Denko - sierpień 2021r.

07 września 2021

 
Hej! Co tam u Was słychać? U nas bardzo dużo zmian, dużo nowości i dużo nowych, jak i dziwnych sytuacji, do których ja nie jestem przyzwyczajona. Przeprowadziliśmy się na wieś, budujemy dom, a w międzyczasie udało nam się jeszcze pojechać na mini wakajki do Zakopanego. Myślę, że na pewno będzie wpis o wyjeździe z niemowlakiem, tym bardziej w góry, ale muszę sama sobie to jakoś uporządkować, jak i uporządkować wszystko, bo na chwilę obecną mam wrażenie, że nic nie ogarniam. I właśnie dlatego dzisiejszy wpis jest po dość długiej jak na mnie przerwie. 


A dzisiaj czas na denko sierpniowe, jako że się przeprowadzaliśmy to zależało mi na zużyciu, jak największej ilości produktów. Powiem szczerze, że myślałam, że pójdzie mi niebo lepiej, ale i tak nie ma t5ragedii. Przynajmniej ruszyłam z próbkami, które teraz będę sukcesywnie zużywać, aż w końcu pozbędę się ich na zawsze - taki mamy plan! A na razie denko!


Zużyłam w końcu Schwarzkopf, Gliss Kur, ekspresowa odżywka regeneracyjna do włosów, supreme length, mówię w końcu bo trafiła mi się jakaś kiepska sztuka z zepsutym sprayem, że odżywka sikała zamiast rozpylała piękną mgiełkę na włosy, ale ogólnie jest spoko, więc musiałam źle trafić. Udało się też zużyć Alterra, Naturkosmetik, szampon nawilżający bio owoc granatu i bio aloes - jak zawsze, bez zmiennie nie wyobrażam sobie nie mieć tego szamponu przy sobie ;). One są najlepsze i tyle ;D. I zostając jeszcze w temacie włosów poszła kolejna buteleczka Natura Siberica, rokitnikowy kompleks olejków do końcówek włosów i znowu kupiłam kolejną buteleczkę. Pięknie pachnie, super nawilża włosy, ma fajną konsystencję i nie mam się do czego przyczepić, po prostu jest ekstra! Jak i kolejne opakowanie Dermedic, Hydrain3 Hialuro, serum nawadniające twarz, szyję i dekolt i uwielbiam je dalej tak samo! Pierwszy raz byłam aż tak systematyczna w nakładaniu serum i bardzo jestem za to wdzięczna, bo tym bardziej po ciąży sprawdził się u mnie rewelacyjnie!


Biały Jeleń, mydło w płynie - używałam stricte po porodzie i byłam zadowolona. To było coś, co wtedy pot5rzebowałam. Zwykły płyn, bez mocnego zapachu, bez niczego konkretnego, po prostu. Fajnie mył i idealnie się sprawdził na mojej skórze, więc wszystkim przyszłym mamom polecam, jak i osobom, które poszukują takich delikatnych i bezpiecznych produktów. 
Isana, olejek pod prysznic, wykorzystywany do prania pędzli - nie znam lepszego produktu do mycia pędzli, no ten olejek radzi sobie z tym tak fenomenalnie, że nie chcę sprawdzać już nic innego, nie ma takiej potrzeby po prostu. W tej roli jest genialny!
BioDermic, krem na noc z ekstraktem z oliwek - bardzo się cieszę, że miałam okazję poznać tę markę, bo te produkty z serii oliwkowej sprawdzają się genialnie. Krem na noc jest tak samo świetny, jak na dzień, a moja skóra jest mi wdzięczna za nie - bardzo polecam, są sztosy!
Avene, woda termalna - woda było ze mną na porodówce gdzie nie przydała mi się wcale. Myślałam, że będę potrzebowała takiej formy odświeżenia skóry, ale kto wtedy myślała o pryskaniu twarzy jakąś wodą termalną. Aczkolwiek rewelacyjnie sprawdziła się u mnie po narodzinach, kiedy rzeczywiście nie miałam aż tylu czasu na pielęgnację, a i przydała mi się bardzo w pielęgnacji małej, kiedy na szybko musiałam umyć jej buźkę, rączki czy się ulało, wtedy woda termalna pod ręką była super. No i genialnie chłodziła nas obie w chłodne dni ;). 


