Denko, listopad 2022r.

29 listopada 2022


Witam! Czujecie już na sobie oddech końca roku? matko ja tak i bardzo się cieszę. Uwielbiam ten czas, kiedy robię podsumowania i mam wrażenie, że zaczniemy od nowa. I to jest idealny czas na porządki, a w tym miesiącu denko jest dosyć bidne, ale nic na to nie poradzę. Wierzę, ze w grudniu uda mi się coś bardziej pozużywać i powyrzucać ;).


Waciki kosmetyczne BeBeauty musiały się tu pojawić i nie ma im równych, poważnie. Nie rozwarstwiają się, nie wchłaniają za dużo produktu, są fajne w dotyku no ideolo.


OnlyBio, serum rozjaśniające - to serum ma tak wspaniały zapach, że o mamo! Poważnie, można się rozpłynąć nad samym zapachem, ja się od niego uzależniłam i no uwielbiam, boskie! I nie tylko zapach, ale działanie tego serum też jest genialne, super nawilża, odżywia i pielęgnuje twarz, kocham!
Uriage, xemose, kojący krem pod oczy - ten krem jest bardzo super! Polecam, fajnie się nakłada, ma lekką konsystencję, no i w ogóle super!
BioMadent, naturalna pasta do zębów, jaśmin&mieta - ta pasta mnie zaskoczyła, jest naturalna, bez sztucznych dodatków turbo wybielających, odświeżających, więc nie spodziewałam się, że ta pasta da mi to, co większość dobrych past. Fajnie się pieni, idealnie myje zęby, odświeża i robi wszystko, co ma robić.
Uriage, EAU THERMALE, lekki krem aktywnie nawilżający do twarzy - bardzo fajny krem do twarzy, ma tak cudownie lekką konsystencję, że wow! Rewelacja, Chcę pełnowymiarowy produkt.


Cleanic, intimate, nawilżany papier toaletowy - już o nich pisałam w ostatnim denku, są w porządku, ale dla mnie mają zbyt intensywny zapach.


The Body Shop, camomile, delikatny płyn micelarny do demakijażu oczu - jak ja się cieszę, że w końcu zdenkowałam ten płyn, on jest tak tragiczny, że szok. Nie wiem, jak on może być dedykowany do demakijażu oczu, mnie oczy piekły przeokropnie, a nie mam wrażliwych. Zużyłam go do demakijażu twarzy, z czym też sobie średnio radził. 


Dada, chusteczki dla dzieci - mają mega mocny zapach i nie do końca nam podpasowały.
Tami, chusteczki dla dzieci - one są fajne dla starszej córki, ale przez zapach jakoś mam obawy, żeby używać ich u młodszego.
Kindii, waciki - kolejny produkt, który bardzo się przydaje przy małym dziecku, jak i przy większym ;)
Espumisan, krople dla dzieci - dla mnie musthave.


A jak Wasze denko? :)

A i dajcie mi koniecznie znać znajdę sukienki damskie, które będą idealne na święta? :)

Apteczka dla niemowląt i dzieci

25 listopada 2022

 
Hej! Jak się macie? Już od jakiegoś czasu mamy jesień, zimne, przeszywające powietrze, a już niedługo liczę na mróz, na śnieg i na prawdziwą, białą zimę! Nie mogę się doczekać chodzenia na sanki, robienia aniołków w śniegu, ale... Boję się chorób, boję się przeziębień, pewnie dlatego, że ja sama mam mega słaba odporność i łapię wszystko dookoła. A teraz z dwójką małych szkrabów, mam wrażenie, że one będą dwa razy bardziej podatne na choroby i wirusy. Dlatego u mnie apteczka dla dzieci i dla nas musi być zawsze kompletna! Nienawidzę jechać do apteki, kiedy czegoś potrzebuję, zazwyczaj wtedy są święta, jest noc i jesteśmy w dupie. Po prostu nie, ja muszę mieć wszystko pod ręką w razie w.
I dlatego pomyślałam sobie, że pokażę Wam naszą apteczkę. Oczywiście weźcie pod uwagę to, że to jest nasza apteczka, może ona być dla Was inspiracją. Ja ją skompletowałam po rozmowach z przyjaciółkami, które mają już dzieci, ale i po wielu wizytach u lekarza. U nas katar, kaszel, gorączka, problemy brzuszkowe itd. są dosyć częste i wiemy też już, co sprawdza się u naszych dzieci najlepiej.


Katar i kaszel u dzieci
  • *Maść majerankowa - mój musthave, bardzo się cieszę, że żadne z dzieci nie jest uczulone, więc jak tylko pojawia się katar, zawsze nakładam pod nosek w trakcie drzemki. Co prawda młody ma jeszcze dość niezgrabne ruchy i często tę maść sam sobie ściera rączką, ale u starszej, bardzo mega.
  • *Aromactive plastry - kolejny musthave. Przyklejamy na szumisia albo na łóżeczko i różnica jest mega! Bardzo intensywnie pachą, po wejściu do pokoju czuć od razu ten zapach, oczyszcza nos nie tylko dzieciom, ale i nam, więc czad.
  • Nasivin - to dostaliśmy od naszej Pani Doktor i muszę przyznać, że super się sprawdza. 3 x dziennie, w trakcie drzemek i dziecko przynajmniej śpi, ma czym oddychać i bardzo to lubię.
  • *Marimer baby, woda morska - najlepsza woda morska ever. Psikamy dzieciakom od początku i naprawdę jest różnica. U młodego niestety na katar nie mamy za wielu produktów, które możemy używać, więc psikamy wodą morską co chwilę, pomaga i na katar i na zalegające mleko.
  • *Zatogrip - kolejna rzecz, którą dostaliśmy od Pani Doktor już parę razy, bardzo dobrze działa na drogi oddechowe i działa bardzo szybko! Polecam poczytać o tym, jedyne do czego się przyczepię to jest bardzo gęste, bardzo ciężko sprać z ubrań (trzeba natychmiast namoczyć, inaczej nie ma opcji na zmycie) i Lenie średnio smakuje.
  • Depulol, maść rozgrzewająca - pamiętam za moich dziecięcych czasów, jak byłam chora - mama zawsze mnie smarowała czymś, otulała kołdrą i szłam spać. Pomagało mi to na maksa i raz nam się przydało i zadziałało praktycznie od razu!
  • Inhalacje z soli fizjologicznej - zwykłe, najzwyklejsze inhalacje z soli fizjologicznej, parę razy dziennie, nie zaszkodzą, a naprawdę mogą pomóc. Po inhalacjach warto oklepać plecki, żeby wszystko się tam poodklejało i naprawdę polecam, warto mieć!

