Garnier Vitamin C+ serum na przebarwienia 4%
niacynamid + witamina C + kwas salicylowy + melasyl

16 czerwca 2025

Dzień dobry! Przed nami kolejny tydzień, ale tym razem krótszy, co z jednej strony mnie ogromnie cieszy, a z drugiej lekko stresuje, bo mam w planach skończyć najważniejsze rzeczy ze swojej pracy, a trochę tego jest. Ale ponadrabiałam swoje zaległości w weekend i wierzę, że będę miała spokojny długi weekend bez deadlinów z tyłu głowy. Więc trzymajcie kciuki, rozkoszujmy się tym trzydniowym tygodniem!
A dzisiaj chciałabym Wam przedstawić nową formułę mojego ostatnio ulubionego serum do twarzy! Garnier zrobiło cudo nad cuda, a teraz postanowiło ulepszyć to cudo jeszcze bardziej! I wiecie co? Udało im się ,dlatego musiałam o tym napisać!


Garnier Vitamin C+ serum na przebarwienia 4%
niacynamid + witamina C + kwas salicylowy + melasyl





Jeśli chodzi o opakowanie , nic się tutaj za bardzo nie zmieniło, poza tym, że kolorystyka jest bardziej żółta, co oczywiście nie jest zakończeniem, bo w tej wersji serum mamy teraz aż 4% skoncentrowaną witaminę C! Serum znajduje się w kartoniku, na którym są wszystkie najważniejsze informacje. Serum znajduje się w szklanej buteleczce z pipetką, co ja osobiście uwielbiam. Pipetki ułatwiają życie i bardzo umilają pielęgnację.
Konsystencja wydaje mi się być odrobinę bardziej gęsta, wygląda jakby była bardziej wypełniona tymi fajniejszymi składnikami z mocniejszym działaniem. Zapach pozostaje bez zmian, lekko wyczuwalny, ale dość orzeźwiający i pobudzający. 


Działanie jest oczywiście jeszcze lepsze. Mamy tutaj mocniejszą dawkę nawilżenia i odżywienia. Moja twarz jest bardzo zadowolona, bo serum pozytywnie wpływa na przebarwienia - sprawiając, że się nie pojawiają, jak i na piegi - sprawiając, że znikają i nie pojawiają się też nowe. Ja jestem zadowolona i uwielbiam używać tego produktu rano i wieczorem. Rano jest rewelacja też pod tym względem, że nie wpływa ani na działanie kremu z SPFem ani na makijaż.
Nie powoduje żadnych negatywnych skutków na buzi, nie podrażnia ani nie uczula.


No i jak możecie się domyślać, kocham i uwielbiam! Dla mnie ten produkt jest hitem i sprawił, że pokochałam sera, a moja cera mi za to dziękuję każdego dnia. Uwielbiam też to, że wygląda świeżo, zdrowo i na maksa promiennie po nałożeniu. Ja jestem pod wrażeniem, że marce udało się poprawić zajebisty kosmetyk, że jest jeszcze fajniejszy i efektywniejszy. Szok i wow! Brawo!

Pamiętajcie, że takie perełki i wiele wiele innych produktów znajdziecie zawsze w Pure Beauty Box! Te boxy to kosmetyczna bomba i za każdym razem jestem pod ogromnym wrażeniem tych zawartości ! 
No i lećcie wypróbować serum, a jeśli nie stosujecie serum to zacznijcie, bo w moim odczuciu to jest mistrzostwo świata jeśli chodzi o pielęgnację. 



