Denko, marzec 2019r.

03 kwietnia 2019


Wiecie, że obecnie mam sporą fazę na zużywanie produktów. Zależy mi na tym, żeby zużyć ich jak najwięcej, a przy okazji nie kupować za dużo. Ja niestety ciągle kupuję, wydaje mi się, że same najpotrzebniejsze rzeczy, ale już widzę, że mam niektórych kosmetyków takie zapasy, że będę je zużywać jeszcze spokojnie do końca roku - co jest totalnie bezsensu. Musze też się w końcu wygrzebać z tych wszystkich próbek, bo prędzej czy później wszystko się zepsuje, a u mnie to tylko bezsensu leży, ale mam nadzieję, że  w końcu się zmobilizuję do tego wystarczająco. 
W tym miesiącu na początku byłam pewna, że zużyje niewiele produktów, standardowo myliłam się, bo ostatnie dni marca były najgorsze. Dziennie potrafiłam wyrzucić 2-3 kosmetyki, co mnie przeraża. Dopiero teraz zauważyłam, ile u mnie produkuje się śmieci, niepotrzebnego plastiku, a z miesiąca na miesiąc tych produktów wcale nie maleje Więc odpowiedni moment, żeby coś z tym zrobić. Na razie, zapraszam do denka!


Standardowo, jak co miesiąc w moim denku nie mogło zabraknąć Facelle, chusteczki do higieny intymnej oraz BeBeauty, płatki kosmetyczne. Tanie, a zajebiste, często na promocji, spełniają swoje zadanie najlepiej na świecie i nic więcej mówić nie trzeba Wacików co prawda zużyłam w tym miesiącu mniej, bo przerzuciłam się na olejki do zmywania makijażu, więc też spoko wyszło. Poza tym, zużyłam Isana, kremowe mydło w płynie, mango i pomarańcza i tak samo, jak wcześniej; tanie, a dobre. Nie wysuszają dłoni, nie powodują podrażnień, myją i ładnie pachną. W tym miesiącu również skończyła się moja ulubiona woda perfumowana Yves Rocher, Moment de Bonheur i jest to mój zapach numer 1, do którego będę wracać zawsze, a tym bardziej teraz na wiosnę i lato muszę koniecznie zaopatrzyć się w kolejny flakonik, bo nie wyobrażam sobie ciepłych dni bez tego zapachu. Mimo że ostatnio przekonuję się też do innych, to te na zawsze zostają ultimate favourite. Dalej mamy Venus, piankę do golenia, do której też zawsze wracam i nie testuję innych, chociaż mam ochotę. Są fajne, dzięki nim golenie jest trochę bardziej przyjemne niż nie jest haha. O Kobo, Make Up fixer spray mówię za każdym razem, jak pokazuję Wam na blogu makijaż. Jeśli idę na jakąkolwiek imprezę, zawsze wykańczam nim makijaż i wtedy mam pewność, że makijaż będzie się trzymać cała noc, dla mnie ideał. A Organic Shop, peeling do ciała, sycylijska pomarańcza to moje niedawne odkrycie. Co prawda odsyłam Was do recenzji wersji mango, ale dopiero jak piszę to denko zczaiłam się, że jest to inna wersja zapachowa, dla mnie bez różnicy, nawet zapach taki sam. Przy okazji, ostatnio w tesco są mega promocje na nie, więc nic tylko brać. a standardowo na koniec, Schwarzkopf, Gliss Kur, ekspresowa odżywka bez spłukiwania, ultimate repai - gdybym miała przeliczyć ile opakowań tych odżywek zużyłam to chyba bym się przeraziła, ale co zrobić, jak działają, nawilżają, odżywiaja, i pomagają mi zwalczyć ddatkowo ewentualny puch - dla mnie cudo.



