Wygrane aukcje charytatywne i upominki od sponsorów, zls2019

26 października 2019


Dzień dobry! Tak, jak wspominałam ostatnio przychodzę dziś do Was z kolejnym wpisem związanym z naszym ostatnim spotkaniem w Lubartowie, Spotkanie Lubelskich Straszydełek, a mianowicie dzisiaj chciałabym Wam pokazać, co udało mi się wylicytować w trakcie spotkania i ogólnie co obecnie wchodzi u mnie do testów, ciekawi? To zapraszam !

Zaczynając od rzeczy wylicytowanych, chciałabym raz jeszcze przypomnieć, że w tym roku licytowałyśmy dla Łukasza z Krasnegostawu, udało nam się zebrać dość ładną sumę pieniędzy i jeśli jesteście chętni o również możecie się przyłączyć do nas! Zapraszam na: Zbiórka dla Łukasza!

Do naszej akcji charytatywnej przyłączyli się również następujące marki: Tahe Polska, Chic chiq Beauty, Over Cosmetics, Drogeria Ekozuzu, Ecospa, Indigo Lublin - wygrane przez pozostałe dziewczyny!

  • MONPLER - Phyto Nature, rewitalizujący tonik do włosów jasnych i siwych


  • BINGO SPA - serum, odżywka SPA do włosów; keratynowa maska do włosów; serum szampon keratynowy


  • BIELENDA, Botanic Formula - kremowy olejek do mycia twarzy; mleczko do demakijażu; olejek przeciwzmarszczkowy; krem przeciwzmarszczkowy


  • Sklep KEJ - hydrolat, woda kwiatowa z lawendy


  • KOLASTYNA - 2 zestawy kosmetyków do opalania i po opalaniu



  • BIO DERMIC - maska aloesowa, krem na noc, krem na dzień i próbki


I teraz mam dla Was upominki, które każda z nas dostała i są to naprawdę perełki!


  • LAQ - żel pod prysznic z ekstraktem z piwonii dla prawdziwych kocic oraz żel pod prysznic z ekstraktem z dębu dla dzikusów z lasu


  • Sklep KEJ - hydrolat, woda kwiatowa z gorzkiej pomarańczy


  • BIELENDA -  magiczna baza pod makijaż




  • KOLASTYNA - zestaw kosmetyków do i po opalaniu 



  • ESSENCE -  paletka cieni, Hello New York oraz Salut Paris, paletka rozświetlaczy Glow Up, dwa błyszczyki, tusz do rzęs i lakier do paznokci





To od czego mam zacząć testowanie ;D?


#zls2019, czyli trzeci zlot lubelskich straszydełek 20.10.2019r.

23 października 2019



Dzień dobry! Tak, jak pisałam Wam ostatnio, w niedzielę miałam przyjemność być na spotkaniu blogerek w Lubartowie, był to Zlot Lubelskich Straszydełek zorganizowany przez Sylwię z Czerwonousta oraz Olę z Malowane Oczy! Był to już mój drugi zlot i muszę przyznać, że uwielbiam te cykliczne spotkania, na których mam okazję poznać nowe dziewczyny i pogadać znowu z tymi, z którymi się widziałam kilka albo nawet kilkanaście miesięcy temu. Zresztą zobaczcie sami, jak z nami jest fajnie!
A tak w ogóle zdjęcia mam głównie od Madzi z bloga Mazgoo, a także od Gabrysi z bloga Kosmetyki na kozetce. Love ya!






Spotkałyśmy się w Restauracji w Bramie w Lubartowie, jak co roku. Restauracja jest genialna, bardzo ją polecam osobom z okolic, bo i miejsce jest fajne i klimatyczne, a i jedzenie jest przepyszne! Już długo przed spotkaniem nie mogłam się doczekać aż znowu zjem tego kurczaka z sosem mango i jalapeno! Ale, nie jedzenie było najważniejsze, a my!

