak przestrzeni w restauracjach w środku, żeby zmieścić wózek.
Jeśli macie sprawdzone miejsca, restauracje i trasy, które można spokojnie odwiedzić z małym dzieckiem to dajcie znać w komentarzach, gwarantuję, że sprawdzimy, bo niedługo trzeba wrócić w nasze tatry ;).

Najwyższy czas przypomnieć sobie o pielęgnacji dłoni - The Body Shop!

10 grudnia 2021

 
Dzień dobry! Co tam u Was słychać? Jak zima? Jak grudzień? Jak świąteczny vibe? Czy tylko ja świruję na maksa i jaram się tymi świętami, jak szalona? Ciężko mi się nie jarać, mieszkam obecnie w miejscu, gdzie zima jest zimowa, taka prawdziwa, taka jaką pamiętam za dzieciaka i jest rewelacja! Bawię się świetnie, a tak naprawdę to dopiero początek i jeszcze dużo świątecznych rzeczy przede mną, czym jaram się bardzo!


A na razie, skoro zima, śnieg, mróz to trzeba sobie przypomnieć o pielęgnacji dłoni, czyli moja pięta Achillesa. Nie lubię smarować dłoni kremem i zawsze o tym zapominam, ale teraz przy takiej pogodzie, krem sam mnie woła, żeby coś podziałać.
The Body Shop, kokos


The Body Shop, masło shea




Zacznę od tego, że kremy znajdują się w naprawdę super opakowaniach, które są turbo wygodne w użytkowaniu! Niewielka pojemność 30ml, dla mnie jest idealna, bo ja większość kremów używam praktycznie latami, tak rzadko ich używam. Ale taka pojemność i mega wygodna, poręczna tubka sprawia, że zawsze zabieram krem ze sobą, co już jest dla mnie plusem. Nie ma problemu z odkręcaniu i zakręcaniem tubki, a dodatkowo zamknięcie jest bardzo szczelne. 
Konsystencja kremów może nie jest żelowa, ale dla mnie jest idealnie konkretna i taka treściwa! A zapachy to jest moja miłość! Tak pięknie pachną i zapach się nie ulatnia szybko, więc ja jestem zachwycona, bo mi kosmetyki muszą pachnieć, tym bardziej te do rąk.

Konsystencja mimo tego, że jest treściwa, jest lekka, co sprawia, że super szybko się wchłania, a poza tym bardzo niewielka ilość wystarczy na posmarowanie całych dłoni. Krem szybko się wchłania, ale nie znika, dłonie są super miękkie, gładkie i miłe w dotyku, ale krem nie pozostawia po sobie żadnego tłustego i wkurzającego filmu. Dłonie się nie kleją, tylko są super nawilżona i odżywione i czuć to w dotyku! Więc jak możecie się domyślać, ja jestem zachwycona tymi kremami i jakkolwiek nie lubię używać kremów do rąk, tak te używam bardzo często (jak na mnie), co jest super.
Kremy kosztują około 20-30 zł, co może wydawać się dosyć sporo za taką pojemność, ale są super wydajne, a co najważniejsze działają cuda nawet na dłoniach, które nie są regularnie smarowane, więc jak tu ich nie polecać?


Denko! listopad 21'

06 grudnia 2021


Dzień dobry! Co tam u Was słychać? Jak grudzień? Czujecie ten świąteczny vibe? Ja już na insta widzę, że coraz więcej osób zaczyna świętowanie wcześniej, te wszystkie choinki, światełka i dekoracje świąteczne po prostu cieszą oko i to jest super! Po co odmawiać sobie coś, co po prostu poprawia nam humor? :) U nas choinka już stoi, okno udekorowane, pościel i poduszki świąteczne są i nawet skrzaty siedzą na swoich miejscach. Czekam jeszcze na parę detali, ale ogólnie wszystko już prawie jest. No i kalendarz adwentowy z Rituals otwieram codziennie na insta, więc zapraszam!
A chwilowo, żeby tradycja miała sens, to lecimy z listopadowym denkiem!