Brzuch
  • Espumisan w kropelkach - ja nie wyobrażam sobie mojego życia z dziećmi bez espumisanu, nie mamy problemów z kolkami, nie mamy problemów z brzuszkiem, bo mamy espumisan i zawsze jest u mnie w gotowości. 
  • *Delicol - teraz przy małym, który prawdopodobnie ma problem z trawieniem laktozy stosujemy delicol i od razu widać, że mu lepiej, więc takie probiotyki też warto mieć i być przygotowanym.
  • Probiotyk; *Flostrum baby, *Multilac - kolejna rzecz, którą warto mieć, jak Lenka miała rotawirusy dostaliśmy zalecenie, żeby po prostu podawać jej probiotyk, nic innego nie możemy jej podać, i od razu była poprawa, więc warto się zaopatrzyć i mieć. 

Ząbkowanie
  • Dentinox żel na zęby - oh, ten żel jest na pewno cudowny i musthave przy ząbkowaniu, dodatkowo silikonowa szczoteczka na palca i można zdziałać cuda z dzieckiem. Nie tylko żel pomaga na dziąsła, ale samo szczotkowanie, masowanie tych dziąseł bardzo pomaga i myslę, że ułatwia przebicie się ząbków. I bez tego ani rusz.
  • *DentoseptAMini - a to nasze odkrycie, jak Lenka była większa, produkt, którym można psikać do buzi albo na smoczka i jazda. No rewelacja! Córka go uwielbia, on musi mieć dobry smak i mam wrażenie, że działa też na nią trochę uspokajająco i przyznaję, używaliśmy nie tylko przy ząbkowaniu, ale pomagało nam uspokoić mocny płacz, jak i czasem uspać małą.

Gorączka
  • Pedicetamol - nasz produkt numer 1, mamy, używamy, nie raz ratował nam tyłek, warto poczytać dokładnie ulotkę, bo można stosować na dwa sposoby w zależności od podawanej ilości, można podawać częściej, a mniej. Ja jestem bardzo zadowolona, mimo że smak nie zachwyca naszych dzieci.
  • Nurofen, czopki - uciekałam od czopków, bo wiadomo, że sama aplikacja jest nieciekawa, ale to jak cudownie i szybko te czopki działają to jest sztos. Nigdy Pedicetamol nie zadziałał tak szybko, jak czopki, naprawdę u nas to była kwestia paru minut, więc warto przecierpieć i pomęczyć siebie i dziecko, bo naprawdę gorączka szybko znika.

Uczulenie
  • Fenistil, maść + krople - nie było nam nigdy potrzebne, jeszcze nie używaliśmy, ale mam w naszej apteczce w razie w. Głównie w lato i na wiosnę, ja zawsze panikuję, że albo jakieś trawy albo ukąszenia owadów, zawsze mam ze sobą, a tym bardziej na wyjazdy. 

Maści/Kremy
  • Alantan - bardzo fajnie natłuszczająca maść, na odparzenia, na jakieś krostki, potówki, suchą skórę, tani, łatwo dostępny, bardzo fajna i warto mieć.
  • *Sudocrem - nasze odkrycie przy drugim dziecku, zawsze tylko alantan, ale jak już mieliśmy sudocrem to użyliśmy i powiem Wam, że odparzenie znika od razu po aplikacji praktycznie, rewelacja. Bardzo polecam!
  • Maść z wit. A + E - maść, która przydaje się nie tylko przy dzieciach, ale nam też. Przy obtarciach, przy jakiejś mega wysuszonej i podrażnionej skórze, maść z witaminami A i E jest najlepsza i działa najszybciej. 

Odporność
  • *D-Vitum, witamina D, aerozol - witaminę D należy podawać niemowlakom od samego początku, ja bardzo polecam te w aerozolu, bo bardzo łatwo się aplikuję, psikniecie do buzi i po sprawie, maluch już sobie to połknie w swoim czasie.
  • Juvit C - przy starszej córce pilnujemy podawania witaminy C, bo ona bardzo często łapie jakieś drobne przeziębienia, więc myślę, że warto, a na pewno nie zaszkodzi. Raz dziennie, parę kropelek i wierzę, że mamy lepszą odporność. 

Inne:
  • Rumianek, herbata - warto mieć, żeby w każdej chwili móc zaparzyć, u nas genialnie sprawdzał się na odparzenia i jakieś podrażnienia czy uczulenia. Odparzenia znikają w moment, wolałam to niż opcję z mąką ziemniaczaną, więc polecam. A i raz zdarzyło nam się, że córka dotknęła jakiejś roślinki i przetarła twarz, całe oko i okolice niestety były mocno zaczerwienione, zaparzyłam rumianek, zmoczyłam wacik, przyłożyłam do twarzy i oka i na szczęście po drzemce już nie było ani śladu.
  • Octenisept - myślę, że taki produkt powinien mieć każdy nie tylko w apteczce dla dzieci, różne rzeczy się dzieją, zawsze można się gdzieś otrzeć, skaleczyć, a dezynfekcja jest najważniejsza!
  • Gaziki jałowe - one się przydają w wielu sytuacjach, od pielęgnacji pępka po narodzinach, mycie buzi, po oczyszczanie ran, itd. Warto mieć w apteczce różne rozmiary. 