A było nas 16: organizatorki; Ola Malowane Oczy, a także Sylwia Czerwonousta, no i oczywiście: Kasia Kolorowe Maliny, Madzia The Women Life, Karolina Pitbajka, Klaudia Czarnulkaa, Marta Kicia MakeUpArt, Kasia Porady Mamy Kasi, Madzia Mazgoo, Diana Dajanalogist, Kasia Zołza z kitką, Gabrysia Kosmetyki na kozetce, Iwonka Eteryczny Świat, Małgosia Esy Floresy Fantasmagorie i Emilka Szafa Zapachów
Całe spotkanie było przepełnione rozmowami, śmiechem, poznawaniem się, wspominaniem i wszystkim. Były dziewczyny, które spotkałam po raz pierwszy, ale i miałam też okazję porozmawiać z dziewczynami, które kiedyś już poznałam, ale nie było za bardzo czasu na rozmowy, więc udało się nadrobić! Z niektórymi jeszcze można ponadrabiać, ale powiem Wam, że uwielbiam te dziewczyny. Rozmowy, które nie skupiają się tylko na blogowych i kosmetycznych rzeczach są dla mnie tak wartościowe, że szok! Bo to jest coś niesamowitego, że z kimś z internetu rozmawiasz o rodzinie, o ślubie, o weselu, o planach na przyszłość, a i o rzeczach turbo i mniej ważnych, o których nie mówi się pierwszej lepszej osobie. I to doceniam najbardziej w tych naszych spotkaniach i nie ma nic bardziej wartościowego, i jestem za to wszystko bardzo wdzięczna ;)







Dobra, jest jeszcze jeden mega ważny i wartościowy aspekt, a mowa tu o naszych aukcjach charytatywnych. Tym razem zbierałyśmy pieniądze dla Łukasza, 14-letniego chłopaka z Krasnegostawu, który uległ poważnemu wypadkowi i teraz potrzebne są fundusze na rehabilitację, Udało nam się zebrać niecałe 1300 zł, co jest kroplą w morzu, ale to właśnie te krople tworzą całe morze!  Poza tym, Łukasz może być inspiracją, bo taka motywacja i determinacja nie zdarza się często ;). Jeśli chcecie, też możecie dołączyć do zbiórki, poniżej wrzucam link:









I właśnie ten sposób spędzania dni dla blogerek jest najlepszy! Cudowne spotkanie, baterie naładowane, ja jestem zmotywowana, zainspirowana i po prostu szczęśliwa, że mogłyśmy się znowu zobaczyć i przy okazji pomóc Łukaszowi ;).
W następnym wpisie pokaże Wam w szczegółach, co przywiozłam ze sobą od sponsorów spotkania, jak i licytacji ;) Pozdrawiam !


Booster nawilżający idealny na jesień, Iwostin

20 października 2019


Dzień dobry! Co tam u Was słychać? Strasznie się cieszę, że mamy teraz w Polsce taką piękną, złotą i ciepłą jesień! Tym bardziej, że jest to moja zdecydowanie ulubiona pora roku. Pogoda jest obłędna, temperatury też, kto by pomyślał, że w październiku może być aż tak ciepło? Ja na pewno nie, ale nic tylko korzystać! Trzeba się ruszyć, bo jak się człowiek zasiedzi, to się to źle może skończyć. A dzisiaj jest jeszcze bardziej cudowny dzień, bo jestem właśnie na spotkaniu w Lubartowie z najfajniejszymi straszydełkami ever! Więc jeśli jesteście ciekawe, co się dzieje to koniecznie wpadajcie na instagram!
A skoro jesień nastała, to mimo sprzyjającej pogody, musimy dbać o naszą cerę. U mnie jest czas zmian, więc przyznam szczerze, że nie mam za bardzo czasu na kompleksową i pełną pielęgnację każdego dnia, ale mam produkt, który mi pomaga to nadrobić! Dziś napiszę Wam o produkcie marki Iwostin, z którym jeszcze nie miałam do czynienia, a jest to booster nawilżający w postaci serum. Enjoy!

Iwostin, booster nawilżający
w formie nawilżającego serum


Do skóry bardzo suchej i wrażliwej. Gwarantuje młodszy i promienny wygląd skóry, natychmiastowe nawilżenie, odżywienie i wygładzenie skóry, nawilżenie do 24h, nawilżająco-ochronny film.