[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana] 

Bandi TrichoEsthetic Tricho-tonik

14 czerwca 2025

 
Dzień dobry! I jak Wam się podoba weekend? Jak się macie? Co działacie? U nas w końcu zmiana taka, że wysprzątałam właśnie pokój - i to na maksa! Jestem świadoma tego, że na pewno można byłoby to zrobić lepiej, ale jak na sobotę z dziećmi w różnych humorach, a jeszcze poranek na występie to jestem z siebie na bardzo zadowolona. Jak nigdy nie byłam zbyt porządnicką osobą, tak teraz od kiedy mam dzieci, bardzo mi to przeszkadza! Ja po prostu już nie mogłam wytrzymać, więc zabawki posprzątałam, ciuchy poskładałam i od razu przyjemniej jest mi tu siedzieć. 
A dzisiaj chciałabym Wam pokazać naprawdę świetny produkt do włosów, który mnie zaskoczył swoim działaniem. na początku nie do końca wiedziałam, co mam z nim zrobić, jak z nim współpracować, ale znalazłam na niego genialny sposób i jestem zachwycona! Mowa tu o Bandi, a ja nawet nie wiedziałam, że Bandi posiada produkty do włosów, a tu proszę - trychotonik! Oczywiście takie cuda zawsze znajdziemy w Piure Beauty Box.


Bandi, TrichoEsthetic
Tricho-tonik





Ten trychotonik znajduje się w super butelce z atomizerem, Na opakowaniu mamy oczywiście najważniejsze informacje, kolorystyka jest bardzo w porządku, wszystko jest czytelne i jasne. Jeśli chodzi o atomizer, to idealnie rozpyla produkt na włosy lub skórę głowy, w zależności do tego, jakie mamy głównie oczekiwania. Ogólnie mogę jeszcze powiedzieć, że konsystencja jest bardzo przyjemna, Ciężko jest ją określić, bo na włosach nie da się jej za bardzo odczuć, ja też używam toniku głównie przed myciem, więc nie mam do czynienia ze skutkami na suchych włosach. Zapach jest trochę ziołowy, ale nawet mocny. Mimo wszystko nie jest odczuwalny potem na włosach, więc tutaj można do tego podejść bardzo neutralnie.


J toniku używam gównie jako podkład pod olejowanie, brakowało mi takiego produktu w mojej szafce, zawsze używałam aloes albo próbować używać hydrolatów, ale te, które miałam nie za bardzo mi podchodziły, Tutaj polubiłam się z tym tonikiem już od pierwszego użycia.
Tonik rozpylony na mokrych włosach jest idealną bazą pod olejowanie, głównie używam maski do olejowania, ale mam wrażenie, że cokolwiek się potem nałoży, to tonik wyciąga z danego produktu to, co najlepsze. Ten tonik sprawia, że włosy są dużo bardziej odżywione, nawilżone i zadbane. Ja po takiej pielęgnacji jestem zawsze turbo zadowolona z efektów! Włosy są bardzo zadbana, wygładzone, a końcówki są w stanie idealnym, byłam w ogromnym szoku, że można osiągnąć takie efekty za pomocą tylko albo aż toniku do włosów! No wow!
Wiem, że tonik można używa również na skórę głowy, czasem zdarza mi się przy okazji olejowania spsikać również tę skórę głowy. Widzę, że jest ona bardziej ukojona, a włosy są zdrowsze już od nasady, widzę też, że rosną nowe baby hair. Gdybym tylko miała czas używać go regularnie, obstawiam, że efekty byłyby rewelacyjne! Musze wygospodarować ten czas, bo tutaj warto użyć każdej ilości produktu. 


Ja jestem zachwycona takim produktem! Ten trychotonik robi wszystko, co powinien! Działa od nasady aż po końce, ma pozytywny wpływ na skórę głowy, ale te ż świetnie działa końcówki. mamy tutaj full pielęgnację, mamy wzmocnienie włosów, mamy dodatkowe nawilżenie i odżywienie, ja jestem naprawdę pod wrażeniem! Nie wiedziałam, że taki produkt może mieć aż tak pozytywne działanie i ma takie fajne efekty, Szok, ale bardzo polecam! U mnie się sprawdza na każdej linii. 