Jeśli jest coś, co jeszcze byście dodali do mojej listy to dawajcie znać! Myślę, że taka lista przyda się nie tylko mi, kiedy będę uzupełniać zapasów, a i dla innych.


*Wpis zawiera linki afiliacyjne.

AD | CareO3, krem do rąk, działanie nawilżające i antybakteryjne

21 listopada 2022

 
Cześć! Kolejny tydzień przed nami! Coraz bliżej grudzień, coraz bliżej święta, ale zdecydowanie czuć już zimę w powietrzu, mimo że jesień była dla nas bardzo łaskawa i mieliśmy super polską, złotą jesień, to i tak na zewnątrz dało się odczuć czasami mocny chłód na twarz. Ja też odczułam na dłoniach. Jeśli jesteście ze mną długo, wiecie, że nie lubię nosić rękawiczek ani nakładać kremów do rąk, bo nie mogę znieść uczucia klejących się rąk, nic nie można wtedy zrobić, a ja nie lubię marnować czasu. I tak, jak tylko zrobiło się chłodniej moje dłonie dały mi o sobie znać na nowo i wiedziałam, że to czas, żeby zmusić się i przypilnować regularnego używania kremu do rąk.
Pure Beauty box w ostatnim pudełku miał dla nas krem do rąk, od CareO3 który nie tylko ma działanie nawilżające, odbudowujące, ale i u waga - antybakteryjne! Nigdy o tym nie słyszałam, żeby krem do rąk mógł być antybakteryjny, więc wow. Coś bardzo przydatnego, kiedy się ma dwójkę małych dzieci. Przejdźmy do recenzji!

CareO3
Barierowy krem do rąk



Jak już powiedziałam, ciężko jest mi używać kremów do rąk, zawsze o tym zapominam albo jest mi nie po drodze, bo co z tego, że posmaruję sobie ręce, kiedy zaraz muszę coś napisać, gdzieś zadzwonić i potem wszystko się klei, no nie mogę tego! A tu klops, jak tylko zrobiło się zimno, moja skóra na dłoniach zaczęła pękać, zaczęła mnie lekko piec, miałam uczucie ściągnięcia i skórki wokół paznokci robiły się takie naprawdę nieładne! Przyszedł ten czas, żeby naprawdę przypilnować pielęgnacji dłoni,
I tak przetestowałam barierowy krem do rąk od CareO3. Krem znajduje się w smukłej tubce, stojącej na głowie, dzięki czemu zawsze dobrze jest wyciskać produkt z opakowania Na tubce znajdują się wszystkie najważniejsze informacje i bardzo mi się podoba! Jest dość proste, zwykłe, bez udziwnień i jest klasa. Krem jest zamykany na zatrzask, który dodatkowo był zabezpieczony przed pierwszym otwarciem. Nie wiem, czy wiecie o co mi chodzi, ale trzeba było oderwać kawałek plastiku, żeby móc otworzyć krem do rąk. 
/Konsystencja kremu należy do tych gęstszych, ale z umiarem, nie jest tłusta, oleista ani klejąca się. Dobrze nakłada się na całe dłonie i nie potrzeba dużej ilości produktu na raz! Zapach jest bardzo słabo wyczuwalny, trzeba się dobrze wwąchać, żeby poczuć lekko cytrynowy zapach, mimo olejku argonowego, masła shea i wosku pszczelego w składzie.



Po nałożeniu przez chwilę jest lekkie uczucie, że mamy coś na dłoniach. Mam kminę, że niczego nie mogę dotknąć, bo zaraz wszystko wyciapię po kolei i wszystko będzie się kleić. Ale po kilku sekundach i po dobrym wsmarowaniu kremu w dłonie to wrażenie mija praktycznie całkowicie. Czuć, że coś mamy na dłoniach, jest na nich lekki film, ale nie jest on tłusty ani przeszkadzający. Po prostu czuć, że dłonie były posmarowane kremem.
Dłonie od razu są w dużo lepszym stanie, są nawilżone, odżywione, gładkie, miękkie i bardzo miłe w dotyku. Bardzo fajnie działa te krem na dłonie w dość złym stanie, co jest super ważne! Poza tym, skórki przy paznokciach od razu wyglądają niebo lepiej. Już po pierwszym użyciu różnica jest diametralna! Nie ma suchych ani odstających skórek, tylko paznokcie wyglądają na zadbane i ogarnięte, co dla mnie jest bardzo ważne.
Poza tym, pewnego dnia oparzyłam się wrzątkiem praktycznie na całym kciuku, skóra mnie piekła, bolała i ojeju jakie to było straszne uczucie, pomagał tylko lód. Następnego dnia, kiedy ból minął i wydawało się, że wszystko jest w porządku, przeszłam do używania tego kremu. Muszę przyznać, że super poradził sobie z oparzoną skórą. Pielęgnował ją, nawilżał, odżywiał mimo że nie jest to łatwe. Skóra mi zeszła z tego kciuka, ale ani przez chwilę nie czułam, żeby tam się coś działo albo żeby skóra była jakaś niesamowita wysuszona, więc super!