Booster sprawi, że twarz będzie wyglądać zdrowo i promiennie, ugasi pragnienie przesuszonej skóry, stworzy niewidoczną, ochronną powłoczkę, zabezpieczy przed wysuszeniem i niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych, a twarz odzyska młodzieńczy wdzięk i blask. Poza tym, produkt łagodzi podrażnienia i zmniejsza zaczerwienienia, likwiduje oznaki zmęczenia i stresu, dzięki czemu skóra staje się wypoczęta, zrelaksowana i pełna naturalnego blasku. 

Skład: Aqua, Glycerin, Vitis Vinifera Callus Culture Extract, Sodium Polyacrylate Starch, Soluble Collagen, Biosaccharide Gum-1, Dipeptide Diaminobutyroyl Benzylamide Diacetate, Polysorbate 80, Sodium Benzoate, Sodium Hyaluronate, Disodium EDTA, Lactic Acid, Butylene Glycol, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Citric Acid.
Składniki aktywne: fucogel i kwas hialuronowy intensywnie nawilżają, wiążą wodę i tworzą warstwę ochronną naskórka, morski kolagen bogaty w proteiny odżywia skórę poprawiając jej kondycję i wygląd, innowacyjny tripeptyd w krótkim czasie wygładza skórę zmniejszając widoczność zmarszczek, roślinne komórki macierzyste wspomagają rewitalizujące działanie produktu.

Sposób użycia: Należy nakładać rano i/lub wieczorem na oczyszczoną skórę twarzy, samodzielnie lub w połączeniu z ulubionym kremem. Booster nawilżający ma unikalny proces aplikacji, który jest szybki i łatwy. Na oczyszczonej dłoni zmieszaj od 3 do 5 kropli serum  z kremem. Należy mieszać do uzyskania gładkiej, jednolitej konsystencji i nałożyć na twarz delikatnie wklepując.


Nasz booster nawilżający znajduje się w typowej buteleczce dla różnych serum. Jest plastikowa, dzięki temu lekka, a także przeźroczysta i z pipetą, co ułatwia nam dozowanie produktu. Nie mam nigdy problemów z otwieraniem serum, nawet przy mokrych dłoniach, a także z zamykaniem. Na buteleczce mamy podstawowe informacje dotyczące produktu i stosowania, a skład znajduje się na kartoniku. Pipeta też działa bez zarzutu. Nie miałam sytuacji, że ciężko się nakładało produkt, czy coś się zacinało. Wszystko super.
Konsystencja wydaje się być dość wodnista, ale w rzeczywistości jest bardzo żelowa, taka miękka i bardzo przyjemna w dotyku. Przyjemnie rozsmarowuje się serum bezpośrednio na skórze. Zapach jest słabo wyczuwalny. Muszę się bardzo mocno wwąchać, żeby poczuć cokolwiek. A jak już coś czuję, to jest to po prostu kosmetyczny zapach.


