Denko, styczeń 2019r.!

02 lutego 2019



Pierwsze denko tego roku (!), w końcu! Powiem Wam szczerze, że miałam już dość tego stycznia i miałam wrażenie, że jest co najmniej z 50 dzień. No, ale. W tym roku, mam ogromny cel zużywania, zużywania i jeszcze raz zużywania, a i najlepiej bez kupowania. A jakoś tak się w tym styczniu złożyło, że wydałam mnóstwo kasy na kosmetyki, bo a to promocja, a to w sumie coś by mi się przydało, a to ktoś mi coś polecił i stwierdziłam, że muszę to mieć, no życie.
Ale! Przechodzimy do denka:


Standardowo kilka rzeczy udało mi się zużyć, jak co miesiąc. Facelle, chusteczki do higieny intymnej i Be Beauty płatki kosmetyczne to coś, bez czego nie wyobrażam sobie podstawowej pielęgnacji i zastanawiam się, co ja kiedyś używałam, jak ich nie miałam. Poza tym, dezodoranty z Nivea, fresh natural zawsze się sprawdzają, a że mają mnóstwo różnych wersji zapachowych, to i każdy może sobie coś wybrać dla siebie. No i Garnier, 3w1 płyn micelarny to cudo, które przydaje się zawsze, bo zmywa każdy makijaż; twarzy, oczu, a także posłuży nam np. na wyjazdach, jako tonik, czy po prostu odświeżenie naszej cery.

  • Balea, Liebestraum, krem do rąk - jestem kieska w zużywaniu kremów do rąk, nie lubię tego uczucia, że po nałożeniu moje dłonie są tłuste i nie można niczego dotknąć, dlatego akurat te kremy od Balea są zdecydowanie najlepsze. Wchłaniają się w moment, przy czym pachną wspaniale i dają wspaniałe rezultaty; nawilżają i odżywiają skórę, więc czego chcieć więcej? No może, żeby były gdzieś dostępne w Pl ;)
  • Rapan Beauty, maska do twarzy; mix pleoidów, 'smocza krew', śluz ślimaka - uwielbiam tę maskę. Wspaniale odżywia, regeneruje i nawilża skórę, co widać od razu po nałożeniu. Wersja różowa u mnie zdecydowanie wygrywa, a są jeszcze żółta i niebieska i niestety reszta się u mnie aż tak nie sprawdza, ale ta różowa - rewelacja  na pewno regularnie będę wracać.
  • La Roche-Posay, ekstremalnie delikatny szampon fizjologiczny - ja myję włosy w dziwny sposób. Najpierw używam szamponu, który ma na celu (w moim mniemaniu) doskonale oczyścić włosy i skórę głowy, a dopiero potem używam, jakiegoś innego szamponu, który ma je pielęgnować. Szampon od La Roche - Posay używałam, żeby oczyścić włosy i skalp i sprawdzał się fantastycznie. Cudownie je oczyszczał, nie wysuszał i trochę pielęgnował. Poza tym, myłam nim pędzle i tak samo - byłam na maksa zadowolona.
  • Selfie Project, łagodny tonik oczyszczający - to jest produkt mega tani, łatwo dostępny i bardzo prostej, 'zwykłej' marki, a mimo wszystko sprawdza się genialnie. Fajnie odświeża cerę, nawilża ją i przy okazji oczyszcza z sebum, zabrudzeń, kurzu itp. Ja mega jestem zadowolona i lubię go używać naprzemiennie z Ziają.
  • Isana, Clean+Care,mleczko do demakijażu oczu zawierające olej - to jest moje ostatnie cudowne odkrycie. Produkt śmiesznie tani, a niezwykle wydajny. Najważniejsze to jego działanie, działa, zmywa każdy makijaż z oczu; cienie, brokat, eyeliner, jak i tusz do rzęs, nic nie ciągnie, nie osłabia rzęs, ani nie podrażnia delikatnej skóry wokół oczu. Jeden wacik i wszystko jest super zmyte, ja go bardzo polecam!
  • Natura Siberica, gruboziarnisty peeling do ciała z rokitnikiem i miodem - kolejne odkrycie, uwielbiam ten zapach, uwielbiam konsystencję, uwielbiam to, że ten peeling jest niesamowicie mocnym zdzierakiem, a skóra po użyciu jest miękka, gładka, a zarazem nawilżona i odżywiona. Ja go bardzo polecam, jeśli jeszcze nikt go nie zna ;). Ja do niego na pewno będę wracać często.
  • Lactacyd, chusteczki do higieny intymnej - z jednej strony chusteczki, jak chusteczki, ale z drugiej bardzo mi podpasowały i nic nie wygra w sumie z tymi od Facelle, ale te są fajnie niewielkiej wielkości, dzięki czemu można łatwiej zmieścić do każdej torebki i mieć przy sobie. Zapach mają bardzo fajny, dobrze też odświeżają delikatną skórę
  • Annayake, żel pod prysznic, 24h Hydration - zazwyczaj próbek nie wrzucam w cuda, ale ten żel jest tak genialny, że nie mogłam się oprzeć. Pierwszy raz miałam aż tak intensywnie pachnący żel pod prysznic, który utrzymuje się później na skórze i na ubraniach. poważnie, cały dzień po basenie go czułam, a że zapach ma piękny to bardzo mi to pasowało. I teraz mi szkoda, że zużyłam próbkę na basen...
  • Miss Sporty, mascara pump up booster - ten tusz do rzęs kupiłam kiedyś w bardzo głupiej sytuacji. Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale zdarza mi się zapomnieć o tuszu do rzęs, kiedy wykonuję sobie cały pełny makijaż. Tak też kiedyś się przytrafiło, jechałam mpk'iem do pracy i nagle dotarło do mnie, że zapomniałam o tuszu, więc poszłam do drogerii i kupiłam ten tusz. I o dziwo, okazał się być strzałem w 10! Ma grzebykową szczoteczkę, bardzo specyficzną, ale genialnie rozdziela rzęsy. Bardzo mi się podobał ten efekt.
  • Hean, volume, mascara + conditioner - kolejny tusz do rzęs, który bardzo fajnie mi się sprawdzał. Uwielbiałam go stosować głównie jako drugą warstwę na inny tusz, między innymi ze względu na rewelacyjną szczoteczkę, która rozdziela i rozkleja rzęsy. Przy okazji, szczoteczka jest niewielka, więc idealnie sprawdza się do dolnych rzęs.

