O'Herbal spray wzmacniający włosy z ekstraktem z korzenia tataraku, moje nowe cudowne odkrycie

28 lutego 2018


Dzień dobry! Co tam, jak tam? Jak spędziliście ostatni weekend i kto nie może doczekać się już wiosny? Śnieg mnie zaskoczył ostatnio w Lublinie i totalnie nie byłam na niego przygotowana, ale weekend był jak najbardziej udany. Wróciłam później niż zamierzałam, dalej odsypiam, ale zaliczyłam parę rzeczy z moich listy, spotkałam się z mega ludźmi, niektórych nie widziałam wieki i naprawdę było super. Aż chce się żyć, działać, a ja się jakoś zmotywowałam i w końcu zabrałam się do rzeczy, które chciałam zrobić już od dawna!
Dzisiaj będzie o odżywce do włosów sprayu. Na pewno kojarzycie odżywki w sprayu marki Glisskur, które królują u mnie co denko od dobrych kilku lat. Uwielbiam je wszystkie, stosuję na zmianę i nie mam im czego zarzucić. Nie myślałam, że kiedykolwiek znajdę produkt, który będzie dla mnie wystarczająco idealny, żebym się na niego skusiła i używała zamiast tamtych odżywek. A tu proszę, stało się.

Elfa Pharm, O'Herbal
spray wzmacniający włosy



Spray wzmacniający włosy zawierający ekstrakt z korzenia tataraku, który posiada działanie wzmacniające oraz nadaje włosom siłę niezbędna do wzrostu. Odżywka w sprayu wzmacnia włosy, zdecydowanie zmniejsza ich łamliwość oraz nadaje im blask oraz sprężystość. Ponadto pielęgnuje włosy i nadaje im sprężystość.

Sposób użycia: rozpylić na czyste, wilgotne włosy u nasady. Następnie lekkimi, masującymi ruchami wetrzeć w skórę głowy i rozprowadzić na całej ich długości. Nie spłukiwać, wysuszyć i ułożyć. Nie nadaje się do codziennej pielęgnacji.

Skład: Aqua, Acorus Calamus Rhizorne Extract, Serenoa Serrulata Fruit Extract, Hydrolyzed Milk Protein, Niacinamide, Hydrolyzed Lupine Seed Extract, Polysorbate 20, Alcohol Denat, Glycerin, Lactic Acid, Parfum, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Sodium Benzoate, Potassium Srbate, Benzoic Acid, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene.


Spray wzmacniający włosy znajduje się w przeźroczystej buteleczce. Widzimy dokładnie ile produktu zostało nam do końca. Samo opakowanie mega mi się kojarzy z czymś zdrowym, eko itd. tym bardziej ten korzeń z tataraku, takiego składniku w kosmetykach jeszcze nie miałam. Spray posiada atomizer, który idealnie działa, nie psuje się i nie zacina. Rozpyla bardziej skoncentrowaną mgiełkę niż te od Glisskur, ale nie skleja włosów.
Zapach ma bardzo korzenny i roślinny. Nie jest to piękna perfumowana woń, ale ma w sobie coś, co mi się podoba i urzeka. Nie utrzymuje się na włosach, a ja i tak tyle walę tych kosmetyków na włosy, że wszystkie zapachy się mieszają.


Jeżeli chodzi o efekty, to muszę powiedzieć, że odżywka jest naprawdę rewelacyjna. Nie spodziewałam się, że znajdę tak godnego zastępcę tych odżywek z Glisskur. Spray cudownie odżywia włosy, nawilża je i naprawdę je wzmacnia. Moje włosy po rozjaśnianiu były w stanie ciężkim, ale ta odżywka daje sobie z tym zdecydowanie radę. Włosy łamią się i tak, ale niewiele, a w porównaniu do ich stanu z mojego ostatniego rozjaśniania, to niebo, a ziemia. Końcówki są w miarę dobrym stanie, a ja z dnia na dzień i tak widzę poprawę. Poza tym, zauważyłam, że ich objętość też została jakby zwiększona, a włosy zostały lekko uniesione u nasady. Cudo.