Krem jest bardzo warty zwrócenia na niego uwagi! Naprawdę jego działanie jest bardzo dobre, nawilża, odżywia i robi wszystko to, co krem do rąk ma robić. A co najważniejsze nie jest tłusty, więc w użyciu jest bardzo przyjemny i w niczym nie przeszkadza, co mnie bardzo cieszy! Ciężko jest mi sprawdzić jego antybakteryjne działanie, bo w sumie nie mam pomysłu, jak, ale na pewno ten wosk pszczeli ma na to wpływ w jakimś stopniu, co jest super! 
Krem kosztuje około 36zł i jest wart swojej ceny, jest też wydajny, więc na pewno wystarczy na dłużej. Bardzo Wam polecam ten krem, będziecie zadowoleni. 


[współpraca reklamowa]

AD | Lirene, matująca baza pod makijaż

17 listopada 2022


Hej! Dzień dobry! Co tam, jak tam? Standardowe pytanie, standardowa odpowiedź. Ale mam nadzieję, że coś naprawdę fajnego się u Was dzieje. U nas trochę do przodu i teraz zostaje nam czekać na wiosnę, a wtedy zaczniemy działać w końcu z chyba największym projektem w naszym życiu, ale mega się cieszę. Na pewno będę coś więcej powoli o tym pisać, jak zaczniemy w końcu działać. Ale, fajnie! Cieszę się, że jestem pozytywnie nastawiona i ten czas mnie nie przeraża, więc fajnie. 
A ja dzisiaj mam dla Was recenzję produktu z ostatniego pudełka Pure Beauty! Produktów do recenzji mam mnóstwo, tylko szkoda, że brakuje mi czasu na to wszystko, ale i tak nie jest źle. Powoli, powoli udaje mi się wyjść z tego wszystkiego, a najwyżej będę wrzucać recenzje tych produktów jeszcze długo, długo do przodu! A dziś trochę pielęgnacji, trochę kolorówki, bo będzie o bazie pod makijaż od Lirene!

Lirene, matt match!
matująca baza pod makijaż spf 15



Powiem Wam szczerze, że ta baza wydawała mi się taka niepozorna, jak to bazy, pewnie podobna do wszystkich, jedna z wielu i okaże się bez szału. A jak już się malowałam to stwierdziłam, że dobra zobaczymy i zaryzykuję nieużywając mojej sprawdzonej bazy. No i się zaskoczyłam!
Zacznę od tego, że baza znajduje się w tubce typowej dla podkładów, kremów i innych podobnych produktów. Tubka stoi na głowie, więc nie ma nigdy problemu z wydobyciem produktu z opakowania. Ogólnie jest w porządku, nie mam się do czego przyczepić. 
Konsystencja jest nawet gęsta, ale nie ma problemu z rozsmarowaniem po twarzy, na pewno nie jest to lekki, żelowy krem, ale w dalszym ciągu nie uważam tego za minus. Bardzo fajnie się używa tej bazy, dobrze się ją nakłada. Zapach mango jest dość lekko wyczuwalny, nie jest intensywny ani mocny, ale to też dobrze, w niczym nie przeszkadza.


Po nałożeniu na twarz, nie ma uczucia ściągnięcia ani maski, baza okazuje się bardzo lekka na twarzy, nie zapycha, nie obciąża - super. Używałam tej bazy z różnymi produktami. Mam podkłady praktycznie idealne, a i mam takie, których używam trochę z przymusu. Z tymi idealnymi, super baza współpracuje, podbija tylko ich super działanie, ale w takiej sytuacji baza za dużo roboty nie ma.
Mam podkłady, które się ścierają, które ciemnieją, które w ciągu dnia znikają z twarzy, a i skóra zaczyna się świecić, podkłady, których nie lubię, ale kiedy nie zależy mi na idealnym makijażu albo maluję się na krótko to taki podkład mi wystarcza. A teraz wiem, że ta baza potrafi super wpłynąć na podkład. Podkład, który ciemniał i wyglądał sztucznie na mojej twarzy, teraz wygląda super. Nie ma też problemu ze ścieraniem podkładu, ze świeceniem się w ciągu dnia, no rewelacja! Cały makijaż trzyma się swojego miejsca i to jest rewelacja!


I dlatego ta baza jest rewelacyjna! A na dodatek jest turbo niska, Regularnie kosztuje ok. 20zł, a teraz jest w wielu miejscach na promocji i znajdziecie ją nawet za 14zł, co jest bardzo niewiele za tak dobry produkt! Baza jest też wydajna, nie musicie nakładać mega dużej ilości na twarz, więc też nie skończy Wam się w moment. No czad. Nie myślałam, że znajdę kiedyś bazę w takiej cenie, która będzie miała tak ekstra działanie!
Macie jakieś ulubione bazy? A może znacie ta i macie już jakąś opinie? :)



[współpraca reklamowa]

BeeZuu, idealna biżuteria dla sentymentalnych osób

13 listopada 2022

 
Nie znam osoby bardziej sentymentalnej ode mnie, uwielbiam rzeczy, które mają dla mnie większe znaczenie, uwielbiam mieć przy sobie rzeczy wartościowe pod względem niematerialnym. Dlatego u mnie jest dużo albumów ze zdjęciami, każde z dzieci ma swoją książkę ze zdjęciami i z opisanymi wspomnieniami, mam pudełko z pamiątkami, takie same pudełka mam zamiar zrobić swoim dzieciom, po prostu uwielbiam takie rzeczy.


I nie ma się co dziwić, że jestem zachwycona naszyjnikiem od BeeZuu. Chyba nie muszę mówić, że rodzina jest dla mnie najważniejsza, bo rodzina daje mi siłę. Mam dzieci, które mimo że potrafią dać w kość, zdenerwować, to są moim oczkiem w głowie i nawet, jak lubię się wyrwać z domu i odpocząć od nich, to uwielbiam wracać do nich do domu, z naładowanymi bateriami i większą ilością cierpliwości.




