TopEstetic, be the Sky Girl produkty do ciała

26 czerwca 2020



Dzień dobry! Standardowo jak tam u Was? Wyobrażacie sobie, że zbliżamy się do końca czerwca? Przeraża mnie to, jak szybko czas ucieka, jak szybko leci i że minęło już pół roku tego roku! Szok, ale mam nadzieję, że ta druga połówka będzie dużo lepsza niż poprzednia ;). Trzymamy kciuki, myślimy pozytywnie i dajemy czadu :) tak ma być! Teraz może być już tylko lepiej. A przechodząc do bardzo lepiej, mam dziś dla Was recenzję kolejnych produktów od Topestetic. Ostatnio pisałam Wam o produktach do twarzy:

A dziś będzie o dwóch produktach do ciała marki Be The Sky Girl, które w teorii idealnie się uzupełniają a jak to jest w praktyce? Myślicie, że w pielęgnacji też tak do siebie pasują? Jak myślicie? Ja na wstępie mogę powiedzieć, że mają takie opakowania, za którymi nie przepadam (i nie wierzę, że dalej nie kupiłam sobie żadnej szpatułki), ale jak działanie okazuje się sztosem, to jestem w stanie je przeżyć ;). Przekonam się do nich i tym razem? :)


Zacznijmy od początku, czyli najpierw pod prysznicem wykonujemy peeling - jest to zdecydowanie jeden z moich ulubionych kroków w pielęgnacji. Uwielbiam mocne cukrowe peelingi, dzięki którym czuję ścieranie naskórka, tak zwane 'mocne zdzieranie'. Peeling staram się wykonywać średnio 2 razy w tygodniu, ale wiadomo, że z tym bywa różnie, czasem jest to raz na tydzień, a czasem pewnie i raz na dwa tygodnie, jak mi nie po drodze z peelingiem. Ale przejdźmy już do rzeczy,

Be The Sky Girl
peeling do ciała - pina colada


* złuszczanie *nawilżanie *uelastycznianie*
94,8% składników naturalnych 98,8% składników pochodzenia naturalnego

Peeling, łącząc w sobie cukier [1], masło shea [2] i mango [6], oczyszcza, nawilża, uelastycznia i delikatnie natłuszcza Twoją skórę. Ma w sobie olej migdałowy [3] i kokosowy [4], dzięki czemu zmiękcza i wygładza skórę oraz łagodzi podrażnienia. Peeling rozpieści Twoje zmysły wakacyjnym zapachem ananasa i kokosem z nutą wiatru znad oceanu, cały czas dbając o Twoją skórę. 

Skład: Sucrose [1], Butyrospermum Parkii Butter [2], Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil [3], Cocos Nucifera (Coconut) Oil [4], C10-18 Triglycerides, Mangifera Indica (Mango) Seed Butter [6], Glyceryl Stearate, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Lauryl Glucoside, Parfum, Citronellol, Limonene.

Sposób użycia: Należy nałożyć go na wilgotną skórę, wykonać masaż ciała, a następnie spłukać obficie ciepłą wodą. Należy stosować co najmniej raz w tygodniu.

Tak jak wspominałam Be The SKy Girl, peeling cukrowy znajduje się w typowym 'słoiczku', odkręcanym, do którego najlepiej jest używać szpatułki, ale że ja dalej takiej nie kupiłam to muszę wsadzać palce, żeby nabrać produkt, a tego nie znoszę. Konsystencja jest bardzo cukrowa, więc i opakowanie mnie nie dziwi, bo w innym wypadku nie dałoby się pewnie nawet wycisnąć peelingu z np. jakiejś tubki. Opakowanie samo w sobie jest okej, zakrętka działa bardzo dobrze i jest szczelne, więc nawet jak peeling dłuższy czas znajduje się pod prysznicem to woda nie dostaje się do środka.
Po odkręceniu, peeling jest jeszcze dodatkowo zabezpieczony sreberkiem, więc mamy pewność, że nikt tam wcześniej nie gmerał. A i już po odkręceniu czuć cudowny zapach tego peelingu! Matko jak to pięknie, cudownie, pachnie - połączenie świeżych owoców, od razu pobudza, orzeźwia i sprawia, że mi się zaczyna chcieć. Zapach jest świetny!