Spray ma taką samą pojemność, co te odżywki od Glisskur'a, cenowo też przedstawia się podobnie, ale ta odżywka obecnie jest na jakiejś szalonej promocji i kosztuje tylko 6,50zł z datą ważności do kwietnia 2018r., ale gwarantuję Wam, że zużycie ją na pewno :). Znajdziecie ją w sklepie Elfa Pharm, a ja żałuję, że za bardzo jej nigdzie nie widziałam stacjonarnie. Osobiście uważam, że jest dużo lepsza niż tak od Glisskur'a, ale nie należy stosować jej codziennie, więc trochę ubolewam nad tym, ale nie chcę 'nadużyć' jej działania, więc stosuję ją naprzemiennie z Glisskurem i jestem mega zadowolona. Jeżeli potrzebujecie czegoś, co wzmocni Wasze włosy i nada im witalności to nie ma co się nawet zastanawiać.


Argan My Love; masło shea i olejek migdałowy w balsamie do ciała od Maroko Sklep

23 lutego 2018


Dzień dobry! Mamy piątek! Cieszycie się, że weekend, można odpocząć, gdzieś pojechać i coś zrobić dla siebie, przyjaciół, rodziny? Ja dzisiaj jadę do Lublina do koleżanek i na stare śmieci. Byłam tam ostatnio w październiku na obronie i aż dziwnie, że od tego czasu mnie tam nie było biorąc pod uwagę fakt, że mieszkałam tam 6 lat.. Ale jadę i zapewne na instagramie w ten weekend będzie mnie sporo, bo mam sporo różnych planów! Mam zamiar odwiedzić dziewczyny, zjeść coś dobrego i się dobrze zabawić. Dajcie znać jakie Wy macie plany, a może spotkam kogoś z Was w Lublinie ;D? Piszcie koniecznie!
Dzisiaj mam dla Was recenzję balsamu do ciała od Maroko Sklep o naprawdę bardzo dobrym składzie!

Maroko Sklep Słodycz Migdałów
nawilżający balsam do ciała

Balsam ze słodkich migdałów nadaje się DLA NIEJ i DLA NIEGO. Zawiera masło shea oraz oleje roślinne, dzięki czemu ma działanie przeciwutleniające oraz zapobiega odwodnieniu skóry. wchłania się bardzo szybko, nie pozostawia tłustej warstwy na skórze, a dzięki doskonałemu składowi idealnie nadaje się do skóry suchej, wrażliwej i pozbawionej witalności. Dzięki minerałom oraz witaminom odżywia skórę, a także redukuje problemy skórne (jak np. egzema i łuszczyca) Ponadto, balsam wygładza skórę, łagodzi podrażnienia, intensywnie nawilża oraz działa przeciwstarzeniowo Delikatny migdałowy zapach utrzymuje się na skórze oraz sprzyja uczuciu słodkiego zadowolenia. 

Skład: Aqua, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Glyceryl Stearate, Argania Spinosa Kernel Oil, Glycerin, Caprylyl Glycol, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Fruit Extract, Panthenol, Hydrolyzed Corn Starch, Cetostearyl Alcohol, Tocopherol, Butylphenyl Methylpropional, Caprylhydroxamic Acid, Sodium benzoate, Coumarin.

Sposób użycia: balsam należy rozprowadzić na czystej i osuszonej skórze.


Jak za olejkiem arganowym nie przepadam, od kiedy jest wszędzie, tak seria Argan My Love mnie jakoś zaintrygowała. Balsam ma przepiękną szatę graficzną, ostatnio kocham się w takich mocnych i kontrastujących ze sobą kolorach oraz różnych dziwnych kształtach. Butelka jest przeźroczysta, więc widzimy ile produktu nam ubywa, a poza tym mamy pompkę, co zdecydowanie ułatwia aplikację produktu. Nie zacina się, idealnie pompuje i wszystko działa bez zarzutu. Ja na jedną aplikację na całe ciało zużywam około 5-6 pompek.