No i spójrzcie tylko na te stópki z imionami dzieci i na serduszko z imieniem męża. Szczerze, nigdy nie chciałam mieć biżuterii z imieniem swoim czy męża, zawsze kminiłam, że nie będę tego nosić, bo bezsensu. Ale tutaj, w jednym naszyjniku mam wszystkich, całą moją rodzinkę i cieszę się, że będę miała coś, co będę mogła mieć zawsze przy sobie, coś co w ciężkich chwilach będzie dodawało mi odwagi i siły. Tak właśnie działają na mnie rzeczy sentymentalne czy prezenty od bliskich. Otaczam się nimi, kiedy tylko potrzebuję i naprawdę mi to pomaga.
Do wyboru macie oczywiście wersję srebrną lub srebrną pozłacaną, a także możecie wziąć opcję bez serduszka z samymi stópkami. Zawieszki znajdują się na pięknie splecionym łańcuszku, którego długość możecie wybrać: 40, 45 lub 50cm. Jeżeli macie kogoś, kto lubi takie rzeczy to jest to na pewno idealna opcja na prezent np. na zbliżające się święta i mikołajki! Myślę, że większość mam będzie zadowolona z takiego prezentu. 
A! Jeśli chcecie to mój kod rabatowy cały czas działa. Wpiszcie beautifulduty10 i będziecie mieć 10% zniżki!



[wpis sponsorowany]

AD | Pure Beauty Box, przyjemne otulenie z Cotton Clouds!

09 listopada 2022


Dzień dobry! Witam się z Wami z kolejny pudełkiem pełnym wspaniałości. Za oknem już mamy bardzo jesienną, deszczową pogodę, idealna, żeby schować się pod kocem z kubkiem gorącej herbaty i tutaj pasuje mi też pudełko cotton clouds, które otula mnie swoją miękkością i puszystością. 
Jak patrzę na tę grafikę to aż mam ochotę się wbić tam i odpocząć. A trzeba działać, jesień sama się nie przeżyję, przygotowania do grudnia też, więc muszę przyznać, że parę produktów  tym pudełku idealnie się sprawdzi na ten chłód. I zapraszam Was na przegląd Pure Beauty box!



BIELENDA, sweet lips, odżywczy balsam do ust w sztyfcie
Pomadki pielęgnacyjne do ust, nawilżające, odżywiające, uwielbiam i bardzo potrzebuję, bo ostatnimi czasy moje usta są bardzo często suche i spierzchnięte, więc idealnie box się tutaj wpasował. Miodowy zapach i smak bardzo mi się podoba i uprzyjemnia używanie. Więc zobaczymy, oby działał ;).


SORAYA plante, naturalny podkład dopasowujący się
Ma się dopasować do koloru skóry, nadać naturalny wygląd, idealny dla cery wrażliwej i przy okazji zawiera pielęgnujące składniki. Nie ściemniając, maluję się teraz raz na ruski rok, jeśli i nie rzadziej, ale to i fajnie. Taki produkt się przyda, kiedy ja się prawie nie maluję, to nie chcę nagle walnąć sobie mocnego makijażu, żeby nie zszokować siebie i swojej skóry. Bardzo lubię teraz delikatne makijaże, więc mam nadzieję, że ten mi to da ;).



L'OREAL PARIS, color riche shine, szminka do ust - 905 bae
Co prawda jestem osobą, która nie przepada za malowaniem ust, to pomadka, która była w jednym pudełku okazała się u mnie hitem, i fajnie, że trafiła się kolejna pomadka. Mamy trwały efekt,  połysk, zmysłowe usta. Stwierdziłam że super! Ale trafił mi się odcień po prostu bezbarwny z drobinkami, więc szaleństwa kolorystycznego na twarzy tutaj nie będzie, nie będzie też nic nadzwyczajnego. Ale, też dobrze!


BODYBOOM, suchy olejek do ciała, anti-cellulite pobudzający ekspert
Na wstępie powiem Wam, że ten olejek pachnie tak fenomenalnie, że się zakochałam! No cudownie, miałam niewielki wyciek w boxie, więc wiem, co mówię. Pachnie super i nie klei się, nie jest tłusty, ma bardzo fajna konsystencję, miałam go na dłoniach i była klasa. Fajnie, że był ten wyciek, bo przynajmniej wiem, że chcę i mogę go używać już teraz, nie będę się kleić, nie będę tłusta, a za to będę super pachnieć. Poza tym, marka, na którą miałam ochotę już dawno, a nie było nam po drodze się nigdy bliżej poznać, dlatego cieszę się dodatkowo.


LIRENE, matująca baza pod podkład, SPF 15, matt match
Bardzo lubię jakiekolwiek bazy pod makijaż, z tego względu, że już dawno zaobserwowałam różnicę w makijażu, kiedy używam właśnie bazy. Podkład się inaczej zachowuje, kosmetyki kolorowe, konturowanie, no i całość. Jestem też zadowolona z matowej wersji, bo ja jednak jestem za matowym makijażem, a rozświetlam sobie to, co chcę i to mi pasuje. Fajnie! Dodatkowo zapach mango, mm smacznie!
*lub Lirene, rożswietlająca baza pod podkład, spf 15, glow match!


PIERRE RENE, gel eyeliner
Miałam kiedyś taki eyeliner i był on moim ulubieńcem, dlatego cieszę się, że mam taki produkt teraz w pudełku. Eyeliner ma też dodany pędzelek, ale nie wiem czy on się do czegoś nada, ja nie jestem make up expert, więc muszę mieć dłuższe pędzelki, żeby coś mi w ogóle wyszło, ale może komuś z Was takie info się przyda i spasuje. Szkoda, że trafiłam brązową wersję, bo jednak czarne kreski na oku są moimi fav, ale też użyjemy, coś innego, coś ciekawego, będziemy testować ;).