Ja tego serum używałam bardzo różnorodnie. Początkowo mieszałam z kremami, a teraz raczej wklepuję serum w twarz przed kremem. Zdarzało mi się stosować tylko ten booster zamiast kremu. Poza tym, lubię też używać sera przed maskami, jakoś mam wrażenie, że wtedy działanie wszystkiego jest zmaksymalizowane do granic.
Kiedy mieszałam serum z kremami, to powiem szczerze, że nie zauważyłam jakiegoś rewelacyjnego wzmocnienia działania kremu, może też dlatego, że dodawałam serum w małej ilości. Coś tam może i trochę, ale różnica była tak znikoma, że stwierdziłam, że mi się nie chce ich po prostu mieszać. Jestem leniem i trochę lamą, więc zawsze mi coś gdzieś spłynęło, coś uciekło, coś zaciapałam i miałam dość.
Za to uwielbiałam nakładać serum przed kremem, zazwyczaj wieczorem robiłam sobie taką mega pielęgnację, nie oszczędzając serum. I wtedy widziałam, że moja skóra miała okazję wchłonąć serum w większej ilości i potem krem oddzielnie. Skóra była bardziej nawilżona, bardziej napięta, gładka i wydawało mi się, że łatwiej brała co najlepsze z kremu. Rano po wstaniu twarz wyglądała rewelacyjnie,naprawdę czad. Nie omijałam za bardzo okolic oczu i na dobre mi to wyszło, ale o tym potem.
A kiedy nie miałam czasu albo byłam na maksa zamotana to na całą twarz nakładam tylko serum bez żadnego kremu i tutaj efekty mnie tak zachwyciły, że było takich wieczorów dosyć sporo i to pod rząd. Nie obawiałam się, że coś na tym stracę, bo samo serum genialnie działa na skórę. Po nocy, moja twarz wygląda na wypoczętą, wypielęgnowaną, zdrową i promienną i nie dałoby się odczuć, że nie nałożyłam na nią kremu. Tak samo jest rano. Genialnie się sprawdza pod makijaż. Szybko się wchłania i nie pozostawia po sobie tłustej warstwy.
Dla mnie rewelacja, tym bardziej przed ślubem, kiedy nie miałam za bardzo czasu na nic, codziennie się gdzieś spieszyłam i serum sprawdziło się genialnie i sprawdza się dalej.
I za każdym razem, obowiązkowo przed maską również nakładałam serum. Robię tak zawsze nieważne jakie serum posiadam i efekty są bardzo fajne. Działanie maski jest zwiększone, a skóra po jest jeszcze bardziej wypielęgnowana niż normalnie.
Tak, jak wspominałam, serum nakładam też w okolice oczu i nie odczułam żadnych nieprzyjemności z tym związanych, nic mnie nie uczuliło, nie podrażniło ani nie piekło. Skóra pod oczami była fajnie napięta, odżywiona i wypielęgnowana. Cienie pod oczami też się lekko zmniejszyły.


I właśnie dlatego ja wam polecam to serum, bo jest na maksa uniwersalne. Możecie używać je w każdej formie, z każdym innym produktem i jest super. Przy okazji, na tyle na ile znam się na składach to i on wydaje mi się być bardzo sprzyjający i odpowiedni. Moja skóra, jest w super stanie właśnie dzięki niemu, nawet jeśli zdarzało się, że olewałam trochę pielęgnację.
Szybko się wchłania, nie pachnie, nie pozostawia filmu na skórze, nadaje się też pod makijaż, rano i wieczorem,a na dodatek jest bardzo wydajny. Ja je używam już ze 2 miesiące na pewno i zużyłam 1/4 buteleczki, a używam je dość często, bo moja skóa się z nim bardzo polubiła, więc mogę zapomnieć o kremie, ale o tym serum nie mogę!


Naomi Campbell, cat deluxe, AT NIGHT - czyli mój ślubny zapach

10 października 2019


Dzień dobry! Co tam, jak tam? U mnie w dalszym ciągu jest masa zmian i zawirowań i ciężko est mi wrócić do normalnej i starej rutyny. Nie wiem, co tak na mnie działa, ale mam nadzieję, że już niedługo wróci mi zapał i mobilizacja. Czas najwyższy ruszyć tyłek, bo ciężko, ciężko ruszyć do przodu. Ale mam nadzieję, że już niedługo dopniemy wszystkie sprawy do końca i będzie dobrze.
Ale, przechodząc do głównego tematu wpis. Dziś będzie w końcu o perfumach, które towarzyszyły mi w trakcie mojego ślubu i wesela. Ogólnie zawsze chciałam je mieć, serio od kilku lat, ale jakoś nigdy nie było nam po drodze. Kiedy w końcu dorwałam te perfumy, to powiem Wam szczerze że zapach mnie zawiódł, jak to się skończyło, skoro towarzyszył mi on w trakcie ślubu?