Standardowo, zużyłam BeBeauty, płatki kosmetyczne, które niezmiennie dla mnie są najlepsze. Tak samo, jak i ApteoCare, chusteczki do higieny intymnej, bez których też teraz nie wyobrażam sobie funkcjonowania. Z kolei udało mi się jeszcze zużyć Garnier Fructis, banana hair food, maska do włosów bardzo suchych - która jest fantastyczna i moje włosy ją bardzo uwielbiają. Super nawilża, wygładza, zmiękcza je i sprawia, że są super w dotyku. Poza tym, jest bardzo wydajna, więc tak się wydaje, ale ja jej używałam bardzo długo. Kontynuując akcję włosową udało się jeszcze zużyć L'biotica Biovax, odżywczy oleo-krem do włosów, diamond, oleje amazońskie babassu i pequi, który też jest na maksa wydajny, ale super pielęgnuje włosy. Dzięki niemu włosy są gładkie i miłe w dotyku, są nawilżone, odżywione i mam wrażenie, że dodatkowo końcówki są zabezpieczane, więc bomba. No i z makijażowych o dziwo - Catrice, Liquid Camouflage, korektor pod oczy, który też u mnie jest numer 1 i nie korzystam z innych, używam tylko tego i jestem full zadowolona. 


L'Oreal Professionnel, Tecni.Art, spray do włosów poddanych działaniu ciepła - Produkt bez szały, beznadziejny nie jest, nic złego moim włosom nie zrobił, a nawet mam wrażenie, że przy okazji lekkiej termo ochrony nawet dobrze utrwalał fryzurę, ale mi zależy głownie na ochronie włosów przed wysoką temperatura, a tutaj mam wrażenie, że lekko kulał. Znam lepsze produkty, do których na szczęście już wróciłam.
Dermacol, satynowa baza pod makijaż - baza ląduje w średniakach, ale nie dlatego, że jest średnia, tylko dlatego, że nie miałam wystarczająco możliwości, żeby ją użyć przed zepsuciem się. Niestety teraz nie da się jej używać, a ja żałuję, że tak późno sobie o niej przypomniałam. Bo te użycia, które miałam były bardzo obiecujące i na plus. Tylko no jednak za mało używałam.


Efektima, Body peeling, peeling do ciała papaja i mango, euforia zmysłów - no dla mnie niestety jest to produkt - pomyłka. Tragiczny zapach, turbo rozwodniony, te drobinki takie jakieś nijakie, a i mało ich, więc no dla mnie tragedia. Dodatkowo rozwala się to po całej wannie/prysznicu i trzeba patrzeć, czy dokładnie spłukałam. Nie, nie i jeszcze raz nie.


BioDermic, krem przeciwzmarszczkowy z ekstraktem z pereł; BioDermic, krem do szyi i dekoltu z ekstraktem z pereł - nie jestem w stanie teraz wypowiedzieć się na każdy z tych produktów z osobna, ale mogę Wam zagwarantować, że będziecie zadowoleni. Ta marka to jest sztos i cokolwiek używałam z tych kosmetyków, próbek to okazywały się u mnie strzałem w 10. Z tymi było tak samo, są super! I te opakowania próbek, trafione na 100%!


Babydream, extra sensitive, delikatne chusteczki nawilżane z aloesem i alantoiną; Pampers, fresh clean, chusteczki nawilżane - już nie kombinuję, trzymam się sprawdzonych produktów, bo one są dobre, idealnie mokre chusteczki, nie podrażniają, nie rwą się, dobrze doczyszczają i są po prostu w porządku!
Kindii, bawełniane płatki dla niemowląt - tutaj ta sama historia, co wyżej, one są dobre, sprawdzone i ja nie mam zamiaru używać innych.
Bambino, płyn do kąpieli od pierwszych dni życia -  jesteśmy z niego bardzo zadowoleni, tworzy fajną pianę, dobrze myje i domywa nawet tłustą oliwkę z główki, więc czad. Delikatnie pachnie, nie podrażnia, no i jest bardzo spoko! 


A jak tam Wasze listopadowe zużycia? :) Czy myślami jesteście już tylko w świętach? :)

Grudniowa lista rzeczy do zrobienia na 2021r.!