Powiedzcie mi, czy jestem jedyną osobą, która nie używała jeszcze nigdy trychotoniku do włosów? Czy jednak są tu osoby, dla których to też będzie ciekawa nowość i wierzę, że objawienie ? Jeśli tylko zastanawiacie się, czy jest Wam potrzebny taki produkt, to już mówię, że tak! Polecam!


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]

LaQ żel pod prysznic
Class & Success magnolia i różowy pieprz

11 czerwca 2025

 
Dzień dobry! Jak się macie? Powiem Wam, że jak było przez chwilę ekstra tak teraz jest kolejny zjazd energetyczny. Jestem wykończona, a mamy dopiero środę. Nie szykuje się na razie żaden większy odpoczynek, więc tutaj liczę na nie wiem co. Czekam na jakiś urlop, którego na razie nie będzie, bo jest praca do zrobienia i trzeba się jakoś z tym ogarnąć najpierw. Nie mówiąc już o milionie innych zaległości, które na mnie czekają. 
Ale wracając do kosmetyków, pocieszam się, że jest jeszcze ta pielęgnacja, która przypomina mi, że muszę o sobie pamiętać i że warto o siebie też zadbać, zatrzymać się, zastanowić, odsapnąć i odlecieć myślami gdzieś daleko od problemów. A dzisiaj mam dla Was recenzję kolejnego żelu pod prysznic fenomenalnej marki LaQ o jeszscze fajniejszej nazwie class&success!


LaQ  żel pod prysznic
Class & Success - magnolia i różowy pieprz




Żel znajduje się w znanej nam butelce, dość sporej, z pompką i z przepiękną etykietą. Dla mnie marka LaQ to mistrzostwo świata pod kątem marketingu, opisów kosmetyków i ilustracji. Uwielbiam te świetne postaci, wymyślne nazwy, piękną kolorystykę i całokształt, bo prezentują się te produkty ekstra, co zresztą sami widzicie, nie muszę chyba tutaj nic mówić.. :) Na opakowaniu oczywiście mamy najważniejsze informacje, pompka się nie zacina, świetnie dozuje produkt i wszystko tutaj gra.
Żel pod prysznic od LaQ ma super lekką konsystencję, która fajnie się pieni. Nie jest to szalone pienienie się, a wystarczający efekt, żeby prysznic był łatwy i przyjemny. Ja stosuję myjki i bardzo sobie chwalę taki prysznic. Ale zdarza mi się też stosować bez myjki i tak samo uwielbiam. Prysznic jest super.
Niestety muszę przyczepić się do zapachu, zdecydowanie nie moje nuty zapachowe. Nie czuć tu za bardzo magnolii, nie ma tu kwiatowego ładnego zapachu, jest coś ostrego, nie wiem czy tak pachnie pieprz, ale jeśli tak to nie jest to zapach dla mnie. 



Zapach zapachem, ale poza tym, to żel ma same świetne właściwości! Cudownie myje skórę, nie podrażnia jej, nie wysusza, muszę przyznać, że nie ma potrzeby używania balsamu do ciała po prysznicu, co w moim przypadku zalatanej mamy to ważna kwestia! Żel świetnie otula skórę, myję ją, wygładza i zmiękcza. Sprawia, że jest oczywiście czysta, ale i zadbana. 
Wszystkie właściwości tego żelu sprawiają, że prysznic jest po prostu przyjemny, miły i pachnący - jeśli komuś odpowiada taki zapach. Ja te żele uwielbiam i na pewno będę sprawdzać kolejne zapachu, tutaj ten zapach mi po prostu nie podszedł.


Dlatego nie ma co się zrażać, jeśli chodzi o zapach, tym bardziej że jest to subiektywna opinia i na to nie mamy wpływu, czy zapach nam się podoba czy nie. Ja wiem, że te żele są świetne, idealnie nadają się do delikatnej i wrażliwej skóry, super pielęgnują, nie wysuszają ani nie podrażniają, co jest mega ważne! Dodatkowo zapach jest idealnie mocny, że można przepaść w tym aromacie, co mi się bardzo podoba w wersjach, których zapachy mi się bardzo podobają. 
Ten u mnie odpada ze względu na zapach, ale mam następny w kolejce, który zapowiada się idealnie!