Konsystencja jest kremowa i lekko gęsta, ale na szczęście nie tłusta. Bardzo przypomina mi masło, ale mimo wszystko ma lżejszą formułę od niego. Wchłania się naprawdę szybko, znam niewiele kosmetyków, które potrafią się w tak krótkim czasie wchłonąć. Przy okazji, pięknie pachnie i niech Was nazwa nie myli, zapach nie ma nic wspólnego z tym znanym nam zapachem olejku arganowego, który dało się wyczuć ostatnio w praktycznie każdym produkcie. Naprawdę, zapach jest słodki, ale niemęczący i niezbyt nachalny, poza tym pachnie bardzo migdałowo. Zapach jest niesamowity i naprawdę dosyć długo utrzymuje się na skórze.


Skóra po użyciu jest rzeczywiście cudownie nawilżona, odżywiona, wygładzona i bardzo miła w dotyku. Różnica jest widoczna praktycznie po pierwszych kilku aplikacjach. Wszystkie obiecanki producenta zostały jak najbardziej spełnione. Nie pozostawia tłustego filmu na skórze. Skóra jest w stanie idealnym i nawet nie muszę smarować się codziennie, żeby rzeczywiście czuć, że skóra jest dobrze nawilżona i odżywiona. Balsam ma działanie bardzo długotrwałe, ale nie ma się co dziwić, kiedy ma skład taki jaki ma!


Ja bardzo, ale to bardzo Wam polecam ten balsam! Nie dość, że aplikacja jest na maksa wygodna, to w dodatku ma naprawdę super działanie. Możecie go znaleźć tutaj, kosztuje nieco ponad 25zł, a za taki skład to dla mnie jest niewiele. Przy okazji, stosuję go już naprawdę długo (jakoś ok. 2 miesiące), więc jest bardzo wydajny, została mi jeszcze jakaś ćwierć opakowania. Tak, jak pisałam wyżej, nie musicie używać go codziennie, a mimo to Wasza skóra będzie w stanie idealnym, co też przekłada się na wydajność. Zapach, konsystencja, szybkie wchłanianie - ja go pokochałam! Na pewno jeszcze kiedyś się tutaj pojawi, a poza tym jestem strasznie ciekawa pozostałych wersji!
Różane ogrody i zmysłowe piżmo - brzmią wspaniale! Co Wy na to? :)

#19 Kinomaniak, czyli ostatnie 6 filmów, które oglądałam

19 lutego 2018



Dzień dobry! Jak Wasze humorki na początku tygodnia? U mnie bywa różnie, jak zawsze coś się dzieje, jak zawsze się nie nudzę, jak zawsze robię różne, głupie i dziwne rzeczy haha. Muszę się w końcu zabrać za bloga, za nadrabianie zaległości, zdjęcia, kosmetyki, życiowe sprawy itd. Ale, ale, ale i tak cały czas się jaram Meet Beauty i innymi przygodami, jakie mnie czekają w tym roku. Dzisiaj mam dla Was luźny, filmowy temat. Co prawda ostatnio oglądam same bajki, o których już niedługo Wam napiszę, ale w tym temacie też mam lagi i nawet nie pamiętam, kiedy obejrzałam te filmy, ale czytajcie, oglądajcie albo i nie ;)!


Słaba płeć? (2015) komedia romantyczna

Nie przepadam za bardzo za polskimi filmami, komediami i wszystkimi innymi produkcjami, ale mimo wszystko, jak nie mam co oglądać to od czasu do czasu włączę i coś takiego, żeby się przekonać, czy może coś się zmieniło. A niektóre filmy naprawdę zaskakują. Ta komedia była jednym z takich filmów, które mnie zaskoczyły bardzo pozytywnie. Ta komedia mimo, że nawiązuje do różnych problemów związanych z miłością, przyjaźnią, praca, niesprawiedliwym traktowaniem itd. ma tak ciekawą i inna fabułę, że mi się bardzo spodobała. Może nie płakałam ze śmiechu, ale fajnie pokazuje, że kobieta wku**iona potrafi się nieźle zemścić, a ja lubię kiedy rachunki są wyrównane więc polecam Wam ;)!