HAGI, cykloczuły krem do twarzy, faza 3
Wow, wow, wow, wow! Czy wy już słyszeliście o produkcie, który ma specjalne działanie w zależności od tego, w której fazie cyklu jesteście? Kurde, magia, coś niesamowitego, a ja myślałam, że już nic nowego nie da się wymyślić. Każda kobieta doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że hormony, okres, fazy cyklu mają duży wpływ na nasze ciało, stan skóry i psychikę. Co prawda ja teraz praktycznie od dwóch lat jestem w ciąży, w połogu lub w trakcie karmienia piersią, więc mój organizm chyba zapomniał już, jak to jest mieć okres. Ale, jak tylko wróci to będę testować !
lub, Hagi, cykloczuły krem do twarzy, faza 2


FEEDSKIN, skin color defect, serum na przebarwienia
Muszę przyznać, że od kiedy pierwszy raz wprowadziłam do pielęgnacji dodatkowy punkt w postaci serum, zastanawiam się, jak ja kiedyś mogłam żyć bez niego! Dlatego, jaram się i cieszę maks, bo uwielbiam sera. A tym bardziej te na przebarwienia, bo ich mam dość sporo na twarzy, więc przydatny produkt. Dodatkowo nawilża, łagodzi, zwiększa elastyczność, także sprawdzimy - na pewno. 


NUTKA, peeling do mycia twarzy, czarna porzeczka i białe kwiaty
Wiecie, że uwielbiam peelingi, ale też na pewno wiecie, że lubię peelingi gruboziarniste, tutaj mamy produkt, który chyba bardziej jest jakimś żelem myjącym z dodatkowymi drobinkami, który delikatnie oczyści i wygładzi skórę. Nadaje się dzięki temu do codziennej pielęgnacji, dlatego wylądował pod prysznicem i zobaczymy po dłuższym stosowaniu ;).


STARS FOM THE STARS, oriental stars, gwiezdny żel do mycia ciała z drobinkami
Lubię żele pod prysznic, produkt, który wszyscy używają i na pewno okaże się przydatny. Przerażają mnie trochę te drobinki i chyba zostawię go sobie na wakacje albo na jakieś specjalne okazje, kiedy chcemy mieć turbo glow na skórze! Co prawda nie wiem jeszcze jaki ten żel daje efekt, bo może być bardzo subtelny albo z kolei bardzo mocny, ciekawa jestem, więc pewnie za jakiś czas z ciekawości to sprawdzę, ale póki karmię nie chcę ryzykować ;)


ARTSHOQ, odżywka ekspresowa, kuracja nawilżająca
Tak bardzo się cieszę z tej odżywki, że nie macie pojęcia, tym bardziej że mam szampon z tej serii, a ja uwielbiam używać takie zestawy i czuję, że dopełniam moją pielęgnację, kiedy używam szampon i odżywkę z tej samej serii! Tutaj mamy regenerację, wzmocnienie, nawilżenie włosów bez obciążenia. No super! I już teraz mogę Wam powiedzieć, że odżywka wydaje się super, nawet lepsza niż szampon, ale ciiii... będzie recenzja niedługo!


CAREO3, barierowy krem do rąk
Kremy do rąk to teraz jest u mnie produkt numer !. Mimo że ja mam problem z pielęgnacją dłoni, tym bardziej teraz z dwójką małych dzieci krem na dłoniach to słaby pomysł. Na szczęście, mam teraz w ciągu dnia takie momenty, że mogę go używać. No i tutaj fascynuje mnie dodatek wosku pszczelego, który ma działanie antybakteryjne, o czym nie wiedziałam, więc wow! Zapach ma specyficzny, dość cytrusowy i mogę przyznać, że nawet szybko się wchłania, więc na plus!


DEPPILCONCEPT, zaproszenie na fotodepilację SHR in motion
I to zaproszenie bardzo mnie cieszy! Od dawna czaję się na depilację laserową albo jakąkolwiek, która będzie trwalsza niż zwykła maszynka do golenia. Nienawidzę się golić, nie lubię marnować na to czasu, nie lubię, jak czasem jestem niedokładna, dlatego taka depilacja l dla mnie jest zbawieniem. Czekam na moment aż przestanę karmić i będę mogła się wybrać do DepilConcept w Rzeszowie!


Co Was zaciekawiło najbardziej? :)


[współpraca reklamowa]

Pierwsze denko przy dwójce dzieci! wrzesień/październik 2022r.

05 listopada 2022

 
Hej!! Jak tam u Was? Kolejny miesiąc za nami i zostały nam jeszcze dwa miesiące do końca roku i tylko jeden do świąt! Matko, jakie to jest niesamowite, jak szybko czas leci to szok. Ale, bardzo fajnie! Jak zawsze nie mogę się doczekać, aż ten czas będzie mijał, aż to wszystko się będzie działo i po prostu na wszystko nie mogę się doczekać!


No, a dzisiaj mam dla Was ogromne denko, bo z dwóch miesięcy. Od razu stwierdziłam, że w związku z porodem nie będę w stanie ogarnąć denka pod koniec września, więc od razu wiedziałam, że będzie jedno podwójne denko, które trochę mnie przytłoczyło tymi wszystkimi nawilżanymi chusteczkami, ale no cóż. Powoli, powoli wiem, że tych opakowań będzie coraz mniej ;)


Standardowo, zużyłam Alouette, nawilżany papier toaletowy, który jest dla mnie idealny w każdej sytuacji. W temacie włosów: TRESemme, keratin smooth, spray termoochronny, bardzo go lubię. Jest wydajny, fajnie pachnie, psika super mgiełkę, no i rzeczywiście działa, chroni włosy przed wysoką temperaturą. Alterra, szampon z kofeiną, biotyna i kofeina - te szampony są moimi ulubieńcami i nie wyobrażam sobie ich nie używać, są idealnie. Tak samo, jak i Schwarzkopf, Glisskur, supreme length, ekspresowa odżywka do włosów, mimo że tym razem coś mi się stało z opakowaniem i nie było ładnej mgiełki, ale przelałam do innej buteleczki i spoko. Kolejny udany produkt to Adidas, control cool&care, dezodorant w kulce, który lubię za wszystko, za zapachy, za konsystencję, za cenę, za działanie, czad. No i dalej, Isana, olejek pod prysznic zużyty jako produkt do mycia pędzli, dla mnie cud, miód i orzeszki! I na koniec Biały Jeleń, hipoalergiczne mydło w płynie - produkt dla mamy do mycia, żeby nie atakować noworodka mocno pachnącymi produktami do kąpieli, tylko musimy działać delikatnie i naturalnie, więc taki produkt to klasa!