Dajcie znać, czy mieliście ten zapach i jak on się u was sprawdził? Jestem bardzo ciekawa waszych opinii, i napiszcie jakie wersje zapachowe Wam się podobają najbardziej!



Oriflame Opti - Optimals kremowy żel oczyszczający

09 czerwca 2025

 
Dzień dobry! Jak Was przywitał nowy tydzień? Jak się macie? Ja dzisiaj miałam nawet dobry dzień, jakoś tak powoli wraca mi energia, jakoś powoli czuję, że ogarniam życie i mam wrażenie, że zwolniła się przestrzeń w mojej głowie na inne zadania i projekty. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale jako osoba, która ma zawsze mnóstwo do robienia, czuję jakiś przypływ energii z czego się bardzo cieszę! No i dzisiaj chcę do Was przyjść z czymś nowym!
Oriflame wypuściło serię kosmetyków Optimals, którą teraz namiętnie używam i jestem zaskoczona. Jestem bardzo zaskoczona, więc musicie przeczytać dlaczego. Na pewno sukcesywnie będą pojawiać się kolejne recenzje kosmetyków z tej serii, bo zdecydowanie jest o czym pisać! A jeśli chcecie zobaczyć pełną serię kosmetyków Oriflame optimals to klikamy!


Oriflame, Opti optimals
kremowy żel oczyszczający




Żel pod prysznic znajduje się w dość prostym, ale estetycznym i przyjaznym dla oka opakowaniu. Opakowanie jest też przyjazne dla środowiska, bo w większości zostało wykonane z recyclingu! Opakowanie jest nawet przezroczyste, więc widzimy zużycie, widzimy ile produktu nam zostało do końca. Nie mamy tutaj zbyt dużej ilości informacji, ale tak naprawdę jest to żel, więc tutaj większej filozofii w używaniu nie ma. Co najważniejsze, to nasza buteleczka posiada pompka, a pompka to zawsze ogromne ułatwienie do używania!
Konsystencja tego żelu jest niesamowicie kremowa, raczej z tych gęstszych, ale zarazem jest aksamitna i delikatna. Czuć, że krem jest wzbogacony samymi super składnikami. Zapach jest niesamowity, idealnie wyważony, pachnie świeżo, kwiatowo z lekką nutą ziół. Dla mnie pachnie obłędnie!


Żel dla skóry jest niesamowicie delikatny, ale bardzo skuteczny! Jest przyjazny dla skóry, nie powoduje podrażnień, nie powoduje zaczerwień, może lekko szczypie w oczy, ale to polecam się do tego przyzwyczaić, że oczu lepiej nie otwierać. Mimo wszystko, nie jest to mocne podrażnienie, tylko chwilowy lekki dyskomfort. 
Żel wspaniale oczyszcza skórę ze wszystkiego, co się na niej znajduje. Czy mam danego dnia makijaż czy nie, ten żel idzie w ruch, szedłby nawet i rano gdybym nie trzymała go pod prysznicem, ale tam jest teraz najszybsze miejsce do zmywania makijażu. Żel świetnie oczyszcza skórę, zarazem ją pielęgnując. Skóra po użyciu jest gładka i miękka.
Żel sobie też świetnie radzi z makijażem. Zmywa wszystko, nawet makijaż oczu. Ale tutaj bardzo polecam zaopatrzyć się przy okazji w...


... w gąbeczkę do mycia twarzy z serii Optimals! Ta gąbeczka ma tak świetną strukturę, że stała się moim zdecydowanym ulubieńcem! Patrzcie tylko na tę gąbczastą strukturę, idealnie czyści skórę, świetnie radzi sobie z porami, z okolicą nosa, jak i oczu! Rewelacyjnie domywa wszystko z każdego zakamarku. Jest też przyjemna dla skóry, nie podrażnia, ale muszę przyznać, że jest trochę chropowata, ale w żaden sposób to nie przeszkadza!
Gąbeczka po namoczeniu wodą zwiększa swoją objętość, mamy kieszonkę na dłonie, więc nie musimy kombinować, jak ją trzymać w dłoni. Aczkolwiek jest bardzo delikatna, więc musimy się nią obsługiwać ostrożnie.