Przyjaciele z kasą (2006) 'Friends with money' dramat, komedia, romans

Nie muszę mówić, że uwielbiam Jennifer. Oglądam wszystkie filmy z nią i cieszę się, że dzięki niej trafiłam właśnie na ten. Film opowiada o tym, że nieważne jak twoje życie może się potoczyć, nieważne ile pieniędzy posiadasz, nieważne czy masz rodzinę, czy jesteś singlem, wszyscy mają problemy, nigdy nie jest kolorowo ani z górki. A nawet jeśli jest spoko, to zaraz się coś spieprzy, żeby już tak spoko nie było, w sumie życie. Bardzo mi się podobał ten film i jak najbardziej go polecam ;).

Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy (2015) komedia

Stwierdzam, że musiałam się bardzo nudzić, nie mieć kompletnie pomysłu ani tym bardziej wyobraźni, że zdecydowałam się obejrzeć ten film. Nie przepadam za filmami, które robione są na 'dawne czasy', tym bardziej kiedy im to za bardzo nie wychodzi. Nie ten humor, nie ten nastrój, po prostu nie. Zmarnowany czas.

Lucy (2014) akcja, sci-fi

Oj, zajebisty film. Aż chyba na dniach obejrzę go sobie raz jeszcze. Wiadomo są niedociągnięcia, momenty, które mnie nie zachwyciły za bardzo, ale tak ogólnie, mega wspominam ten film. Trzymał mnie w napięciu, było to coś dziwnego, innego, plus ja lubię trochę taką tematykę mózgu, umiejętności, co jest możliwe, co nie to już każdy wierzy w swoje, ale serio bardzo, bardzo polecam :).

Wieczny student 1  2 (2002 i 2006) 'Van Wilder' komedia

Bardzo głupkowaty film. Głupsze to niż American Pie, a aktorzy jacyś tacy podobni. Dupy nie urwało, nie zafascynowało, raczej nie rozśmieszyło, obejrzałam, w sumie nie żałowałam, czasem odmóżdżenie też jest potrzebne, ale mimo wszystko jestem na nie. Obejrzałam dwie części, jest jeszcze trzecia, ale nie mam zamiaru jej oglądać. Dajcie koniecznie znać, czy tylko ja mam takie odczucia co do tej komedii. 

Lot nad kukułczym gniazdem (1975) 'One Flew Over the Cuckoo's Nest' dramat, psychologiczny

Kocham.filmy psychologiczne, kocham się wciągnąć, a czasami rozpłakać i czuć dokładnie to samo, co czują bohaterzy pewnej historii. Film sprawił, że ja się zatrzymałam, zaczęłam myśleć i rozkminiać, a o to chyba właśnie powinno chodzić w filmach. Pewnie jestem ostatnią osobą, która go oglądała, ale jeżeli jednak znajdzie się tu ktoś, kto go nie widział to ja polecam. Żeby za bardzo Wam nie spoilerować to powiem tylko tyle, że jest genialny, genialny, genialny!


Dajcie mi znać, co Wy ostatni oglądaliście i co mi polecacie! wszystkie filmy zawsze dodaję na filmwebie i powoli, powoli oglądam ;).


Pobudzenie wzrostu, zagęszczenie i pogrubienie włosów z Dermedic Capilarte

12 lutego 2018


Dzień dobry w poniedziałek! Pisałam ten wpis i pisałam i jakoś tak napisać go nie mogłam. Wena mnie ostatnio opuściła, o czym już Wam ostatnio wspominałam, ale wierzę, że będzie coraz lepiej. Za oknem dalej zimowa aura, a ja na maksa marzę o cudownej i ciepłej pogodzie, słońcu i normalnych butach :D. U nas już się zaczął nowy semestr, więc mam trochę więcej roboty obecnie, ale i tak wszystko jest jeszcze w fazie rozkminiania, planowania i dopasowywania się godzinowego.
W końcu przyszłam do Was z recenzją kuracji od Dermedic. Serum ma za zadanie pobudzić nasze włosy do wzrostu, zagęścić i je pogrubić. Czy serum zdaje egzamin czy to kolejny pic na wodę?

