Denko 2023r. - luty!

01 marca 2023

Dzień dobry! Znowu witam się z Wami na początek miesiąca, ale kończąc poprzedni, zadowolona, że kolejny miesiąc za nami, ja wiem, że pewnie brzmię, jak wariatka, ale ja naprawdę nie mogę się doczekać drugiej połowy roku, kiedy to już w ogóle będziemy działać, a moje łatwiejsze wyjście z domu będzie bardzo w zasięgu ręki, więc zobaczymy.


Tak, jak pisałam Wam o moim projekcie denko na ten rok, jestem turbo zadowolona z efektów i ze zmiany mojego myślenia. Ja naprawdę skupiam się na tych kosmetykach i kminię, że już niedługo odkopię się z nich. Pozbyłam się próbek kremów, czeka mnie jeszcze wyrobienie sobie nawyku do nakładania masek na twarz, ale powoli, powoli i będzie naprawdę super. Poza tym, stałam się też bezwzględna wobec niektórych produktów, ale o tym później.


Z ulubieńców zużyłam tylko jedno opakowanie Alouette nawilżanych papier toaletowy, który standardowo ratuje mnie w wielu różnych sytuacjach, czy to w te dni, czy w normalne. Dla mnie super sprawa i nie wyobrażam sobie funkcjonować już bez niego.

  • Sylveco, nawilżający żel do mycia rąk, wersja zimowa - wiecie co, ten żel jest naprawdę świetną odskocznią od zwykłego kremowego mydła do mycia rąk! Cudowny ma zapach, ciekawą konsystencję, dzięki czemu jest turbo wydajny, a co najważniejsze pięknie nawilża dłonie. Musicie je sprawdzić! 
  • Miya, peeling do ciała - on jest naprawdę spoko, pięknie wygładza, zmiękcza skórę, sprawia, że w dotyku jest cudowna, ma piękny zapach i zdecydowanie nie potrzeba nakładać balsamu później, ale pamiętajcie, że zostawia tłusty film na skórze po aplikacji. 

  • Apteo, chusteczki do higieny intymnej - już o nich pisałam nie raz, bo ja od razu kupuje parę opakowań, ale no nie spodobały mi się, zapach zbyt mocny a i tkanina w dotyku tez na nie. 
  • Hebe, żel pod prysznic, granat i mango - mega żałuję, że ten żel ładuje w średniakach, ale musi. Uwielbiam zapach, uwielbiam cenę i dostępność, gdyby konsystencja była lepsza byłabym zachwycona. Niestety tutaj dostajemy gluta, który ucieka z dłoni, z ciała i z myjki. 


Tak zużyłam wszystkie zalegające mi próbki kremów marek Urgo, Isdin, Soraya i Bandi. Powiedziałam sobie, że próbki używam of razu, bo inaczej robi się ich szalona ilość, której nie ogarniam. I tak, jak zawsze myślałam, nie brałam ich nigdy w podróż, więc bezsensu to trzymać. Ale muszę przyznać, że poza serum z Urgo wszystkie kosmetyki są bardzo obiecujące i na spory plus. Bardzo fajne, w szczególności te marki Isdin, więc mam nadzieję, że będę miała kiedyś okazję sprawdzić pełnowymiarowe produkty.


Z próbek musiałam wyrzucić te od marek Perfecta, Bielenda, Sesderma, Dermedic oraz parę innych próbek kosmetyków dziecięcych, przestałam się łudzić, że je w końcu użyję, a na dodatek część była już grubo przeterminowana. 


I tutaj dość sporo kosmetyków poszło nie tylko do kosza, ale i w inne ręce. To co tutaj macie to albo przeterminowane, albo już za długo są otwarte, albo nie będę ich używać. Wyrzuciłam Tołpa, dermo face, sebio. peeling 3 enzymy bo już był strasznie długo otwarty i w sumie zapomniałam o nim, Zoeva nawet nie użyłam ani razu, bo było mi ciężko rozkminić, co to za produkt. Bania Agafii, ekspres maska do twarzy - odświeżająca, leży i leży już nawet nie wiem ile, tak samo, jak i Felicea kredka do oczu. Poza tym z nowszych, mega ciekawy produkt, jak Hagi, cykloczuły krem do twarzy faza 3, krem który ma współpracować z fazą naszego cyklu miesiączkowego, ale on, niestety już jest przeterminowany i w sumie próbowałam go używać ale konsystencja była tak zbita, że nie byłam w stanie używać. a Bielenda, sweet lips, odżywczy balsam do ust w sztyfcie nie ten balsam nie robił u mnie zupełnie nic, mam wrażenie, że ani nie pomagał przy wysuszonych ustach, ani nie działał, jak usta były w fajnym nawilżonym stanie, no nic.
Poza tym, oddałam 3 kosmetyki do włosów, The Curl Company, krem do loków oraz Marc Anthony, Strictly Curls, krem do loków i odżywka bez spłukiwania, ponieważ już niedługo wybieram się na keratynowe prostowanie włosów, więc nie będą mi potrzebne oraz Mixa, krem do twarzy z kwasem hialuronowym. 


  • Babydream, extra sensitive, delikatne chusteczki nawilżane - one nie mają sobie równych, są po ptostu najlepsze, najtańsze, najfajniej nasączone woda i wygrywają. 
  • Kindii, waciki dla niemowląt - obecnie przydają mi się do mycia dzieci przy odparzeniach czy do przemywania twarzy z kataru i innych zabrudzeń. Sama ich używam do wszystkiego. 
  • Linomag, olejek do kąpieli - bardzo lubię te produkty, fajnie się sprawdzają i mniejszych jak i większych dzieci, fajnie się pienią i nie wysuszają ani nie podrażniają skóry. 
  • Sensibaby, spray na odparzenia u niemowląt, krem ochronny - wyciągnęłam go na sam koniec jego żywota, bo już niestety przeterminowany, ale super się sprawdza przy sporych odparzeniach, poza tym jest z atomizerem, więc jest bardziej higienicznie, nie trzeba nic dotykać wystarczy popsikać newralgiczne miejsce i super. 
  • Sudocrem - mój zdecydowanie numer 1 na odparzenia, pięknie działa na skórę i pozwala pozbyć się w odparzeń w turbo szybkim tempie. 
  • Espumisan - nie wyobrażam sobie funkcjonować bez espumisanu, on zdecydowanie ratuje nam dzieci przed kolkami i bólami brzuszka. 
  • D-vitum, Witamina D - uwielbiam ją ponieważ ma atomizer, super się sprawdza przy dzieciach w różnym wieku. 

Mamy to! Dajcie znać, jak Wasze zużycia w tym miesiącu. 

7 komentarzy:

  1. Oj coś dużo kosmetyków wyrzuconych :D Mi się ta pomadka Bielenda mega sprawdziła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie znam żadnego z tych kosmetyków, ale może się zainspiruję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Peeling z Tołpy znam i bardzo lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo tego zakończyłaś, gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kojarzę 2 produkty z twojego denka ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bardzo lubie ten peeling enymatyczny od Tołpa.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę o komentarze na temat notki lub moich wpisów u Was ;))
miło mi, że mam fajnego bloga, ale za pusty komentarz nie dodam do obserwowanych ;))
mimo wszystko lubię z Wami rozmawiać, czy nawet ostrzej konwersować ;)) :DDD