  • B.app, kuracja keratynowa,krem scalający końcówki - kiedyś, kiedyś sprawił, że moje włosy się rozprostowały na długości, a końcówki były mega pofalowane. I na maksa mi się podobał ten efekt, ale późniejsze rozjaśnianie zniszczyło wszystko. Teraz wróciłam do tego kremu, bo miałam robione keratynowe prostowanie włosów i chciałam podtrzymać efekt. Krem akurat się skończył kiedy keratyna się prawie wypłukała. Mimo wszystko, uwielbiam ten krem. Nie chodzi mi o sztuczne sklejanie włosów, ale zapobiega rozdwajaniu i sprawia, że włosy wyglądają ładnie i zdrowo.
  • Freshlight,Water Lily & Moisture,  odżywka bez spłukiwania - ta odżywka okazała się być genialnym sztosem i fantastycznym zamiennikiem odżywek bez spłukiwania z Gliss Kur. Zapach jest genialny i uzależniający, działanie świetnie! Włosy były nawilżone odżywione, ale nie obciążone i sklejone. Dla mnie mega i na pewno będę do nich wracać, żeby włosy nie znudziły się jedną marką, to na zmianę;).
  • Evree, różany olejek do mycia twarzy - olejek dla mnie jest świetny. Ma piękny różany zapach, idealną konsystencję, lekko się pieni i idealnie zmywa makijaż każdy, twarzy, jak i oczu. Pewnie jeszcze nie raz do niego wrócę.
  • Skrzypovita, suplement diety - z suplementami u mnie bardzo nie po drodze, jestem  na maksa niesystematyczna. Jak sobie przypomnę to biorę, więc miesięczne opakowanie u mnie starczy na jakieś 3 miesiące. Ale działa, nawet przy takim niesystematycznym stosowaniu ja widzę, że włosy nagle rosną jak szalone i są coraz dłuższe, więc szał!
  • Garnier Fructis, HairFood, regenerująca maska do włosów, papaja - dopiero co pisałam o tych maskach i nic się nie zmieniło, dla mnie są genialne. Zapachy, konsystencja, wchłaniają się cudownie we włosy, a poza tym działają, włosy są mięsiste, miękkie, odżywione i nawilżone - sztos!
  • Dermacol, 24h control, długotrwały podkład - no i niestety kolejny genialny podkład się skończył. Kolor był fajny, współpraca z nim też świetna i nie mam temu podkładowi nic do zarzucenia. Dawno nie cieszyłam się tak trwałym i nieścierającym się makijażem,a podkłady od Dermacol wam to zagwarantują!
  • Oeparol, pomadka ochronna w sztyfcie - pomadkę wytargłam z jakichś czeluści torebki chyba, a nawet nie chcę myśleć, jak dawno mogłam ją kupić, bo nawet cała się starła, ale zużyta! I byłam mega zadowlona. Pomadki od Oeparol są mega nawilżające i wygładzające, ja je mega lubię. Zapach i 'smak' też spoko, nie przeszkadzają.
  • Dermedic, krem-żel ultranawilżający - krem do twarzy, który jest mega lekki, a treściwy i działający. Daje początkowo fajne uczucie chłodzenia, wchłania się w głąb skóry i cudownie ją nawilża i odżywia. Dla mnie rewelacja, zapach, konsystencja bardzo na plus. A i fajnie współpracuje z innymi kosmetykami i z makijażem. Nie sprawia, że coś jest mniej trwałe, a  pielęgnuje skórę cały dzień
  • Isana, kremowy żel pod prysznic, Indian Passion - ten żel kupiłam kompletnie z przypadku i w sumie mega pozytywnie się zaskoczyłam. Cena jest wręcz śmiesznie niska, zapach mocny, intensywny, perfumowany, ale mi mega odpowiadał. Czego chcieć więcej? Umyje, nie wysuszy skóry, a pachnie ładniutko! Ja więcej od żelu nie oczekuję.
  • Nivea, pielęgnujący żel pod prysznic, diamentowy blask, zapach kalii - te żele są bardzo fajne, ładnie pachną, mają mega aksamitną i kremową konsystencję, duże pojemności, więc są hiper wydajne, no i spoko! Na pewno jeszcze nie raz tu będą.
  • Tutti Frutti, cukrowy peeling do ciała - kolejny peeling, który jest bardzo fajny! Gruboziarnista konsystencja jest moją ulubioną, zapachy są nieziemskie, i pojemności spore, więc używamy ich trochę dłużej niż inne peelingi. Bardzo fajne i godne polecenia!