Dermedic Capilarte Serum 
Kuracja stymulująca wzrost włosów

100% pobudzenie wzrostu nowych włosów
94% zagęszczenie i pogrubienie włosów oraz wzmocnienie ich struktury
*produkt przebadany klinicznie i trychologicznie
*hypoalergiczy z wodą termalną


Serum Capilarte marki Dermedic to wcierka specjalistycznie przygotowana, a jej skuteczność została udowodniona klinicznie. Przeznaczona jest głównie dla osób cierpiących na okresowe lub przewlekłe objawy wypadania włosów o różnej etiologii. Serum hamuje nadmierne wypadanie włosów, a także przyspiesza odrastanie oraz zagęszczanie.
Serum zawiera: Procapil, kompleks Pilotantum, Kofeinę oraz Sok z brzozy, które mają na celu zahamować produkcję dihydroksytestosteronu (hormon odpowiedzialny za skracanie się fazy wzrostu włosów, miniaturyzację mieszków, a także wypadanie włosów), poprawić mikrokrążenie skóry głowy oraz ochronić i regenerować komórki mieszka włosowego oraz poprawić ich witalność. Ponadto preparat, dzięki D-Panthenolu, uzupełnia niedobory kwasu proteinowego, składnika odpowiedzialnego za efektywne funkcjonowanie łodyg i korzeni włosowych. Serum wpływa również na tempo wzrostu włosów, zwiększa ich objętość oraz polepsza ich kondycję. Przy okazji serum złagodzi podrażnienia  reguluje mikrobom skóry głowy.

Skład: Aqua, Butylene Glycol, PPG-26-Buteth-26, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Apigenin, Oleanolic Acid, Biotinoyl Tripeptide-1, Betula Alba Juice, Glycerin, Panthenol, Caffeine, DMDM Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate.


Wiecie, że ja na punkcie swoich włosów mam niezłego świra. Muszę w końcu spiąć tyłek i napisać tutaj jakąś włosową historię, bo na pewno będzie o czym opowiadać, bo przechodziłam na głowie już wszystko. Od keratynowego prostowania włosów moje włosy odzywają, a ja korzystam z tego, że nie używam prawie w ogóle prostownicy i staram się je dodatkowo zagęścić, nawilżyć, odżywić i zmusić do wzrostu. Wcierki są u mnie czymś normalnym i stosuję je od zawsze. Aczkolwiek, pierwszy raz miałam styczność z czymś bardziej profesjonalnym i specjalistycznym: Dermedic Capilarte, serum kuracja stymulująca wzrost włosów.


Serum wygląda bardzo profesjonalnie, biała i estetyczna buteleczka zakończona jest dzióbkiem, którym idealnie można rozprowadzić produkt na skórze głowy. Pierwszy raz mam coś takiego, a testowałam mnóstwo wcierek i muszę powiedzieć, że ta aplikacja jest zdecydowanie najwygodniejsza. Po aplikacji używam relaksującego masażera do głowy i wierzę, że to pomaga rozprowadzić produkt w różne zakamarki i dodatkowo masując pobudzić krążenie. Buteleczka jest średnio przeźroczysta, ale pod światło można zobaczyć ile produktu zostało nam do końca.


Konsystencja jest na maksa wodnista, jak tonik, ewentualnie nieoleiste serum, które szybko się wchłania nie pozostawiając po sobie śladu, co ma sens w kontakcie z włosami. Nie przetłuszcza włosów, nie ma się wrażenia, że są nieświeże, więc między myciami spokojnie można stosować to serum. Zapach jest niewyczuwalny na włosach ani też w trakcie aplikacji, co jest plusem, bo jak wylałam sobie na dłoń to zapach jest bardzo ostry i myślę, że mógłby mi przeszkadzać, gdybym mogła go wyczuć.