30 listopada 2021


Dzień dobry! Czy u Was też spadł śnieg? Czy jestem jedyną osoba, która już poczuła święta, grudniowy vibe i nie może się doczekać aż wszystko zacznie się 'oficjalnie'? Oficjalnie, dla mnie to 1 grudnia, chociaż nie powiem najchętniej wszystko bym zaczęła robić już od paru dni. Czekam z zniecierpliwieniem na nadchodzący weekend, bo mam w planach ubrać choinkę, czekam na sprzyjające warunki, żeby zapakować w końcu prezenty świąteczne, bo znowu wypadają mi z szafy, no i czekam na masę innych rzeczy, które czekają mnie w grudniu.

Mimo że w tym roku nie będzie lekko, bo jednak 6miesięczne dziecię w domu wymaga sporo uwagi i nie wiem, czy będziemy w stanie zrobić wszystko tak, żeby wycisnąć z grudnia najwięcej ile się da, ale warto spróbować! Mała niewiele będzie pamiętać, ale będę się starać robić tak, żeby miała, jak najwięcej pamiątek z tego czasu, bo jej matka ma bzika n punkcie świąt.

No i lecimy z moją dosyć okrojoną listą grudniowych działań!


Po pierwsze: wszystko, co świąteczne, czyli filmy, muzyka, sesja, ubrania, dekoracje, choinka. Bo bez tego ani rusz. Mimo że jeden film już obejrzałam i właśnie dzisiaj całe rano szalałam do świątecznego open f.m. to jeszcze wiele przede mną! Bardzo chciałabym jeszcze pojechać zobaczyć, jakieś świąteczne miasteczko, świąteczne iluminacje w większym mieście, oby się udało! 

Po drugie: wszystko co zimowe, czyli sanki, bałwan, aniołek w śniegu. Śnieg już spadł, ja się pojarałam, zdjęcia napstrykałam, ale fajnie by było jeszcze coś konkretniej podziałać w śniegu. Marzy mi się w końcu pojechać na deskę albo na łyżwy, ale z tym musze poczekać aż dziecko wystarczająco podrośnie.

Po trzecie: wszystko, co najsmaczniejsze, czyli czas na grzaniec w wersji full, ale też mam ochotę na gorącą czekoladę, czy kakao z bitą śmietaną i piankami. Poza tym, nie może być świąt bez pierników, a sushi i zielona herbata to takie moje widzimisię po ciąży i po porodzie. A jak! A o mandarynkach nie muszę wspominać, nie?

Po czwarte: czas na chill! Chciałabym w końcu znaleźć czas i poczytać książkę w spokoju, zrelaksować się przy świecach zapachowych i po prostu odpocząć. Z kolei, marzy mi się wyjazd do jakiegoś domku, w którym będzie jackuzzi (najlepiej na zewnątrz), i pójść do spa na jakiś masaż. Albo znaleźć czas na SPA w domu i poprosić męża o masaż, to też przejdzie! 
Domek w górach z jackuzzi raczej muszę przesunąć w czasie na styczeń/luty, ale jak się uda to będzie super!

Po piąte: spotkania ze znajomymi, z rodziną. To jest w świętach najważniejsze, zobaczyć się z ludźmi, spędzić z nimi czas, pograć w gry, porozmawiać, napić się, pośmiać i jakoś tak zapomnieć o tej szarej rzeczywistości, która otacza nas poza świąteczną aurą. Przy okazji, jak sobie pomyślę ile mamy gier i jak bardzo one się kurzą nieużywane to aż mi szkoda się robi, więc fajnie by było w końcu coś z nimi podziałać.

Po szóste, porządki pod koniec roku. Zawsze to robię, sprzątam, wyrzucam, przeglądam szafki, ubrania i pozbywam się niepotrzebnych rzeczy, takich, które gracą mi cały rok, a ja je tylko przesuwam z miejsca w miejsce, bo jakoś nie mam czasu na generalne porządki. Lubię wchodzić w Nowy Rok z pustą przestrzenią. A przy okazji, czas też rozplanować kolejny rok, ogarnąć kalendarze, plannery, coś tam pokminić, co by się chciało zrealizować i osiągnąć. Motywacja i do przodu! W przyszłym roku będzie się działo.