  • Yves Rocher, szampon odbudowujący z olejkiem z jojoba - ja początkowo tym szamponem byłam zachwycona i miałam kilka opakowań i byłam cały czas mega zadowolona z jego działania, ale nie wiem dlaczego nagle zaczął mi obciążać włosy i po jego użyciu były lekko oklapłe, co mega mi się nie podobało,więc ograniczyłam jego użycie. Ale za każdym razem efekt był ten sam. Zużyłam go po basenie, bo mimo wszystko wtedy potrzebowałam większego ujarzmienia włosów i 'oklap' mi nie przeszkadzał.
  • Nivea, olejek w balsamie, kwiat pomarańczy i olejek awocado - z olejku byłam zadowolona, bardzo mi się podobała jego lekka konsystencja, która mimo wszystko fajnie nawilżała i odżywiała skórę. Bardzo fajnie rozprowadzało się go po ciele i zapach też był mega orzeźwiający, ale jakoś nie tęsknie za nim. Może kiedyś na promocji wypróbuję inne wersje zapachowe, ale nie ma parcia.
  • Schwarzkopf, Gliss kur, serum w sprayu na rozdwajające się końcówki - pisałam Wam ostatnio w recenzji, że nie wiem co mam począć z tym serum. Bo niby spoko, ale na poprawę stanu moich włosów na pewno miało wpływ wszystko inne, co robiłam i każdy inny kosmetyk. Ale, serum się skończyło, a ja nie tęsknie, więc chyba jasne, że jakoś cudem nie mógł być.
  • AA, witaminowy tonik regenerujący - tonik był w porządku, fajnie mi się go używało rano, wieczorem i ewentualnie w ciągu dnia dla odświeżenia, domywał jakieś resztki makijażu, jak np. tusz, czy kredkę/eyeliner, ale jednak nie zauważyłam tej całej regeneracji itp.
  • Biały Jeleń, emulsja do higieny intymnej - kolejny produkt z serii, spoko, ale szału nie ma. Dla mnie produkty do higieny intymnej są zawsze takie same, jakoś nic się nie wyróżnia zapachem, konsystencją czy działaniem, fajnie myją, spoko odświeżają, ale nic więcej. Poza tym, ta emulsja była turbo niewydajna, skończyła się w moment.
  • Tołpa, green, odżywianie, odżywczy koncentrat wygadzający do rąk - krem ma małą pojemność, więc idealnie nadaje się do torebki na wyjścia,ale niestety ma mega gęstą konsystencję i ciężko się go aplikuje na dłonie, przy okazji też dosyć długo się wchłania, a efekty są dość mizerne,  jak na tak treściwy krem. Spodziewałam się dużo więcej!
  • Nivea, Fresh Revive, suchy szampon 'have a great hair day', różowa wersja dla szatynek - ostatecznie, pod koniec jakoś już coraz gorzej mi się go używało. Może być tak, że za długo stał w cieple, bo nie używam suchych szamponów co chwilę, tylko raz na kilka tygodni. Coraz ciężej mi się go wyczesywało, mimo że zapach był ładny i efekty też cały czas były zadowalające, ale mam ochotę na coś innego!


  • BeBeauty, maska na tkaninie regeneracja, #sówkałamigłówka - ta maska to totalna porażka. Ja lubię markę BeBeauty i biedronkowe rzeczy, ale to był dramat. Płachta była jakaś taka niewymiarowa, ta sówka też paskudna, a w dodatku zapach był nie do zniesienia i co się rzadko zdarza, ale ściągnęłam ją praktycznie po kilku minutach, nie wytrzymałam.
  • BeBeauty, nawilżający płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu - płyn, ostatecznie okazał się do dupy. Dopiero teraz zauważyłam, że zmywanie nim makijażu to po prostu katorga i dramat, strasznie długo to trwało, strasznie dużo wacików zużywałam, a i tak zawsze coś jeszcze zostawało na tej twarzy, więc po prostu nie.


No to denko mamy już z głowy. Pochwalcie się koniecznie w komentarzach, jak Wam poszło zużywanie kosmetyków!


35 komentarzy:

  1. Jestem w trakcie denkowania dokładnie tego samego peelingu Tutti Frutti, jest świetny, no i zapach iście gruszkowy 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam obecnie kawowy peeling OS i zapach mnie zawiódł :( Mango miałam i uwielbiałam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Też używam tej pianki do golenia. Aktualnie mam zieloną, jezu jak to cudownie pachnie *.* no i te maski garnier :) Ja mam Goji i jestem zadowolona