Naomi Campbell
cat deluxe AT NIGHT


Naomi Campbell cat deluxe At Night to wyjątkowy zapach dla wszystkich nowoczesnych kobiet pragnących być tajemniczymi i pociągającymi. Perfumy są symbolem zniewalającej zmysłowości i naturalnego seksapilu.

nuty głowy: tropikalne owoce, czarna porzeczka, gruszka, pitahaya
nuty serca: nuty kwiatowe, piwonia, cyklamen
nuty bazy: bursztyn, drzewo, kwiat bawełny, malina

Na wstępie poczujecie słodkie aromaty owocowe, soczystej gruszki i czarnej porzeczki. Serce kryje w sobie nuty kwitnącej gardenii oraz urzekającego rakefetu. Podstawą są ciepłe akordy drzewne, delikatna czysta bawełna i drogocenna ambra. Tak wyrafinowany zapach będzie doskonałym dodatkiem na wieczór i uczyni Cię prawdziwą boginią namiętności.
Pomoże rozbudzić w sobie pożądanie i sprawi, że nikt nie pozostanie Tobie obojętnym dzięki temu zapachowi.

Skład: Alcohol Denat., Parfum, Aqua, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Diethylaminohydroxydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, BHT, Butylphenyl Methylpropional, Hydroxycitronellal, Citronellol, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Limonene, Alpha-Isomethyl Ionone, Linalool, Geraniol, Benzyl Salicylate, Amyl Cinnamal.



Zaczynamy od opakowania. Buteleczka znajduje się we fioletowym kartoniku, natomiast sama buteleczka jest szklana, ale nie jest bardzo ciężka. Mimo wszystko jest dobrze wykonana, kilka razy gdzieś mi upadło i nic się nigdy nie stało. Buteleczka jest czarna z fioletową panterką, która mi również kojarzy się z ustami. Bardzo kobiecy, koci i zmysłowy design, z nutką tajemniczości i mi się bardzo kojarzy z wyrafinowaniem i seksapilem.
Buteleczka rozpyla idealną mgiełkę zapachu, która pokrywa wybrane części ciała. Dodatkowo opakowanie wyposażone są w fajne zabezpieczenie przed przypadkowym rozpyleniem perfum, która zakończone jest mega puszkiem. Taki puszek kojarzy mi się ze starymi flakonikami na perfumy, które zawsze miały taką fajną pompkę do rozpylania perfum. Wiem, że jest to coś innego, ale i tak mega fajnie to wygląda.


Moja love-hate relationship zaczęła się bardzo dawno. Uwielbiałam te perfumy, ale nigdy ich nie kupowałam, sama nie wiem czemu - po prostu. I jakoś tak kiedyś w drogerii mój mąż mnie namówił, żebym sobie je kupiła. Najpierw spryskałam nimi rękę i poczułam strasznie niefajny zapach. Okropnie mi się nie podobał, a uwierzcie, że mi było tak smutno, że szok. Bo w końcu były to perfumy, które zawsze chciałam, a tu nagle pachną całkowicie inaczej. Ja się załamałam i łaziłam taka struta po galerii cały czas, co chwile wąchając ten paskudny zapach. I nagle coś się stało, część się ulotniła i na nowo zakochałam się w nim. Więc poleciałam i kupiłam, jeszcze tego samego dnia haha.

I od tego czasu zapach jest ze mną na większe i ważniejsze wyjścia, na wieczory, na imprezy, na wieczór panieński i na ślub.
Początkowo jest dość słodki, ale nie jest nachalny i intensywny. Ja słodkich zapachów nie lubię, więc ten zapach musi być idealnie wyważony, że mi on nie przeszkadza. A po chwili pojawiają się kwiaty, a ja mam wrażenie, że przenoszę się do jakiegoś kwitnącego ogrodu wieczorem, latem, kiedy jest ciepło i wszędzie pachnie takim letnim ciepłem i kwiatami. I ten zapach utrzymuje się naprawdę bardzo długo. Tak samo, jak i nuty bazowe. Da się je wyczuć przez długi czas.


Muszę przyznać, że jest to zapach bardzo mocny i trwały. Jest słodki i kwiatowy, ale nie jest dziewczęcy, dzięki temu, że jest też trochę ciężki i intensywny, lekko zadymiony, ale wcale mi on nie przeszkadza i wcale nie jest duszący. Zapach jest idealny na każdą porę roku, ale głównie na wieczory, na imprezy, na szaleństwa, czy jakieś ważne i uroczyste wydarzenia. Ja go uwielbiam, jest bardzo zmysłowy, kobiecy, koci i zdecydowanie każdemu doda pewności siebie! Jest naprawdę genialny i cieszę się, że to właśnie on mi towarzyszył w moim najważniejszym dniu, bo zrobił robotę i dopełnił całokształt ;).
Dostępny jest w standardowych drogeriach, które są wszędzie i w normalnej cenie, kupicie go do 100 zł, na promocjach czy w internecie to pewnie największą pojemność w okolicach 50zł na pewno znajdziecie ;).


