No i kolejny miesiąc za nami, ten był już bardziej domowy i izolacyjny od ludzi. Aż jestem w szoku, że cały miesiąc udało nam się wytrzymać! Co prawda obostrzenia powoli są cofane, ale jeszcze długo, długo nasze życie nie wróci do normy. I pewnie to spowodowało, że to denko jest takie mizerne, aż jestem w szoku, bo dawno nie zużyłam tak niewielu produktów Naprawdę aż się zdziwiłam, ale może to sprawi, że kolejny miesiąc będzie już w ogóle spory! Zobaczymy ;) Na razie przechodzimy do tego ;)
Ulubieńców zacznę tym razem do standardów, czyli oczywiście Facelle, chusteczki nawilżające do higieny intymnej, co prawda słyszałam, że zostały zmienione opakowania i prawdopodobnie jakościowo też się zmieniły, ale tego jeszcze nie sprawdzałam jak coś. Poza tym, BeBeauty, płatki kosmetyczne - coraz mniej ich zużywam, co mnie naprawdę cieszy, ale w dalszym ciągu jak już mam jakieś zużyć to tylko te, są zdecydowanie najlepsze ;). Obowiązkowo zużyłam oczywiście, Schwarzkopf, Gliss Kur, Supreme Length, ekspresowa odżywka regeneracyjna w sprayu no i co tu dużo mówić? Ja po prostu je uwielbiam i nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez nich. Tak wiem, powtarzam to za każdym razem, ale te odżywki naprawdę są świetne ;). No i przy okazji w końcu 'zjadłam' jeden blister suplementu diety Vitapil, ogólnie jestem na maksa niesystematyczna w tabletkach, więc wow, ale to tylko dlatego, że zaczęłam przyjmować inne suplementy i tak wyszło, ze się ogarnęłam. ja bardzo lubię ten suplement i naprawdę widzę po nim różnicę w moim organizmie.
Ulubieńców zacznę tym razem do standardów, czyli oczywiście Facelle, chusteczki nawilżające do higieny intymnej, co prawda słyszałam, że zostały zmienione opakowania i prawdopodobnie jakościowo też się zmieniły, ale tego jeszcze nie sprawdzałam jak coś. Poza tym, BeBeauty, płatki kosmetyczne - coraz mniej ich zużywam, co mnie naprawdę cieszy, ale w dalszym ciągu jak już mam jakieś zużyć to tylko te, są zdecydowanie najlepsze ;). Obowiązkowo zużyłam oczywiście, Schwarzkopf, Gliss Kur, Supreme Length, ekspresowa odżywka regeneracyjna w sprayu no i co tu dużo mówić? Ja po prostu je uwielbiam i nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez nich. Tak wiem, powtarzam to za każdym razem, ale te odżywki naprawdę są świetne ;). No i przy okazji w końcu 'zjadłam' jeden blister suplementu diety Vitapil, ogólnie jestem na maksa niesystematyczna w tabletkach, więc wow, ale to tylko dlatego, że zaczęłam przyjmować inne suplementy i tak wyszło, ze się ogarnęłam. ja bardzo lubię ten suplement i naprawdę widzę po nim różnicę w moim organizmie.
- BingoSPA, serum odżywka SPA do włosów - odżywka mnie zachwyciła, używałam jej głównie jak odżywki, ale czasem też dodawałam pompkę do maski i muszę przyznać, że to działanie na moich włosach było naprawdę widoczne już od pierwszego użycia. Nie mam się do czego przyczepić, bo i wygodnie się jej używało, ładnie pachniała, no i włosy po użyciu miały praktycznie zawsze ghd, niezależnie od pozostałych użytych produktów.
- Iwostin, booster nawilżający w formie serum - w dalszym ciągu ciężko jest mi się zmusić do regularnego używania serum, ale i tak jest lepiej niż wcześniej. To serum mnie uratowało w Kenii. Tam słońce było niemiłosiernie gorące, a ja ani nie przepadam za gorącem ani za jakimś szalonym opalaniem, więc to serum mi bardzo pomagało, nakładałam je wieczorem, rano i w ciągu dnia i nie miałam problemów z przesuszoną skórą. Poza tym, serum po powrocie też mi się przydało. Używałam przed maskami, czasem wieczorem, ale zauważyłam, że serum cudownie nawilża skórę.
- Vichy, Aqualia Thermal ExtraSensitive, krem przeciw zaczerwienieniom i podrażnieniom - po pierwsze, to jest krem który się nigdy nie kończy. Ja go kończyłam chyba z 2 miesiąc,e tak długo widziałam, że dobija dna, a tu dalej nic, dalej był - szok. Ale krem był naprawdę super! Super nawilżał i odżywiał cerę, więc bardzo mi się podobał!
- Holika, Holika, wielofunkcyjne żel aloesowy 99% aloesu - ja początkowo byłam na maksa zachwycona tym aloesem, włosy w genialnym stanie, super pełne, miałam wrażenie, ze aloes fajnie wypełnia ubytki we włosach. Ale... dość szybko zaczął się kończyć, a już w recenzji pisałam, że będę używać go na zmianę ze zwykłym sokiem z aloesu. I tak było. Starałam się go używać tak co najmniej raz na 2 tygodnie, a przez jakiś ostatni miesiąc tylko po warunkiem, że mąż był w domu, bo inaczej nie byłabym w stanie wycisnąć z niego czegokolwiek. Moje włosy bardzo szybko się do niego przyzwyczaiły i nie było takie efektu wow. Ogólnie produkt jest dobry nawet, ale za szybko się kończy, jest zbyt niewydajny i dosyć drogi, więc ja jednak postawię na standardowy sok z aloesu.
- Kobo, Mattyfying Liquid Foundation, podkład matujący - to jest zdecydowanie fluid, do którego nie wrócę i jak dobrze, że się w końcu skończył. Fluid jak na początku był fajne, daje ładne wykończenie i podoba mi się ten gumowy efekt, ale to jak się ściera ten fluid w ciągu dnia mnie dobija, zaczynam się świecić i w ogóle jest nie tak. Po prostu nie.
- Dermacol, Deep Cleansing Mask - no niestety, ja chwilowo jestem bardzo na nie. Maska w płachcie, gdzie płachta już tak nawaliła, że samo używanie maski było średnim miłym doznaniem. Płachta się odklejała, odstawała, kapało z z niej i w ogóle. Aż szkoda, bo samo to już przysłoniło jakiekolwiek inne właściwości maski, i choćby działanie było genialne, to i tak się nie skuszę.
I oto moje denko w tym miesiącu! Używałam głównie masek w pełnowymiarowych opakowaniach, dlatego ich jakoś nie ma tutaj poza tą jedną. Ale, myślę, że kolejny miesiąc będzie lepszy, bo im mniej kończę w jednym miesiącu tym więcej jest zazwyczaj w kolejnym, ale się okaże! Dajcie znac, jak Wasze denko, czy izolacja też ma na nie wpływ? :)