Co byście dodali do moejj listy? Macie zamiar jakoś tak celebrować grudzień, czy jest to dla Was miesiąc, jak miesiąc i najlepiej, żeby już było po świętach? :) Dajcie znać!


Przydatne akcesoria w ciąży, czyli co przynosiło mi ulgę?

26 listopada 2021

 
Wiem, wiem, w ciąży już dawno nie jestem, a tu dalej o tym piszę, ale chciałabym wycisnąć ten temat na maksa i napisać wszystko, co może się przydać  innym osobom w mojej sytuacji. A mówić nie muszę chyba, że ciąża to jest wymagający stan, nie dajcie sobie wmówić, że stan błogosławiony, aczkolwiek życzę takiego samopoczucia każdej kobiecie w ciąży! Chociaż i tak uważam, że czas ciąży był dla mnie łaskawy, to nie było lekko i bywały ciężkie momenty.


Co pomogło mi przetrwać ciążę? Co mi pomagało w ciężkich chwilach? I jak radziłam sobie z problemami?


Dobry ginekolog go prowadzenia ciąży

Bardzo chciałam rodzić w szpitalu Profamilia w Rzeszowie, jak zobaczycie zdjęcia i opinie w Internecie to nie powinno Was to dziwić. Szpital na poziomie, dobre jedzenie, rewelacyjne warunki, super opieka itd. Najlepszym sposobem, żeby tam rodzić jest posiadanie lekarza z tego szpitala, z czego ja zrezygnowałam świadomie. Mam świetną ginekolog, która wtedy pracowała w innym szpitalu i ja od początku mówiłam: "Wolę być pod dobrą opieką i mieć super lekarza przez 9 miesięcy, a urodzę wszędzie" Poród to jest tak naprawdę chwila, a cały okres ciąży jest na tyle ważny, że był on dla mnie priorytetem. Mogłam zadawać jej każde nawet najgłupsze pytania (a uwierzcie, że na każdą wizytę miałam po 10), w każdej chwili miałam z nią kontakt telefoniczny, no rewelacja. I miałam super opiekę, Pani Doktor zajęła się nami najlepiej na świecie, a ja i tak urodziłam tam, gdzie chciałam, więc win-win.

Ciążowe aplikacje na telefon

Pierwsza ciąża, pierwsze dziecko, no czad i magia. Miałam dwie aplikacje ciążowe + jedną moją okresową, która na ten czas przemieniła się w ciążową. Fajnie było śledzić i widzieć, jakiej wielkości mniej więcej jest teraz dziecko, co się może dziać ze mną, co ja mogę odczuwać, jak się bobo rozwija. Poza tym, aplikacje przypominały o badaniach prenatalnych, mogłam wpisywać tam wagę, samopoczucie, wyniki badań i całą resztę. Uwielbiałam te aktualizacje z tygodnia na tydzień.
Moje aplikacje to Ciąża+ oraz PregLife, natomiast ta 'okresowa' to Flo.

Detektor tętna płodu

Ja wiem, że dla niektórych osób to może być zupełnie niepotrzebny zakup. Trochę to było moje 'widzimisię' na początku. Chciałam, bo tak, bo z ciekawości, bo czego nie. Zamówiłam na aliexpress za około 60-70zł i uważam, że to był jeden z moich najlepszych zakupów ever. Bywały dni, że mała się nie chciała ruszać, wiecie nic nie czułam, od razu panikowałam i łapałam za detektor, żeby wyłapać serduszko i tętno. Za każdym razem się udawało, dzięki czemu nie musiałam się aż tyle stresować. Poza tym, czasem z nudów sobie chciałam jej posłuchać, dodatkowo moja mała zawsze czuła i kopała w detektor, tak jakby się chciała przywitać ;).

Adapter do pasów dla kobiet w ciąży

To był mój jeden z pierwszych zakupów. Zamówiłam go w grudniu i od razu zamontowałam, a byłam wtedy na przełomie 3 i 4 miesiąca, brzucha nie miałam praktycznie wcale, ale czułam się 100 razy lepiej z nim. Cały czas bałam się, że pas uciska mi brzuch, a jakby coś się stało to już w ogóle bym panikowała. Adapter jest bardzo wygodny i super układa się na miednicy, pod brzuchem, nie miała z nich żadnych problemów do samego końca. Nawet w mega zaawansowanej ciąży, adapter był wygodny, a ja mogłam jeździć wszędzie.