#41 Kinomaniak, czyli ostatnie 6 filmów i seriali, jakie oglądałam

05 października 2019



Dzień dobry! Po ostatnim wpisie otrzymałam bardzo pozytywny odzew i mega mnie to cieszy. Na pewno niedługo będę tutaj bardziej regularna, ale na razie jesteśmy dalej w naszym honeymoon i wszystko jest mega, ale i dzieje się w dalszym ciągu bardzo dużo! Dziś idziemy właśnie na wesele, pierwszy raz jako mąż i żona, co jest ekstra! Życzcie nam udanej zabawy, bo w końcu możemy się wybawić i pohulać!
A Was zapraszam na kolejne filmy i ty razem seriale, które w ostatnim czasie obejrzałam albo mam zajawkę na ich punkcie!

Tylko Nie Mów Nikomu (2019) dokumentalny

Na pewno każdy z Was zna ten film, nie musieliście go oglądać, ale na pewno wiecie o czym jest i jakie sceny są w nim zawarte. Nie występuję w tym momencie przeciwko kościołowi, jaki on to nie jest zły, bo nie ma co sądzić wszystkich jedną miarą, a pamiętajmy, że takie sytuacje mogą się zdarzyć wszędzie, w każdym miejscu, i tak samo wszędzie takie sprawy są zazwyczaj tuszowane. Nie mniej jednak, est to tak samo szokujące i oburzające i właśnie dlatego warto obejrzeć ten film i być świadomym tego, że takie rzeczy się zdarzają, jako przestroga na przyszłość, żeby uważać, żeby mieć na uwadze i przestrzegać pozostałych.

Zabójczy Rejs (2019) 'Murder Mystery' komedia kryminalna

Nie muszę chyba powtarzać, że uwielbiam tę dwójkę aktorów, Jennifer Aniston i Adam Sandler, mistrzostwo świata, a i genialne połączenie. W tej komedii sprawili się genialnie. Poza tym, film jest też świetną odskocznią od komedii romantycznych, a w dalszym ciągu dobrze się kończy. Przy okazji, jest cały czas zaskakujący, są momenty, których na pewno byście się nie spodziewali. Ja byłam bardzo zadowolona i super mi się oglądało tę komedię. Mimo że może i czasem była trochę głupkowata, to od czasu do czasu warto się tak odmóżdzyć.

Mamusie bez synusiów (2019) 'Otherhood' komedia

Kolejny naprawdę warty obejrzenia film. Był dość zabawny i niektóre momenty były naprawdę genialne, tym bardziej jak się oglądało dorosłych facetów pod nadzorem mamusiek, ale wydaje mi się, że nie o to głównie chodzi w tym filmie. Dużo ten film pokazuje, że człowiek zapomina, przestaje doceniać, za bardzo skupia się na sobie i na swoim życiu, a niektórym osobom nie potrzeba wiele. Czasem nawet wystarczy 5 minutowy telefon, sms, czy znalezienie czasu na szybkie odwiedziny, nawet nie co tydzień, a po prostu raz na jakiś czas... 

Spadaj, tato (2012) 'That's My Boy' komedia

Wiecie co... Ja nawet nie wiem za bardzo, co mam napisać na temat tego filmu. On jest tak głupi, tak niedorzeczny w niektórych sytuacjach, taki z dupy, że mam wrażenie, że ktoś na dobrym haju i naćpany wymyślał przynajmniej niektóre wątki, poważnie. Trafiliśmy na niego przez przypadek ostatnio w telewizji. I ja nie wiem. Bo niby dobrze go wspominam, bo się mimo wszystko uśmiałam jak głupia i byłam momentami zaskoczona. Ale, tak w sumie to ja nie wiem, on był po prostu głupi haha, a Adam Sandler miał w tym filmie tak głupkowatą rolę (którą zagrał fantastycznie), że ja nie wiem. Zakończę tym, że nie wiem - haha.