    OdpowiedzUsuń
  4. Też nie lubię tego biedronkowego płynu micelarnego :P A żel Isany Indian Passion niestety przesuszył mi skórę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sporo udało Ci się zużyć, u mnie też w marcu poszło dość dobrze. :) Maska Garnier Hair Food z papają jest genialna! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja również uwielbiam maski z garniera. Kończy mi się właśnie bananowa, i już czeka następna z papają. Jestem ciekawa jak z papają się sprawdzi, ale mam dobre przeczucia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ładnie Ci poszlo. Uwielbiam peelingi Organic Shop :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie widziałam tej wersji peelingu OS. Przerobiłam mango, czekoladę i kawę, przy okazji kupię i pomarańcze. Fajne są te ich peelingi :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe denko sporo udało Ci się zużyć, ja ostatnio w czasie remontu wyrzuciłam moje zdenkowane zbiory więc rozpoczynam denko na nowo. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie Ci poszło :) Moje denko jest na blogu, ale prezentuje się znacznie skromniej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Spore denko, ciekawi mnie ten olejek od Evree, ogolnie ta marka bardzo dobrze dogaduje sie z moja skora :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratulację tak dużych zużyć! :D Mi poszło średnio, kolejny miesiąc będzie lepszy

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też muszę się wziąć za kończenie kosmetyków, bo trochę mi się ich nazbierało, a w poście znalazłam bardzo ciekawe opcje do przetestowania. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Znam płatki i płyn micelarny z Bebeauty i oba te kosmetyki bardzo lubię i kupuję regularnie ;) Miałam też okazję przetestować suchy szampon od Nivea, i chociaż markę uwielbiam, tak ten produkt nie przypadł mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam ten płyn BeBeauty, ale jeszcze nie używałam, szkoda że się nie sprawdza :(

    OdpowiedzUsuń
  16. jejku mam takie same przemyślenia. Tyle tych kosmetyków zużywam i generuje tym samym bardzo dużo śmieci;( od jakiegoś czasu staram się ograniczyć ilość zużywanych kosmetyków i muszę przyznać, że moja skóra jest mi za to wdzięczna.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dermedic i Biały Jeleń lubię :) Co do Kobo, to już kilka razy go chwytałam, ale zawsze jakoś odkładałam, może w końcu się skuszę :P

    OdpowiedzUsuń
  18. Tez bardzo lubilam ten krem. Bapp <3 i mam to samo zdanie na temat biedronkowycj masek w plachcie. MusE sprobowac tego peelingu z Tutti Frutti :D ogolnoe to dosc zacne denko

    OdpowiedzUsuń
  19. Kojarzę większość produktów, ale używałam jedynie peelingu z Tutti Frutti.

    OdpowiedzUsuń
  20. Jakie duże denko :) Ja zawsze się zapominam i jak tylko coś skończę to idzie do kosza więc trudno zebrać partię :D Zainteresowały mnie te peelingi z Organic Shop, musze wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Garnier Papaja to mój ulubieniec, który pomału też się już kończy. Lubię też peelingi z Organic Shop :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Płatki z BeBeauty również uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Mam organic shopa, ale chyba truskawkowy z tego co pamiętam :) również lubię tę piankę z venus, naprawdę jest super! no i spray gliss kur, cała czarna linia jest moim ulubieńcem :) miałam też tutti frutti, ale w innym wariancie. Reszty kosmetyków nie znam :) świetne denko!
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
  24. Te płatki kosmetyczne to niezbędnik, są najlepsze! Lepszych nie miałam. Reszty produktów nie znam zbyt dobrze, ale wiem już teraz że muszę kupić te chusteczki do higieny intymnej oraz ten olejek od nivea:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam ten peeling z TF i masło do ciała z TBS.

    OdpowiedzUsuń
  26. Kupuję ten sam szampon z Yves Rocher i jestem z niego zadowolona ;-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Uwielbiam peelingi z Tutti Frutti.

    OdpowiedzUsuń
  28. Muszę w końcu kiedyś sięgnąć po ten fixer z KOBO. Przymierzam się do niego i przymierzam i zapominam o nim jak jestem w Naturze.

    OdpowiedzUsuń
  29. Peelingi Organic Shop lubię, a maska garniera była taka sobie :P Reszty nie znam, ale spore denko :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Miałam maskę z Garniera .. tylko bananową i się w niej zakochałam ;P Teraz muszę papaję wypróbować ;P

    OdpowiedzUsuń
  31. Znam i lubię płatki z BeBeauty :) Maskę z Garniera, Olejek w balsamie i suchy szampon z Nivea, ale w wersji dla blondynek :) A tak to nic więcej nie znam :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Spore denko:)znam olejek z Evree i peeling z OS:)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę o komentarze na temat notki lub moich wpisów u Was ;))
miło mi, że mam fajnego bloga, ale za pusty komentarz nie dodam do obserwowanych ;))
mimo wszystko lubię z Wami rozmawiać, czy nawet ostrzej konwersować ;)) :DDD