  • Yves Rocher, żele do mycia rąk, złota herbata i czerwone jabłuszko - w sumie to dopiero co pisałam o tych żelach do mycia rak. Zapachy dość fajne, ale szkoda, że mało intensywne, dobrze myją, nie wysuszają, ale są niewydajne i bardzo szybko się skończyły. Świątecznego orgazmu też nie zrobiły, a tego się spodziewałam!
  • Synchrocell, krem do pielęgnacji ciała i masażu - oczywiście wiem, że w walce z cellulitem najlepiej sprawdzają się ćwiczenia i picie dużo wody, ale osobiście uważam, że dobry balsam, krem i dodatkowy masaż ciała również może się fajnie przyczynić od szybszej walki z cellulitem. Balsam był spoko, fajnie zadziałał na moje uda, ale zapach był tak specyficzny, że jakoś ciężko było mi się do niego przekonać.
  • Venus, hipoalergiczny żel do higieny intymnej - markę bardzo lubię, tak samo i ich produkty, ale żel do higieny intymnej to jak najbardziej coś takiego, że ciężko, żeby produkt okazał się być cudem. Ten jest fajny, ja go oczywiście polecam, ale zaraz po nim chętnie wypróbuję i kolejne.
  • Indigo, krem do rąk - ja kremy do rąk od Indigo lubię, są mega malutkie, więc mogę je mieć zawsze przy sobie, a poza tym naprawdę mają świetne działanie, zapach i wszystko. Ale opakowanie mi nagle przestało działać. O dziwo jest praktycznie w 3/4 pełne, a ja nie jestem w stanie nic z niego wycisnąć, więc szkoda, dlatego średniak, ale miałam już jedno opakowanie i byłam zadowolona...