Pułapka (2018) kryminał

I czas na seriale! Pułapka to tak zdecydowanie serial, który ostatnio połykam w całości. Ostatnio musieliśmy nadrobić drugi sezon i obejrzeliśmy to praktycznie na raz. A zostały jeszcze dwa odcinki! Ja bardzo polecam, mimo że momentami boję się strasznie, jestem przerażona, wzdrygam się i oglądam odcinki przez palce, ale! To jest genialne, to tak wciąga, tak trzyma w napięciu, że hej! Bardzo polecam!

Pod powierzchnią (2018) obyczajowy

Podobny serial do Pułapki, ale nie aż tak zajmujący jak Pułapka. Przed nami drugi sezon, co w ogóle nie wyobrażam sobie, co tam może się wydarzyć, ale pierwszy sezon mnie bardzo wciągał. Był intrygujący i nie mogłam doczekać się kolejnego odcinka. Aczkolwiek, był też denerwujący. Jakoś nie mogę znieść tej młodej aktorki, strasznie mnie denerwuje i irytuje, już sama ona. Ale i tak czekam z niecierpliwieniem na nowy sezon!

Dajcie znać koniecznie, co Wy ostatnio oglądaliście? :) Bo ja zdecydowanie muszę wszystko ponadrabiać i wybrać się w końcu do kina na coś nowego! A już w kinach leci film '(nie)znajomi. Oglądałam oryginał Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie i na maksa go polecam!

#ślubmarzeń, czyli od czego i kiedy najlepiej zacząć organizację wesela

01 października 2019


Dzień dobry! Jestem i mam nadzieję, że teraz będę tutaj już w miarę regularnie, mój miesiąc miodowy trwa w najlepsze, więc powrót do blogowania muszę rozpocząć pierwszym wpisem z serii #ślubmarzeń. Sama szukałam wielu informacji w internecie, inspiracji i mam w dalszym ciągu masę kartek, list, 'to do list' i notatek, które pomogły nam w organizacji wesela. I powiem Wam szczerze, że ślub był moim wymarzonym i idealnym, dokładnie takim jaki chciałam i jak sobie to wymyśliłam, a z kolei wesele było najlepszym wesela, na którym byłam. Wybawiłam się, najadłam, napiłam, porozmawiałam z gośćmi i było genialnie!
Zdaję sobie sprawę, że los nam sprzyjał cały czas, korzystaliśmy z pomocy i doświadczenia znajomych i ze szczęścia, jakie mamy i wszystko to sprawiło, że się udało i jesteśmy zadowoleni ;).

Od czego zacząć, praktycznie od razu?


SALA WESELNA + data
Nie ma wesela bez sali weselnej. Fakt faktem, ja już wcześniej miałam upatrzony lokal, moja przyjaciółka miała tam wesele, więc nie musieliśmy się długo zastanawiać. Miejsce sprawdzone, jedzenie smakowało i zawsze było wszystko w porządku.
Poza tym, dużym plusem jest też fakt, że w lokalu mieliśmy wszystko zapewnione, ciasta, owoce, napoje, dekoracje, kwiaty, jak i pokrowce na krzesła. W niektórych lokalach za jeden pokrowiec płaci się nawet ok. 5 zł, co według mnie jest bezsensu, a przy dużej ilości gości jest kosztem dodatkowym, dość sporym, a zupełnie niepotrzebnym. Kupowanie takich ilości napojów czy owoców, nie jest czymś, czym chciałabym się zajmować kilka dni przed ślubem. Poza tym, w naszej sytuacji opcja, gdzie wszystko mieliśmy zapewnione przez lokal była tańsza, niż te oferowane przez inne lokale, a tam wszystko byśmy musieli kupować i ogarniać sami.
Przy okazji, polecam inne dni na wesele niż sobota. Nie musicie czekać 3 lat na salę i inne podstawowe rzeczy. My pobieraliśmy się w niedzielę i nie było praktycznie żadnego problemu z wolnymi terminami u usługodawców, a na zarezerwowanie wszystkiego mieliśmy niecałe półtora roku. Poza tym, ślub i wesele w inny dzień niż sobota jest tańszy, możecie liczyć wtedy na niższe ceny, a także na gratisy.