Ja jestem hiper zaskoczona działaniem tego żelu, jak i gąbeczką, która tak świetnie współpracuje z tym kremem, że wow! W ogóle uważam, że ten żel naprawdę świetnie myje, oczyszcza skórę ze wszystkiego, z makijażu, jak i ze wszystkich innych zanieczyszczeń. Nie podrażnia, nie uczula, a pielęgnuje - bo skóra po użyciu jest bardzo gładka, miłą i cudowna w dotyku. Nie jest wysuszona, no naprawdę bajka!
Wszystkie produkty z tej serii są naprawdę w przystępnych cenach! Są też wydajne! Ubolewam jedynie nad tym, że kosmetyki nie są ogólnodostępne w drogeriach, tylko jednak trzeba szukać konkretnych miejsc gdzie można je dostać. Ale na szczęście zawsze jest jeszcze Internet, więc bardzo ale to bardzo polecam!


Dlatego, ja bardzo polecam! Jak tylko macie możliwość to skuście się, będziecie zadowoleni! Dawno nie miałam tak super żelu do twarzy, który mocno pielęgnuje skórę - bomba! Jak zawsze Pure Beauty, wie co dobre!


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]

Denko, maj 2025rok!

07 czerwca 2025


Dzień dobry! Ociągam się w tym miesiącu, wiem! Mam taki czas ostatnio szalony, że raz jestem mega zmotywowana, działam i ogarniam, a za chwilę jestem tak zmęczona, że najchętniej bym siedziała i marnowała czas scrollując social media. Zdecydowanie za dużo się dzieje, ciężko jest ogarnąć wszystko tak, żeby było ogarnięte, a mnie sama ta myśl, że mam tyle do zrobienia męczy niemiłosiernie. A w najbliższej przyszłości nie nastawiam się na to, że sobie porobię to, co bym chciała... A roboty jest coraz więcej.. Ale nie chcę narzekać, czas na denko!


I denko jest teraz bardzo późno, bo nie miałam sił, po prostu ciężko było mi siąść, zmobilizować się, ruszyć głową i coś podziałać konkretnego. Ale, ale... mamy denko! I jakkolwiek to denko nie jest jakieś ogromne, to jest bardzo różnorodne. Mamy tutaj też mnóstwo nowości, produktów, które pojawiają się pierwszy raz, więc fajnie! Mam możliwość pokazać Wam sporo rzeczy nowych i co najważniejsze - fajnych!



Z ulubieńców mamy tutaj taką podstawę podstaw, czyli BeBeauty, waciki kosmetyczne. one są dla mnie bezapelacyjnie najlepsze, najtańsze, mają najfajniejszą strukturę, nie farfoclują się, no naprawdę wszystko jest super. Ja mam zawsze ich spore zapasy i nie wyobrażam sobie bez nich pielęgnacji. jakiekolwiek inne waciki nie sprawdzają się u mnie w ogóle. 