  • Marion, chusteczki micelarne do demakijażu - te chusteczki kompletnie u mnie nie nadawały się do niczego. Nie wiem, czy miałam jakiś stary produkt, który już stracił swoje właściwości, ale były zbyt suche i nic się nie dało nimi zmywać. A nawet było to bardzo nieprzyjemne, jak próbowałam przecierać nimi twarz. Były po prostu tępe i nie takie, jak powinny być..
  • L'biotica, ochronny balsam do ust, SPF 30 - znalazłam go na dnie moich koszyczków i pamiętam, że nie chciałam go za bardzo używać ze względu na niefajny smak. Był bardzo niefajny, niesmaczny, a dodatkowo konsystencja była strasznie lepka, więc nie. Przeleżał u mnie dobrych kilka lat, więc czas najwyższy się go pozbyć.
  • Cosnature, Naturkosmetik, maska do twarzy - kolejna rzecz, która przeleżała u mnie w łazience kilka miesięcy. Użyłam jedną połówkę, z którą też się męczyłam bardzo długo i przyszedł czas na kolejną część, ale jakoś nie byłam skora do używania.


Ostatnio pokazywałam Wam lakiery do paznokci, których się pozbyłam, a teraz pozbyłam się niektórych cieni do oczu. Co prawda nie jest tego dużo, w moich pudełkach wciąż jest mnóstwo takich cieni, których nie używam. Czy tylko ja tak mam, że jak się czegoś uczepię, to mogę używać tylko tego na okrągło? Czas to zmienić, a jak coś mi nie podejdzie to sukcesywnie się pozbywać. Nie twierdzę, że powyższe rzeczy są złe, czy beznadziejne, ale niektóre są bardzo stare i nawet nie chce się zastanawiać jak bardzo.

No i to by było moje denko, trochę rzeczy udało mi się pozbyć, a mam nadzieję, że z miesiąca na miesiąc będzie coraz lepiej. Myślałam pokazać Wam również moje zakupy, ale pokazywałam na bieżąco na instagramie na insta story co kupowałam, więc tutaj sobie podaruję, a i tak nie miałam czasu ich wszystkich zebrać i zrobić zdjęć :).


18 komentarzy:

  1. Oooo u mnie też własnie denko wleciało na bloga.. tylko u mnie bardzo skromne. Zainteresowałaś mnie kilkoma produktami i myślę, ze je sobie kiedyś tam kupię :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę wypróbować ten tusz MissSporty😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Szukam wlasnie fajnego z dobrym skladem zelu do higieny intymnej i ten z Venus bardzo mnie zaciekawil :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam oczywiście płatki z Biedronki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sporo kolorówki poszło do wyrzucenia :p Z twojego denka znam jedynie płatki kosmetyczne Bebeauty i krem do rąk z Indigo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też chętnie pozbywam się starej albo nieużywanej kolorówki. Starą wyrzucam bez żalu, a te nieużywane kosmetyki oddaje innym kobietom w rodzinie i wiem, że dalej idzie wszystko w eter i jest radość.
    Z ciekawości chętnie sięgnęłabym po tonik Selfie Project.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniałe denko! :) Ten styczeń tak szybko zleciał :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niezłe denko. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zawsze chciłam mieć te mydła z YR ale jakoś tak może w przyszłym roku :) pozostałych produktów nie uzywałam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Niezłe porządki w kolorówce ;) U mnie krem do rąk Balea wypadł średnio, ale wersja cytryna z maślanką była fajna :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Sporo tego :) zadnego kosmetyku nie mialam :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja mam podobnie jak ty, ze lubie uzywac dlugo jednej rzeczy - jak sie upre :) pozdrawiam i zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow! spore denko. Ja również zrobiłam ostatnio porządki w swojej kolorówce. Bo cienie, szminki czy błyszczyki też mają termin przydatności;) No i zrobiło się trochę luźniej;)))
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nigdy nie miałam żadnego z tych kosmetyków :P
    Zapraszam także do siebie na nowy post - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  15. Sporo kolorówki :P
    Tez używam te chusteczki Facelle, ale zdecydowanie wole wersję klasyczną.

    OdpowiedzUsuń
  16. No trochę tego udało Ci się zuzyć :) Ja w styczniu nic nie kupilam, luty jak na razie też praktycznie na zero no poza kilkoma maskami w płachcie :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę o komentarze na temat notki lub moich wpisów u Was ;))
miło mi, że mam fajnego bloga, ale za pusty komentarz nie dodam do obserwowanych ;))
mimo wszystko lubię z Wami rozmawiać, czy nawet ostrzej konwersować ;)) :DDD