ORKIESTRA/DJ, FOTOGRAF i KAMERZYSTA
Jeżeli macie wymarzony zespół czy dj'a na wesela to nie zwlekajcie ani dnia. Jest sporo ludzi, którzy się szybko organizują i dzwonią, a lepiej żebyście były zadowoleni ze swojego wyboru, a nie musieli brać kogoś z braku laku. Wystarczy zadzwonić, wstępnie zaklepać termin, a to do niczego jeszcze nie zobowiązuje do podpisania umowy.
Tak samo jest z uwiecznieniem tej chwili. Zdecydowaliśmy się na kamerzystę, jak i na fotografa. A całe szczęście, w tej kwestii nie musiałam się zastanawiać ani chwili. Fotografem był mój kolega, a kamerzystą osoba, z którą nasz fotograf często współpracuje. Poza tym, widziałam bardzo dużo nagrań ze studniówek, wesel i miałam lekkie rozeznanie, że są dobrzy.
I tutaj też niedziela nam bardzo pomogła! Gdyby nie to, na pewno nie mielibyśmy szans na zorganizowanie tych osób, którzy są najlepsi.



KOŚCIÓŁ
Wiem, że zazwyczaj pary idą do kościoła praktycznie tuż przed ślubem. A nawet nie zdawałam sobie sprawy ile z tym jest związanych formalności! Poza kościołem musicie ogarnąć poradnię rodzinną, nauki przedślubne (a na te lepsze i fajniejsze czeka się nawet do kilku miesięcy), zapowiedzi, spisać protokół (3 miesiące przed w naszej sytuacji), ewentualne zgody, papiery, akty chrztu i inne dokumenty. A może się zdarzyć tak, że jakiś papierek Wam się zawieruszył, więc potrzebujecie czasu, żeby na spokojnie wszystko załatwić.
My byliśmy na pewno jakoś ponad rok przed. I w naszym przypadku, dobrze się stało, bo okazało się, że w miejscu, gdzie planowaliśmy ślub, w tym terminie było to niemożliwe ze względu na inne uroczystości. Na szczęście mieliśmy wystarczająco dużo czasu, żeby znaleźć inny kościół.
W niedzielę, ze względu na regularne msze święte nie ma wyboru co do godziny, a myślę, że i nie ma szans na dwa śluby tego samego dnia. A i zazwyczaj na sobotę są już niektóre godziny zaklepane, więc nie ma na co czekać ;)






Post udostępniony przez Paulina Pipska (@indecisee)

INNE, takie jak dekoracje, fryzjer, makijażystka, drink bar, budka i pozostałe atrakcje
Ja o wszystko pytałam się wcześniej. Praktycznie, jak tylko ustaliliśmy datę ślubu, to dałam znać 'moim'. Mam ulubioną fryzjerkę i krawcową, mam świetną dziewczynę od makijażu i nie mogłam pozwolić, żeby ktoś mi je sprzątnął sprzed nosa. Nawet jeśli większość osób mi mówiła, że jeszcze czas to przynajmniej wiedziałam kiedy mam się przypomnieć, a i te osoby wiedziały, że coś będzie niedługo na rzeczy. Dzięki temu miałam wszystko, o czym marzyłam. A nawet jeśli wymyśliliśmy sobie nagle drink bar to znowu niedziela nam pomogła w wolnym terminie..


Poza tym, co mogłam to szukałam, zamawiałam i organizowałam dużo wcześniej, jak np. zaproszenia, alkohol, oprawa muzyczna itp. Tak samo, jak i jakieś dekoracje, pierdoły, tabliczki na auto itp. Co prawda, w moim salonie zrobił się jeden wielki składzik, pełen pudeł, folii bąbelkowej, co było męczące, ale warto, bo potem łatwo jest się pogubić, kiedy trzeba zamówić wszystko na raz.
Dajcie znać koniecznie, jak Wam się organizowało swoje wesele i od czego zaczęliście? Bo dla mnie to w sumie była niezłą frajda!
Napiszcie też o czym chcecie poczytać!