  • Sylveco dermo, łagodzący płyn micelarny do twarzy - ten płyn micelarny okazał się być naprawdę bardzo fajny, bardzo skuteczny, a zarazem delikatny. Nie podrażniał, nie uczulał, nie powodował pieczenia oczu - naprawdę wszystko tutaj w sumie mi grało.
  • Vianek, prebiotyczny żel pod prysznic, pobudzający - ten żel mi tak na maksa pasował pod względem zapachu, że o raju! Zapach ma genialny, bardzo pobudzający, energetyczny taki, że aż się chce - a prysznic to przyjemność. Poza tym, oczywiście świetnie myje, nie podrażnia i nie wysusza skóry - bomba!
  • Stars from the stars, galaretka do laminacji włosów - że ja zapomniałam o tej galaretce to szok, ale teraz kiedy najbardziej jej potrzebowałam idealnie się u mnie sprawdziła. To co ona robi z włosami to jest szał! Włosy są w zajebistym stanie po użyciu tej galaretki, wygładzone, odżywione, nawilżone, mięsiste, a zarazem sypkie - są rewelacyjne!
  • Babydream, szampon i żel do kąpieli dla dzieci - bardzo fajnie się sprawdził ten żel, jest bezzapachowy, nie uczula, nie podrażnia. Sprawia, że woda się idealnie lekko pieni, ułatwia mycie dzieci 
  • BioElixire, serum z olejkiem z czarnuszki do włosów, 3w1 - Bioelixire to mój zdecydowany fav jeśli chodzi o olejki i sera do włosów, one są genialne, robią dokładnie to, co mają robić, wygładzają, odżywiają, nawilżają, sprawiają, że włosy są chronione, nie niszczą się tak, jak wcześniej, a co najważniejsze nie przeciążają włosów. Idealnie można nakładać ile się chce, serum się idealnie wchłonie. 
  • Garnier, Vitamin C, serum do twarzy, nowa formułą 4% - wiecie, że ja uwielbiam sera do twarzy, a tym bardziej te z witaminą C - to się sprawdza fenomenalnie. Cudownie rozjaśnia twarz, wygładza, nawilża i oczywiście odżywia. No serum sprawdza się świetnie. 
  • When the Last Choice, koreańska maska nawilżająca do twarzy - ja uwielbiam maski w płachcie, większość u mnie sprawdza się super, nawilżają, odżywiają, wygładzają, pielęgnują, a zarazem odprężają i relaksują. Bardzo uwielbiam!
  • FarmStay real, maska do twarzy w płachcie, drzewo herbaciane - tak jak wyżej, uwielbiam maski w płachcie, a ta rewelacyjnie chłodziła moją skórą, dawała takie odprężenie, ze wow, A do tego dawała skórze cudowne ukojenie, idealną dawkę nawilżenia i wszystkiego, czego potrzebowała w tej chwili - uwielbiam!
  • Kimoco young, maska w płachcie do twarzy z ekstraktem z arbuza - moje odkrycie tego roku, uwielbiam! Ta maska była tak pięknie nawilżająca i odżywiająca, że jeju! Zapach był genialny, bardzo pobudzający, ale taki orzeźwiający, że szok. Uwielbiam! 


  • Ziaja, baltic home SPA, średnioziarnisty peeling do ciała, wellness czekoladowa kawa - ten peeling u mnie się sprawdził, ale tylko połowicznie. Ogólnie zapach nie jest do końca mój, ja nie jestem fanką kawy, a i preferuję peelingi gruboziarniste, takie że czuć mocne zdzieranie. Tu mamy średnioziarnisty peeling, który nie do końca mi odpowiada. Ale ogólnie jako produkt sprawdził się okej, 
  • Revers Cosmetics, Mineral perfect matte, fluid - ten fluid używałam do mieszania i do rozjaśniania fluidu, którego głównie używałam. Nie jestem w stanie za bardzo się wypowiedzieć na temat jego właściwości, ale za bardzo nie jestem w stanie, bo dodawałam niewielką ilość na rękę, żeby właśnie uzyskać jaśniejszy odcień. Na szczęście nie działo się nic negatywnego.

I takie o to to denko. Nie ma tu zbyt wiele rzeczy, ale wydaje mi się jakoś, że są całkiem ciekawe! I dużo nowości, jakich tu nigdy nie było - to mnie cieszy. A jak już piszę denko tak późno, to mogę przy okazji znać, że następne denko będzie podobnie ciekawe. Przynajmniej już teraz widzę, że parę rzeczy się kończy! Stay tunned ;)