Rogal dla kobiet w ciąży

Prezent od mojej przyjaciółki i oh, jaki to fantastyczny wynalazek. Co prawda w nocy z nim rzadko, kiedy spałam, bo miałam męża w łóżku, ale jak tylko robiłam sobie drzemkę w ciągu dnia albo po prostu leżałam przed TV i odpoczywałam to tylko z tym rogalem. Tak cudownie mogłam sobie ułożyć nogi, dzięki niemu, że go uwielbiałam. Nawet mężowi było na nim wygodnie, jak się czasem układał na kanapie. Po porodzie było to idealne oparcie dla mnie do karmienia, a teraz jak moja mała powoli zaczyna siadać, będzie dobrym zabezpieczeniem, żeby nic sobie nie zrobiła ;).

Prowadzenie normalnego życia

Dobrze się czułam, więc nie chciałam spędzić całej ciąży leżąc w łóżku, czy na kanapie. Jak tylko mieliśmy okazję gdzieś pojechać, kogoś odwiedzić, czy mieć gości to szliśmy w to. Mieliśmy dużo gości w między czasie, często odwiedzaliśmy znajomych, robiliśmy grille, sylwestra i nie raz siedzieliśmy do późna. Było super! Co prawda nie zawsze mi się chciało, i nigdy nie robiłam nic na siłę. Mnie męczyło nawet mycie włosów, ale lepiej się czułam, kiedy się pomalowałam, ogarnęłam, ubrałam w jakieś sukienki damskie czy inne ładniejsze ubranie i pojechaliśmy na jakąkolwiek wycieczkę.

Rozmowy z koleżankami

Co ja bym zrobiła bez moich dziewczyn? Na szczęście w moim otoczeniu miałam osoby już po porodzie, które mogłam pytać o wszystko; koleżanki w ciąży, z którymi przeżywałyśmy równolegle to samo, jak i te, które po prostu chciały słuchać mojego narzekania, rozkminiania i w ogóle.



Dziewczyny, dodałybyście coś do tej listy? Możliwe, że o czymś zapomniałam albo nie miałam pojęcia, że coś tam jeszcze istnieje ;).

Dermedic normacne preventi, walka o piękną i gładką cerę!

22 listopada 2021

 
Halo, halo! Dzień dobry. Wiem, że nie było mnie tutaj kawał czasu, ale bardzo dużo się działo różnych rzeczy w moim życiu, kiedyś o niektórych Wam na pewno opowiem, ale na razie staram się wrócić na moje 'właściwe tory', żeby działać, coś robić poza opiekowaniem się moim małym słodziakiem. Poza tym, że nie wiem jak to możliwe, że minęło już pół roku od porodu, to jestem w szoku i chyba muszę się przyzwyczaić, że czas teraz będzie właśnie tak leciał.
Ale, ale nie o tym dzisiaj mowa. Dzisiaj chciałabym napisać dla Was recenzję na temat bardzo fajnego produktu marki Dermedic, który pomagał mi w walce o piękną cerę!

Dermedic, normacne preventi
antybakteryjny żel do mycia



Zacznę od tego, że jak dostałam ten żel w paczce PR od marki, jako dodatek to pomyślałam sobie, że ciekawe, kiedy ja go użyję. Przecież nie mam większych problemów z cerą, nigdy nie miałam i wierzę, że nie będę mieć. Wiecie twarz, jak pupa niemowlaka i ogólnie wiedziałam, że jestem tą szczęściarą. I nawet nie brałam do siebie takiej myśli, że może się to pewnego dnia zmienić! Niestety zmieniło się i to była masakra. Początkiem października miałam takie problemy z cerą, że nie wiedziałam co się dzieje. Niedoskonałości pojawiły się w szybkim czasie wszędzie; w okolicach ust, na policzkach, na skroniach, na czole, na linii włosów, no byłam w szoku, bo NIGDY tak nie miałam. I zaczęło się, odrzuciłam wszystkie nowe produkty, zmniejszyłam ilość stosowanych produktów i wygrzebałam z szafki ten żel, uwierzcie mi byłam przeszczęśliwa!