  • Isana, żel pod prysznic, feel pretty - nie mam nic do zarzucenia tym żelom, one są taniutkie, łatwo dostępne, super pachną, idealnie się pienią, myją, pielęgnują, nie wysuszają, no gitara. Nie ma co przepłacać w takich produktach.
  • Garnier Fructis, aloe hair food, szampon nawilżający do włosów - moje włosy i skóra głowy kochają aloes! I tak samo kochają te produkty do mycia włosów, szampon ma fajną konsystencję, taką trochę żelową, ładnie pachnie, dobrze myje włosy, nie przetłuszcza ich, więc gitara.
  • BioKap, belezza, maska do włosów - i ta maska była dla mnie super wybawieniem dla włosów, gdybym ich nie obcięła to ona genialnie zadbałaby o moje włosy, które były mocno zniszczone i nie nadawały się do niczego, a ta maska działała i pomogła mi przetrwać ten czas do obcięcia włosów. Genialna.
  • Nivea, ocean algae, oczyszczający żel do mycia twarzy - ten żel bardzo fajnie się u mnie sprawdził, jest tani, dostępny, bardzo fajnie oczyszcza skórę twarzy nawet z resztek makijażu, nie wysusza skóry, nie napina jej jakoś dziwnie, no naprawdę fajny! Dodatkowo marka Nivea to dla mnie sentyment i ten żel ma dokładnie ten sam sentymentalny zapach.
  • Bielenda, Botanic Formula, krem przeciwzmarszczkowy, olej z czarnuszki + czystek - bardzo fajny jest ten krem, jest mega konkretny, ma dość gęstą konsystencję, ale taką w sam raz. Nie jest ciężki, nie zapycha, nie podrażnia, bardzo fajnie nawilża, odżywia skórę, ja jestem bardzo zadowolona!
  • Perfecta, ajuwerdyjski peeling myjący do ciała - tak jak pisałam w recenzji, peeling jest bardziej, jak żel z drobinkami, a ja lubię mocne zdzieraki, gruboziarniste peelingi, tak że czuję na maksa wygładzenie i skóra jest w mega stanie. Ten peeling na pewno fajnie zmiękcza skórę, ale no jednak ja wolę czuć, że coś robię peelingując.
  • Apteo, chusteczki do higieny intymnej - kupiłam je w sumie nie wiem czemu, chyba ze względu na skład, ale muszę przyznać, że zapach jednak jest zbyt mocny, jak dla mnie jeśli chodzi o chusteczki do higieny intymnej. Więc za zapach, średniak i ja już nie kupię.
  • Cleanic, intimate, nawilżany papier toaletowy - tutaj znowu przyczepię się do zapachu, myślałam, że te chusteczki będą lepsze po porodzie, ale no niestety, zapach wolałabym żeby był neutralny.
  • Miya, Flower Beauty Power, lekka esencja w mgiełce - ona była super i ja jestem z niej zadowolona, ładny zapach, fajnie uspokaja skórę, łagodzi ewentualne podrażnienia, ale nie jest to must have, nie muszę mieć tej mgiełki koniecznie, żeby skóra była w fajnym stanie.


Babydream, extra sensitive, chusteczki nawilżane dla niemowląt - najlepsze chusteczki, zdecydowanie ;)
Pampers, fresh clean, chusteczki nawilżane - bardzo lubię te chusteczki, są super nasączone wodą, bardzo mocno, dobrze myją i nie podrażniają skóry, są też naprawdę ekstra!
Pampers, aqua pure, chusteczki nawilżane - te tez lubię, są naprawdę fajne i godne polecenia
Tami, naturalne pielęgnacyjne chusteczki do ciała - te chusteczki na maksa spodobały się mojemu mężowi, one nadają się dla wszystkich i do wszystkiego, ale jednak dla niemowlaka bałabym się ich stosować, natomiast przy starszej sprawdziły się super, duże, fajne w dotyku i no mega!
Tami, my baby, chusteczki nawilżane dla dzieci i niemowląt - kolejne chusteczki, które super nam się sprawdzają u starszej, a u młodszego jakoś mnie przeraża ten mocny i intensywny zapach. Dla tej delikatnej dupci chce się wszystkiego, co najlepsze.
Dada, chusteczki nawilżane dla niemowląt i dzieci - one ni są złe, dobrze się ich używa, ale no zapach jest bardzo mocny, a dla mnie chusteczki dla niemowlaków powinny być najlepiej bezzapachowe albo z delikatnym zapachem. Te pachną mocno!