Serum należy stosować codziennie na suchą lub wilgotną skórę głowy bezpośrednio po jej umyciu, wmasować  i pozostawić do wchłonięcia; i tak przez 3 miesiące. Ja włosy myję średnio co 2-3 dni, więc tak też stosowałam: 3-4 razy w tygodniu, raczej na suchą skórę głowy, czasami stosowałam też serum na noc nawet jak włosów nie myłam. Starałam się używać jak najczęściej, ale nie chciałam specjalnie myć włosów codziennie.., więc wyrobiłam swój sposób.
Muszę Wam powiedzieć, że ja serum nie oszczędzałam, czasami czułam, że jest go zdecydowanie za dużo, ale nie przeszkadzało mi to jakoś, bo nie stosowałam go codziennie. A serum mi ubyło może tak z połowę opakowania. Jest na maksa wydajne.


A teraz coś, na co wszystkie czekacie, czyli efekty. Od kiedy stosuję to serum, zauważyłam dużo szybszy wzrost włosów, co widać idealnie na tych wszystkich baby hair, jakie się pojawiły kiedyś. Tam, gdzie kiedyś miałam zakola mam w tym momencie dłuższą grzywkę. W dalszym ciągu pojawiają się nowe baby hair, które rosną dużo szybciej niż inne. Włosy na pewno stały się grubsze i mocniejsze, ale na to składa się też fakt, że nie prostuję włosów od jakiegoś czasu, więc one nie są dodatkowo niszczone. Jeżeli chodzi o wypadanie włosów to tutaj też zauważyłam lekką poprawą. Nie ma cudów, że nagle przestały wypadać całkowicie, ale na pewno mniejsza ich ilość wypada ;).


Serum kosztuje od 30 do 40 paru zł w internecie za 150ml. Jedna butelka powinna wystarczyć na 3-miesięczną kurację, ale u mnie została jeszcze połowa. Jak widzicie, serum naprawdę działa i robi mega robotę., więc jak najbardziej jest wart swojej ceny! Zdecydowanie wzrost został przyspieszony i na pewno są mocniejsze, gładsze, milsze i fajniejsze. Ja jestem na maksa zadowolona. Serum jest wydajne i sama aplikacja jest super wygodna, szybka i sprawna. Będę je jeszcze stosować regularnie do końca lutego i zobaczymy ile mi zostanie, zrobię sobie albo dłuższą przerwę albo będę stosować profilaktycznie raz na jakiś czas, zobaczymy ;).
Jeżeli macie problemy z wypadaniem włosów, chcecie je wzmocnić, zagęścić i zapuścić to sprawdźcie koniecznie to serum ;).


Meet Beauty 2018
z kim się spotkam?

09 lutego 2018



Heja! Myślę, że dzisiaj jest ten dzień, w którym wszystkie social media zalewane są informacjami dotyczącymi Meet Beauty. Nie będę gorsza, też się pochwale, bo radością trzeba się dzielić, a że mnie ostatnio opuściła trochę wena, więc dzisiaj jest idealna okazja, żeby wrócić na odpowiednie tory i wziąć się w garść i odliczać do samej konferencji pisząc bloga, bo właśnie o to chodzi!

Dostałam zaproszenie na konferencję i strasznie się z tego cieszę. Byłam na drugiej edycji, z trzeciej musiałam zrezygnować, bo w ten sam weekend miałam komunię chrześniaka, ale na czwartek będę całą sobą już od piątku w Hotelu Lord, gdzie odbywa się konferencja ;D. Myślę, że mogą pojawić się nawet dwie relacje, jedna z konferencji, a druga a'la backstage, czyli co się działo na częściach mniej oficjalnych naszych :D.


Jak widzicie jestem mega podekscytowana i nie mogę się doczekać samego wydarzenia! Dawajcie znać w komentarzach, z kim się będę mogła zobaczyć, chętnie zobaczę wcześniej Wasze blogi i już trochę Was poznam!

Do zobaczenia, buziaki <3