Nakładając peeling na skórę musimy trochę uważać, bo lubi uciekać z dłoni, więc polecam mniejsze ilości. Musimy też pilnować tego, żeby skóra była mokra, bo inaczej zmarnujemy jeszcze więcej peelingu. Ja nakładam peeling na dłoń i od razu pod wodę, żeby było mi łatwiej go rozprowadzić na skórze i wtedy już jest bajka. Peeling cudownie ściera martwy naskórek, nie jest to uczucie nieprzyjemnie, drobinki nie są ostre, nie powodują żadnych podrażnień i nie zauważyłam, żebym mogła czasem przesadzić z tym peelingiem. Tutaj wszystko super działa. Po zmyciu peelingu wodą czuć film na skórze, który nie jest tłusty, jest akceptowalny, ale ja i tak nie wyobrażam sobie nie użyć po peelingu żelu pod prysznic. Mimo wszystko peeling ma od razu działanie cudownie nawilżające i odżywiające, co da się odczuć na skórze.
Skóra po użycia jest cudownie gładka, miła w dotyku, mięciutka, czuć, że jest mega oczyszczona i przy okazji bardziej nawilżona i odżywiona - dla mnie rewelacja! Mimo że zawsze używam po peellingu balsamu czy masła do ciała, to kiedy robię combo peeling+masło to skóra jest w jeszcze lepszym stanie, co mnie szokuje. Skóra jest w mega fantastycznym stanie.
I tutaj działanie jest genialne, zapach jest na maksa cudowny ! I konsystencję uwielbiam, więc jestem mega zadowolona z tego produktu, tak bardzo, że opakowanie mi zupełnie już nie przeszkadza. Żaden problem, mogę używać, bardzo mogę, ale i bardzo chętnie kupię sobie szpatułkę do ułatwienia nakładania ;). Peeling kosztuje ok. 70 zł - nie jest to mało, ale jest nawet wydajny, pojemność też jest większa, więc nie zniknie nam nagle po dwóch tygodniach jak niektóre peelingi. Bardzo polecam, ten peeling gwarantuje Wam skórę w cudownym stanie i rozkoszny zapach unoszący się pod prysznicem, czy w kąpieli. Czad !


A jak już mamy dobrze wypeelingowaną skórę to przyszedł czas na dobre nawilżenie i odżywienie skóry. Co prawda po peelingu z Be The Sky Girl Pina Colada myślę, że można sobie podarować raz na jakiś czas dodatkowy balsam, ale ja już jestem tak do tego przyzwyczajona, że i tak chętnie się smaruję po każdym prysznicu ;).

Be The Sky Girl
mus do ciała - sweet life


*nawilżenie *uelastycznienie *szybkie wchłanianie*
85,9% składników naturalnych 97,8% składników pochdzenia naturalnego

Mus do ciała wraz z masłem shea [2] oraz mango [9] rozpieści Twoje ciało, jak i głęboko je nawilży. Bogaty w olej z babassu [5], olej ryżowy [6] oraz olej chia [14] działa zmiękczająco, wygładzająco oraz łagodząco. Kwas hialuronowy [18] sprawi, że mus idealnie się wchłania, pozostawiając Twoją skórę sprężystą i połyskującą drobinkami miki. Pozostawi na Twoim ciele energetyzujący zapach słodkich czerwonych owoców z nutą wanilii i czarnej porzeczki, jako wspomnienie radosnych i beztroskich chwil.

Skład: Aqua, Butyrospermum Parkii Butter [2], Myristyl Myristate, Tripelargonium, Orbignya Oleifera Seed Oil [5], Oryza Sativa (Rice) Bran Oil [6], Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Mangifera Indica (Mango) Seed Butter [9], Cetyl Ricinoleate, Parfum, Stearic Acid, Cetearyl Glucoside, Salvia Hispanica (Chia) Seed Oil [14], Xylitylglucoside, Anhydroxylitol, Xylitol, Sodium Hyaluronate [18], Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Mica, Titanium Dioxide, Iron Oxide, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Sodium Phytate, Benzyl Salicylate, Coumarin, Hexyl Cinnamal, Citronellol, Linalol, Limonene. 


Be The Sky Girl, Mus do ciała znajduje się w takim samym opakowaniu co peeling, słoiczku, odkręcane, z dodatkowo zabezpieczającym sreberkiem - niby wszystko okej, ale znowu musimy grzebać w opakowaniu. A ja znowu ubolewam, że nie ogarnęłam tej szpatułki. Konsystencja jest bardzo gęsta, jak masło do ciała, zbita i konkretna, więc znowu zdaję sobie sprawę, że inne opakowanie nie zdałoby tutaj żadnego egzaminu. Zapach jest znowu cudowny! Znowu owocowy, letni, energetyzujący, orzeźwiający - idealny na lato i na poranki. Ale nie przeszkadzałoby mi się otulać tak pięknym zapachem nawet zimą czy wieczorami/ Poza tym, zapach utrzymuje się niesamowicie długo! Nawet wieczorem jak się dobrze wwącham w skórę jestem w stanie wyczuć ten mus, co jest świetne! A za każdym razem jak wychodzę spod prysznica, to mąż mówi, że pachnę pięknie, więc coś w tym jest.

Przechodząc do działania, mus jest świetny. Od kiedy go używam jestem w stanie wyczuć znaczącą różnicę w stanie mojej skóry. Teraz jest nawilżona, odżywiona, miękka, gładka i cudowna w dotyku. Naprawdę jest sztos. Po tej całej kwarantannie i ciągłych lekcjach online muszę przyznać, że miałam na maksa wysuszone i podrażnione okolice łokci i przedramion i nie mogłam sobie z tym poradzić... Aż przyszedł ten mus i praktycznie po dwóch, trzech użyciach skóra była 'naprawiona'. Dla mnie czad! I jak zawsze wybieram balsamy do ciała, bo wolę lżejsze konsystencje, ale po nich nigdy nie miałam tak cudownych efektów, jak po tym musie - poważnie. Sztos nad sztosy.
Mus z kolei kosztuje około 80 zł, ale jest maks wydajny! Naprawdę. Ta konsystencja jest gęsta i rozsmarowuje się genialnie, więc niewiele potrzeba, żeby nawilżyć całe ciało. Zdjęcia środka macie po prawie miesięcznym, codziennym stosowaniu, a mam wrażenie, że zużyłam prawie nic.