  • Kindii pure, bawełniane płatki dla niemowląt - Lena już z nich wyrosła i używaliśmy ich dużo mniej przy niej, a teraz przy małym na nowo wracają do łask, ale są super!
  • Synbiotyk, Multilac baby, suplement diety - używaliśmy przy rotawirusie i bardzo polecam jak już tylko zaczyna się jakaś biegunka u dzieci to od razu podaję ten suplement i po kłopocie.
  • Alantan plus, maść - uwielbiam tę maść, co prawda odkryłam teraz coś lepszego na odparzenia, ale ta maść jest super, żeby ewentualnie uchronić przed odparzeniem. Fajnie nawilża i pielęgnuje delikatną skórę dzieci.
  • Aromactiv+ - jeśli jeszcze nie znacie tych plasterków to musicie je poznać, są świetne, można przykleić na jakiegoś misia obok, na łóżeczko, mają mega intensywny zapach, oczyszczają nos nie tylko dzieciom, ale i Wam jeśli również przy okazji macie katar rewelacja!
  • Tami, ręczniczki bawełniane, hipoalergiczne - to jest moje odkrycie tego połogu, w szpitalu dziewczyna z sali mi je poleciła do pielęgnacji miejsc intymnych i te ręczniczki okazały się genialne, dużo lepsze niż Kindii, no po prostu czad! Bardzo Wam je polecam, żeby je zabrać do szpitala, przydadzą się też i w pielęgnacji maluszka, no rewelacja, bardzo warto!

I ot takie denko! Cieszę się, że mogłam w końcu wywalić te śmieci, bo jako że trochę się tego nazbierało to i trochę miejsca zajmowało, więc w końcu! Co prawda parę kosmetyków mi zginęło w akcji, ale to nic, przejdą na inne denko. Dajcie znać, jak Wasze zużycia i co z moich denek znacie, lubiecie albo i nie :)


30! Happy Birthday to me!

01 listopada 2022

 
Czy ja właśnie dziś kończę 30 lat? Czy to dziś jest ten dzień, który przeżywam od kilkunastu dni? To już, już się nie wycofam, już nic nie zmienię, czuję się po prostu staro! Ta 3 z przodu wygląda jakoś tak przerażająco. Ale, doskonale pamiętam, jak 10 lat temu przeżywałam swoje 20 urodziny. O matko, plątałam się po domu bez celu i nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. I mam wrażenie, że teraz jestem prawie w tym samym miejscu, tylko 10 lat później.
Ale, tyle ile wydarzyło się przez te 10 lat, to wow. Skończyłam studia magisterskie i podyplomowe, bardzo dużo zmieniło się w życiu osobistym, Ledwo ponad 4 lata temu poznałam mojego męża, a tu już mamy dwójkę dzieci. Przeprowadzałam się w sumie trzy razy, przeżyłam dużo wzlotów i upadków, spotkało mnie sporo zawodów, ale też małych sukcesów. Co prawda nie mogę się pochwalić nie wiadomo jakimi sukcesami, zawodowymi, osobistymi itd., ale wierzę, że na wszystko przyjdzie pora i jeszcze wszystko przede mną. Chociaż myślę, że kładzenie dwójki dzieci na drzemkę w tym samym czasie to jest spory sukces!


Chwilowo chcę przetrwać ten rok, który domyślam się, że będzie jednym z najtrudniejszych, dwoje małych dzieci poniżej 2 lat, siedzenie w domu, ciągłe zmienianie pampersów i zgadywanie, co te małe człowieczki ode mnie chcą, oczekują i czego potrzebują. Wiem, że minie ten rok i będzie na swój sposób łatwiej, będzie łatwiej się zebrać i gdzieś pojechać. Mi będzie łatwiej o siebie zadbać, wyjść z domu i zrobić coś dla siebie albo zrobić coś tylko we dwójkę z mężem. 
No i jak tylko dostaniemy zgodę na budowę, to nasze życie będzie się kręciło wokół naszego domu, będziemy mieli zajęcie, masę załatwiania, jeżdżenia i ogarniania, ale ja się cieszę, lubię, jak się coś dzieje, lubię, jak coś trzeba załatwić ;).

Ale muszę Wam powiedzieć, że jestem dumna i zadowolona z tego, co się nie zmieniło w ciągu tych 10 lat, przyjaźnie, ludzie, którzy mnie otaczają, którzy są po prostu wspaniali i na to nie mogę narzekać, mam szczęście do ludzi na maksa. Mimo że z paroma osobami kontakt się urwał mniej lub bardziej naturalnie, ale na tym polega życie. Cieszę się, że w dalszym ciągu mam wokół siebie cudowne osoby, na których mogę polegać, pojawiły się też nowe warte mojego czasu, rodzina się powiększa i to jest fajne. Jestem osobą, która potrzebuje ludzi wokół siebie do wszystkiego, do działania, do szczęścia, do narzekania, do zabawy, więc to jest coś, co zdecydowanie mi się w życiu udało.


Przy okazji, muszę przyznać, że jednak ta 30tka spowodowała u mnie spore zmiany w myśleniu. Już od jakiegoś czasu nie mam aż takiej chęci posiadania, co kiedyś. Chcę pozbywać się rzeczy, mieć tylko te, których rzeczywiście używam, które lubię i które są przydatne. Mowa tutaj o wszystkim; o ubraniach, kosmetykach, akcesoriach itd. Zaczęłam doceniać lepsze, czasem i droższe rzeczy i mieć jedną taką rzecz zamiast pięciu innych, których ostatecznie i tak bym nie używała. Bardzo przydadzą mi się w szafie sukienki damskie, ale wiadomo - nie w takich ilościach! Ten proces będzie wymagał czasu, bo kiedyś zbierałam, kolekcjonowałam wszystko, co się dało, lubiłam mieć dużo tylko po to, żeby mieć, a teraz muszę się odgruzować, więc trzymajcie kciuki. To jest mój plan na najbliższy czas, pewnie i parę lat ;).

Życzcie mi siły, cierpliwości i odrobiny szczęścia, bo to jest zdecydowanie coś, co teraz mi się przyda. Niczego więcej nie potrzebuję, wszystko mam.
Trzymajcie się!