Yves Rocher, Karite Magique, kremowy żel pod prysznic - bardzo przyjemny jest ten żel pod prysznic, ładnie pachnie i wszystko mi w nim gra. Mimo kremowej konsystencji super się pieni i współpracuje z myjką, a min nic więcej nie potrzeba, jest super!
Yves Rocher, Karite Magique, odżywczy peeling do ciała - peeling poleciał do średniaków, bo jednak wolę mocniejsze peelingi, które mają turbo działanie ;). Ale ogólnie jest bardzo spoko!
Lirene, glinkowa pasta myjąca z bambusem, miętą i pomarańczą - jaka ta pasta jest wydajna, o mamo! Gdybym tylko jeszcze się z nią polubiła jakoś bardziej to byłby sztos. Zła nie była, ale jakoś to działanie nie zmieniło mojej pielęgnacji i nie mam tak, że ojeny muszę ją koniecznie kupić, bo się skończyła. Może kiedyś, jak nie będę miała co używać, ale na razie wolę co innego. Ale myślę, że znajdzie wiele osób, które będą ją uwielbiać.
Cleanic, chusteczki odświeżające z płynem antybakteryjnym - wszystko spoko, ale bardzo szybko wyschły jakoś...
AA Cosmetics, woda micelarna - taka sama historia, jak z pastą od Lirene, woda micelarna była okej, ale nie zrobiła w mojej pielęgnacji takiego szału, że leciałabym po kolejną, kiedy ta się skończy. Fajnie było, ale nie mam parcia na więcej.


The Body Shop, British Rose, żel pod prysznic oraz The Body Shop, Mango, żel pod prysznic - obie wersje pachniały bardzo fajnie, i zapach różany był przepiękny, i ten mango nie pachniał tak bardzo grejpfrutem, jak już przyszło mi ich używać, więc naprawdę czad! No i są bardzo wydajne, super się pienią i współpracują z myjką - rewelacja ;)
Dermacol, Gommage Cleanser - totalnie nie kumam tego produktu, nie wiem co on miała robić, ani jak miał to robić, używałam i się nie dowiedziałam i się nie dowiem, nie ogarniam.
I zużyłam dość sporo próbek: BioLaven, krem do twarzy na dzień, olej z pestek winogron i olejek lawendowy, Arkana, Neuro Cannabis Cream Mask, BioDermic, serum przeciwzmarszczkowe z ekstraktem z kawioru. A także kremy na noc: Arkana, Neuro Cannabis, Elixir Cream, Avon, Sleep Potion, krem na noc, VisPlantis, krem odmładzający z ekstraktem ze śluzu ślimaka, Vianek, przeciwzmarszczkowy krem do twarzy na noc z ekstraktem z miłorzęby japońskiego, Dermacol, Elixir, odmładzający kawiorowy krem na noc - i jako że przewinęło się tyle tych próbek nie jestem w stanie stwierdzić ani wypowiedzieć się na temat każdego z nich. Za dużo tego wszystkiego, żebym teraz wiedziała, jaki krem jakie miał właściwości.


Phyto, tonik do włosów oraz Avon, spray do włosów dodający blasku, te dwa produkty leżały już u mnie w szafce dobrych kilka lat i tak leżą i leżą, aż w końcu stwierdziłam - okej nie ma sensu, trzeba wywalić, bo tylko się kurzą. Możecie mi napisać, czy mam czego żałować :D. 



Kindii pure, bawełniane płatki dla niemowląt - jak zawsze, nic nowego są genialne.


I o! Takie denko, w tym miesiącu mam znowu plan na przejrzenie całej kosmetyczki i wyrzucenie tego, co mi graci, bo jest tego na pewno dużo więcej niż te dwa produkty, co zdecydowałam się wywalić!


13 komentarzy:

  1. Znam serum dermedic, ale dla mnie był na maksa rozczarowujący :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Chusteczki Babydream są bardzo dobre. Często je używam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdarza mi się używać tego mydła Biały jeleń i jestem z niego również zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie prawie nic nie miałam :). Kremem BioDermic już wcześniej mnie zaciekawiłaś, mam go z tyłu głowy, ale na razie niestety nie będzie okazji, aby go sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładne zużycia :) widzę mój ulubiony olejek z Isany i odżywkę Gliss Kur :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też uwielbiam olejek Isana do mycia pędzli :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam jedynie olejek Isany, który swoją drogą lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ten olejek na końcówki natura siberica chętnie wypróbuję skoro to taki sztos :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Spore denko, gratuluję:) Bardzo lubię ten szampon Alterry:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten rokitnikowy kompleks olejków do włosów bardzo mnie zaciekawił :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajne denko :D Też uwielbiam używać tego olejku od Isany do mycia pędzli :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Spore denko 😀 Ja żadnego z kosmetyków nie znam 😀

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę o komentarze na temat notki lub moich wpisów u Was ;))
miło mi, że mam fajnego bloga, ale za pusty komentarz nie dodam do obserwowanych ;))
mimo wszystko lubię z Wami rozmawiać, czy nawet ostrzej konwersować ;)) :DDD