Pierwszy raz się spotkałam z marką Be The Sky Girl, wcześniej o niej nie słyszałam, ale dzięki topestetic.pl jesteśmy w stanie odkryć nowe produkty i nowe marki, z jakimi jeszcze wcześniej nie mieliśmy do czynienia. Dla mnie to jest super, bo uwielbiam odkrywanie nowych produktów, a tym bardziej takich cudeniek! Produkty same w sobie są naprawdę świetnie, na tyle że ja zapominam o tych opakowaniach, za którymi nie przepadam. I już kupiłam szpatułki, żeby sobie ułatwić aplikację ;). Działanie, zapachy są dla mnie najważniejsze, a to jest sztos, więc ja bardzo polecam!
Poza tym, muszę to przyznać, że te dwa produkty razem, to jest duet idealny. Moja skóra chyba nigdy nie była w tak super kondycji, jest nawilżona, odżywiona, gładka, mięciutka i jest po prostu mega. Bardzo polecam!



29 komentarzy:

  1. Na peeling chętnie bym się skusiła. Fajny duet.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie tez zapachy w kosmetykach sa nieziemsko wazne, ta Piña Colada brzmi fantastycznie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo zaciekawiły mnie te produkty, chętnie bym je wyprobowala

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tej firmy :) jeszcze :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mus do ciała chętnie bym wyprobowała, peeling przez to, że ma zapach Pina Colady niezbyt mnie ciekawi ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Produkty w sam raz dla mnie :) uwielbiam przeróżne peelingi i musy do ciała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mus bardzo mnie zachęcił :) Jestem ciekawa, czy sprzedają mniejsze opakowania, zaraz wygoogluję :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Very interesting post! Thanks for sharing! 🎀🎀🎀

    OdpowiedzUsuń
  9. Też jestem przerażona, że tak szybko ten czerwiec zleciał... ostatnio mnie prześladuje ta marka, a nie mam nic z tej serii ;-)więc trzeba będzie to zmienić :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oba produkty chciałabym mieć u siebie. 😊

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta marka to dla mnie nowość. Poznałam kolejną nowość dzięki Tobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie również przeraża jak ten czas leci... Ten mus to super sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dużo słyszę ostatnio o tej marce ale jeszcze nic oś nich nie miałam. Sklep topestetic uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Za za zapachem Pina colady nie przepadam ,za to mus mnie bardzo zaciekawił ☺
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Co do wersji a ananasem i kokosem nie jestem przekonana, gdyż miałam kosmetyk o takim zapachu i po prostu mi nie przypadł do gustu, ale ten drugi przemawia do mnie i woła, żeby go kupić :p

    OdpowiedzUsuń
  16. Obydwa kosmetyki mnie zaciekawiły :) A peeling tym mocniej, ze świetnie pachnie tak jak piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Po raz pierwszy spotykam się z tą marką

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo mi się podoba :) Ja też uwielbiam cukrowe peelingi, lubię jak tak mocno drapią mmmm xD A u mnie zajebiście, skończyłam egzaminy, nic już nie muszę robić

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie znałam wcześniej tej marki. Ten peeling mnie zaciekawił :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. A własne mi się kończy peeling do ciała :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Już po samym zdjęciu peelingu widzę, że ma taką konsystencję jak lubię ;) A do tego pięknie pachnie i pozostawia film na skórze, więc tym bardziej powinnam być zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo lubię kosmetyki tej marki. Dotychczas miałam tylko kosmetyki do pielęgnacji cery, także na te do ciała czas się skusić.

    OdpowiedzUsuń
  23. Peeling brzmi sztos choć cena odstrasza odrobinę 😅 O balsamie nie myślę, bo ja się nie lubię smarować zbytnio po kąpieli 😂

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetne kosmetyki, peeling do ciała pina colada od razu nastraja mnie pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. O marce słyszałam, ale nie używałam żadnego produktu. Chętnie poznałabym peeling. Podoba mi się konsystencja. No i zapach kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Trochę o tej marce słyszałam i przyznaję, że mocno mnie kusi, ale jeszcze nie miałam okazji, by przetestować ich produkty. Mam nadzieję, że niedługo się to zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Mam z tej serii krem do twarzy :) I dla mnie to pierwsze spotkanie z kosmetykami tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę o komentarze na temat notki lub moich wpisów u Was ;))
miło mi, że mam fajnego bloga, ale za pusty komentarz nie dodam do obserwowanych ;))
mimo wszystko lubię z Wami rozmawiać, czy nawet ostrzej konwersować ;)) :DDD