Żel znajduje się w przeźroczystej, plastikowej butelce z pompką. Widać zużycie, pompka działa idealnie, super dozuje odpowiednią ilość produktu i tutaj jest wszystko cacy. Nie widać za bardzo napisów na butelce i sama zauważyłam dopiero obrabiając zdjęcia, że wybrałam fatalne tło do tego opakowania, ale już nic z tym niestety nie zdziałam. Zapach jest mało wyczuwalny, ale jest z kategorii tych przyjemnych, a konsystencja dosyć gęsta, idealna, jak na żel. Nie rozlewa się na dłoni, nie spływa z twarzy, więc można idealnie z nim współpracować!
Produkt nie podrażnia, nie uczula, nie powoduje też zaczerwień, przy okazji jakichś już istniejących podrażnień, nie powoduje nieprzyjemnego pieczenia itp, nie szczypie w oczy (mimo, że starałam się je omijać, to wiadomo nie zawsze się to udaje) i ogólnie jest super.


Działanie, najważniejsza część recenzji! Nie spodziewałam się, że zaraz po użyciu tego produktu moja twarz wróci do normalnego wyglądu (chociaż człowiek zawsze się łudzi). Używałam regularnie, starałam się stosować do wszystkich zaleceń i powiem Wam, że po tygodniu już widziałam poprawę. Przestały pojawiać się nowe niedoskonałości, a te już istniejące zaczęły powoli jakby znikać. I mogę z ręką na sercu przyznać, że po dwóch tygodniach czułam się już w porządku ze swoją twarzą, nie wstydziłam się, b wyglądałam bardzo okej! A tak po trzech tygodniach nie było już śladu po niedoskonałościach! Mogłam na nowo cieszyć się swoją cerą bez krostek i wyprysków. Teraz używam co jakiś czas tego produktu, żeby dobrze oczyścić cerę, żeby nie była zapchana i nie wrócił do mnie ten problem, jak na razie, więc wierzę, że ten produkt super działa!
Mogę powiedzieć, że ma on lekkie działanie ściągające, ale nie jest to nieprzyjemne uczucie, dobrze oczyszcza skórę, ale nie sprawia, że 'skrzypi' pod palcami, jest stonowana i uspokojona, czyli to czego mi właśnie wtedy trzeba było.


Także ja jestem zachwycona działaniem tego żelu. Nie posiadam cery tłustej, trądzikowej, moja cera jest normalna i naprawdę mam to szczęście, że jakiekolwiek wypryski pojawiają się a niej turbo rzadko, ale cieszę się, że miałam go w swoich zbiorach, bo byłby płacz i szukałabym czegoś turbo na szybko! A tak, mogłam szybko zareagować i uważam, że dość szybko cera wróciła do swojego normalnego wyglądu, a uwierzcie mi, że był dramat!
Więc jest to kolejny produkt marki Dermedic, który sprawia, że uwielbiam markę coraz bardziej!


Denko, październik 2021r.!!

10 listopada 2021

 

Hej! I kolejne denko przed nami. Co prawda trochę później niż zazwyczaj, ale w końcu zebrałam się w sobie, żeby to napisać. Czasu coraz mniej, życie się zmienia jak w kalejdoskopie, szok. A wiadomo, że z dzieckiem małym na pokładzie zmieniają się priorytety. Ale co zrobić.
Co prawda w tym miesiącu denko dosyć lipne, ale na początku miesiąca miałam masę zawirowań z cerą i tak mnie wysyfiło, że bałam się używać czegokolwiek. Więc zrezygnowałam wtedy z testowania próbek i jakoś tak wyciągnęłam z szafy wszystkie produkty, które mogły mi pomóc zwalczyć ten problem. Więc mam masę napoczynanych produktów, które teraz powoli będę zużywać. A na razie chwalę się, co zużyłam!


Ze stałych bywalców udało się zużyć ApteoCare, Chusteczki do higieny intymnej, które na chwilę obecną są u mnie najlepsze. Najfajniej się sprawdzają i są dobrym zamiennikiem Facelle ;). Poza tym, oczywiście BeBeauty, płatki kosmetyczne, które nie mają sobie równych. Są najlepsze, po prostu. Jeśli jeszcze szukacie wacików, które się nie rozwarstwiają itd, to lećcie do biedro. I zużyłam Alterra, Naturkosmetik, szampon do włosów dodający objętości, bio-papaja i bio-bambus, uwielbia je i doskonale o tym wiecie ;).


Ziaja, żel pod prysznic, księżycowa pitaja - uwielbiam te żele, pięknie pachną, są super wydajne, genialnie się pienią i mają naturalny skład! Żyć nie umierać. Mają kilka wersji zapachowych, więc każdy znajdzie coś ideolo dla siebie.
Yves Rocher, żel pod prysznic, konwalia - jakoś tak się złożyło, że zużyłam aż dwa żele pod prysznic, ale i ten z YR okazał się być bardzo udanym produktem! Pięknie pachniał, super się pienił, no i co najważniejsze mył, więc dla mnie bomba.
Biotanique, nawilżająco-kojąca maska w płachcie - sztos, sztos, sztos! Tak, jak pisałam na początku października wysyfiło mnie okropnie, oczywiście to było chwilę przed weselem, więc dla mnie traga. Użyłam tej maski przed imprezą i od razu zauważyłam różnice, wszystko było ładnie załagodzone, a twarz wyglądała zdrowiej i promienniej mimo tej tragedii :D.
Ginexid, ginekologiczna pianka oczyszczająca - to jest mój produkt numer jeden po porodzie. Gdybym wiedziała, jak zajebista i jak wydajna jest ta pianka to zaczęłabym jej na pewno używać jeszcze i przed porodem. Zużyłam ją dokładnie w 5 miesięcy, więc wystarcza na bardzo długo. No i daje ulgę, pomaga w podrażnieniach po porodzie naturalnym, pomaga we wszystkich innych czynnościach. Cudownie odświeża okolice intymne i no, według mnie to must have!


Auchan, chusteczki pielęgnacyjne dla niemowląt - znalazłam jeszcze jakieś tam opakowanie, które trzeba było zużyć, zużyłam na sobie, bo dziecku tego nie dam. Tragedia, i piszę o tym znowu, żebyście byli świadomi.



Efektima, natural collagen ze składnikami liftigującymi; Cell Fusion C Expert Vita CEB12 Effector serum rozjaśniające; Biodermic, krem na noc z ekstraktem z oliwek; Exuviance, Age Reverse, krem na dzień; Yves Rocher, sensitive vegetal, krem wygładzający i nawilżający; Ziaja, tonujący krem do twarzy - obawiałam się, że przez tą dramę będzie tutaj mało próbek, ale jednak parę udało mi się zużyć. Ciężko jest mi pisać o każdej po kolei i oddzielnie, ale żadne nie zrobiło mi  krzywdy i raczej z każdego produktu byłam zadowolona ;) Ale wiecie, po paru użęciach niewiele można powiedzieć ;)




Botanicapharma, Olej mgdałowy, 100% czysty - używaliśmy go od początku, czyli wytrwał u nas jakieś 5 miesięcy. Na początku kąpaliśmy niunię tylko w tym olejku, parę kropli do wody i było super, jak widziałam, że skóra jej się bardziej łuszczy to też ją smarowałam tym olejkiem, a pod koniec używaliśmy parę kropelek do wody z płynem do kąpieli i super. Pięknie pachnie, nawilża, nie zapycha, nie uczula i nie podrażnia, a przy okazji mogłam olejować nim włosy, jak gdzieś byliśmy ;)
Marimer baby, izotoniczny spray do nosa, codzienna higiena i nawilżanie nosa - kolejny produkt, który był u nas bardzo długo. Co wieczór dostawała niunia shota do noska i cudownie oczyszczał, nawilżał i niunia miała, jak oddychać.
Chusteczki; Pampers,fresh clean oraz Babydream, chusteczki nawilżane z aloesem i rumiankiem - tu standardowe, same trafione chusteczki mi zostały i te używamy :)
Kindii, waciki kosmetyczne - najlepsze, zostaję im wierna ;)